Data: 2006-09-19 20:08:41
Temat: prosba o rade
Od: "tyranozaur" <t...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
niestety bedzie troszke dlugie ale postaram sie to popisac po krotce. chodzi
mi o przyjaciolke. obecnie ma 26 lat i 2 tygodnie temu wziela slub. a sprawa
wyglada tak:
poznala swojego meza jak miala 12-13 lat on jest od niej 3 lata starszy.
chodzili ze soba przez okolo 5-6 lat ,oczywiscie rozstawali sie, wchodzili w
zwiazki z innymi partnerami, poczym znowu sie schodzili. w miedzyczasie
nastepowaly zdrady, klotnie itp.
jego rodzina byla za utrzymaniem tego zwiazku natomiast jej calkowicie
przeciw. po jakis 6 latach rozstali sie na dosc dlugo bo okolo rok.
wczesniejsze rozstania byly maksymalnie miesieczne. ona nie widziala poza
nim swiata a on do niej wracal po kazdej zdradzie jak pies.
ona wyjechala z miasta i wrocila po roku a on oczywiscie jak wierny psina
przydreptal szukajac schronienia , po czym uzyskujac tylko rozmowe nie
pojawil sie u niej przez nastepne pol roku. on wzial slub-ona o tym sie
dowiedziala, pare miesiecy po slubie - dokladnie pol roku od ostatniego
spotkania zjawil sie u niej szukajac milosci.heh...
zostal wtedy delikatnie upomniany ze nie jest juz kawalerem i nie ma czego
szukac mimo tego przespali sie ze soba . tydzien pozniej przyjechal i wszedl
do domu tak jak zawsze to robil kiedy jeszcze byli razem , tym razem szukal
odpowiedzi na pytanie o milosc- a mianowicie czy ona go jeszcze kocha -
odpowiedz nie byla prosta "czy ja cie kiedykolwiek kochalam?" po czym
wyszedl i slad po nim zaginal w jej zyciu. nie kontaktowal sie z nia a ona z
nim - tak przez jakies 3-4 lata.
wyjechala z kraju . po 2 latach uslyszala ze chce sie z nia skontaktowac.
nie myslala dlugo i szybko do niego zadzwonila. okazalo sie ze byl w
wiezieniu i wlasnie zakonczyl swoj wyrok. po 3 miesiacach rozmow
telefonicznych pojechala do polski, on wzial rowod i wrocila razem z nim.
obydwoje podjeli prace, mieszkali pod tym samym dachem i zyli tak jak kazdy.
2 tygodnie temu pobrali sie. no i zaczyna sie druga strona medalu.
pomino tego iz osoba ta zawsze sprawiala wrazenie (wlasciwie kazdy powie ze
taka byla i jest) bardzo zdyscyplinowanej , zorganizowanej i silnej
psychicznie znam ja od drugiej strony. zawsze ja bardzo bolaly wszystkie
rozstania z partnerem, zawsze plakala jesli nie byla u jego boku, cokolwiek
zlego by nie zrobil ona miala uszczerbek psychiczny. kiedy po nastu latach
sa wreszcie ze soba razem ona nadal nie ma do niego zaufania. obydwoje
chodzili na lewo obydwoje sobie przyzekli ze tego wiecej nie zrobia. przez
ten okres plakala juz nie raz. jest pelna zazdrosci ale sama nie wie czy go
naprawde kocha. w dniu slubu byla usmiechnieta i bardzo zrelaksowana.
wlasciwie powiem szczerze ze nie byla soba ! ona jako ta osoba ktora wszyscy
znali naokolo - nie dawala oznak zadnego stresu czy przejecia ta rola. tak
jakby nie zdawala sobie sprawy co robi.
w dniu dzisiejszym moge powiedziec na 100% iz nie wie co zrobila. dopiero
dzis potrafila cokolwiek przebaknac ze nie wie co sie dzieje, ze ma
watpliwosci i ze to wszystko co sie dzialo wkolo niej odebrala jakby sie
dzialo wkolo jakiejs innej osoby. tak jakby stala obok siebie i patrzyla sie
na to wszystko. na moje pytanie dlaczego taka usmiechnieta byla caly czas i
dlaczego taka spokojna odpowiedziala bo widzialam siebie jak siedze razem z
nim i wygladalismy tak pieknie.
no coz, co robic?
pytania dopiero sie zaczynaja, slub nicz\ego u niej nie zmienil , nie
przyniosl jej doslownie nic. jest tak jak bylo przed slubem ! co sie dzieje
z ta osoba? czy ten zwiazek przetrwa?
czy to jest wygoda z jej strony czy poprostu slepa milosc?
prosze o pomoc, ona oczekuje jej ode mnie a ja nie znam odpowiedzi.....
jesli cos ujelam nie jasno prosze o pytania wtedy bede miala okazje
sprostowac swoja wypowiedz...
szczerze dziekuje za rady, krytykow i satyrykow prosze o
wstrzemiezliwosc....
dziekuje
iza
|