Mam faze na pisanie dzis wieczorem, to zdradze jeszcze pare swoich
"patentow" i mam nadzieje, ze sie dolaczycie

Mam 28 lat i znalazlam u siebie ... siwego wlosa.
Zeby nie wpasc w depresje, pobieglam na zakupy :)))
Zahaczajac o apteke, spotkalam pania, ktora robila badanie skory -przy
uzyciu jakiejs kamerki - z ogromnym zblizeniem obejrzala stan mojej skory.
Odjela mi kilka lat :)
Myslalam wielokrotnie o tym, co (pomimo wielkiej kasy jaka nietrudno wydac
na kosmetyki) jest waznym elementem pielegnacji skory i w moim przypadku sa
to dwie wazne rzeczy - regularny peeling (robie mechaniczny - co zapewnia
usuwanie zrogowacialego naskorka i stymuluje krazenie skory), druga rzecz to
nawilzanie.
Codziennie rano myjac twarz robie sobie delikatnie peeling taka szorstka
myjka w ksztalcie lezki (jest naprade szorstka, trzeba uwazac w przypadku
wrazliwej skory) ktora kupuje w sephorze. Nawet kiedy robia mi sie jakies
pryszcze (przed okresem) myjka ta niweluje konsekwencje i zluszcza skore
usuwajac mikroblizny, jakie pozostawiaja. Trzeba uwazac aby nie przegiac,
zwlaszcza w dni sloneczne, dopoki sie czlowiek nie przyzwyczai i nie
znajdzie wlasnego stopnia intensywnosci stosowania takiego masazu twarzy.
Co do nawilzania - przestawilam sie z paskudnie drogiego ddml-a na nawilzacz
Olay - taki lekki plynny jak fluid- w rozowej butelce - 25 zl bodajze.
Oczywiscie stosuje dodatkowe kremy (na dzien - z filtrami, regulujace dla
cery mieszanej lub wrazliwej i sklonnej do zaczerwieniania - np. La Roch
Posay - Rosaliac) ale nie zawsze, ale nawilzacz obowiazkowo - to podstawa.

Jak uwazacie, czy magiczne kremy maja tak naprawde takie magiczne dzialanie
?
Ja nie widze spektakularnych roznic w dzialaniu, a probowalam roznych i
wiele...

Pozdrawiam
L