Strona główna Grupy pl.sci.psychologia trudna decyzja ...

Grupy

Szukaj w grupach

 

trudna decyzja ...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-12-01 14:04:46

Temat: Re: trudna decyzja ...
Od: "Pyzol" <p...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"Amnesiac"

> Ale mogło spowodować korekcję uszu :-DDDDD

Nie spowodowalo. Nie potrzebuje.


Kaska



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-12-01 15:16:42

Temat: Re: trudna decyzja ...
Od: "ajtne" <a...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Amnesiac" <amnesiac_wawa@_zero_spamu_poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:io3kuugp3fjpbkqf6d1fml4i0179o3l17u@4ax.com...

> Ratujmy Pyzola przed odczłowieczeniem!!!

Może jeszcze nie jest za późno? ;)))

joa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-01 15:17:44

Temat: Re: trudna decyzja ...
Od: "ajtne" <a...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik <e...@o...pl> napisał w wiadomości
news:6aec.000002a8.3dea0dad@newsgate.onet.pl...

> Jerzy, myślę, że my Lucynie niewiele możemy pomóc i Ona o tym wie, potrzebuje
> zwyczajnie wsparcia.

Oczywiście. A nie dokopywania głosem pełnym potępienia.

joa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-01 15:26:50

Temat: Re: trudna decyzja ...
Od: "ajtne" <a...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Pyzol" <p...@s...ca> napisał w wiadomości
news:C5nG9.85397$ea.1439984@news2.calgary.shaw.ca...

> Nie jest to sytuacja, ktora sama sie zrobila. Powstala na skutek wadliwych
> wyborow. Nie ma co tutaj "gdybac". Kazdy dorosly czlowiek wie, ze
> uprawianie seksu moze doprowadzic do ciazy, tak wiec NIE UPRAWIA sie seksu z
> kims, o kim sie doskonale wie,ze nie zalozy sie z nim rodziny.

A człowiek nie ma popędów, nie ma emocji, ma tylko kalkulujący intelekt?
Utopia, Kasiu. Człowiek wędrując - błądzi, myli się, ulega podświadomości.
Czasem udaje mu się trzymać norm, czasem nie... I wtedy są kolejne wybory.
Mniejszego zła.

> Zadnego wyboru. Jakos mam glebokie przekonanie, ze on
> wybralby pelna, kochajaca i pragnaca go rodzine. M a ktos watpliwosci?

Mam zasadnicze wątpliwości!
Lucyna jak widać pragnie tego dziecka, pewnie będzie kochającą matką.
W końcu cokolwiek by się zdarzyło to właśnie ONA jest matką tego dziecka.
A być może stworzy jeszcze pełną rodzinę... Zupełnie, zupełnie nie rozumiem
Twojego stanowiska.

> Zdaje sie, ze jest mozliwosc zachowania kontaktu z dzieckiem adoptowanym,
> nie ma co zakladac,ze dziecku bedzie sie dziala krzywda. Krzywda juz sie
> stala - i nie jacys obcy ludzie ja spowodowali.

Nie, jeszcze nie stała się krzywda. I być może nigdy się nie stanie.
Jestem natomiast przekonana, że wielką krzywdą byłaby dla Lucyny
strata tego dziecka. O jej krzywdzie nie myślisz? Od razu - potępienie
i kara za grzech? Święta Inkwizycjo...
A dziecku JESZCZE nie stała się krzywda.
Spotykałam dzieci wychowywane przez samotnych rodziców i jakoś
nie widać w nich większej patologii niż u tych wychowywanych
w pełnych rodzinach. Gdzie zdarza się, że podziemne nurty drążą bardzo boleśnie.
Moze taki samotny rodzic bardziej się stara? Może ma większą odwagę by stawiać czoło
różnym
problemom?
Tak jak Lucyna odważnie myśli o przyszłości swojej i dziecka.

pozdrawiam

joa



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-01 15:51:23

Temat: Re: trudna decyzja ...
Od: l...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

Po pierwsze dziękuję wszytskim za tą burzliwą "ocenę - nieocenę" mojej
sytuacji. Dziękuję za wszystkie posty, bo wszystkie one są dla mnie ważne.
Masz rację Jerzy, pisząc na forum chciałam się przede wszystkim podzielić
anonimowo z kimś tym wszytskim, co się dzieje w moim życiu, a o czym nie mogę
powiedzieć nikomu. Takie anonimowe uzewnętrznienie się na pewno w jakiś sposób
mi "pomogło". Na jakiś malutki moment stanęłam z boku siebie i swojej
sytuacji.
Dużo się tu mówiło o tolerancji, o ocenie. Ale ja myślę, że to już zależy od
samego człowieka i sytuacji. Czasem są to bardzo subtelne różnice. Niestety
życie stwarza wiele różnych, trudnych sytuacji. Trudnych, ale innych. Inaczej
się o tym pisze, inaczej czuje, w końcu inaczej to wygląda. A przede wszytskim
inaczej czuje się człowiek kiedy tkwi w środku samej sytuacji - zwykle mało
się wtedy myśli obiektywnie. Jedna zła decyzja rodzi czasem wiele złych w
przyszłości. Niestety nikt za nikogo decyzji podjąć nie może. I może właśnie
ja tego w tej chwili żałuję. Może chciałabym, żeby ta decyzja nie do mnie
należała? Pewnie jest w tym wiele racji, że "podejmuję decyzję za kogoś". Ale
po tych wszytskich dniach, które minęły od momentu kiedy dowiedziałam się o
dziecku, po długich godzinach rozmyślania "za i przeciw" taką właśnie podjęłam
decyzję. I mylisz się Kasiu, właśnie przede wszytskim myślałam o dziecku i o
jego dobrze. Bo nie sztuką jest stworzyć rodzinę byle jaką, gdzie dwie osoby
poprostu żyją obok siebie, ale nic ich nie łączy. Sztuką jest wychować dziecko
w atmosferze miłości, jakakolwiek ona by nie była, poczuciu bezpieczeństwa,
które nigdy nie miałoby miejsca, gdybym była z NIM tylko ze względu na
dziecko. Może się powtórzę, ale wiele jest rodzin gdzie samotni rodzice
wychowują dzieci i nikt nikogo nie krzywdzi! Są przecież wypadki gdzie ojciec
lub matka giną i zostawiają małe dzieci, i co też samotny rodzic ma je oddać
do adopcji, bo został sam, bo nie da mu "pełnej" rodziny??? Może to jest
dzielenie włosa na czworo, ale moja sytuacja też jest incydentem, który nie
powinien, ale się zdarzył. Pewnie powiesz, że mogło tak się nie stać, że
mogliśmy być bardziej rozsądni i nie spotykać się itd. Tak, mogło tak być. Ale
życie jest kwestią wyborów. Za te wybory trzeba umieć wziąśc odpowiedzialność
i ja chcę to zrobić. Czy to żle, że nie chcę niszczyć życia komuś innemu? Że
nie chcę aby moje dziecko wychowywało się niekochane, niechciane przez ojca,
który będzie gdzieś daleko?

Możesz się cieszyć Jerzy, bo to wszystko co tu przeczytałam skłoniło mnie do
głębokiej refleksji i choć niczego więcej nie mogę obiecać, bardzo cenię sobie
"cudzy" subiektywizm, który wyzwala we mnie takie "skłonności" - generlanie
nie jest to łatwe.

pozdrawiam serdecznie

Lucyna.

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-01 16:01:45

Temat: Re: trudna decyzja ...
Od: l...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

Marku!

Bardzo dziękuję za pogodę i wsparcie. Bardzo się ona przyda w najbliższych
miesiącach. Bo masz rację, duży wpływ na życie małego jak i dorosłego
człowieka ma już otoczenie i uczucia matki od pierwszych dni. Sporo o tym też
czytam w ostatnim czasie. Mam nadzieję, że uda mi się zachować jak najlepsze
uczucia dla mojego maleństwa, bo ono jest teraz najważniejsze.

Bardzo chciałabym móc wychować moje dziecko nie sama, bardzo chciałabym, żeby
jego ojciec był za mną przy porodzie... o tym chyba marzy każda kobieta.
Niestety życie czasami wygląda inaczej. Obawiam się, że w moim przypadku nie
będzie to jednak możliwe. Zabrakło uczuć, które w takiej sytuacji są
najważniejsze. Mimo to, mam nadzieję, że moja miłość i moja osoba wystarczy
mojemu szkrabowi.

"wlasnie dzis, to pierwszy dzien Mojego innego pojego podejscia do swiata..."
- bardzo ładne zdanie

serdeczności

Lucyna.


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-01 16:48:48

Temat: Re: trudna decyzja ...
Od: b...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

Witaj Lucyno,
Muszę przyznać, że czytałam twoje posty z wielką uwagą. I zdecydowałam się na
napisanie kilku moich słów.
Jestem pełna podziwu dla Twojej postawy. Sama byłam w jakiś czas temu w
podobnej sytuacji, ale chyba nie znalazłabym siły, żeby postapić w ten sposób.
Uważałam, że ojciec musi wiedzieć. Że to także jego dziecko. Może podświadomie
na coś liczyłam. Bardzo się jednak przeliczyłam. Ojciec mojego dziecka
"odesłał mnie z kwitkiem". Ta rozmowa była bardzo dalece nieprzyjemna i do
dziś w moich uszach brzmi jego okrutny głos, że "to mój problem". Stała się
dokładnie taka sytuacja której Ty chcesz uniknąć.

Teraz jestem matką 1,5 rocznego synka i jestem najszczęśliwszą osobą na
świecie, pomimo tamtej przykrej sytuacji. Moje dziecko wychowuje się bez ojca,
i nie sądzę, żeby to było gorsze. O wiele gorzej byłoby gdybyśmy byli razem,
bo tak trzeba. W moich wspomnieniach jest ciągle jednak jak żywy tamten dzień,
w którym ja i moje maleństwo zostaliśmy brutanie wyłączeni poza nawias życia
tamtego człowieka, bo tak zapewne było wygodniej. I jeśli miałabym jeszcze raz
podjąć decyzję - mówić czy nie powiedzieć, z całą pewnością wybrałabym tą
drugą, bo zaoszczędziłabym sobie nieprzyjemnej konfrontacji. Tobie jednak tą
decyzję zostawię do przemyślenia. Bo z Twoich postów i "troski" z całą
pewnością troski trącającej z Twojego realizmu wynika, że ten człowiek nie
jest Ci całkiem obojętny. Być może nie jest to miłość, ale pamietaj, że są
rózne formy uczuć do drugiej osoby, a tkwiąc w złym związku od dłuższego czasu
łatwo pomieszać pewne uczucia, nie dostrzec ich przez pryzmat innych,
silniejszych. Zastanowiłabym się czy naprawdę nic do niego nie czujesz? To nie
wiele pomoże dziecku, ale może pomóc Tobie. Oszukiwanie siebie na dłuższą metę
nie ma sensu. Pamietaj, że najgorzej jest oszukać siebie. Jeśli z "wypalonego"
związku weszłaś w układ z innym mężczyzną, to raczej nie po to, żeby pójść z
nim do łóżka. Będę zgadywać, ale potrzebowałaś raczej ciepła i czegoś co
wygasło. A on? Czy jego związek nie wypalił się równie mocno jak Twój?
Poza tym, jak sama ładnie zauważyłaś, każda nawet trudna, podobna sytuacja
jest inna. Być może i Ty nie do końca jesteś mu obojętna? Czasami ludzie
bardzo skrzętnie ukrywają swoje uczucia. Ty nie pokazałaś jemu, że zależy Ci
na czymś wiecej niż na seksie, on bał się pokazać Tobie. I może choćby dlatego
warto spróbować. Żeby się dowiedzieć. Może właściwym byłoby poprostu napisać
list. Papier ponoć wiele przyjmie... a on, najwyżej nie odpisze. Tym samym,
powiesz mu prawdę, a unikniesz niemiłych konfrontacji.
Faktem jest, że idelna recepta tu nie istnieje, a decyzje powinny być bardzo
głęboko przemyślane, bo tu jak sama piszesz chodzi przede wszytskim o dziecko,
o jego przyszłość, uczucia, względy medyczne. Nikt z nas nie zna przyszłości,
ale czasami dla niej warto zaryzykować. Pamiętaj, że największym ryzykiem,
jest - nie ryzykować.

Wydajesz sie bardzo inteligentna osoba i
nie zycze ci realizmu, dystansu, i sily, bo takowe z cala pewnoscia posiadasz.
Zycze Ci abys umiala odnalezc siebie w tych refleksjach, i ... abyś troche
nauczyla sie czasem ryzykowac.

Ania.

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-01 16:59:55

Temat: Re: trudna decyzja ...
Od: "Duch" <a...@p...com> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Amnesiac" <amnesiac_wawa@_zero_spamu_poczta.onet.pl> napisał w
wiadomości news:io3kuugp3fjpbkqf6d1fml4i0179o3l17u@4ax.com...
> On Sun, 1 Dec 2002 14:24:57 +0100, "Duch" <a...@p...com> wrote:
>
> >Pyzol, jesli juz- wyrazilo cos w rodzaju trwogi
>
> Ratujmy Pyzola przed odczłowieczeniem!!!

Kaski-Pyzola?
O-la-bo-ga, ratunku, tylko ... jak chcesz ratowac? :-)
Duch


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-01 17:28:25

Temat: Re: trudna decyzja ...
Od: "Marek N." <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


<l...@p...onet.pl> napisała:
> Marku!
> Bardzo dziękuję za pogodę i wsparcie...
...

Lucyno!
Dziekuje za mile slowa :-)
Zycze Ci duzo pogody, duzo dojrzalosci i duzo odwagi.
Trzymaj(CIE :-) :-) sie cieplo :-)
nie tylko w grudniu :-)
Marek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-01 18:14:39

Temat: Re: trudna decyzja ...
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Pyzol" w news:C5nG9.85397$ea.1439984@news2.calgary.shaw.ca...
/.../

Gdyby to było tak jednoznaczne Kaśku, nikt nie nazywałby tego
"trudną decyzją". Oczywiste jest, że operując sterylnymi zasadami
(teorią), nie sposób propagować coś innego. I dobrze, że jest ktoś
kto na tę teorię wskazuje.

Co innego jednak gdy mówisz:

> NIE UPRAWIA sie seksu z kims, o kim sie doskonale wie,
> ze nie zalozy sie z nim rodziny.

Skoro tak mówisz, to... propagujesz powrót do czasów "seks owszem, ale
tylko po ślubie". No i oczywiście żaden inny. Pytanie tylko, jak to się dzieje,
że statystyczny dorosły osobnik dowolnej płci posiada kilku partnerów seksualnych.

Pomijasz bardzo istotną rolę seksu w życiu. Rolę stymulatora radości istnienia,
a radość istnienia, to podstawa szczęścia, spełnionego życia, czasem nawet
jego sensu! Niestety, nie można tego powiedzieć generalnie o małżeństwie.
A już prawdopodobieństwo porażki małżeńskiej znacznie rośnie, gdy nie zna
się swego partnera od strony seksu. A więc? Jeden trafiony strzał? A jak się
nie uda to włosienica na głowę i do klasztoru?

Wyłuskałem z Twej wypowiedzi to zdanie - jako potencjalnie rodzące
moc nieszczęśliwych związków, a zatem ułomnych rodzin, w których
wychowują się okaleczone psychicznie dzieci. Pisała o nich dziś Mema,
opowiadając o "terapii systemowej".
[ www.psphome.htc.net.pl/wybrane.html ]
A wyłuskałem je po to, by tylko przypomnieć, że nie ma jednoznacznych
rozwiązań (no chiba że w Kanadzie ;).


> decyzja wychowania dziecka samotnie, w dodatku z calkowitym
> pozbawieniem go ojca - to juz krzywda ewidentna.

Tu się z Tobą zgadzam w pełni. Dziecko to nie zabawka, to nie dodatek
do zycia kobiety, ale byt uprawniony do jak najlepszego startu i warunków.

No ale w tym przypadku - _stało się_ i pytanie jest co robić, a nie co należało,
bądź czego nie należało robić.


> A moze to dziecko byloby zapalnikiem do obecnego zwiazku Lucyny, tego co to
> sie podobno "wypalil"? To tez jest niezle wyjscie. Wiele zwiazkow pojawienie
> sie dziecka o z y w i a, nabieraja one sensu i zycie sie zmienia.

Jak wiele i na jak długo?
To co mówisz jest nierealne - przecież Lucyna wracając z obcym dzieckiem
do nieudanego związku stawia się na jeszcze bardziej przegranej pozycji.
Ludzie to nie koty, gotowe czasem przygarnąć obce szczenię i wychowac
jak własne.
No ale zdarzają się wyjątki więc może warto spróbować.


> Tak czy siak - jesli Lucyna zdecydowala sie to dziecko urodzic, musi obecnie
> przede wszystkim zadba co maksymalnie dobre warunki dla dziecka - a nie dla
> siebie, kochanka czy kogokolwiek innego. Siebie to juz wszyscy
> uszczesliwiali nawzajem, nie dbajac o konsekwencje, moze by tak z ponoszenia
> odpowiedzialnosci wylaczyc czlowieka, ktory zadnego wplywu na to czy sie
> pojawi nie mial. Zadnego wyboru. Jakos mam glebokie przekonanie, ze on
> wybralby pelna, kochajaca i pragnaca go rodzine. M a ktos watpliwosci?

Skąd wnioski, że Lucyna ma zamiar traktować dziecko jak kogoś mało ważnego?
Przemawia przez Ciebie Kaśku zakonnica karcąca groźnym palcem grzesznych ludzi.
Jakoś mam głębokie przekonanie, że Lucyna będzie robić wszystko co w jej mocy,
by dziecku zrekompensować skutki tego nieplanowanego ... 'poczęcia'.
Żeby to wszystkie 'poczęte' dzieci miały tak troskliwe matki...


> Krzywda juz sie stala - i nie jacys obcy ludzie ja spowodowali.

Jaki masz cel w pogłębianiu poczucia winy w Lucynie? Sądzisz, że to jej pomoże?
Bardziej sfrustrowana podejmie lepsze decyzje?

> Kaska
>

All

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 4 . [ 5 ] . 6 ... 11


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

problemy z ogl. tematów
tsst
czesc jestem nowy
tst
test

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »