| « poprzedni wątek | następny wątek » |
141. Data: 2007-10-30 10:05:50
Temat: Re: pierwsza wizyta uniemowlaka?!Lolalny Lemur pisze:
> Nic nie zrozumiałaś. Nie chodzi o to, że mi jest przykro, tylko o to, że
> on wie, że będzie mi przykro i ma to gdzieś. Czyli, że ma mnie w d. I
> dlatego bym go wystawiła za okno a nie dlatego, że jest mi przykro bo
> nie mogę sie napić ulubionego drinka. Nie jestem pewna czy to pojmiesz.
Ja pojąłem. To się nazywa szantaż emocjonalny :-)
Stalker
--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
142. Data: 2007-10-30 10:09:57
Temat: Re: pierwsza wizyta uniemowlaka?!Jagna W. pisze:
>> Nic nie zrozumiałaś. Nie chodzi o to, że mi jest przykro, tylko o to, że
>> on wie, że będzie mi przykro i ma to gdzieś.
>
> :-)
> Ty też mnie nie zrozumiałaś. Chodziło mi o to czy do tego stopnia nie
> możesz
> się obejść bez tego drinka, że mąż nie może sobie tego Malibu wypić sam i
> bez poczucia winy?
Mogę oczywiście. Ale nie o to mi tutaj chodzi.
> Bo on faktycznie mógłby zrezygnować z przyjemności w
> imię
> dziwnie pojmowanej solidarności małżeńskiej, ale czy Ty pierwsza nie
> mogłabyś ustąpić?
Ustąpić? Chodzi o to, żeby nie musieć ustępować - to znaczy, że mojemu
Małżowi nie przyszłoby do głowy coś takiego. Ja też zresztą nie
wyobrażam sobie, żebym mogła się obżerać czekoladą w jego obecności w
momencie, kiedy on bym z jakiegoś powodu nie mógł ani kawałeczka. I nie
chodzi tu o poczucie winy.
> Bo zasadniczo problem zaczyna się w Tobie, a konkretnie w
> uczuciu nieuzasadnionej przykrości, że on pije Malibu, a Ty nie możesz.
Widzisz, ale to Ty rozpatrujesz to w kategorii problemu. Dla nas to
naturalne.
> Nieuzasadnionej wg mnie oczywiście, ponieważ jak pisałam - kompletnie nie
> rozumiem takiego "psizmu ogrodnika" ;-) Dla mnie to dziecinada.
Pewnie. "Zagryzę zęby i będę udawała że wszystko jest cacy" to jest
cholernie dorosłe (i uczciwe wobec drugiej strony) podejście do tematu :/
LL
--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
143. Data: 2007-10-30 10:13:11
Temat: Re: pierwsza wizyta uniemowlaka?!Jagna W. pisze:
>>>>> W ciągu okresu karmienia nie będzie mogła spożywać setek
>>>>> pokarmów,
>>>> Bardzo interesujące. Z jakiego mianowicie powodu?
>
>>> Z powodu karmienia piersią oczywiście.
>
>> Nie widzę żadnego związku (mowa o zdrowym dziecku jak mniemam).
>
> Naprawdę?
Naprawdę.
> Czyli uważasz, że każda matka karmiąca niemowlę może jeść od razu
> wszystko jak popadnie?
Bez ekstremalnych ilości, ale tak.
> Bo mnie uczono, by profilaktycznie unikać pokarmów
> będących potencjalnymi alergenami i próbować wprowadzać je po troszku i nie
> od razu.
I nie oddychać. Bo w powietrzu jest ołów.
> Czyli nici z np. wystawnej Wigilii z kapustami, grzybami,
> makowcami, suszonymi owocami, jeśli dziecię jest tylko na piersi,
Współczuję serdecznie.
> a ma
> skłonności do kolek czy wysypek alergicznych
"mowa o zdrowym dziecku jak mniemam"
> (właściwie to nie znam
> niemowlęcia, które tego nie ma ;-)
Ja znam. A właściwie znałam, bo niemowlakami już nie są jakby nie
patrzeć. Jedynie Stasia wysypało po surowym mleku krowim (wypitym przeze
mnie, nie przez niego).
LL
--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
144. Data: 2007-10-30 10:14:03
Temat: Re: pierwsza wizyta uniemowlaka?!Stalker pisze:
>> Nic nie zrozumiałaś. Nie chodzi o to, że mi jest przykro, tylko o to,
>> że on wie, że będzie mi przykro i ma to gdzieś. Czyli, że ma mnie w d.
>> I dlatego bym go wystawiła za okno a nie dlatego, że jest mi przykro
>> bo nie mogę sie napić ulubionego drinka. Nie jestem pewna czy to
>> pojmiesz.
>
> Ja pojąłem. To się nazywa szantaż emocjonalny :-)
Małżeństwo jako takie jest formą szantażu emocjonalnego ;)
LL
--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
145. Data: 2007-10-30 10:22:30
Temat: Re: pierwsza wizyta uniemowlaka?!Anna <l...@w...pl> napisał(a):
> Ile wypada dać"w pieluchę" znajomym dość bliskim, którym urodziło się
> dziecko i idziemy z pierwszą wizytą.
> Mówi się, że trzeba dać coś słodkiego, ubranko lub zabawkę i "coś w
> pieluchę".
Osobiście bym sie obraziła, co to za dawanie kasy znajomym?
Na ślub koperta, niemowlakowi koperta, moze wszystkim znajomym stały
przelew z konta ustawić -- bedzie prosciej.
Ja bym dała coś dla dziecka + symbolicznie dla rodziców.
A 2 -- zdefinuj proszę słowa "dziecko młodsze", skoro niemowlak to
dziecko starsze?
--
s i w a
...czytam: Time i Epoca
pijam: tylko Ballantines...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
146. Data: 2007-10-30 10:30:34
Temat: Re: pierwsza wizyta uniemowlaka?!Lolalny Lemur pisze:
> Małżeństwo jako takie jest formą szantażu emocjonalnego ;)
No, ba. Ale szantażować trzeba umieć :-)
Stalker
--
Hania 2004-03-08, Antek 2006-07-07
http://picasaweb.google.pl/TomaszLaczkowski
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
147. Data: 2007-10-30 10:36:15
Temat: Re: pierwsza wizyta uniemowlaka?!
Użytkownik "Lolalny Lemur" <shure1@nospam_o2.pl> napisał w wiadomości
news:fg707l$e4p$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Mogę oczywiście. Ale nie o to mi tutaj chodzi.
A widzisz, bo mi właśnie o to :)
> Ustąpić? Chodzi o to, żeby nie musieć ustępować
No i właśnie tu się kompletnie nie zgadzamy. Ja nawet podświadomie nie
stwarzam sytuacji, w których mój małżonek musiałby zrezygnować z jakiejś
własnej przyjemności tylko i wyłącznie z poczucia małżeńskiej
solidarności.On też nie. I uważam, że to bardziej przejrzysty układ, bo nie
mamy potem takich dylametów moralnych jak Ty z wycieczką (jednak się
skusiłam na ten wątek ;-).
> Małżowi nie przyszłoby do głowy coś takiego. Ja też zresztą nie wyobrażam
> sobie, żebym mogła się obżerać czekoladą w jego obecności w momencie,
> kiedy on bym z jakiegoś powodu nie mógł ani kawałeczka.
Czyli jemu też byłoby przykro z powodu takiej pierdóły?
A nie jest przykro, że jedziesz bez niego na wycieczkę?
> Widzisz, ale to Ty rozpatrujesz to w kategorii problemu. Dla nas to
> naturalne.
Chyba nie do końca takie naturalne, bo nie miałabyś dylematów z powodu
wycieczki (przepraszam, że ciągle o tym piszę, ale to idealny argument ;-) i
po prostu byś nie pojechała.
> Pewnie. "Zagryzę zęby i będę udawała że wszystko jest cacy" to jest
> cholernie dorosłe (i uczciwe wobec drugiej strony) podejście do tematu :/
Dziecinne jest przede wszystkim to, że cierpisz z tak błahych powodów, jak
niemożność wypicia w danej chwili drinka z Malibu. Co pociąga za sobą całą
resztę. Też dziecinną :)
Rozumiem, gdyby Ci powiedział, że się z Tobą tym Malibu nie podzieli, bo nie
i już. Albo gdyby popijając je, celowo drażniłby się z Tobą i podsuwał pod
nos do powąchania ;-) Też by mi było dziwnie. Ale tu?
JW
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
148. Data: 2007-10-30 10:44:33
Temat: Re: pierwsza wizyta uniemowlaka?!
Użytkownik "Lolalny Lemur" <shure1@nospam_o2.pl> napisał w wiadomości
news:fg7055$klo$1@atlantis.news.tpi.pl...
> > Bo mnie uczono, by profilaktycznie unikać pokarmów
>> będących potencjalnymi alergenami i próbować wprowadzać je po troszku i
>> nie
>> od razu.
> I nie oddychać. Bo w powietrzu jest ołów.
A po co od razu te skrajności? Odnieś się do tego, co napisałam. Uważasz, że
to bzdura?
>> Czyli nici z np. wystawnej Wigilii z kapustami, grzybami,
>> makowcami, suszonymi owocami, jeśli dziecię jest tylko na piersi,
> Współczuję serdecznie.
Absolutnie nie ma czego. Przeżyłam i co najważniejsze nie było mi przykro,
że inni jedli, a mnie tylko ślinka ciekła :)
>> a ma
>> skłonności do kolek czy wysypek alergicznych
> "mowa o zdrowym dziecku jak mniemam"
Kolka to nie choroba, tylko reakcja organizmu. Wysypka też nie musi
świadczyć o chorobie, tylko o chwilowej reakcji na dany produkt. Ale nawet
jeśli, to rozumiem, że wg Ciebie rodzina matki karmiącej owe chore dzieci
powinna się z nią solidaryzować jeśli chodzi o codzienną dietę i broń Boże
nie pałaszować truskawek, fasolki po bretońsku czy meksykańskiego chilli.
>> (właściwie to nie znam
>> niemowlęcia, które tego nie ma ;-)
>
> Ja znam. A właściwie znałam, bo niemowlakami już nie są jakby nie patrzeć.
> Jedynie Stasia wysypało po surowym mleku krowim (wypitym przeze mnie, nie
> przez niego).
No widzisz, wysypało go, ale nie uważałaś, że jest chory prawda?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
149. Data: 2007-10-30 11:06:18
Temat: Re: pierwsza wizyta uniemowlaka?!Użytkownik "siwa" <siwa@BEZ_TEGO.life.pl> napisał w wiadomości
news:1nquu9zdqaeqo$.dlg@franolan.net...
> A 2 -- zdefinuj proszę słowa "dziecko młodsze", skoro niemowlak to
> dziecko starsze?
pl. soc.prenatalnie
Qra
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
150. Data: 2007-10-30 11:10:15
Temat: Re: pierwsza wizyta uniemowlaka?!Jagna W. pisze:
>
> Ja nawet podświadomie nie
> stwarzam sytuacji, w których mój małżonek musiałby zrezygnować z jakiejś
> własnej przyjemności tylko i wyłącznie z poczucia małżeńskiej
> solidarności.
Czyli jak idzie na laski to uśmiechasz się serdecznie i poprawiasz mu
szaliczek?
>> Małżowi nie przyszłoby do głowy coś takiego. Ja też zresztą nie wyobrażam
>> sobie, żebym mogła się obżerać czekoladą w jego obecności w momencie,
>> kiedy on bym z jakiegoś powodu nie mógł ani kawałeczka.
>
> Czyli jemu też byłoby przykro z powodu takiej pierdóły?
Byłoby.
> A nie jest przykro, że jedziesz bez niego na wycieczkę?
Wiedziałam :)
Jest. Ale ponieważ nie ma opcji "no to zamiast czekolady zrobię sałatkę
owocową" to musimy to jakoś przełknąć. Albo sobie darować. Podobnie jak
ja przełykam jego połowy dorszy. Z tym, że my o tym rozmawiamy. I jakoś
sobie takie rzeczy potem wynagradzamy. I nie udajemy, że wszystko jest
cudownie i "jedź kochanie, wcale mi nie szkoda, że będę siedział sam w
domu".
>> Widzisz, ale to Ty rozpatrujesz to w kategorii problemu. Dla nas to
>> naturalne.
>
> Chyba nie do końca takie naturalne, bo nie miałabyś dylematów z powodu
> wycieczki (przepraszam, że ciągle o tym piszę, ale to idealny argument
> ;-) i
> po prostu byś nie pojechała.
j.w.
Są rzeczy większe od butelki Malibu.
>> Pewnie. "Zagryzę zęby i będę udawała że wszystko jest cacy" to jest
>> cholernie dorosłe (i uczciwe wobec drugiej strony) podejście do tematu :/
>
> Dziecinne jest przede wszystkim to, że cierpisz z tak błahych powodów, jak
> niemożność wypicia w danej chwili drinka z Malibu. Co pociąga za sobą całą
> resztę. Też dziecinną :)
Już rozumiem. Ty po prostu jesteś dogłębnie dorosła. Chyba powinnam
współczuć?
LL
--
*Lemury porozumiewaja sie za pomoca roznych
dzwiekow - niektore przypominaja odglosy
wielorybow i policyjna syrene, inne,
jak u lemura wari, smiech szalenca.*
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |