Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.astercity.net!news.aster.pl!not
-for-mail
From: "ktosia" <l...@w...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Bijatyki
Date: Wed, 18 Aug 2004 01:25:41 +0200
Organization: Aster City Cable
Lines: 57
Message-ID: <cfu455$2ame$1@mamut.aster.pl>
NNTP-Posting-Host: 204-pra-1.acn.waw.pl
X-Trace: mamut.aster.pl 1092785125 76494 82.210.128.204 (17 Aug 2004 23:25:25 GMT)
X-Complaints-To: a...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Tue, 17 Aug 2004 23:25:25 +0000 (UTC)
X-Tech-Contact: u...@a...pl
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2742.200
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2741.2600
X-Server-Info: http://www.aster.pl/news/
X-MSMail-Priority: Normal
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:284277
Ukryj nagłówki
Witam
Czy spotkaliście się kiedyś z parą zakochanych w sobie ludzi którym jest ze
sobą
dobrze... a jednak potrafią się tak pokłócić że dochodzi do rękoczynów?
Mam 23 lata, mój facet 26.
Jesteśmy ze sobą niecałe 5 lat, sporo juz przeszliśmy i wiemy ze jakby coś
- możemy na sobie polegać.
Ufam mu, on ufa mi.
Kocham to jaki jest, jego zalety i wady.
Mogę powiedzieć że jest moim przyjacielem, mogę się mu zwierzyć ze
wszystkiego.
Jest mi z nim dobrze.
To tak w wielkim skrócie.
Niestety potrafimy sobie tez świetnie działać na nerwy, potrafie go
doprowadzić
do szewskiej pasji, i on mnie też.
Zazwyczaj z błahych powodów, po pewnym czasie tracimy nad sobą kontrolę i
zaczynamy sie bić albo szturchać.
Ja nie kopię go dotkliwie w męskie okolice, a on nie wali mi lewego
sierpowego w policzek,
myślę ze do tego by nie doszło jednak potrafimy nawet na ulicy zrobić niezłą
przepychankę.
Kiedyś tak sie pokłóciliśmy że uderzyłam go w ramię z wielka złością, na co
on po kilku minutach kłótni złapał mnie tak jak sie łapie małe dziecko i
zaczął mi dawać klapsy w pupę.
To było dla mnie upokarzające, wyobrażam sobie jak to mogło wyglądać.
Czasem ja chce odejsc kiedy zaczynamy sie kłocić i wtedy on mnie na siłę
przyciąga ze złoscia co mnie doprowadza do szału i mocno go odpycham i potem
juz standard. Jedna wielka przepychanka.
Właściwie nie wiem jak mam to wszystko opisać.
Najgorsze jest to ze ja wcale nie chce go tak mocno odpychac, ani ...bić, i
widze że on tez nie chce
ale juz nie wyrabia wiec np obejmuje mnie na chwile bardzo mocno ze złoscia
i mówi "błagam przestan tak mówic bo mnie zaraz szlag trafi!"
Ja juz nie wiem czy to nasze cholene charaktery, czy to jest toksyczny
związek, jak mozna kogoś kochać
i tak strasznie sie z nim kłocić...
Wiem ze on nie chce sie ze mna wcale tak przepychać, ani ja z nim, a jednak
doprowadzamy sie do stanu w którym puszczają nam nerwy.
Ogólnie to jest bardzo emocjonalny związek, zbyt emocjonalny...
Czy ktoś miał kiedyś podobny problem?
Nie wiem jak to inaczej ując i opisać, pewnie wiekszosci z was wyda się to
nonsensem...
pozdrawiam
k.
|