| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-02-19 09:17:39
Temat: Re: przeszlosc nie musi byc wiezieniem!Dorita wrote:
>> Poradzisz sobie z nerwicą - ja sobie poradziłem (trochę po "cwaniacku"
>> ale wyszło: wmówiłem sobie, że jestem "normalny", tylko nie potrafię
>> sterować swoją "inteligencją emocjonalną")
>
> Dziekuje w wiare we mnie;-) Jak Ty sobie poradziles...to ja tez sobie
> poradze ;-).
Cała przyjemność po mojej stronie :-)
(na pewno sobie poradzisz - skrajnie "dobra" pewność siebie = perfekcyjna
asertywność :-)
> Swoja droga gratulacje, ze udalo Ci sie wyjsc z tego kregu i ze udaje Ci
> sie osiagac swoje cele!!!
Staram się. Najbardziej zastanawiające są procesy mojego mózgu (pochodzę z
b. prostej rodziny). Wszystko działa na zasadzie: "ciemność widzę", później
"cegła w głowę", ciężka praca i móżdżek zaczyna kręcić się szybciej :-)
Mój "sukces" polega na tym, że polubiłem powyższe procesy.
--
Pozdrawiam Serdecznie
Tomek Tyczyński
**
"Przy utrzymaniu obecnego tempa wymiany personelu
pewnego dnia ludzie będą okazami równie rzadkimi jak ptaki dodo."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2003-02-19 09:25:08
Temat: Re: Odp: przeszlosc nie musi byc wiezieniem!Dorita wrote:
>> Jaaasne, nadzieja matka glupich.
>
> to zalezy, z ktorej strony na to popatrzec. Dla jednych to moze i matka
> glupich, ale dla innych to cos, co czasami trzyma przy zyciu. Gdyby nie
> wiara i nadzieje, to pewnie 1/3 spoleczenstwa bylaby juz dawno po tamtej
> stronie "rzeki"
Całkowicie się zgadzam, zresztą nie tylko ja..
Daniel Goleman: "Z pesymizmu, podobnie jak z depresji wynikają koszty dla
zdrowia, natomiast z optymizmu płyną odpowiadające im korzyści. Zmierzono na
przykład poziom optymizmu lub pesymizmu 122 mężczyzn po pierwszym zawale.
Osiem lat później nie żyło już 21 z 25 najbardziej pesymistycznych z nich,
ale tylko 6 z 25 cechujących się największym optymizmem. Ich nastrój okazał
się lepszym prognostykiem szans przeżycia niż jakikolwiek medyczny czynnik
ryzyka....".
"Nadzieja, podobnie jak jej bliski krewny - optymizm, ma moc uzdrawiania.."
--
Pozdrawiam Serdecznie
Tomek Tyczyński
**
"Przy utrzymaniu obecnego tempa wymiany personelu
pewnego dnia ludzie będą okazami równie rzadkimi jak ptaki dodo."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-02-19 09:35:55
Temat: Re: przeszlosc nie musi byc wiezieniem!Dorita:
> Tak, wybaczenie jest rowniez bardzo wazne, choc....
> ... zrozumienie tamtej sytuacji i akceptacja tego co bylo -przede
> wszystkim.
Takie zrozumienie i oraz akceptacja moze przychodzic z czasem. :)
> ... a moze wystarczy tylko czesc przebaczenia? -nie wiem.
> Jak myslisz?
Mysle ze aby calkowicie uwolnic sie od tego typu balastu_przeszlosci
potrzebne jest wybaczenie i to z glebi serca. :))
Zgadzam sie ze to bardzo trudne.
Ale za to pozniej patrzy sie na wszystko inaczej, a takze ma sie
poczucie nieporownywalnej 'lekkosci' w dalszej drodze, jakby
poczucie ze sie dopiero co urodzilo niemalze.
Tego nie daja proby zrozumienia czy akceptacji.
Czyli dla mnie wybaczenie jest istotniejsze niz same tylko zrozumienie
i akceptacja.
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-02-19 10:04:42
Temat: Re: przeszlosc nie musi byc wiezieniem!Użytkownik "Dorita" <d...@t...pl> napisała:
> (..) Z badań wynika, że jedna
> trzecia dorosłych, którzy mieli ciężkie dzieciństwo, nigdy nie podniosła
> ręki na swoje pociechy.
Tylko powstaje pytanie w jaki sposob im sie to udalo? Czy bylo to czyms
naturalnym, czy byla to walka, uczenie sie, praca nad soba - ktorej to nie
musialoby sie wykonywac GDYBY to dziecinstwo nie bylo tak ciezkie.
> Czyz o nie pocieszjace?
Pocieszajace :)
> Chce przez to tylko powiedziec, ze wszyscy Ci, ktory nie mieli udanego
> dziecinstwa nie sa skazani na przegrane zycie.
Pewnie :) Z tym ze to wcale nie oznacza, ze podwazany jest "mit o
decydującej roli złego dzieciństwa" w dalszym zyciu. Po prostu czasem da sie
to "zlo" odwrocic, naprawic, zawalczyc o siebie itd.
Cbnet napisal o wybaczaniu - a wg mnie pewnych rzeczy nie wolno, nie powinno
sie wybaczyc. 4letni chlopiec zmuszany przez ocja tyrana np do zjedzenia
wlasnych odchodow. Jedna z "ciekawszych" form jego "ekspresji" - WYBACZYC?
Co to znaczy wybaczyc? Zapomniec, usprawiedliwic, rozgrzeszyc? Czy to, ze to
dorosle dzis 'dziecko' - pokaleczone przez zycie - nie wybacza, mowi tylko o
jego ograniczeniach co do wybaczania, czy jest w tym cos wiecej? Jak
wybaczyc bez minimalnego poczucia skruchy przez oprawce? Nawet podczas
spowiedzi do rozgrzeszenia konieczne jest przyznanie sie do swoich grzechow
i szczery zal. Wiec co, nasze zycie nadal ma byc uzaleznione od tyrana - bo
nie sposob wybaczyc skoro ten nie wyraza zalu (wrecz smieje sie z obecnych
problemow) - a zakaladajac, ze nie ma uwolnienia bez wybaczenia wiazemy sie
z tym co nas dusi na wieki. No, moze nie na wieki - "tylko" do czasu az
tyran ehkem zrozumie swoj blad i bedzie go zalowal - a w zwiazku z tym my
mozemy zaczac pracowac nad wybaczeniem.
IMO nie powinno sie uzalezniac swojego przyszlego zycia od wybaczenia - bo
mozna utkwic na amen. A pewnych rzeczy nie da sie i nie powinno
usprawiedliwiac/rozgrzeszac. Chyba, ze sprawca RZECZYWISCIE zrozumie i
naprawde zaluje.
Melisa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-02-19 10:22:18
Temat: Re: przeszlosc nie musi byc wiezieniem!
> Cbnet napisal o wybaczaniu - a wg mnie pewnych rzeczy nie wolno, nie powinno
> sie wybaczyc. 4letni chlopiec zmuszany przez ocja tyrana np do zjedzenia
> wlasnych odchodow. Jedna z "ciekawszych" form jego "ekspresji" - WYBACZYC?
> Co to znaczy wybaczyc? Zapomniec, usprawiedliwic, rozgrzeszyc? Czy to, ze to
> dorosle dzis 'dziecko' - pokaleczone przez zycie - nie wybacza, mowi tylko o
> jego ograniczeniach co do wybaczania, czy jest w tym cos wiecej? Jak
> wybaczyc bez minimalnego poczucia skruchy przez oprawce? Nawet podczas
> spowiedzi do rozgrzeszenia konieczne jest przyznanie sie do swoich grzechow
> i szczery zal. Wiec co, nasze zycie nadal ma byc uzaleznione od tyrana - bo
> nie sposob wybaczyc skoro ten nie wyraza zalu (wrecz smieje sie z obecnych
> problemow) - a zakaladajac, ze nie ma uwolnienia bez wybaczenia wiazemy sie
> z tym co nas dusi na wieki. No, moze nie na wieki - "tylko" do czasu az
> tyran ehkem zrozumie swoj blad i bedzie go zalowal - a w zwiazku z tym my
> mozemy zaczac pracowac nad wybaczeniem.
>
> IMO nie powinno sie uzalezniac swojego przyszlego zycia od wybaczenia - bo
> mozna utkwic na amen. A pewnych rzeczy nie da sie i nie powinno
> usprawiedliwiac/rozgrzeszac. Chyba, ze sprawca RZECZYWISCIE zrozumie i
> naprawde zaluje.
>
>
zgadzam sie z Toba, nie wszystko da sie wybaczyc. Mozna czesc, ale nie
trzeba wszystkiego. choc napewno z calkowitym wybaczeniem sie latwiej
zyje. I moze wybaczenie nie znaczy lepiej dla tego kogos, ale dla samego
siebie. To nam wybaczenie ma pomoc, a nie temu komus. Jednak ja uwazam
ze wazniejsze od wybaczenia jest zrozumienie sytuacji i akceptacja tego
co bylo, a calkowite wybaczenie.... nie koniecznie.
pozdrawiam
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-02-19 17:42:42
Temat: Re: przeszlosc nie musi byc wiezieniem!Dorita:
> ... nie wszystko da sie wybaczyc.
Uwazasz ze w pewnych sytuacjach jest to: niewykonalne,
czy raczej - 'niewybaczalne' (tzn nie powinno sie wybaczac)?
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-02-19 19:31:58
Temat: Odp: przeszlosc nie musi byc wiezieniem!Dorita wykombinowala.. :
> zgadzam sie, nie wszystko da sie wybaczyc.
mozna wszystko wybaczyc tylko.. nie _wszyscy_ to potrafia :)
>Mozna czesc, ale nie
> trzeba wszystkiego.
to chyba zbyt duze uogólnienie.. hmm?
> I moze wybaczenie nie znaczy lepiej dla tego kogos, ale dla samego
> siebie.
a moze i dla kogos i dla mnie? :>
>To nam wybaczenie ma pomoc, a nie temu komus.
skoro zrobil cos co _trudno_ wybaczyc... jemu juz nic nie pomoze ;)
> Jednak ja uwazam
i bardzo slusznie ;D
> ze wazniejsze od wybaczenia jest zrozumienie sytuacji i akceptacja tego
> co bylo, a calkowite wybaczenie.... nie koniecznie.
akceptacja mówisz.. nie, ja mysle ze to bardzo zle. jesli zaakceptujemy
/podam 'ekstremalny' przyklad zeby to ~uwidocznic :) / to ze ktos kogos
...zabil, to chyba kiepsko z nami. jesli mu wybaczymy.. to ja gratuluje :)
no to tak MZ :]
cieplutko.
patrycja.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2003-02-19 23:48:11
Temat: Re: przeszlosc nie musi byc wiezieniem!
Użytkownik "Dorita" <d...@t...pl> napisał w wiadomości
news:b2vgjv$8c5$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Racja, wiele dzieje sie w naszych glowach, jednak ja nieznam nikogo dla
> kogo bylaby to prosta droga. Moze ktos np nie pracowac nad soba, nie
> zastanawiac sie nad przeszloscia, ale to nie znaczy ze jest zadowolony z
> zyia itp.
To też nie oznacza, że nie jest zadowolony
>Przewaznie taka osoba jest zakompleksiona, ma niskie poczucie...
Hola hola, nie tak ostro
> Osobiscie wydaje mi sie ze praca nad soba to trudna sprawa, wymaga
> zrozumienia, zmiany pewnych schematow myslowych, pewnych nawykow, ktore
> zostaly wtloczone w dziecinstwie. Czy naprawde to moze byc proste i
> bezbolesne?
Owszem może być proste i bezbolesne tak samo jak może być trudne i połączone
z wielkim cierpieniem. Zależy od podejścia, a wszystko jest w naszych
głowach i to jak to będziemy przeżywali zależy od nas.
> Masz racje, nie kazdy chce wrocic wspomnieniami do swojego dzicinstwa.
> wiele osob wypiera przeszlosc, ale przez to maja w sobie wiele blokad,
> barier, z ktorych byc moze nawet nie zdaja sobie sprawy.
> A przeciez ciezko jest walczyc z wiatrakami, prawda?
ale wcale nie jest ciężko obejść je dookoła ;) po co od razu z czymś
walczyć.
Do tego aby pokonać blokadę wcale nie jest potrzebna znajomość przyczyny,
Wyobraź sobie mór (blokada) i teraz jeden będzie się rozwodził nad tym w
jaki sposób został on postawiony i co go zespoliło po to by w jego mniemaniu
znaleźć środek na skruszenie go, a ktoś inny poprostu go przeskoczy i
pójdzie dalej- blokada zostaje za nim.
Które rozwiązanie lepsze?
Pozdrawiam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |