« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2005-04-26 08:19:16
Temat: pomysł jak u zaklinaczki dzieci - dlugiemam problem:
Rafal jest niegrzeczny, wydaje mi sie ze bardziej niz jego koledzy...
ale ogolnie cala klasa syna jest rozbrykana, a bardzo inteligentne dzieci
Znaja sie jak lyse konie, bo razem chodzili do przedszkola.
Pani nie dajac sobie z nimi rady zaczela w koncu wpisywac uwagi do zeszytu
(juz raz bylam do szkoly wzywana - z osmiu mam wezwanych, stawily sie
tylko 3,
w tym ja - wewanie dotyczylo grania przez chlopcow w pilke w klasie
podczas przerwy)
Chcialam juz nawet zeby wychowawczyni poslala Rafala do pedagoga szkolnego
na rozmowe,
gdyby juz i uwagi nie skutkowaly (rozmow w domu na temat zachowania jest
wiele i prawie codziennie;
syn wie ze robi zle, stara sie poprawic ale szybko mu przechodzi i znow
lobuzuje),
ale pani pedagog to mama Karoliny - kolezanki z klasy syna i pewnie tak
bedzie traktowana.
Czasami udaje mi sie zobaczyc ten program o psycholozkach pomagajacych
mamom niegrzecznych dzieci
(no, moj syn az taki nie jest, ale swoje za uszami ma ;-) )
Pewnie u nas niemozliwe jest uzyskanie takiej pomocy, ale moze Wy mi
pomozecie ? ;-)
Zaczelam stosowac system punktow (plus za dobre zachowanie, minus za
niezgodne z moimi oczekiwaniami)
Pierwszego dnia Rafal 'zarobil' -13 pkt. Drugiego postaral sie i mial juz
+4, a wczoraj +8. ;-)
Widze ze zaczelo mu sie to podobac, zwlaszcza, ze ma obiecana nagrode za
+20 pkt uzbierane w ciagu dnia,
ale boje sie ze niedlugo mu sie znudzi ta zabawa....
(obecnie mysle nad obnizeniem poprzeczki do 10 pkt z nagroda i kara)
moze macie inne pomysly jak zachecic niespelna 9ciolatka do dobrego
zachowania, niestety metoda
marchewki i kija ? a moze zupelnie inne metody zastosowac? ktos probowal i
poskutkowalo?
(planuje niedlugo znow wizyte u psychologa - moze i lekarz cos podpowie)
JaBa z trudnymi dziecmi - po mamusi
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2005-04-26 09:15:53
Temat: Re: pomysł jak u zaklinaczki dzieci - dlugie
Użytkownik "JaBa" <j...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:d4kti7$6ti$1@news.onet.pl...
> moze macie inne pomysly jak zachecic niespelna 9ciolatka do dobrego
> zachowania, niestety metoda
> marchewki i kija ? a moze zupelnie inne metody zastosowac? ktos probowal i
> poskutkowalo?
> (planuje niedlugo znow wizyte u psychologa - moze i lekarz cos podpowie)
No ja mam dzieci młodsze (5 i 3 lata) ale ta starsza taka właśnie
rozbrykana jest mocno, chciała by dobrze, ale 100 pomysłów na minutę, osiem
rąk, dziesięć nóg i nie domykająca się od gadania buzia. Wychowawczynie
charakterne i energiczne sobie z nią radzą, ale te spokojniejsze nie
nadążają i się kończy tym, że dziecko z nudów wymyśla nie wiadomo co.
Najlepsza metoda na "utemperowanie" jest : wybiegać dziecko.
Jak wytrzęsie z siebie energię to jest znośna, jak jest tak, że z jakiegoś
powodu nie ma gdzie tej energii wyszaleć, to jest eee... trudno.
Może zapisz na jakieś intensywne zajęcia sportowe, niech się wyszaleje, w
dodatku często takie zajęcia dobrze prowadzone uczą samodyscypliny, szacunku
do trenera, posłuchu.
Może kung-fu, może jakaś piłka? Zależy co by lubił.
--
Edyta Czyż
>>Sowa<<
Kłamie ten, co zna słowa, a nut nie pamięta. Leśmian
.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2005-04-26 09:40:30
Temat: Re: pomysł jak u zaklinaczki dzieci - dlugieUżytkownik JaBa napisał:
> mam problem:
> Rafal jest niegrzeczny, wydaje mi sie ze bardziej
> niz jego koledzy... ale ogolnie cala klasa syna
> jest rozbrykana, a bardzo inteligentne dzieci
> Znaja sie jak lyse konie, bo razem chodzili do
> przedszkola.<...> moze macie inne pomysly
> jak zachecic niespelna 9ciolatka do dobrego
Domyślam się, że to druga klasa? To chyba znają
się również z pierwszej klasy?
A jak tam postępy w nauce religii/etyki?
To byłby mocny punkt zaczepienia. Większość
idzie w drugiej klasie do I Komunii Świętej.
Uczą się, co jest dobrem, a co złem.
> zachowania, niestety metoda marchewki i kija ?
> a moze zupelnie inne metody zastosowac? ktos
> probowal i poskutkowalo?
> (planuje niedlugo znow wizyte u psychologa - moze
> i lekarz cos podpowie)
Zdarza się, że w klasach młodszych Pani daje gwiazdeczki
za każdą dobrą lekcję i chmurki za każdą niedobrą.
Miałem w zawodówce tkiego ucznia, który na każdej lekcji
przychodził do nauczyciela z dzienniczkiem (wstyd też).
Codzienne ocenianie postawy synka w szkole pozwoliłoby
Ci dość skutecznie stosować tego kijka i tą marchewkę.
Pytanie jednak, czy w momencie nowego pomysłu synek
w ogóle pomyśli o kijku? Czy ma taką skłonność, by
wartościować swoje postępowanie?
> Pani nie dajac sobie z nimi rady zaczela w koncu wpisywac
> uwagi do zeszytu (juz raz bylam do szkoly wzywana - z osmiu
> mam wezwanych, stawily sie tylko 3, w tym ja - wewanie
> dotyczylo grania przez chlopcow w pilke w klasie
> podczas przerwy)
To też niedobrze. Wyląda na to, że niektórzy rodzice
lekceważą problem. Tym trudniej Tobie być tą jedną
"złą" matką, co się czepia.
Nieraz słyszałem, że my to wymyślamy, a mama Karolinki
wcale "tego" od niej nie wymaga. To problem, żeby
być stanowczym i żeby zachować zaufanie dziecka.
> Chcialam juz nawet zeby wychowawczyni poslala Rafala
> do pedagoga szkolnego na rozmowe, gdyby juz i uwagi
> nie skutkowaly (rozmow w domu na temat zachowania jest
> wiele i prawie codziennie; syn wie ze robi zle,
> stara sie poprawic ale szybko mu przechodzi i znow
> lobuzuje), ale pani pedagog to mama Karoliny - kolezanki
> z klasy syna i pewnie tak bedzie traktowana.
Pedagog ma swoje atrybuty: gabinet, notatnik,
poważna mina, towarzystwo dyrektora (na chwilę),
więc nie martw się o jej powodzenie. To dobry
pomysł.
> Czasami udaje mi sie zobaczyc ten program
> o psycholozkach pomagajacych mamom niegrzecznych dzieci
Tylko raz widziałem taki film o bezradnej mamusi,
wymagającym ojcu i mądrej pani psycholog,
i muszę powiedzieć, że zdziwiło mnie, iż cały
kwadrans musiała stracić na przyznanie się
starszego synka, że źle zrobił.
Gdybym miał Tobie cos radzić, to właśnie ćwiczenie
wrażliwości, ćwiczenie wartościowania - co jest dobre
i dlaczego, a co złe i też czemu.
W tym celu potrzebne są wspólne lektury na dobranoc,
co uskuteczniamy od lat. Teraz jest "na tapecie"
'Dziewczynka zza szyby' - ckliwa historyjka
w sam raz na niedoświadczone dziecięce serduszko.
No, ale dziewczynki w ogóle są słodsze...
> Zaczelam stosowac system punktow (plus za dobre
> zachowanie, minus za niezgodne z moimi oczekiwaniami)
> Pierwszego dnia Rafal 'zarobil' -13 pkt. Drugiego
> postaral sie i mial juz +4, a wczoraj +8. ;-)
> Widze ze zaczelo mu sie to podobac, zwlaszcza, ze ma
> obiecana nagrode za +20 pkt uzbierane w ciagu dnia,
> ale boje sie ze niedlugo mu sie znudzi ta zabawa....
No właśnie - zabawa w odgadywanie, czego chce Mama.
Potrzebujecie trochę ogólniejszego kryterium
i ogólniejszej motywacji. Każdy rodzaj nagrody
materialnej się zdewaluuje. Liczą się bardziej
rzeczy typu uznanie, wdzięczność, drapanie za uchem,
kostka cukru...
;-)
J.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2005-04-27 09:06:56
Temat: Re: pomysł jak u zaklinaczki dzieci - dlugieSowa <m...@w...pl> napisał:
> Najlepsza metoda na "utemperowanie" jest : wybiegać dziecko.
> Jak wytrzęsie z siebie energię to jest znośna, jak jest tak, że z jakiegoś
> powodu nie ma gdzie tej energii wyszaleć, to jest eee... trudno.
> Może zapisz na jakieś intensywne zajęcia sportowe, niech się wyszaleje, w
> dodatku często takie zajęcia dobrze prowadzone uczą samodyscypliny, szacunku
> do trenera, posłuchu.
> Może kung-fu, może jakaś piłka? Zależy co by lubił.
Popieram. Przy okazji - czy granie pilka na przerwie to jest zbrodnia?
Szkola wrecz powinna to umozliwic. Bardzo czesto mam wrazenie, ze nasze
szkoly nie zdaja sobie sprawy z naturalnej potrzeby ruchu naszych dzieci.
A jedyna akcja to zakaz. Np. zakaz biegania na przerwie po korytarzu - a
co maja robic - spacerowac za raczki?????
Pozdrowienia,
Lila
PS. Obserwowalam kiedys dziecko czekajace z mama na autobus - ono przez
caly czas wchodzilo i schodzilo z pagorka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2005-04-28 07:03:07
Temat: Re: pomysł jak u zaklinaczki dzieci - dlugie
Użytkownik "Lila" <H...@H...Com> napisał w wiadomości
news:d4nkng$1qj$1@srv.cyf-kr.edu.pl...
>
> Popieram. Przy okazji - czy granie pilka na przerwie to jest
zbrodnia?
> Szkola wrecz powinna to umozliwic. Bardzo czesto mam wrazenie, ze
nasze
> szkoly nie zdaja sobie sprawy z naturalnej potrzeby ruchu naszych
dzieci.
> A jedyna akcja to zakaz. Np. zakaz biegania na przerwie po
korytarzu - a
> co maja robic - spacerowac za raczki?????
Gorzej. U syna w szkole przerwy trwają 5 minut (obiadowe 10), a w
klasach 1-3 panie raczej niechętnie wypuszczają dzieci z klasy - bo
będą biegać, niech lepiej siedzą w klasie, mogą sobie przecież
porozmawiać. W starszych klasach dzieci owszem wychodzą z klas na
przerwach, ale raczej po to, żeby przejść z jednej sali do drugiej, na
niewiele więcej mają czas. Oczywiście biegać nie wolno, no bo jak, po
korytarzu??
A ja pamiętam ze swoich szkolnych czasów, kiedy 10 minut przerwy ledwo
starczało na wyszalenie się (i odrobienie lekcji ;-)), a z
utęsknieniem czekaliśmy na przerwy obiadowe, bo trwały 20 minut i
nareszcie można było się rozprostować i poganiać.
Teraz niby dzieci mają 4 godziny w-f tygodniowo, ale wpakowanie
wszystkich przerw w lekcję w-f na 6 lekcji to chyba nie jest to, o co
chodziło ;-)
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2005-04-28 07:05:49
Temat: Re: pomysł jak u zaklinaczki dzieci - dlugie
Agnieszka wrote:
> Teraz niby dzieci mają 4 godziny w-f tygodniowo,
OMG, dobrze ze juz nie chodze do szkoly ;)
D.
--
Koniec kazdego nurkowania to sytuacja awaryjna. |
Inaczej kto by chcial wychodzic z wody ? | (c) Konrad Dubiel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2005-04-28 07:21:33
Temat: Re: pomysł jak u zaklinaczki dzieci - dlugieUżytkownik "Dunia" <d...@n...o2.pl> napisał w wiadomości
news:42708B4D.6060907@nielubiespamu.o2.pl...
>
>
> Agnieszka wrote:
>
> > Teraz niby dzieci mają 4 godziny w-f tygodniowo,
>
> OMG, dobrze ze juz nie chodze do szkoly ;)
Rozumiem, że nie powinnam wspominać, że w klasach sportowych jest tego
minimum 10 godzin na tydzień? ;-)
Pozdrawiam,
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2005-04-28 07:24:38
Temat: Re: pomysł jak u zaklinaczki dzieci - dlugie
Agnieszka wrote:
> Rozumiem, że nie powinnam wspominać, że w klasach sportowych jest tego
> minimum 10 godzin na tydzień? ;-)
Sportowe to cos innego, oni nie maja wyjscia ;)
Zarty na bok: jakos ten post przywolal mi szkolne wspomnienia wyjatkowo
kiepskiego wf. Generalnie zajecia polegaly na tym, ze wysportowani
uczniowie (zwykle nalezacy do sks-ow albo innych klubow) popisywali sie
przed nauczycielem, a niewysportowani robili z siebie idiotow i zbierali
trojczyny. Nikomu nie przyszlo do glowy, ze sportu mozna _uczyc_ ;)
Ciekawa jestem, czy cos sie w temacie zmienilo, czy tez ten poglad jest
nadal rewolucyjny...
Ja polubilam sport, jak juz nie musialam chodzic na wf i zetknelam sie z
instruktorami z prawdziwego zdarzenia.
D. (wspominkowo)
--
Koniec kazdego nurkowania to sytuacja awaryjna. |
Inaczej kto by chcial wychodzic z wody ? | (c) Konrad Dubiel
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2005-04-28 07:33:31
Temat: Re: pomysł jak u zaklinaczki dzieci - dlugieUżytkownik "Dunia" <d...@n...o2.pl> napisał w wiadomości
news:42708FB6.3050301@nielubiespamu.o2.pl...
>
> Zarty na bok: jakos ten post przywolal mi szkolne wspomnienia
wyjatkowo
> kiepskiego wf. Generalnie zajecia polegaly na tym, ze wysportowani
> uczniowie (zwykle nalezacy do sks-ow albo innych klubow) popisywali
sie
> przed nauczycielem, a niewysportowani robili z siebie idiotow i
zbierali
> trojczyny. Nikomu nie przyszlo do glowy, ze sportu mozna _uczyc_ ;)
> Ciekawa jestem, czy cos sie w temacie zmienilo, czy tez ten poglad
jest
> nadal rewolucyjny...
Obawiam się, że niewiele się zmieniło... No może tyle, że teraz oceny
z w-f są stawiane jakoś tak "adekwatnie do włożonego wysiłku". Co u
Piotrka na przykład oznacza, że ci najbardziej wysportowani mają
szóstki lub piątki, reszta piątki lub czwórki, a ci, którzy naprawdę
przez cały rok unikają w-f mają czwórki lub trójki. Dla mnie to takie
średnio wychowawcze jest, ale to i tak jedna z mniej irytujących
właściwości współczesnej szkoły. Za to przynajmniej średnia się
dzieciom podnosi i w rankingach ładnie wygląda ;-)
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2005-04-28 08:16:45
Temat: Re: pomysł jak u zaklinaczki dzieci - dlugieAgnieszka w wiadomości <42708edc$0$27727$f69f905@mamut2.aster.pl> sobie
pisze a muzom:
> Obawiam się, że niewiele się zmieniło... No może tyle, że teraz oceny
> z w-f są stawiane jakoś tak "adekwatnie do włożonego wysiłku".
To ciekawe, co piszesz. W gimnazjum mojego syna włożony wysiłek nie jest
brany pod uwagę, tylko suche wyniki: czas na 100 (200 czy 600) m,
odległość rzutu piłką lekarską czy czym tam rzucają, stopień opanowania
różnych umiejętności, typu kozłowanie, serwowanie w siatkówce etc. Są
konkretne "wytyczne" za co należy się jaka ocena i tego się trzymają.
Podobnie było w podstawówce. Wyjątkiem był jeden rok, gdy w szkole
pracował wf-man umiejący zachęcić nawet najgorsze łamagi do ćwiczeń na
wuefie. Umiał od dostrzec i docenić włożony wysiłek oraz nawet
najmniejszy postęp w umiejętnościach czy "osiągach".
--
Old Rena, matka trzynastolatka
[Renata Gierbisz]
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |