| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-11-28 16:35:47
Temat: Re: większość vs mniejszość
Użytkownik "maggie" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:Xns92D3E34514E68maggie@127.0.0.1...
> w ogole, czy w odniesieniu do dzialan grupy?;)
> czyli suma czesci przewyzsza jakosciowo calosc? szczerze mowiac nie wiem,
> czy ten efekt ma zwiazek z syndromem grupowego myslenia? bo imo jednak
> chyba niewiele. ale moge sie mylic - napisz wiecej.
Wspominając o efekcie syneri chciałem tylko zwrócić uwagę na inne aspekty
warte przemyślenia/przedyskutowania ( takie inne spojrzenie - nie wiem tylko
czy aby przypadkiem nie ślepa uliczka :).
> ale nawiazujac to przykladu Amnesiaca - jesli poziom intelektualny
> 'wiekszosci' nie jest zbyt wysoki - jakos nie chce mi sie wierzyc, ze owa
> wiekszosc jest w stanie stworzyc cos naprawde madrego..?
Masz rację ..........ale wydaje mi się, że mówiąc o decyzji grupowej musimy
mieć świadomość wielopoziomowości naszych rozwżań :) ( ale mądre zdanie
:)))))
Chcę powiedzieć, że chyba jest normalną sprawą iż w każdej grupie znajduje
się jeden( lub więcej - wtedy sytuacja się komplikuje i jest przez to
ciekawsza :) lider, bądz ktoś aspirujący do tej funkcji. Więc decyzja grupy
ma wiele wspólnego właśnie z osobą lidera ( a większość to chyba nic innego
jak zwolennicy lidera obdażonego większymi umiejętnościami - oczywiście
patrząc na sprawę właśnie od tej strony). Tak więc chciał bym nieśmiało
postawić tezę, iż w pewnym sensie decyzję grupową kształtują właśnie liderzy
posługujący się ( z większą lub mniejszą wprawą ) narzędziami oddziaływania
na tłum (propaganda, `mydlenie oczu` -sorki ale nie wystarczająco zgłębiałem
socjologię i nie mogę błysnąć fachowym pojęciem :).
Tak więc większość obdarzona mniejszym potencjałem intelektualnym w sposób
naturalny zostanie poprowadzona przez liderów ( oczywiście im niższy poziom
intelektu u mniejszości tym większe dają efekty wyżej wspomniane metody
oddziaływania).
Podsumowując swój przydługi wywód :) - uważam, że nie można jasno
stwierdzić czy większość ma rację czy może mniejszość. Wydaje mi się, że
bywa z tym różnie ( może mniej więcej 50/50 ? :). Jednak jakoś tak
skonstruowano demokrację , że to właśnie większość `ma rację` - czyli
decyduje.
Pozdrawiam
P.S.
Co o tym sądzisz ????
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-11-28 17:27:04
Temat: Re: większość vs mniejszość
"Amnesiac"
> Osobiście przedkładam korzyść nad logikę :-))
Jestem za!
;);););))))))
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-28 19:49:45
Temat: Re: większość vs mniejszośćOn Thu, 28 Nov 2002 17:27:04 GMT, "Pyzol" <p...@s...ca> wrote:
>> Osobiście przedkładam korzyść nad logikę :-))
Zawsze wiedziałem, że w głębi duszy jesteśmy zgodni ;-)))
Pozdro,
--
Amnesiac
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-28 20:38:41
Temat: Re: większość vs mniejszośćOn Wed, 27 Nov 2002 23:03:26 +0000 (UTC), maggie <m...@w...pl> wrote:
>A ja myslalam raczej o grupie osob - wiekszosci. Tu juz pojawic sie moga
>problemy z okresleniem jednej opinii, ktora bedzie stanowila korzysc dla
>wszystkich. Bo nie wierze, ze latwo jest dogadac sie wielu ludziom i co
>gorsza usatysfakcjonowac ich wszystkich na raz 9a przynajmniej wiekszosc).
Masz rację. Nie jest łatwe ustalenie jednej opinii, coś o tym już
kiedyś pisałem. Ale wtedy należy mówić nie tyle o tym, że *większość
nie ma racji*, tylko raczej, że *większość nie potrafi wypracować
stanowiska*.
>> Nie wiem
>> co to jest LPO.
>lek przed ocena. ktory moze wplywac na modyfikacje wydawanych sadow i
>opinii.
Aha. W tym miejscu napiszę, że MZ nie ma niczego niezwykłego w tym, że
sądy i opinie ludzie kształtują się w konfrontacji z reakcją innych.
Człowiek przecież nie żyje w próżni, ale żyje razem z innymi. Jego
sądy i opinie są więc konsekwencją życia razem z innymi. Co więcej,
bez życia razem z innymi człowiek w ogóle nie mógłby wydawać sądów czy
opinii. Należałoby tu więc mówić nie tyle o "modyfikacji sądów" w
wyniku lęku przed oceną, ile o "kształtowaniu sądów" w wyniku
wzajemnego oceniania się.
Pozdrawiam,
--
Amnesiac
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-28 20:40:46
Temat: Re: większość vs mniejszośćOn Wed, 27 Nov 2002 22:15:46 +0100, "Elita.pl" <b...@e...pl> wrote:
>Tak. Najbardziej demokratycznie jak się da.
>Geniusz rozebrał temat na wszelkie sposoby a potem
>skelecił wnioski. Reszta nie potrafiąc ich zbić, przyjęła
>je jako niepodważalne.
Hmm. Jako osoba interesująca się trochę historią filozofii, bardzo
zainteresowałem się tym, co napisałeś. Prosiłbym o uściślenie: który z
tych filozofów był geniuszem, którego wniosków reszta nie potrafiła
zbić?
Pozdrawiam,
--
Amnesiac
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-28 21:02:11
Temat: Re: większość vs mniejszość"Amnesiac" <amnesiac_wawa@_zero_spamu_poczta.onet.pl> napisał:
> bez życia razem z innymi człowiek w ogóle nie mógłby wydawać sądów czy
> opinii. Należałoby tu więc mówić nie tyle o "modyfikacji sądów" w
> wyniku lęku przed oceną, ile o "kształtowaniu sądów" w wyniku
> wzajemnego oceniania się.
Chciałbym zapytać, czy samotny rozbitek na bezludnej (do czasu jego
pojawienia się) wyspie nie może wydawać sądów - na swój prywatny
użytek?
--
Sławek
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-28 21:06:55
Temat: Re: większość vs mniejszośćOn Thu, 28 Nov 2002 22:02:11 +0100, "Slawek [am-pm]"
<sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl> wrote:
>Chciałbym zapytać, czy samotny rozbitek na bezludnej (do czasu jego
>pojawienia się) wyspie nie może wydawać sądów - na swój prywatny
>użytek?
Może, gdyż zdolność tę uzyskał zanim się rozbił (żyjąc w społeczności
takiej lub innej).
Pozdrawiam,
--
Amnesiac
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-28 21:14:55
Temat: Re: Re: większość vs mniejszośćWed, 27 Nov 2002 23:25:21 +0100 "maggie" <m...@w...pl>
<X...@1...0.0.1>:
> w ogole, czy w odniesieniu do dzialan grupy?;) czyli suma czesci
> przewyzsza jakosciowo calosc? szczerze mowiac nie wiem, czy ten efekt ma
> zwiazek z syndromem grupowego myslenia? bo imo jednak chyba niewiele.
> ale moge sie mylic - napisz wiecej. Nie interesowalam sie tym do tej
> pory, wiec moze nie wiem czegos oczywistego? ale nawiazujac to przykladu
> Amnesiaca - jesli poziom intelektualny 'wiekszosci' nie jest zbyt wysoki
> - jakos nie chce mi sie wierzyc, ze owa wiekszosc jest w stanie stworzyc
> cos naprawde madrego..?
Zacznijmy od tego, że większość jest w swojej masie bezradna. Do pewnego
stopnia jest w niewoli tej mniejszości, która zrządzeniem losu ma więcej
talentów, albo też jest bardziej przebojowa, czy wręcz bezwzględna.
Poziom intelektualny elit też nie jest wyrównany, a przecież przepaści
między rządzącymi elitami, a większością nie ma, a dystans maleje.
Nowoczesna technika dodatkowo temu procesowi sprzyja.
Pozdrawiam
Marek
--
Państwo to organizacja, która służy wyłącznie temu, aby jej członkowie
jak najlepiej się w niej czuli.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-28 21:18:37
Temat: Re: większość vs mniejszość"Amnesiac" <amnesiac_wawa@_zero_spamu_poczta.onet.pl> napisał:
> >Chciałbym zapytać, czy samotny rozbitek na bezludnej (do czasu jego
> >pojawienia się) wyspie nie może wydawać sądów - na swój prywatny
> >użytek?
>
> Może, gdyż zdolność tę uzyskał zanim się rozbił (żyjąc w społeczności
> takiej lub innej).
Jasne, gdyby się nie wychował w społeczności, niczego by się nie
nauczył - zostając na poziomie dzikusa. Nie wiem, czy o to Ci chodziło.
Gdyby w całkowitej izolacji od reszty świata żyło dwoje dzieci - czy
mogłyby one uzyskać "samorzutnie" (bez udziału zewnętrznej kultury)
zdolność wydawania sądów?
--
Sławek
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-11-28 21:23:40
Temat: Re: większość vs mniejszośćOn Thu, 28 Nov 2002 22:18:37 +0100, "Slawek [am-pm]"
<sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl> wrote:
>Jasne, gdyby się nie wychował w społeczności, niczego by się nie
>nauczył - zostając na poziomie dzikusa. Nie wiem, czy o to Ci chodziło.
Tak, o to. Niezbyt ściśle wyraziłem się. W tym miejscu warto
podkreślić, że "wychowanie w społeczności" odbywa się m.in. poprzez
wzajemne ocenianie się. Ocena innych nie deformuje zatem moich sądów,
ale umożliwia ich kształtowanie się.
>Gdyby w całkowitej izolacji od reszty świata żyło dwoje dzieci - czy
>mogłyby one uzyskać "samorzutnie" (bez udziału zewnętrznej kultury)
>zdolność wydawania sądów?
Pewnie w takim zakresie, w jakim "ich dwoje" stanowiłoby coś w rodzaju
społeczności.
Pozdrawiam,
--
Amnesiac
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |