Strona główna Grupy pl.soc.rodzina pracująca/ niepracująca mama

Grupy

Szukaj w grupach

 

pracująca/ niepracująca mama

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 62


« poprzedni wątek następny wątek »

21. Data: 2002-05-13 19:39:38

Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "nulka" <n...@N...poczta.gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

ha, czytam i sama nie wiem, dobrze jest pracować i dobrze jest nie pracować.
tak naprawdę problemy pojawiają sie, kiedy dzieci idą do szkoły. mają na
różne godziny raz na ósmą raz na jedenasta. raz kończą o 11, innym razem o
17 jeśli do tego dojdą inne zajęcia , np basen, to pracujaca mama nie da
rady bez pomocy! nie pracowałam kilka lat w czasie kiedy dzieci były w
szkole podstawowej i naprawdę błogosławie ten stan. nauczyłam mojego synka
odrabiać lekcje - był kręcony, nie mógł usiedzieć na krzesełku 10 minut,
nauczyłam go uczyć sie historii, której sama nienawidziłam szczerze,
chodziłam z nim na basen - najtańszy basen w mieście nie daje możliwości
wyboru godziny...
a gdy poczułam, ze nie jestem już tak bardzo potrzebna, poszukałam pracy, na
początek pół etetu...
wiem, wiem, teraz nie można tak wybierać, to co wyżej napisałam było 6 lat
temu, ale uważam niepracującą mamę za wielka wartość w pewnym wieku
dziecka...
pozdrawam wszystkie niepracujące/ pracujące też podrawiam ;-) im też jest
ciężko :)

>
>


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


22. Data: 2002-05-13 19:48:53

Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"MOLNARka" napisała

> Jeśli zostaję w domu z dziećmi (a nie idę do pracy zarobkowej) to zajmuję
> się dziećmi i domem i ewentualnie w wolnym czasie jeszcze jakimś hobby.
> I nawet jeśli jeszcze (wymienie z hobby) jest 1/17 etatu w mojej starej
> firmie i nawet jeśli nie tracę kontaktu z moimi zawodowymi
> zainteresowaniami ... to _dla_mnie_ jest za mało !

No to rozumiem. Sądziłam jednak, że, gdybyś w jakiś sposób była zmuszona
przez życie do pozostania w domu z dzieckiem dłużej niż rok (choroba,
niespodziewana wpadka tuż po pierwszym dziecku, a potem jeszcze jedna ;-), to
uschłabyś z nudów, bo nie potrafiłabyś sobie znaleźć żadnego zajęcia.

Aaaa, a co będzie na emeryturze? Nie pogryziesz ścian? ;-))

> Jak przyjdą dzieci ... to chciałaby ( w baaardzo dużym uproszczeniu) włożyć
> je między hobby :-)))))))

Mam nadzieję, że faktycznie masz na myśli baaaaardzo duże uproszczenie :-)

> Jak spadłam z huśtawki i rozbiłam sobie głowę to nie leciałam z
> nieprzytomną histerią do domu żeby mam się tym zajęła ale założyłam sobie
> baaardzo prowizoryczny opatrunek i zadzwoniłam po znajomą lekarkę.
> Jakby mama była w domu ... zdałabym się na nią .... a tak - umiem
> bandażować sobie głowę ;-)))

Jest w tym sporo prawdy, ale ja z racji tego, że byłam w domu sama, to na
dwór mogłam wychodzić dopiero wtedy, gdy rodzice przyszli z pracy :-(( Suma
summarum wychodziło na to samo. Wszelkie wypadki (nieliczne na szczęście)
zdarzały się, gdy staruszkowie byli w domu. Ale mimo tego kaleką życiową nie
jestem. Bandażowania głowy nauczyłam się na PO ;-)

> > Nie każde. Ja zwracałam i zazdrościłam dzieciom, które to miały.

> A ja nie zazdrościłam ;-) Tylko czego to dowodzi ? Chyba tylko tego, że
> dzieci są inne.

No toż właśnie to miałam na myśli. Ty napisałaś, że dzieci nie zazdroszczą, a
ja sprecyzowałam, że nie każde :-)

> Ja miałam więcej luzu niż te dzieci ... więc w dużej części to one mi
> zazdrościły ;-)

I znów nie ma reguły. Ja luzu nie miałam, bo jak wspomniałam, po lekcjach szł
am do świetlicy, a w późniejszych latach prosto do domku, albo do koleżanki.
Raz tylko wyrwałam się po szkole na ślizgawkę i wróciłam grubo po 19:00
(miałam 8 czy 9 lat) i to był ostatni raz, kiedy sobie na to pozwoliłam ;-))

> A ja jadłam obiady w szkole razem z dużą grupą dzieci co nas bardzo
> zbliżało

Ja też początkowo jadałam takie obiady, ale po kilku problemach trawiennych,
przestałam. Jedzonko z naszej stołówki było raczej dla "koneserów" ;-)).

> Poza tym nauczyłam się robić sobie sama kanapki albo gotować parówki czy
> jajka.

Ja też umiałam robić te rzeczy, ale serce mnie bolało, gdy czasem po lekcjach
szłam do koleżanki, a tam ciepła zupka, drugie danie i jeszcze deser na
koniec.

> To jak sobie dziecko poradzi zależy od jego charakteru.
> Mnie to na pewno bardzo wzmocniło.

Mnie w jakiś sposób też, ale IMHO za zbyt wielką cenę. Po prostu ciągle
czułam się sama jak pies. Potem się do tego przyzwyczaiłam i nawet zaczęło mi
się to podobać, ale gdybym miała cofnąć czas, to bardzo chciałabym, żeby moja
mama była ze mną w domu przez te pierwsze lata szkoły.

> Właśnie chciałam powiedzieć, że Ci moi tak się strasznie w tych hobby
> zapamiętali, że strach :-)

No to nie rozumiem w czym problem :-) Mają hobby, nie muszą pracować -
ludzie! żyć nie umierać!!

> Wszystkie skrajności są ... niepoważne ;-(
> Dla mnie też jest niepoważne stwierdzenie, że kobieta najlepiej odnajduje
> się w domu ... jako żona i matka.

A jeśli się odnajduje? :-)
W zasadzie tośmy trochę zeszły z tematu i dyskusja przybrała formę "Co jest
lepsze dla kobiety - praca czy siedzenie z dziećmi", a pytanie brzmiało "Co
jest lepsze dla dziecka". Na pytani epierwsze - nie ma jednoznacznej
odpowiedzi, to jest jasne. Na pytanie drugie moja odpowiedź brzmi - to
zależy od tego, jak kobieta podejdzie do swojej sytuacji - może być cudowna
matka pracująca i fatalna mama domowa, może być też na odwrót. Po prostu nie
należy przeginać w żadną stronę, czyli albo siedzieć z dziećmi do bólu,
niczego nie robić dla siebie i nadawać do końca życia, że "tyle dla ciebie
poświęciłam, a ty taki owaki", ale też nie pracować 24/24 i swoje dzieci
oglądać tylko na zdjęciu w portfelu.

> Ja (MOLNARka) nie chcę siedzieć w domu (z dziećmi czy bez) bo źle się z tym
> czuję.
> A Wy (koleżanki i koledzy) róbcie sobie co chcecie ;-)

A my póki możemy i stać nas na to (zaraz usłyszę, jaki to ja pasożyt
społeczny ;-) to siedzimy. A co będzie za 2-3-5 lat ... to się okaże za 2-3-5
lat :-))
--
Pozdrawiam
Maja


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


23. Data: 2002-05-13 20:51:38

Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "Dorunia" <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


(........)
> A co to za problem, by oprócz garów i prania zająć się sobą, swoim hobby
na
> przykład? Zdobywać nowe umiejętności? Uczyć się? Poznawać ludzi? Problem
nie
> w tym, że się siedzi w domu, ale w tym, że nie potrafi się znaleźć nic
> interesującego TYLKO dla siebie. I praca, czy jej brak naprawdę nie ma w
tym
> momencie nic do rzeczy. Można pracować, spać, jeść i nic poza tym w życiu
nie
> robić. To też przecież nie jest rozwiązanie problemu.
>
> > Poza tym, dziecko rośnie, zmieniają się problemy i mamie, która
pozostaje
> > aktywna zawodowo i jest "wśród ludzi" łatwiej będzie zrozumieć problemy
dz
> > iecka związane z wyborem szkoły, życiowe dylematy, relacje w grupie
ludzi,
> > ambicje etc. potem problemy zawodowe, będzie po prostu miała
doświadczenie
> > na tych polach. Dzieciom, których mamy zajmują się tylko domem jest to
od
> > ebrane/ ograniczone.
>
> No tak, bo mama domowa wychodzi tylko i wyłącznie na zakupy, o ile długość
> łańcucha jej na to pozwala :-// Jedyni ludzie, jakich spotyka, to pani w
> kasie i maglu. Jedyne co czyta, to "Tina", jedyne,co ogląda to "Klan".
> A serio - naprawdę nie widzę zależności. Tylko od samej kobiety zależy,
jak
> sobie zorganizuje życie i co z niego wyniesie dla siebie i rodziny. I
jeszcze
> raz powtarzam - praca nie jest żadną gwarancją , że życie kobiety
pracującej
> będzie lepsze, pełniejsze, bardziej wartościowe.
>
> > Pomijam tu inne sprawy typu kobieta sfrustrowana odreagowująca na
dziecku
>
> ?? To pracująca kobieta nie może być sfrustrowana??
>
> > Ja tam jestem zadowolona, że moja mama pracowała jak byłam dzieckiem
(nadal
> > pracuje).
> > Co myślicie?
>
> A ja ZAWSZE zazdrościłam dzieciom, które nie musiały siedzieć w świetlicy,
> gdy przychodziły do domu, miały gotowy ciepły obiad i nie musiały
wsłuchiwać
> się w ciszę betonowych ścian do godziny 17:00. Gdy moja mama brała wolne,
lub
> była chora na zwolnieniu, to aż mi się chciało do domu wracać.
> Być może, gdyby moja mama nie pracowała, to ja smęciłabym, że nie mam luzu
i
> świętego spokoju, bo człowiekowi rzadko podoba się to, co ma w danej
chwili.
> Chociaż moje koleżanki z niepracującymi mamami nigdy nie narzekały na
swoje
> sytuacje.
>
> --
> Pozdrawiam
> Maja ("chwilowo" niepracująca mama dwójki małych dzieci)
>

Nie chciałam za wiele wycinać, bo bardzo mi się spodobał Twój post:-))
Jestem mamą nie pracującą, syn chodzi do przedszkola na 4 godziny dziennie i
tak jest Ok, ja mam czas dla siebie, On się może uspołeczniać:-))
Moja mama zawsze pracowała, ja biegałam z kluczem na szyj i odgrzewałam sama
obiad sobie, wieczorem gdy rodzice wracali do domu byli za zwyczaj
wykończeni na tyle by tylko sprawdzić czy mam lekcje odrobione i jak.
Mnie tam dobrze w domu, mam swoje pasje i mam czas by dużo czytać, spotykam
się ze znajomymi, wcale nie czuję się sfrustrowana i przybita tym faktem że
nie pracuję, zawsze mam czas dla syna, z uśmiechem mogę powitać męża w domu
i podać mu coś dobrego na obiad:-)).
Dzięki temu że nie rozrywam się między dzieckiem , domem i pracą, jest w
domu dużo mnie spięć i elektryzujących sytuacji :-))).
Myślę że każda kobieta powinna dokonywać wyboru najlepszego dla samej
siebie, a jednocześnie nie powinna potępiać wyborów innych kobiet.
Pozdrawiam Dorunia



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


24. Data: 2002-05-14 05:29:05

Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "tweety" <t...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:abofm8$qpp$1@news.tpi.pl...
> "MOLNARka" napisała
>
> > Ja bym się zagryzła siedząc w domu bez zajęcia (zawodowego i
rozwijającego
> > zajęcia of course)
>
> A dlaczego bez zajęcia? Przecież to tylko od Ciebie zależy, jak sobie
> zorganizujesz wolny czas.
>
Maju bo dla niektórych kobiet nie ma zycia bez pracy zawodowej i choć nie
wiem jakby sobie znajdywały zajęcia w domu to je to nie satysfakcjonuje.

--
Pozdrawiam
Magdalena
GG 3122518
http://tweety2000.w.interia.pl
http://strony.wp.pl/wp/mwota


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


25. Data: 2002-05-14 07:41:39

Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "Martuszka" <m...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


>
> Nie ma nic lepszego dla dzieci gdy matka jest w domu,

[ciach]

> Tak wiec Marta jesli masz taka mozliowosc, pozostac w domu odkladajac na
> jakis czas prace, to bedzie to dobre dla ciebie i dzieci.
> Bischoop

Hm. nie ma to jak złote metody dla każdego. Na szczęście nic nie jest
obowiązkowe i można przebierać w możliwościach. A dyskusja jest dyskusją a
nie udzielaniem porad.
Marta





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


26. Data: 2002-05-14 13:49:35

Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"tweety" napisała

> Maju bo dla niektórych kobiet nie ma zycia bez pracy zawodowej i choć nie
> wiem jakby sobie znajdywały zajęcia w domu to je to nie satysfakcjonuje.

Zasadniczo rozumiem, ale zawsze się w takich przypadkach zastanawiam, co się
dzieje z taką kobietą, gdy:
* zostanie zwolniona i będzie miała trudności ze znalezieniem równie
interesującej pracy
* pójdzie na emeryturę
* będzie w jakiś inny sposób zmuszona przez życie do pozostania w domu
(niekoniecznie z dzieckiem)
Pytam oczywiście z czystej ciekawości, a nie złośliwie ;-)

--
Pozdrawiam
Maja


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


27. Data: 2002-05-14 16:13:46

Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: k...@k...net (Katarzyna Kulpa) szukaj wiadomości tego autora

On Mon, 13 May 2002 13:33:30 +0200, Martuszka <m...@g...pl> wrote:
[...]
: Poza tym, dziecko rośnie, zmieniają się problemy i mamie, która pozostaje
: aktywna zawodowo i jest "wśród ludzi" łatwiej będzie zrozumieć problemy dz
: iecka związane z wyborem szkoły, życiowe dylematy, relacje w grupie ludzi,
: ambicje etc. potem problemy zawodowe, będzie po prostu miała doświadczenie
: na tych polach. Dzieciom, których mamy zajmują się tylko domem jest to od
: ebrane/ ograniczone.
[...]

uwazam, ze to, co powyzej to zdecydowanie najsilniejsze argumenty za
aktywnoscia zawodowa mamy. moja mama, niepracujaca od urodzenia dziecka
(czyli mnie) nie ogarnia w ogole problemow zwiazanych wlasnie ze stosunkami
w pracy, w grupie, kariera, sytuacja na rynku pracy, w ogole sytuacja
ekonomiczna. nie byla w stanie przekazac mi zadnych swoich doswiadczen na
tym polu. ponadto w pracy spotykamy sie przymusowo z mnostwem ludzi -
roznych ludzi, z ich postawami, pogladami, roznymi decyzjami i to daje
zupelnie inny obraz swiata, niz w przypadku osob spotykajacych sie najwyzej
z rodzina i kilkoma dobranymi przyjaciolmi.

przy tym wcale nie uwazam, ze kariera jest jedynie sluszna zyciowa droga,
mozna zajac sie zupelnie czym innym i zyc szczesliwie, ale bedac
odpowiedzialnym za wychowanie dziecka lepiej pokazac mu z tego swiata jak
najwiecej.

kasica
--
"he that breaks the thing to find out what it is has left the path of
wisdom"

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


28. Data: 2002-05-14 19:56:16

Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "Maja Krężel" <o...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Katarzyna Kulpa" napisała

> uwazam, ze to, co powyzej to zdecydowanie najsilniejsze argumenty za
> aktywnoscia zawodowa mamy. moja mama, niepracujaca od urodzenia dziecka
> (czyli mnie) nie ogarnia w ogole problemow zwiazanych wlasnie ze stosunkami
> w pracy, w grupie, kariera, sytuacja na rynku pracy, w ogole sytuacja
> ekonomiczna. nie byla w stanie przekazac mi zadnych swoich doswiadczen na
> tym polu.

Moi rodzice pracowali i też nie byli w stanie mi tego przekazać :-P Więc
chyba to od zależy od danej osoby.
A czy Ty w jakiś sposób ucierpiałaś na tym (jeśli tak, to w jaki?), że nie
dostałaś w spadku po mamie takich właśnie jej doświadczeń? Bo ja osobiście
nie.

> ponadto w pracy spotykamy sie przymusowo z mnostwem ludzi -

To nie jest reguła! Już napisałam - mój mąż do niedawna pracował w firmie
kilkuosobowej. On jeszcze czasem jeździł tu i ówdzie, ale miał kolegę z
działu konstrukcyjnego, który praktycznie dzień w dzień oglądał tylko monitor
komputera i swojego kolegę obok.
Ja też jakiś czas pracowałam w firmie (ekhm, trochę szumna nazwa, ale niech
będzie), gdzie obcowałam jedynie z dwiema paniami, które najwięcej miały do
powiedzenia w temacie tysiąc pięćset dwudziestego ósmego odcinka "Marii
Celeste", a gdyby to działo się teraz, tematem głównym byłby zapewne "Big
Brother". Wiem, wiem, pracę wybieramy sobie sami. Jasne, ale ludzi nie zawsze
da się wybrać.

> roznych ludzi, z ich postawami, pogladami, roznymi decyzjami i to daje
> zupelnie inny obraz swiata, niz w przypadku osob spotykajacych sie najwyzej
> z rodzina i kilkoma dobranymi przyjaciolmi.

Zawężasz osoby spotykane tylko do rodziny i znajomych. A ja pisałam także o
różnych kursach, dodatkowych studiach, innych działalnościach (cokolwiek
kryje się pod tą nazwą). I uważam, że osoby niepracujące, mają w temacie
"różnorodność poznawanego towarzystwa" jednak szersze pole do popisu (co
oczywiście nie musi oznaczać, że te szanse zawsze wykorzystują).
Poza tym mam wrażenie, że tematy poruszane w pracy dość często zawężają się
tylko do tematów zawodowych. Pewnie nie wszędzie tak jest, ale na przykład
kiedy pytałam czasami męża (z ciekawości), co pan X czy pani Y (z jego firmy)
na to, że np. wybory wygrał ktoś tam, albo, że coś tam się stało na świecie
itp. odpowiadał "Dziewczyno, u nas nie ma czasu na takie pogaduchy, bo cały
czas jest ostry zasuw". No to przykre :-( Dlatego nie przemawia do mnie
argument, że w pracy można powymieniać poglądy, poznać zdanie innych na dany
temat, podyskutować itp. Kiedyś wybraliśmy się na taką firmową Wigilię (z
pracy męża). Myślałam, że kota urodzę, bo z tymi ludźmi nie dało się
prowadzić normalnej rozmowy - wszystko kończyło się na hydraulice siłowej,
kryzysie w stoczniach i obgadywaniu konkurencji ;-)

> przy tym wcale nie uwazam, ze kariera jest jedynie sluszna zyciowa droga,
> mozna zajac sie zupelnie czym innym i zyc szczesliwie, ale bedac
> odpowiedzialnym za wychowanie dziecka lepiej pokazac mu z tego swiata jak
> najwiecej.

A ja się nadal będę upierać, że można ten świat pokazać także pozostając w
domu (choć oczywiście nikogo ani do tego nie zachęcam, ani tym bardziej nie
zmuszam ;-). Tym bardziej, że zazwyczaj jest w domu osoba pracująca w postaci
drugiego rodzica.
A co mają powiedzieć rodzice wolnych zawodów, albo takich, którzy prowadzą
firmy "jednoosobowe" w domach? Tylko się powiesić ;-)

--
Pozdrawiam
Maja







› Pokaż wiadomość z nagłówkami


29. Data: 2002-05-14 22:42:29

Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: k...@k...net (Katarzyna Kulpa) szukaj wiadomości tego autora

On Tue, 14 May 2002 21:56:16 +0200, Maja Krężel <o...@p...onet.pl> wrote:
: "Katarzyna Kulpa" napisała
:
: > uwazam, ze to, co powyzej to zdecydowanie najsilniejsze argumenty za
: > aktywnoscia zawodowa mamy. moja mama, niepracujaca od urodzenia dziecka
: > (czyli mnie) nie ogarnia w ogole problemow zwiazanych wlasnie ze stosunkami
: > w pracy, w grupie, kariera, sytuacja na rynku pracy, w ogole sytuacja
: > ekonomiczna. nie byla w stanie przekazac mi zadnych swoich doswiadczen na
: > tym polu.
:
: Moi rodzice pracowali i też nie byli w stanie mi tego przekazać :-P Więc
: chyba to od zależy od danej osoby.
: A czy Ty w jakiś sposób ucierpiałaś na tym (jeśli tak, to w jaki?), że nie
: dostałaś w spadku po mamie takich właśnie jej doświadczeń? Bo ja osobiście
: nie.

wydaje mi sie, ze tak. nie bede sie rozwodzic na swoj temat, ale mam
wrazenie, ze w pewne dziedziny zycia weszlam zbyt slabo przygotowana i
pozbawiona wzorcow, mam na mysli np. wzorzec, nazwijmy to, "kobiety
pracujacej" :-) poza tym cierpie (moze to za duze slowo) teraz, gdy
chcialoby sie czasem otrzymac jakas swiatla rade od doswiadczonej
rodzicielki, a tu jedyna odpowiedzia jest brak zrozumienia, niestety.

: > ponadto w pracy spotykamy sie przymusowo z mnostwem ludzi -
:
: To nie jest reguła!
[...]

regula, ktora nie wyklucza wyjatkow :) poza tym wazne jest IMHO to, ze
spotykasz ludzi roznych, takich na ktorych inaczej moglabys nie trafic, i w
dodatku musisz sie z nimi dogadac.

[...]
: Brother". Wiem, wiem, pracę wybieramy sobie sami. Jasne, ale ludzi nie zawsze
: da się wybrać.

no wlasnie o to chodzi, przyjaciol sobie jakos tam dobierasz, a
wspolpracownikow nie. jestes w sytuacji przymusowej - musisz ulozyc sobie
stosunki w miejscu, ktore niekoniecznie ma cos wspolnego z twoim zwyklym
srodowiskiem.

: > roznych ludzi, z ich postawami, pogladami, roznymi decyzjami i to daje
: > zupelnie inny obraz swiata, niz w przypadku osob spotykajacych sie najwyzej
: > z rodzina i kilkoma dobranymi przyjaciolmi.
:
: Zawężasz osoby spotykane tylko do rodziny i znajomych. A ja pisałam także o
: różnych kursach, dodatkowych studiach, innych działalnościach (cokolwiek
: kryje się pod tą nazwą). I uważam, że osoby niepracujące, mają w temacie
: "różnorodność poznawanego towarzystwa" jednak szersze pole do popisu (co
: oczywiście nie musi oznaczać, że te szanse zawsze wykorzystują).

wiele osob jednak nie wykorzystuje, chocby dlatego, ze wiele z tych
dzialalnosci nie przynosi dochodow, a jest kosztowna. no i z wielu innych
powodow zapewne.

oczywiscie, ze praca nader czesto bywa zajeciem odmozdzajacym, a nie
rozwojowym, jednak dla wiekszosci ludzi na tej planecie jest to przymus, i
kazdy musi sie tego nauczyc.

[ciach]
: > przy tym wcale nie uwazam, ze kariera jest jedynie sluszna zyciowa droga,
: > mozna zajac sie zupelnie czym innym i zyc szczesliwie, ale bedac
: > odpowiedzialnym za wychowanie dziecka lepiej pokazac mu z tego swiata jak
: > najwiecej.
:
: A ja się nadal będę upierać, że można ten świat pokazać także pozostając w
: domu
[...]

na pewno mozna wiele, ale: po primo nie wszyscy potrafia i nie wszystkim sie
chce rozszerzac sobie horyzonty i znajomosci, po secundo: jesli nigdy nie
pracowalas, twoje dziecko nie dowie sie od ciebie, jak to wlasciwie jest:
pracowac. i na pewno po latach, gdy twoje potomstwo samo pojdzie do roboty,
bedzie ci trudniej zrozumiec, czemu wraca do domu skonane albo zdenerwowane,
a opowiesci o roznych problemach zawodowych bedziesz sluchala jak bajki o
zelaznym wilku :)

kasica
--
"he that breaks the thing to find out what it is has left the path of
wisdom"

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


30. Data: 2002-05-15 05:09:43

Temat: Re: pracująca/ niepracująca mama
Od: "tweety" <t...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Zycie bywa brutalne i pewnie by sie jakos z tym pogodziła, ale póki może
pracowac i się realizuje to to robi a nie siedzi w domu z dzieckiem bo taki
jest model rodziny.

--
Pozdrawiam
Magdalena
GG 3122518
http://tweety2000.w.interia.pl
http://strony.wp.pl/wp/mwota


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 7


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Biorę urlop...
Polska na starych mapach
Równouprawnienie
nauka gry na pianinie
samotny jak pies

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »