| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2006-11-19 16:37:26
Temat: po klinicePrzez 8 lat psychiatrzy rozpoznawali u mnie psychoze i faszerowali mnie lekami
przeciwpsychotycznymi .Mialem ich razem ok 5(psychiatrow) . Ostatni jednak
skierował mnie na klinike na badania psychologiczne .Byłem tam 5 tygodni i
wyszedlem z rozpoznaniem : osobowosc schizoidalna.Zostalem oczyszczony z
psychozy a teraz koncze tylko kuracje antydepresyjną. Pisze to zeby rozwiac
watpliwosci ze osoba schizoidalna nie nadaje sie do funkcjonowania w
spoleczenstwie . Owszem kilka lat temu potrafilem przez miesiac nie wychodzic
z domu bo bardziej niz ludzie interesowaly mnie ksiazki . komicznie wygladaja
kontakty z plcia przeciwną - na ok 20 spotkan tylko jedna wyrazila chec
ponownego spotkania ale wykonczyla sie juz po trzech dniach ( operowanie
terminologia fachową i tendencja u osob schizoidalnych do pozbawiania
czlowieka ducha nie wplywaja pozytywnie na takie kontakty)Wystarczy sie
pogodzic z faktem ze nie bedzie sie mialo partnera lub przyjac do wiadomosci
ze tym partnerem moze byc tylko psycholog lub masochista.Jesli juz z tym sie
pogodzimy nalezy wybrac prace ktora bedziemy wykonywac w samotnosci. W moim
przypadku nie chodzi o to ze boje sie ludzi lecz to oni boja sie mnie ,czesto
maja mnie za egoiste a gdyby wiedzieli co to jest osobowosc schizoidalna
braliby poprawke na to ze taka osoba jest egocentrykiem bo to wynika z
zaburzen.na terapii udalo mi sie przelamac wiele oporow i zdaje sobie sprawe z
tego co tak negatywnie wplywalo na otoczenie ta wiedza pozwoli mi stopniowo
nadrobic zaleglosci spoleczne ,tylko pytanie polega na tym czy ja tak
wlasciwie tego chce bo to wlasnie spoleczenstwo doprowadzilo mnie do takiego
stanu Jest bardzo dluga lista tego jak "pedagodzy " w przedszkolu pastwili sie
nade mna i jak przez caly okres podstawowki bylem czlowiekiem wykletym tylko
dlatego ze nie chodzilem na religie.hehe w imie swojego ukochanego bozka
produkują ludzi z zaburzeniami ale czy to przeciez nie bardziej humanitarne
niz spalic kogos na stosie?
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2006-11-20 06:54:29
Temat: Re: po kliniceDawid Turzyniecki; <ejq186$m8j$1@inews.gazeta.pl> :
> Przez 8 lat psychiatrzy rozpoznawali u mnie psychoze i faszerowali mnie lekami
> przeciwpsychotycznymi .Mialem ich razem ok 5(psychiatrow) . Ostatni jednak
> skierował mnie na klinike na badania psychologiczne .Byłem tam 5 tygodni i
> wyszedlem z rozpoznaniem : osobowosc schizoidalna.Zostalem oczyszczony z
> psychozy a teraz koncze tylko kuracje antydepresyjną. Pisze to zeby rozwiac
> watpliwosci ze osoba schizoidalna nie nadaje sie do funkcjonowania w
> spoleczenstwie . Owszem kilka lat temu potrafilem przez miesiac nie wychodzic
> z domu bo bardziej niz ludzie interesowaly mnie ksiazki . komicznie wygladaja
> kontakty z plcia przeciwną - na ok 20 spotkan tylko jedna wyrazila chec
> ponownego spotkania ale wykonczyla sie juz po trzech dniach ( operowanie
> terminologia fachową i tendencja u osob schizoidalnych do pozbawiania
> czlowieka ducha nie wplywaja pozytywnie na takie kontakty)
Tak myślisz? ;) A nie chodzi bardziej o to, że poznając jakąś osobę masz
tendencje do jej obserwowania, do szybkich ataków słownych w momentach,
kiedy czujesz się zagrożony, do nie podejmowania żadnej decyzji [typu -
"idziemy do parku"]? Z jednej strony, kiedy czujesz się
atakowany/zagrożony powinieneś odczekać jakiś czas, aż to minie, z
drugiej łatwiej Ci będzie poznać kogoś, jeżeli wcześniej poznasz taką
osobę bez przypisanych intencji w stylu "związek/seks/miłość/przyjaźń".
> Wystarczy sie
> pogodzic z faktem ze nie bedzie sie mialo partnera lub przyjac do wiadomosci
> ze tym partnerem moze byc tylko psycholog lub masochista.Jesli juz z tym sie
> pogodzimy nalezy wybrac prace ktora bedziemy wykonywac w samotnosci. W moim
> przypadku nie chodzi o to ze boje sie ludzi lecz to oni boja sie mnie ,czesto
> maja mnie za egoiste a gdyby wiedzieli co to jest osobowosc schizoidalna
> braliby poprawke na to ze taka osoba jest egocentrykiem bo to wynika z
> zaburzen.na terapii udalo mi sie przelamac wiele oporow i zdaje sobie sprawe z
> tego co tak negatywnie wplywalo na otoczenie ta wiedza pozwoli mi stopniowo
> nadrobic zaleglosci spoleczne ,tylko pytanie polega na tym czy ja tak
> wlasciwie tego chce bo to wlasnie spoleczenstwo doprowadzilo mnie do takiego
> stanu Jest bardzo dluga lista tego jak "pedagodzy " w przedszkolu pastwili sie
> nade mna i jak przez caly okres podstawowki bylem czlowiekiem wykletym tylko
> dlatego ze nie chodzilem na religie.hehe w imie swojego ukochanego bozka
> produkują ludzi z zaburzeniami ale czy to przeciez nie bardziej humanitarne
> niz spalic kogos na stosie?
Myślisz, że "normalni" aż tak bardzo odstają od Ciebie? ;) Nie sądzę. To
raczej kwestia tego, że żyją w grupie, nie uciekają od kontaktów - bez
praktyki nawet normalny zachowywałby się tak jak Ty. Ale kontakty z
innymi ludźmi uczą metod interakcji i umożliwiają "bezstresowe" poznanie
innych ludzi w taki sposób, żeby nie wywoływali swoją obecności
niepokoju.
Flyer
--
gg: 9708346
http://flyer.uczucia.com.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2006-11-20 10:30:14
Temat: Re: po klinice
Flyer napisał(a):
> Dawid Turzyniecki; <ejq186$m8j$1@inews.gazeta.pl> :
>
> > Wystarczy sie
> > pogodzic z faktem ze nie bedzie sie mialo partnera lub przyjac do wiadomosci
> > ze tym partnerem moze byc tylko psycholog lub masochista.Jesli juz z tym sie
> > pogodzimy nalezy wybrac prace ktora bedziemy wykonywac w samotnosci. W moim
> > przypadku nie chodzi o to ze boje sie ludzi lecz to oni boja sie mnie ,czesto
> > maja mnie za egoiste a gdyby wiedzieli co to jest osobowosc schizoidalna
> > braliby poprawke na to ze taka osoba jest egocentrykiem bo to wynika z
> > zaburzen.na terapii udalo mi sie przelamac wiele oporow i zdaje sobie sprawe z
> > tego co tak negatywnie wplywalo na otoczenie ta wiedza pozwoli mi stopniowo
> > nadrobic zaleglosci spoleczne ,tylko pytanie polega na tym czy ja tak
> > wlasciwie tego chce bo to wlasnie spoleczenstwo doprowadzilo mnie do takiego
> > stanu Jest bardzo dluga lista tego jak "pedagodzy " w przedszkolu pastwili sie
> > nade mna i jak przez caly okres podstawowki bylem czlowiekiem wykletym tylko
> > dlatego ze nie chodzilem na religie.hehe w imie swojego ukochanego bozka
> > produkują ludzi z zaburzeniami ale czy to przeciez nie bardziej humanitarne
> > niz spalic kogos na stosie?
>
> Myślisz, że "normalni" aż tak bardzo odstają od Ciebie? ;) Nie sądzę. To
> raczej kwestia tego, że żyją w grupie, nie uciekają od kontaktów - bez
> praktyki nawet normalny zachowywałby się tak jak Ty. Ale kontakty z
> innymi ludźmi uczą metod interakcji i umożliwiają "bezstresowe" poznanie
> innych ludzi w taki sposób, żeby nie wywoływali swoją obecności
> niepokoju.
>
> Flyer
Generalnie Twoja teza brzmi :"A patom prywykniesz". ;) Czyli
sprowadzasz wszystkich ludzi na jeden poziom, niestety. Metoda
rozwiązywania problemów natury emocjonalnej, psychicznej i innych
jest również według Ciebie jedna. Wszystkich ludzi wrzucasz do
jednego wora?
Gdyby wszyscy byli tacy sami, i gdybyby wszystkie problemy można było
jedną metodą, a na dodatek z taką łatwością rozwiązać, to nie
byłoby problemów, a Ty dostałbyś Nobla. Ale tak nie jest :)
Pozdrawiam,
Maja
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2006-11-20 16:48:41
Temat: Re: po kliniceMaja; <1...@h...googlegroups.co
m> :
> Generalnie Twoja teza brzmi :"A patom prywykniesz". ;) Czyli
> sprowadzasz wszystkich ludzi na jeden poziom, niestety. Metoda
> rozwiązywania problemów natury emocjonalnej, psychicznej i innych
> jest również według Ciebie jedna. Wszystkich ludzi wrzucasz do
> jednego wora?
Pod pewnymi względami tak.
Można to przedstawić w ten sposób - załóżmy, że 80% osób z osobowością
schizoidalną żyje sobie normalnie w społeczeństwie, osiaga jakieś tam
sukcesy zawodowe, ma jakieś tam związki i przyjaźnie. Dlaczego 20% [czy
nawet 10%] żyje poza obrębem społeczęństwa, skoro pod względem
charakterystyki *fizjologicznej* ich mózgu nie róznią się niczym od tych
80% [czy nawet 90%]?
Można równie i tak - załóżmy, że wszystkie dzieci zaczynające szkołę
podstawową mają tę samą wiedzę, doświadczenia, postawy, ba - nawet tę
samą charaterystykę fizjologiczną mózgu - czyli poziom 0. Dlaczego po 8
latach częśc z nich nie ukończy szkoły, a reszta ukończy ją z różnymi
ocenami?
Tzw. osobowość schizoidalna odnosi się bardziej do fizjologii mózgu, a
nie do wyuczonych reakcji - ta sama osoba, w zalezności od nabytych
reakcji może zareagować w krańcowo różny sposób, mimo że źródłem reakcji
będzie nagły niepokój.
> Gdyby wszyscy byli tacy sami, i gdybyby wszystkie problemy można było
> jedną metodą, a na dodatek z taką łatwością rozwiązać, to nie
> byłoby problemów, a Ty dostałbyś Nobla. Ale tak nie jest :)
Rozwiązać? Nieeee, opisać. Patrząc na roześmiane nastolatki mam
świadomośc, że duża częścz nich będzie miała etap zaburzeń psychicznych
- cały szkopuł w tym, że zaburzenia te będą zróżniocowane w czasie,
długości trwania, nasileniu i wykrywaniu. Na to nie da się stworzyć
skutecznej rady, można to jedynie opisać.
Jednakże w tym przypadku rada jest względnie prosta i akurat nie ja ją
wymyśliłem - należy umożliwić takiej osobie kontakty z innymi ludźmi -
rada zapewne wynika stąd, że tych kontaktów nie da się uniknąć, tak jak
da się unikać wchodzenia do ciemnego pokoju, To co autor sugeruje, czyli
powolną alienację, to nic innego jak pogłebianie leków, bo nim mniej
kontaktów z ludźmi, tym wyższy lęk będzie się przy nich pojawiał. Błędem
autora jest jednak to, że będąc wyalienowanym próbuje zminimalizowac
kontakty [i naukę "bycia wśród ludzi"] do kontaktu z jedną osobą i
przeniesienia na nią wszystkich swoich pragnień i lęków.
Flyer
--
gg: 9708346
http://flyer.uczucia.com.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2006-11-20 18:47:54
Temat: Re: po klinice
Flyer napisał(a):
> Maja; <1...@h...googlegroups.co
m> :
>
> > Generalnie Twoja teza brzmi :"A patom prywykniesz". ;) Czyli
> > sprowadzasz wszystkich ludzi na jeden poziom, niestety. Metoda
> > rozwiązywania problemów natury emocjonalnej, psychicznej i innych
> > jest również według Ciebie jedna. Wszystkich ludzi wrzucasz do
> > jednego wora?
>
> Pod pewnymi względami tak.
>
> Można to przedstawić w ten sposób - załóżmy, że 80% osób z osobowością
> schizoidalną żyje sobie normalnie w społeczeństwie, osiaga jakieś tam
> sukcesy zawodowe, ma jakieś tam związki i przyjaźnie. Dlaczego 20% [czy
> nawet 10%] żyje poza obrębem społeczęństwa, skoro pod względem
> charakterystyki *fizjologicznej* ich mózgu nie róznią się niczym od tych
> 80% [czy nawet 90%]?
Przecież znasz odpowiedź, dlaczego tak sie dzieje.:)
> Można równie i tak - załóżmy, że wszystkie dzieci zaczynające szkołę
> podstawową mają tę samą wiedzę, doświadczenia, postawy, ba - nawet tę
> samą charaterystykę fizjologiczną mózgu - czyli poziom 0. Dlaczego po 8
> latach częśc z nich nie ukończy szkoły, a reszta ukończy ją z różnymi
> ocenami?
Tu zadałeś pytanie wręcz retoryczne. Przecież wiesz, dlaczego tak
się dzieje. :)
> Tzw. osobowość schizoidalna odnosi się bardziej do fizjologii mózgu, a
> nie do wyuczonych reakcji - ta sama osoba, w zalezności od nabytych
> reakcji może zareagować w krańcowo różny sposób, mimo że źródłem reakcji
> będzie nagły niepokój.
Się zgadzam:)
> > Gdyby wszyscy byli tacy sami, i gdybyby wszystkie problemy można było
> > jedną metodą, a na dodatek z taką łatwością rozwiązać, to nie
> > byłoby problemów, a Ty dostałbyś Nobla. Ale tak nie jest :)
>
> Rozwiązać? Nieeee, opisać. Patrząc na roześmiane nastolatki mam
> świadomośc, że duża częścz nich będzie miała etap zaburzeń psychicznych
> - cały szkopuł w tym, że zaburzenia te będą zróżniocowane w czasie,
> długości trwania, nasileniu i wykrywaniu. Na to nie da się stworzyć
> skutecznej rady, można to jedynie opisać.
Zgadzam się.:)
> Jednakże w tym przypadku rada jest względnie prosta i akurat nie ja ją
> wymyśliłem - należy umożliwić takiej osobie kontakty z innymi ludźmi -
> rada zapewne wynika stąd, że tych kontaktów nie da się uniknąć, tak jak
> da się unikać wchodzenia do ciemnego pokoju, To co autor sugeruje, czyli
> powolną alienację, to nic innego jak pogłebianie leków, bo nim mniej
> kontaktów z ludźmi, tym wyższy lęk będzie się przy nich pojawiał. Błędem
> autora jest jednak to, że będąc wyalienowanym próbuje zminimalizowac
> kontakty [i naukę "bycia wśród ludzi"] do kontaktu z jedną osobą i
> przeniesienia na nią wszystkich swoich pragnień i lęków.
> Flyer
Tak. Tylko, że u niektórych osób z osobowością schizoidalną
często napotyka się na swoistego rodzaju "opór". Pojawiają się
więc trudności z "wdrożeniem" tego co powyżej opisujesz, tj. ze
zminimalizowaniem alienacji.
Mimo, iż zgadzam się z tym co piszesz, to nie jest to wszystko takie
proste. A szkoda.
Zresztą odnosi się to nie tylko do osób z ww osobowością, ale
również do osób ciepriących na ciężkie zaburzenia nerwicowe, czy
też lękowe, jak również inne zaburzenia natury emocjonalnej czy
psychicznej. Alienacja w żadnym wypadku nie jest pożądana, ale
bardzo często ciężko ją wyeliminować. Bywa, że potrzebny jest na
to dość długi okres czasu. O fachowej pomocy nawet nie wspomnę, bo
to oczywiste.
Pozdrawiam,
Maja
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2006-11-20 20:13:45
Temat: Re: po kliniceMaja; <1...@h...googlegroups.c
om> :
> Flyer napisał(a):
[...]
> > Jednakże w tym przypadku rada jest względnie prosta i akurat nie ja ją
> > wymyśliłem - należy umożliwić takiej osobie kontakty z innymi ludźmi -
> > rada zapewne wynika stąd, że tych kontaktów nie da się uniknąć, tak jak
> > da się unikać wchodzenia do ciemnego pokoju, To co autor sugeruje, czyli
> > powolną alienację, to nic innego jak pogłebianie leków, bo nim mniej
> > kontaktów z ludźmi, tym wyższy lęk będzie się przy nich pojawiał. Błędem
> > autora jest jednak to, że będąc wyalienowanym próbuje zminimalizowac
> > kontakty [i naukę "bycia wśród ludzi"] do kontaktu z jedną osobą i
> > przeniesienia na nią wszystkich swoich pragnień i lęków.
> Tak. Tylko, że u niektórych osób z osobowością schizoidalną
> często napotyka się na swoistego rodzaju "opór". Pojawiają się
> więc trudności z "wdrożeniem" tego co powyżej opisujesz, tj. ze
> zminimalizowaniem alienacji.
Nadal sądzę, że w dużej części odpowiedzialnośc za to ponosi brak
wzorców, a nie fizjologia. Czyli kwadratura koła - osoba unika ludzi, bo
nie posiada zróznicowanych wzorców reakcji/zachowań, a nie posiada ich,
bo unika ludzi.
To problem przejścia w poprzek chodnika, po którym idzie "sznur" ludzi -
taka osoba patrzy *z_boku* na rzeczywistość, która ją otacza i ocenia ją
[rzeczywistość] z tego samego punktu - nogi i wzrok do przodu,
rzeczywistośc płynie sobie w poprzek, więc naturalną rzeczą jest, że
wszelkie projekcje, pomimo swojej treści, nie dotyczą "włączenia się w
sznur idących", ale jego przekroczenia/zwarcia się z nim. Nawet jeżeli
taką osobę zachęcisz do zmiany zachowania, to efekt będzie
skoncentrowany na zwarciu się, więc nawet pozytywny efekt będzie
dotyczył tylko jakiegoś wąskiego przedziału czasowego - to zupełnie jak
NLP - "jak poderwać panienkę" - problem powstaje później, kiedy albo
"nie ma o czym z nią rozmawiać", albo "znajomośc zamienia się w ciąg
pojedyńczych potyczek".
> Mimo, iż zgadzam się z tym co piszesz, to nie jest to wszystko takie
> proste. A szkoda.
> Zresztą odnosi się to nie tylko do osób z ww osobowością, ale
> również do osób ciepriących na ciężkie zaburzenia nerwicowe, czy
> też lękowe, jak również inne zaburzenia natury emocjonalnej czy
> psychicznej. Alienacja w żadnym wypadku nie jest pożądana, ale
> bardzo często ciężko ją wyeliminować. Bywa, że potrzebny jest na
> to dość długi okres czasu. O fachowej pomocy nawet nie wspomnę, bo
> to oczywiste.
No tak. ;) Po co pacjent przychodzi do lekarza? Żeby się wyleczyć. Po co
lekarz przyjmuje pacjenta? Żeby go wyleczyć. Problem poszukiwania
natychmiastowego efektu i lekarstw.
Flyer
--
gg: 9708346
http://flyer.uczucia.com.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2006-11-20 21:23:43
Temat: Re: po klinice
Flyer napisał(a):
> Maja; <1...@h...googlegroups.c
om> :
>
> > Flyer napisał(a):
>
> [...]
>
> > > Jednakże w tym przypadku rada jest względnie prosta i akurat nie ja ją
> > > wymyśliłem - należy umożliwić takiej osobie kontakty z innymi ludźmi -
> > > rada zapewne wynika stąd, że tych kontaktów nie da się uniknąć, tak jak
> > > da się unikać wchodzenia do ciemnego pokoju, To co autor sugeruje, czyli
> > > powolną alienację, to nic innego jak pogłebianie leków, bo nim mniej
> > > kontaktów z ludźmi, tym wyższy lęk będzie się przy nich pojawiał. Błędem
> > > autora jest jednak to, że będąc wyalienowanym próbuje zminimalizowac
> > > kontakty [i naukę "bycia wśród ludzi"] do kontaktu z jedną osobą i
> > > przeniesienia na nią wszystkich swoich pragnień i lęków.
>
> > Tak. Tylko, że u niektórych osób z osobowością schizoidalną
> > często napotyka się na swoistego rodzaju "opór". Pojawiają się
> > więc trudności z "wdrożeniem" tego co powyżej opisujesz, tj. ze
> > zminimalizowaniem alienacji.
>
> Nadal sądzę, że w dużej części odpowiedzialnośc za to ponosi brak
> wzorców, a nie fizjologia. Czyli kwadratura koła - osoba unika ludzi, bo
> nie posiada zróznicowanych wzorców reakcji/zachowań, a nie posiada ich,
> bo unika ludzi.
>
> To problem przejścia w poprzek chodnika, po którym idzie "sznur" ludzi -
> taka osoba patrzy *z_boku* na rzeczywistość, która ją otacza i ocenia ją
> [rzeczywistość] z tego samego punktu - nogi i wzrok do przodu,
> rzeczywistośc płynie sobie w poprzek, więc naturalną rzeczą jest, że
> wszelkie projekcje, pomimo swojej treści, nie dotyczą "włączenia się w
> sznur idących", ale jego przekroczenia/zwarcia się z nim. Nawet jeżeli
> taką osobę zachęcisz do zmiany zachowania, to efekt będzie
> skoncentrowany na zwarciu się, więc nawet pozytywny efekt będzie
> dotyczył tylko jakiegoś wąskiego przedziału czasowego - to zupełnie jak
> NLP - "jak poderwać panienkę" - problem powstaje później, kiedy albo
> "nie ma o czym z nią rozmawiać", albo "znajomośc zamienia się w ciąg
> pojedyńczych potyczek".
>
> > Mimo, iż zgadzam się z tym co piszesz, to nie jest to wszystko takie
> > proste. A szkoda.
> > Zresztą odnosi się to nie tylko do osób z ww osobowością, ale
> > również do osób ciepriących na ciężkie zaburzenia nerwicowe, czy
> > też lękowe, jak również inne zaburzenia natury emocjonalnej czy
> > psychicznej. Alienacja w żadnym wypadku nie jest pożądana, ale
> > bardzo często ciężko ją wyeliminować. Bywa, że potrzebny jest na
> > to dość długi okres czasu. O fachowej pomocy nawet nie wspomnę, bo
> > to oczywiste.
>
> No tak. ;) Po co pacjent przychodzi do lekarza? Żeby się wyleczyć. Po co
> lekarz przyjmuje pacjenta? Żeby go wyleczyć. Problem poszukiwania
> natychmiastowego efektu i lekarstw.
> Flyer
Dlaczego od razu lekarstw? W cięższych przypadkach owszem. Ale
przecież istnieją również inne metody - psychoterapie indyw.,
grupowe; grupy wsparcia itp. Poza tym pacjent powinien być
uświadomiony przez lekarza, że natychmiastowego efektu nie będzie, i
że tak naprawdę największą robotę musi "odwalić" on sam
(pacjent), z czyjąś ew. pomocą (jeżeli oczywiście chce zmian w
swoim dotychczasowym życiu).
Zgadzam się z Tobą, że żaden efekt pozytywny nie nastąpi
natychmiast. I że nie zawsze leki są potrzebne. I że sam
zaiteresowany powinien się postarać i wyjść do ludzi. Ale często
jednak jest tak, że człowiek cierpiący na jakieś zaburzenia, lub
człowiek o określonej osobowości czy psychice sam NIE DA RADY.
Inaczej nie byłoby problemu.
To tak jak z chorym na depresję. Nie można pod żadnym pozorem
zmuszać chorego do "wyjścia do ludzi", "brania się w garść" itp.,
bo to jest przysłowiowy "gwóźdź do trumny". Nie na każdym etapie
choroby człowiek jest w stanie to uczynić. Dlatego jest to jednostka
chorobowa, a nie jakaś chwilowa "chandra" czy "dół". Przepraszam,
odbiegłam od tematu :)
Generalnie, chodzi mi o to, że na wszystko powinien przyjść
odpowiedni moment. Jeżeli nie przychodzi, a sytuacja staje się
niepokojąca i wymyka się spod kontroli, chyba przydałaby się
fachowa pomoc. Bohater wątku jakoś nie za bardzo sobie radzi, i
wydaje mi się, że samo namawianie Go do wyjścia do ludzi na nic się
nie zda ..
Przecież człowiek o osobowości "nieschizoidalnej" również może
mieć podobne problemy. Jeden sobie z nimi poradzi lepiej, inny gorzej,
a jeszcze inny w ogóle nie będzie w stanie sobie poradzić. Może
próbować radzić sobie w pojedynkę i dołować się, że mu nie
wychodzi, może czekać, ale może również zwrócić się o pomoc.
Chyba nic w tym złego? :)
Pozdrawiam,
Maja
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2006-11-20 22:28:00
Temat: Re: po kliniceMaja; <1...@m...googlegroups.c
om> :
> Flyer napisał(a):
> > No tak. ;) Po co pacjent przychodzi do lekarza? Żeby się wyleczyć. Po co
> > lekarz przyjmuje pacjenta? Żeby go wyleczyć. Problem poszukiwania
> > natychmiastowego efektu i lekarstw.
>
> Dlaczego od razu lekarstw?
Bo to przenośnia? ;)
> W cięższych przypadkach owszem. Ale
> przecież istnieją również inne metody - psychoterapie indyw.,
> grupowe; grupy wsparcia itp. Poza tym pacjent powinien być
> uświadomiony przez lekarza, że natychmiastowego efektu nie będzie, i
> że tak naprawdę największą robotę musi "odwalić" on sam
> (pacjent), z czyjąś ew. pomocą (jeżeli oczywiście chce zmian w
> swoim dotychczasowym życiu).
Mnie tam korci, żeby lekarz wprost mówił, że nie będzie żadnego efektu.
A jak będzie, to "przypadkiem".
> Przecież człowiek o osobowości "nieschizoidalnej" również może
> mieć podobne problemy. Jeden sobie z nimi poradzi lepiej, inny gorzej,
> a jeszcze inny w ogóle nie będzie w stanie sobie poradzić. Może
> próbować radzić sobie w pojedynkę i dołować się, że mu nie
> wychodzi, może czekać, ale może również zwrócić się o pomoc.
> Chyba nic w tym złego? :)
I dlatego sprowadzam wszystkich do jednego mianownika. Siłą rzeczy, w
otoczeniu wymagającym wiedzy, cechy fizjologiczne umysłu mają mniejsze
znaczenie, niż brak czy różnice w w/w [wiedzy].
Flyer
--
gg: 9708346
http://flyer.uczucia.com.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2006-11-20 23:01:09
Temat: Re: po klinice
Flyer napisał(a):
> Maja; <1...@m...googlegroups.c
om> :
>
> > Flyer napisał(a):
>
> (...)
>
> > W cięższych przypadkach owszem. Ale
> > przecież istnieją również inne metody - psychoterapie indyw.,
> > grupowe; grupy wsparcia itp. Poza tym pacjent powinien być
> > uświadomiony przez lekarza, że natychmiastowego efektu nie będzie, i
> > że tak naprawdę największą robotę musi "odwalić" on sam
> > (pacjent), z czyjąś ew. pomocą (jeżeli oczywiście chce zmian w
> > swoim dotychczasowym życiu).
>
> Mnie tam korci, żeby lekarz wprost mówił, że nie będzie żadnego efektu.
> A jak będzie, to "przypadkiem".
Pesymista ! ;) Lubiący miłe zaskoczenia.:)
(...)
Pozdrawiam,
Maja
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2006-11-21 17:10:39
Temat: Re: po kliniceMaja; <1...@h...googlegroups.c
om> :
>
> Flyer napisał(a):
> > Mnie tam korci, żeby lekarz wprost mówił, że nie będzie żadnego efektu.
> > A jak będzie, to "przypadkiem".
>
> Pesymista ! ;) Lubiący miłe zaskoczenia.:)
>
> (...)
Niekoniecznie. Mz. to odpowiednie podejście - buduje w pacjentach
zdolnośc do działania/zachowania wyłącznie intuicyjnego, umiejętność
słuchania własnych emocji i zrozumienie dla zachowań nie mających
wyznaczonych granic czasowych, znaczeniowych i wartościowych
[korzyszyści]. Pacjent, który będzie chodził do lekarza wyłacznie
dlatego, bo "czuje, że dobrze mu to robi" zyska o wiele więcej, niż
pacjent, który będzie chodził do niego, bo "lekarz go wyleczy/zna
lekarstwo".
Oczywiście cały czas mowa o lekarzach psychiatrach/psychologach i
podszedłem do tematu jednostronnie, żeby nie tworzyć wielowariantowego
traktatu. ;)
Flyer
--
gg: 9708346
http://flyer.uczucia.com.pl/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |