Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 263


« poprzedni wątek następny wątek »

191. Data: 2009-08-04 07:04:15

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: "Panslavista" <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Hanka" <c...@g...com> napisał w wiadomości
news:178e213d-52e0-4ca9-8f82-01c946feac56@w41g2000yq
b.googlegroups.com...
On 4 Sie, 07:48, "Chiron" <e...@p...com> wrote:

> Kłamstwo to kłamstwo. Prawda to prawda. Relatywizowanie jest złem

Zyjesz wedlug SWOICH prawd w SWOIM swiecie,
zupelnie roznym, co naturalne, od swiatow innych ludzi.
I zupelnie swobodnie stwierdzasz, ze relatywizowanie
jest zlem.
Nic Ci tu nie zgrzyta?

A co ma zgrzytać? Ma przerabiać innych na swoje kopyto, czy im ulec?
Nie ma swoich prawd. Jest jedna prawda - obiektywna i mnóstwo subiektywnych.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


192. Data: 2009-08-04 07:17:15

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: "Chiron" <e...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Hanka" <c...@g...com> napisał w wiadomości
news:178e213d-52e0-4ca9-8f82-01c946feac56@w41g2000yq
b.googlegroups.com...
On 4 Sie, 07:48, "Chiron" <e...@p...com> wrote:

> Kłamstwo to kłamstwo. Prawda to prawda. Relatywizowanie jest złem

Zyjesz wedlug SWOICH prawd w SWOIM swiecie,
zupelnie roznym, co naturalne, od swiatow innych ludzi.
I zupelnie swobodnie stwierdzasz, ze relatywizowanie
jest zlem.
Nic Ci tu nie zgrzyta?

?
----------------------------------------------------
-------------------
Żyję razem z wieloma innymi w tym samym świecie. I chcę go postrzegać takim,
jaki jest. Jak ktoś nie chce- to jego sprawa. Ja- chcę

pozdrawiam

Chiron






› Pokaż wiadomość z nagłówkami


193. Data: 2009-08-04 07:21:53

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: "Chiron" <e...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "bazyli4" <b...@o...pl> napisał w wiadomości
news:h58du4$77i$1@atlantis.news.neostrada.pl...
>
> Użytkownik "Chiron" <e...@o...eu> napisał w wiadomości
> news:h57lri$m0b$1@news.onet.pl...
>
>
>> Nie namawiam. Jednak- nigdy nie masz szans na udany związek- skoro są
>> rzeczy, których mu nie powiesz. Wiesz jakie jest największe kłamstwo
>> świata? Czego oczy nie widzą- tego sercu nie żal...To przerażające
>> kłamstwo. Tak naprawdę PRAWDA nikogo nie jest w stanie zranić. Tylko to
>> już temat na inny wątek:-)
>
>
> Chironku, nie fantazjuj, proszę... świat oparty na prawdzie dawno już
> skończyłby w ogniu jakiejś szybkiej wojny atomowej... i to dotyczy zarówno
> narodów, jak i jednostek... pomiojając sprawy sumienia, samopoczucia i tak
> dalej...
>
> ... popatrz tu...
>
> jedziesz na delegację (nie żebym sytuację pochwalał, ale nie o sytuację
> chodzi, tylko o informację) i tam przez trzy dni z rzędu chędożysz
> panienkę z firmy, stoi az miło, pod koniec łóżko do wymiany... potem
> wracasz do domu i nadal jesteś tym, kim byłeś, z żoną uwieszoną u boku i
> zakochaną do granic... teraz uwaga, może być trudne... jesteś tak samo
> zakochany jak przez delegacją i nic, absolutnie NIC się nie zmienia...
>
> teraz uwaga... dzieje się to samo co poprzednio ale wracasz i przy
> kolacji, wobec trójki własnych dzieci i zaproszonych teściów opowiadasz,
> jaś Ci, jak to dziś przeczytałem, wyjekurwabiście było na tej delegacji...
> i...
>
> ... to właściwie jak to jest, ranią fakty czy informacje o nich...
>

Nic się nie zmienia? WSZYSTKO się zmieniło. Jednak- powtórzę: największe
kłamstwo świata: czego oczy nie widzą- tego sercu nie żal. Wystarczy to
zrozumieć- to działa. Nawet, jak żona nie wie, że ją zdradzałeś- to i tak
będzie między wami coś nie tak. OK- jeśli życie was obojga jest jednym
kłamstwem- to pewnie nic żadne z was nie zauważy. Jak wam takie życie
odpowiada- to OK. Mnie- nie odpowiada.

pozdrawiam

Chiron

p.s.
Świat Prawdy zakończył by działanie polityków i innych oszustów. Zapanował
by pokój. Problemy załatwiało by się przed Sprawiedliwymi sądami. No ale do
tego trzeba innej mentalności. Świadomości Prawdy

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


194. Data: 2009-08-04 08:27:27

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: "michal" <6...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

bazyli4 wrote:
>> Więc czego zazdrościsz tak w ogóle, w życiu? Niczego?

> A czego mam zazdrościć? I komu? Bo nie rozumiem? Czy mam komuś
> zazdrościć lepszej pracy, skoro spełniam się we własnej? Czy może
> lepszego samochodu? Willi z basenem? Podóży do Tybetu albo inszego
> Honolulu? A może komuś żony, skoro jestem szczęśliwy z własną? No,
> chyba że jakiś pacan stwierdzi, że to poprzestawanie na małym albo
> racjonalizacja (dwa wytrychy, chyba własnie przez psychologów
> najbardziej przeceniane ;o) A może miałbym stawać na drodze czyjegość
> szczęścia będąc zazdrosnym o
> kogoś? Bez sensu...

Pytałem tylko.

--
pozdrawiam
michał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


195. Data: 2009-08-04 10:25:11

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: Panslavista <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

On Mon, 03 Aug 2009 23:42:03 +0200, Aicha wrote:

> Użytkownik "Ikselka" napisał:
>
>> > Skoro masz partnera, ale jesteś otwarta na tego rodzaju
>> > "doznania", to coś jest nie tak z tym twoim ro-związkiem.
>> > No chyba że masz psią naturę i to u ciebie normalne.
>> raczej suczą...No sorry, ale innego uściślenia tu użyć nie można.
>
> - podsumowała Ikselka z wyżyn swego arystokratycznego majestatu.

Kolejarskie:
Mateusz, Aiche przełóż !!!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


196. Data: 2009-08-04 10:26:29

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: Panslavista <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

On Mon, 03 Aug 2009 18:18:57 +0200, Aicha wrote:

> Użytkownik "michal" napisał:
>
>> >>>>> Była, ale ja napisałam o ludziach, którzy nie mają z flirtowaniem
>> >>>>> współpartnera problemu.
>> >>>> Ściślej - pisałaś o ludziach lubiących flirty. Możesz znać wiele
>> >>>> panienek i facetów, którzy flirtują, a nie wiedzieć o
>> >>>> konsekwencjach, jakie powstają z tego faktu. :)
>> >>> Skoro ludzie sie nie rozwodzą, nie szarpią z tego powodu i ich
>> >>> związki uważam za całkiem udane, to mogę zaryzykować stwierdzenie,
>> >>> że flirtowanie nie przynosi żadnych konsekwencji.
>> >> Nie chce mi się sprzeczać o każde słowo... Wiadomo o co chodzi. ;)
>> >>> U pewnych par. Ja bym
>> >>> osobiście powiesiła swojego partnera za jaja na pobliskim drzewie
>> >>> za coś takiego.
>> >> To raczej nieroztropność. Przecież zaraz by go ktoś zdjął i zabrał.
>> > I niechby go zabrał w piz.u.
>> E... to moja jest łagodniejsza w użyciu... ;)
>
> Lata praktyki (btw, zawsze taka była? :)).

On nie ma jajec - obsunąłby się.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


197. Data: 2009-08-04 11:39:04

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 3 Aug 2009 04:57:21 -0700 (PDT), Matb napisał(a):

> Ikselka napisał(a):
>
>> Ależ oczywiście, ze było!!! Jestem przecież zdrowa i, jak mówi mąż (i
>> nie tylko...), cholernie kobieca, mam i hormony, i ciało, choleryczką
>> też jestem niezłą. Ale mam tez serce i głowę - to one rządzą :-)
>
> Skoro tak, chciałabym Cię zobaczyć na moim miejscu. Co Ty byś zrobiła
> mając za męża taki egzemplarz jak mój.

A on wziął się nagle? jak Filip az konopi? Wydaje mi się, że (skoro macie
już dziecko) sporo czasu minęło , a zapewne na ppczatku nie był taki?

> No wiem oczywiście, że nigdy byś sobie na męża takiego nie wybrała, bo
> masz oczy i mózg, ale przyjmijmy że się dałaś nabrać. Co teraz?

Kiedy pierwszy raz by beknął lub pierdnął - dałabym mu do zrozumienia, że
się tym brzydzę że mnie to odstręcz, a przynajmniej zrobniłabym minę w
rodzaju "A fuj!", a powiedziała "Cos mówiłeś, kochanie?" - plus miły
uśmiech :-PPP
Ty - pozwoliłas mu od początku na to, co teraz Cię mierzi, więc weszło mu
to w zwyczaj, bo myśli, że Ci to nie przeszkadza...
To po pierwsze. Dalej (czyli inne wady TŻ) - analogicznie. Ale trzeba było
od poczatku działać. Teraz zbierasz tylko plony włąsnej
uległości/tolerancji.

>
>>BŁĄD, BŁĄD, BŁĄD
>
> Błąd na błędzie. Taki układ rodzinny znam, weszłam w to automatycznie
> mimo pozornej świadomości katastrofy.

AUTOMATYCZNIE? - czyli miałam rację, że od startu pogodziłaś się ze
wszystkim, co Ci nie pasowało. Tak nie wolno - nie tylko dla samej siebie,
ale dal związku.

>
>> Postaraj sie znaleźć czas na swoje zajęcia i potrzeby. Cokolwiek by to
>> nie było. Wtedy nie będzie chwil na stanie w kącie, wtedy ON nie mając
>> Cię nagle "na podorędziu" i "w pogotowiu" - zacznie Cię szukać, kiedy
>> będziesz zajęta sobą... Zauważy, że COŚ ze sobą robisz. Zauważy
>> Ciebie.
>
> Tak by było w Twoim przypadku może. Ja mogę iść gdzie chcę, z kim chcę
> i po co chcę.

Ja też nie jestem więźniem we własnym domu. Ale różnica między Tobą i mną
polega na tym, że ja nie mam potrzeby szukania poza nim tego, co lubię,
akceptacji, uwielbienia, szarmu dla mnie jako kobiety...


> Nie wzrusza go to, jego podstawową wartością jest wolność jednostki i
> świadomość tego co się robi. Ufa i nie robi scen, nie jest zazdrosny,

Nie wierzę. tak Ci się tylko wydaje. Jesli toleruje twoje samotne wyprawy
wieczorne na tańce - to znaczy, że mu na Tobie nie zależy na tyle, aby tam
z Tobą iść i choćby pożądać Cię wzrokiem, kiedy tańczysz z innym :-)



> jesli pyta z kim i po co, to na zasadzie żartu i udawania zazdrosnego.
> Powtarza mi, ze on sobie radę da... Nikt nie jest mu do szczęścia
> potrzebny...

To chyba niesłusznie w ogóle się ożenił... To żart. A tak naprawdę - widzę,
że odczuwa rezygnację, maskowaną butą.

> Po części to dojrzałe,

???

>a po częsci sprawia, że nie czuje się w ogóle
> relacji.

Prawidłowa relacja musi mieć dwa obiekty. Chyba, ze on/Ty jesteście sami ze
sobą w relacji zwrotnej, tzn Ty ze sobą, a on ze sobą na sam...

> ale i Pilnuj się stada, bo bez stada zginiesz, a w stadzie każdy
> sobie rzepkę skrobie...

W rodzinie? Chyba pomyliłaś stado...

>
>> Fajnie. Ale pomysl, czy on nie przywiązuje jednak do tego tańca wagi
>> mniejszej, niż Ty... O to mi chodziło. Takich donżuanów sa setki... a
>> kobiety cierpią.
>
> To znowu uzupełnienie niepełnego obrazu sytuacji jaki przedstawiłam.
> Znam go długo, zaiskrzyło mioeędzy nami dość niespodziewanie.
> Rozmawialiśmy o tym na gg. Zna mnie, wie o mnie sporo. To jest ktoś,
> kto pisze po to tylko, żeby spytać o samopoczucie, żeby pomóć, żeby
> pogadać gdy jest kiepsko. I ten ktoś nie radzi i nie ocenia, on się
> dzieli swoją wizją świata, swoimi marzeniami, mnie zachęcając do tego
> samego, on trzyma kciuki za moje przedsięwzięcia i gra ze mną w gry na
> kurniku, gdy mamy czas odpoczynku. On po prostu jest, i jest dla mnie
> często w nieoczekiwanych momentach. Wie, że iskrzenie było, że było
> super, że to było niesamowite i kompletnie nieoczekiwane, ale
> niewygodne z racji mojej sytuacji, może i z racji tego, że przecież
> znamy się, nijak z tego nie może wyjść nic na dłużej. Zbyt często mnie
> irytuje, ale jest serdeczny, słoneczny i kurcze kto by pomyślał, że
> tak sobą wywija na parkiecie! ;)

A czy sprawdziłby się, gdybyś nagle potrzebowała pomocy realnej (powiedzmy
spora ratująca życiena pożyczka bez weksla, użyczenie mieszkania w sensie
prawnym z zameldowaniem - np w razie pożaru i straty Twojego... itp itp
itp)? Czy tylko deklaruje i czaruje, póki nic go to nie kosztuje? Tak to
niestety wygląda...
:-/

>
>
>> I znajdź czas dla siebie - ale nie taniec z obcymi facetami.
>
> Obcymi = innymi niz mąż?

TAK.
Ja ostatnio tańczyłam na imprezie głównie z TŻtem. Wyobrażasz sobie? Zrobił
to dla mnie wreszcie! Po 30 latach! Co prawda musi sobie liczyć
raz-dwa-trzy, widzę, ze naprawdę się męczy, kiedy ja płynę, ale co tam, dał
się porwać :-)


>
>> To ważne,
>> aby coś robić dla siebie, nie narażając się na "obcą chemię", szukaj
>> okazji do wzbudzenia tej własnej, małżeńskiej.
>
> O tak, access denied.

Nie rozumiem. Tzn co - brak więzi?

>
>>Wtedy też się dostaje
>> iskrzenia w oczach - kiedy czujesz się zadbana, atrakcyjna. Kuś męża,
>> aż do skutku - taka jest rola kobiety od tysięcy lat, bo to ona ma być
>> kusicielką ;-)
>
> Ależ chętnie skorzysta!! Naprawdę!! Zwróci oczy, pomruczy coś,
> przymili się, ale często pracuje, jest zajęty, albo bardzo zajęty,
> albo zmęczony, albo zły. Kiedyś robił mi dużo zdjęć, teraz nie robi.
> To ja zabiegam o rodzinne zdjecia naszej trójki, jemu do głowy to nie
> przyjdzie... Ehhh, wszystko sama, sama i sama.
> A on na gotowe.

Skoro mu pozwalasz... Może trzeba też trochę wymagać.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


198. Data: 2009-08-04 11:41:03

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 3 Aug 2009 05:03:24 -0700 (PDT), glob napisał(a):

> Matb napisał(a):
>> Ikselka napisał(a):
>>>I dzięki Bogu. Oprócz zamykania gęby. Tu trafiłaś bocznym rzutem w mój
>>>ogródek, a mogę Ci powiedzieć, że nawet kiedy kobieta "tylko" dba o
>>>dzieci i dom, a facet musi zarabiać, jest możliwe to COŚ, co nie
>>>przemija między nimi, nie pozwala się im "wyluzować" w tym złym
>>>sensie, który opisałaś, ani nie każe babie zamykać gęby... A moja
>>>gęba akurat najczesciej otwarta, w przenośni i dosłownie, mąż o niczym
>>>nie decyduje bez mojego zdania. Ale to chyba kwestia... coraz bardziej
>>>jestem przekonana, że jednak prócz miłości, głownie myślenia, tego
>>>myślenia o własnym i drugiej osoby życiu, o tym, że ono jest tylko
>>>jedno, nie do zmarnowania na pierdzenie, mijanie się w korytarzu idąc
>>>do i z łazienki, nie zauważając się nawzajem. Nawet wtedy możliwe
>>>(jesli się chce) są wzajemne muśniecia warg w przedpokoju, kiedy
>>>dzieci nie widzą lub przesuniecie jego dłoni po biodrze kobiety, a jej
>>>dłoni po jego włosach czy lędźwiach, sygnały pamięci, oczekiwania na
>>>wspólne chwile... Trzeba dbać o sygnały, te właściwe. Nie wolno
>>>zapominac o sygnałach. Permanentnie trzeba je dawać drugiemu. Bo
>>>inaczej przychodzi dzień, kiedy się tylko bez żenady pierdzi i beka,
>>>traktując się wzajemnie jak powietrze...
>>
>> No to bajka. Naprawdę bajka. Ja tez uważam, że to jest możliwe. A mi
>> klarują, że za dużo wymagam, że się z chionki urwałam, że się
>> naoglądałam reklam. Nie mając własnego wzorca rodziny nie bardzo wiem
>> jakie są "normy" - aczkolwiek to słowo może wywołać lawinę słów. Bo
>> dla każdego normą jest coś innego. Ujmę inaczej, szukam kochających
>> się rodzin, żeby zobaczyć czego brakło mojej generacyjnej, i czego
>> mogłabym się od "dobrych" rodzin nauczyć.
>> Nasuwa mi się pewne doświadczenie na myśl. Miałam ciocię, której
>> rodzinę uważałam za perfekcyjną. Synalek nieco dziwny, ale rodzina
>> niesamowita. Mąż uśmiechnięty, przy żoneczce, zajrzy jej przez ramię
>> co robi, razem robią zakupy, podejmują decyzje, jeżdża, zwiedzają....
>> Zamieszkałam z nimi gdy dostałam pracę w Niemczech. Mój obraz tej
>> rodziny, a tym samym obraz tego, że istnieją szczęśliwe rodziny, legł
>> w gruzach. Całość trzymała ona jedna w rękach. Gdyby nie to każdy
>> polazłby w inna stronę jak bez grawitacji... Jej mąż zasypiał z
>> pilotem przy telewizorze, synalek nie raczył wyjść z pokoju na żaden
>> posiłek, wszystko pod górkę, a jednak z wytrwałością wypracowaną przez
>> lata, zeby się nie rozleciało.... A teraz widze, że i przede mną taka
>> szansa... Moja matka, moja ciotka, moja druga ciotka, wszystkie tkwią
>> w czymś, z czego nie są zadowolone, co nie daje im spełnienia,
>> poczucia, ze są ważne, kochane. Mają mężów biorców, zasiedziałych,
>> stabilnych biorców, rozkosznych jedynie poza domem i poza wzrokiem
>> swojej żony.... Brak mi słów...
>
> To przestań patrzeć na innych i skup się na sobie, zastanów się na
> czym ci naprawdę zależy i czego chcesz, bo te rodziny które opisałaś ,
> spewnością patrzyły na zewnątrz i własnego szczęścia nie znalazły,
> tylko przywykły do tego co zobaczyły i uznały, że może być. Po co ci
> wzory innych, widać jak się bijesz miedzy sobą a wzorami, ty jesteś
> najważniesza, trochę pewności siebie, przecież ci ''inni'' zawsze
> bokiem w konsekwencji wychodzą.

Globek, Ty umiesz z sensem, naprawdę, kiedy się postarasz, i kiedy nie
chodzi o mnie :-D

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


199. Data: 2009-08-04 11:46:48

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 3 Aug 2009 05:05:59 -0700 (PDT), Matb napisał(a):

> Brał, barał, brał, było mu miło, bywał przyjemnie zaskoczony i
> połechtany, moja inicjatywa, moje pomysły, moje plany do zrealizowania
> wspólnie. Chciałam trochę jego inicjatywy. Odpusciłam swoja. Z jego
> strony brak. Ja daję on bierze, w drugą stone nie. Ja dotykam, ja
> całuję w kark, ja patrzę w oczy wpatrzone w dal, ja pytam czy zrobić
> mu herbaty, ja aranżuję intymne sytuacje, ja poszukuję czegos co
> mogłoby stanowić naszą wspólną pasję, scrabble, suer, dopóki nie
> zaczął przegrywać. I ja mam ochotę na to, żeby i on popracował własnie
> w kierunku bycia razem, ale on nie czuje takiej potrzeby, aczkolwiek
> jest mu miło, kiedy ja wysyłam sygnały, że jest dla mnie ważny.
> sobie, ile można?

A jak było przed slubem?

> Jeśli
> nie wysyłam, to ma pretensje, że go nie dotykam.

Tylko o dotykanie mu chodzi? Błe. Niemożliwe... chyba.

> To jest jakiś świat
> po drugiej strnie lustra. Gubię się w tych jego zeznaniach! Nie daje z
> siebie nic i ma pretensję,że nic nie dostaje,kiedy ja odpuszczam

Nie reaguje, kiedy jesteś np w seksownej bieliźnie?
Co prawda różne rzeczy na facetów działają - np mój TŻ woli mnie bez... a
jak tak kocham sesi bieliznę... No, ale przynajmniej można ją seksi
zdejmować... Próbowałaś czegoś w tym stylu? Nakręć go i pozostaw? parę razy
chociaż. na różne sposoby. Niech się postara.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


200. Data: 2009-08-04 14:37:08

Temat: Re: Chemia zakochania. Bossski stan. Czy podlega kontroli?
Od: "bazyli4" <b...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Chiron" <e...@o...eu> napisał w wiadomości
news:h58nig$ge6$1@news.onet.pl...


> Świat Prawdy zakończył by działanie polityków i innych oszustów. Zapanował
> by pokój. Problemy załatwiało by się przed Sprawiedliwymi sądami. No ale
> do tego trzeba innej mentalności. Świadomości Prawdy

To już nawet nie jest odealizm, ale tu glob ma dobre określenie...
rzeczywiście z Ciebie niezły oderwaniec... ale idę na urlop pogrążyć się w
rzeczywistości, nie zaś w fantazjach ;o)

Pzdr
Paweł


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 19 . [ 20 ] . 21 ... 27


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Moja wolność
Homosie w akcji
Z SCP
Z PSPolityka
edukacja zróżnicowana

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »