| « poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2016-04-20 07:06:26
Temat: Re: Chałwa - zrób to samW dniu 16-04-19 o 23:43, Jarosław Sokołowski pisze:
> Chałwę czasem sobie kupię w Lidlu, jak mnie chcica na nią weźmie.
I ja, teraz tam był, czy jest grecki tydzień i chałwa, a także lukumi
obecne. Ale to nie to...
> Chałwa to dla mnie jedna z tych rzeczy, co w nich na smak wpływa
> najbardziej 'genius loci'. Niekoniecznie powzięty osobiście --
> och, jak ktoś skądeś przywiezie, z pakunków odwinie, nożem pokroi,
> na stół położy i opowiadać zacznie, to to jest własnie to. Nigdy
> by mi do głowy nie przyszło, by coś takiego samemu robić.
...co jedzone na miejscu.
Ciekawe, dlaczego wszystko najbardziej smakuje w swoim rodzimym miejscu?
--
B.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2016-04-20 09:41:17
Temat: Re: Chałwa - zrób to samW dniu 19.04.2016 o 23:43, Jarosław Sokołowski pisze:
> Chałwa to dla mnie jedna z tych rzeczy, co w nich na smak wpływa
> najbardziej 'genius loci'. Niekoniecznie powzięty osobiście -- och,
> jak ktoś skądeś przywiezie, z pakunków odwinie, nożem pokroi, na stół
> położy i opowiadać zacznie, to to jest własnie to. Nigdy by mi do
> głowy nie przyszło, by coś takiego samemu robić.
Dla mnie chałwa to przede wszystkim wspomnienie z dzieciństwa. Mój
ulubiony wtedy smakołyk. Chyba grecka za PRL do nas trafiła? Pamiętam,
że była w puszkach z dziwnymi napisami.
Potem zaczęły pojawiać się w sklepach różne dziwne "bloki chałwowe" (jak
i czekoladowe itp.) i raczej to mi się kojarzy z domową produkcją zastępczą.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2016-04-20 11:18:22
Temat: Re: Chałwa - zrób to samPani Basia napisała:
>> Chałwę czasem sobie kupię w Lidlu, jak mnie chcica na nią weźmie.
>
> I ja, teraz tam był, czy jest grecki tydzień i chałwa, a także lukumi
> obecne. Ale to nie to...
>
>> Chałwa to dla mnie jedna z tych rzeczy, co w nich na smak wpływa
>> najbardziej 'genius loci'. Niekoniecznie powzięty osobiście --
>> och, jak ktoś skądeś przywiezie, z pakunków odwinie, nożem pokroi,
>> na stół położy i opowiadać zacznie, to to jest własnie to. Nigdy
>> by mi do głowy nie przyszło, by coś takiego samemu robić.
>
> ...co jedzone na miejscu.
> Ciekawe, dlaczego wszystko najbardziej smakuje w swoim rodzimym miejscu?
Gotowiśmy to tłumaczyć składem mikroelementów zawieszonych w powietrzu,
rozpylonych przez morskie fale uderzające w przybrzeżne skały, o takiej
budowie geologicznej, jakiej nie ma nigdzie na świecie. Ten słonawy
zapach dopełnia smaku tego, co na talerzu. Albo lokalne kultury drożdży,
laseczek, pałeczek lub innych niewidzialnych stworów. Nim weźmiemy do
ręki widelec, one już wcześniej próbują tego, co kucharz przygotował.
I harmonizują -- gdyby mu coś źle wyszło. Temperatura, wilgotność, może
nawet rozkład widmowy światła rozjaśniającego nakrycie stołu -- tym
wszystkim byśmy chcieli opisać smak.
A to wszystko jest w nas. Idziemy do kogoś z wizytą -- i tam nam smakuje
to, na co w domu byśmy nie zwrócili uwagi. Więc nie tylko w nas, ale i
między nami. Albo jedziemy gdzieś daleko. Lub nawet blisko. Tam też jest
wszystko jakieś takie "bardziej". Łączy nam się z zapachem lokalnych roślin.
Albo z tymi kropelkami morskiej wody, pałeczkami, laseczkami. To może być
przypadek, że własnie z nimi. Ale nam się łączy już nierozerwalnie. Już
na zawsze. Nie wiem, tak sobie myślę. Może to to?
Jarek
--
Na wkus i cwiet -- tawariszcza niet.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |