Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!newsfeed.tpinternet.
pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "Vesemir" <v...@z...com>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Cholernie długie i cholernie smutne...
Date: Sat, 5 Jan 2002 12:36:06 +0100
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 124
Message-ID: <a16ofq$jlc$1@news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: pb135.wielun.sdi.tpnet.pl
X-Trace: news.tpi.pl 1010230587 20140 217.99.199.135 (5 Jan 2002 11:36:27 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Sat, 5 Jan 2002 11:36:27 +0000 (UTC)
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4133.2400
X-MSMail-Priority: Normal
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4133.2400
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:120079
Ukryj nagłówki
Ostatnio słuchałem piosenki REM Everybody Hurts.
I pomyślałem sobie: jak ja bym tekst tej piosenki napisał?
Wydaje mi się że nie powstrzymałbym się od moralizatorstwa, że mówiłbym
też słowami pocieszenia. To chyba reakcje i cechy dla mnie typowe.
Jestem człowiekiem - ta myśl wtedy mnie naszła - który nie potrafi
zdobyć się na coś takiego jak neutralność. Zawsze muszę zająć określone
stanowisko: nawet jeśli jest to nieporządane, czy też moja opinia nie
jest nikomu potrzebna. Zawsze stawiam sobie cele wysokie, bardzo
wysokie, tak zawieszone daleko w przestrzeni że nieosiągalne. Nie
zdobywam ich, bo jakże można je zdobyć. Ale się angażuje, pracuje nad
tym w pocie czoła. Albo na odwrót. Wiem że nie zdobędę i mówię że
pracuję ale nic nie robię.
Ostatnio sąsiedzi zaczynają mnie mieć powoli dość. Sylwestrowa impreza u
mnie była bardzo huczna: ze zgryźliwością stwierdzają że rok temu
rządziła niejaka pani Hania spod 91 a teraz rządzę ja i mój brat spod
96. I w sumie czy mam się o co do nich pieklić? Ponadto niedawno dwaj
najlepsi klasowi kumple przyszli do mnie nocą, z butelką wódki i
kieliszkami i na dworze wspólnie wypiliśmy po jednym za wspólną
przeszlość i przyszłość: niedługo kończymy szkołę i niewiadomo jak
potoczą się nasze losy. Mieszkam w bloku: tutaj przestrzeganie zasad
współżycia z innymi jest bardzo ważne.
Moja matka starzeje się w wielce nieporządany sposób. Wróżę jej starość
zgryźliwą i uciążliwą dla wszystkich, już i tak w rodzinie ma opinię
zaborczej baby-jagi. A nie zawsze taka była. Może na starość wyszły u
niej złe cechy z mojego powodu, jakoś ją sprowokowałem swoimi czynami?
Na pewno jednak jej charakter jest alogiczny i żałosny, podatny już na
starcze dziwactwa. I wiem że tak będzie.
Ojciec jest dziwakiem bo tak go ukształtował świat. Pije niezwykle mało,
nie widziałem go nigdy pijanego. Powodem jest pewnie jego ojciec,
alkoholik straszny. Moja babka próbowała się z jego powodu zabić kwasem
w jakiejś durnej piwnicy. Ojciec ma radykalne spojrzenie na świat,
dobrze że moja matka ze swym zdziwaczałym charakterem go zdominowała.
Bym miał Sajgon gdyby mój ojciec mnie wychowywał zamiast godzinami
siedzieć przy telewizorze.
Przyjaciele się o mnie martwią. Mówią że zamykam się w sobie a osoby z
sieci są już dla mnie ważniejsze niż te ze świata realnego. Ale moje
przejścia w pamiętnym roku 2001 doprowadziły do tego że owe związki
przyjaźni realnej zostały nadszarpnięte. Nie mam ochoty ani siły ich
odbudowywać bo cienie przeszłości zawsze będą nad nimi wisiały. Już
teraz mają ludzką twarz, ludzkie oczy i serce i mówią że odwiedzą mnie
na herbatce. A ja się tego strasznie boję, nie chce mi się na nowo
przechodzić przeszłego kieratu.
Mój brat to nihilista. Nic go nie interesuje, drwi sobie z władzy
rodzicielskiej. Bez żadnego tonu łagodzącego pokazuje rodzicom że tak
czy inaczej nic mu zrobić nie mogą: bo prawda jest taka że na niczym mu
nie zależy. Albo pajacuje jak wariat godzinami, albo leży w pokoju, ze
zgaszonym światłem i zasłonietymi żaluzjami słuchając muzyki. Godzinami.
Uczyć mu się nie chce. Za to alkohol uwielbia. Czasami dopada jakiejś
gry komputerowej. Ma wtedy to co ja trochę w życiu realnym. Pracuje nad
nią godzinami, powtarza najbardziej żmudne czynności wszystk po to aby
przejść grę w sposób idealny. Opracowywuje najdrobniejsze szczególy,
oblicza wzory. Jeśli popełni choćby jeden drobny błąd: wtedy wraca do
samego początku i zaczyna od nowa. Dopóki nie pokona jej całej. Wtedy
zatapia się w stagnacji. Wraca do leżenia na łóżku i nic-nei-robienia.
Moja siostra jako rozpuszczony dzieciak potrafi się do mnie odnosić
takimi obelgami że ręce opadają. Ma 9 lat. Czy ją tego mój brat nauczył
czy w szkole? Ona się nie ogranicza, matka nigdy jej nie ukarała tak
naprawdę. Do dziś pamiętam jej pierwsze kłamstwo. Pomiata mną jak tylko
chce, mój brat zaśja po prostu olewa. Idzie sobie przez pokoje
mieszkania moich starych (moi rodzice mieszkają pod 95 a ja z bratem pod
96) gdy ich nie ma i nie zwraca uwagi na hałas jaki wyczynia moja
siostra zpsem, na zbyt rozkręcony telewizor, na totalny bałagan, czasami
na jej wyrażenia czy też absurdalne zabawy które mogą skończyć sie dla
niej krzywdą. Gdy ja to widzę, staram się uspokajać, po czym zbieram
wiązankę obelg. Często też zostaje krytykowany przez rodziców za to że
dokuczam mojej siostrze.
Moja szkoła to szkoła popieprzonych gości. Niektórzy noszą broń palną,
ja sam zostałem kiedyś pokopany z podkręcanego paralizatora. Spora grupa
ludzi bierze anaboliki na wzrost mięśni, więc mam dookoła siebie sporo
byczków. Mamy też około 10 w klasie nałogowych alkoholików którzy nie
pamiętają połowy swojego życia. Narkotyki też są. przyjaźnie się z
gościem który pdobno już nie bierze ale brał chyba wszystkie rodzaje
tych świństw. Kiedyś w podstawówce przeskoczył dwie klasy w rok. W mojej
szkole nie zdał. nie zdałby i drugi raz gdyby nie to że łaziłem za niego
po nauczycielach w dniu wydawania świadectw i prosiłem, namawiałem,
używałem wszelkich możliwych chwytów. Teraz gość uczy się średnio,
rzucił palenie i picie choć jak mówi czasem go bardzo ciągnie. I myślę
że może to jedyne poważne zwycięstwo w moim życiu. Do tej pory brałem
trawkę, paliłem fajki i piłem. Nie jestem uzależniony co chyba jest
sukcesem bo u mnie w szkole jednak każdy od czegoś uzależnionyjest, może
za wyjątkiem 2 osób. O przepraszam... coraz więcej siedzę na sieci.
Nauczyciel od angielskiego od pczątku roku zrobił tylko jedną lekcję.
Nigdy nie pyta i nie robi sprawdzianów, oceny wpisuje na chybił trafił.
Byłem w klasie z anglika najlepszy a mam 3 z tego powodu. Chcę nauczyć
sie tego języka ale gówno, wiem że już jestem stracony. Przez rok nie
było naszej nauczycielki od Polskiego więc mieliśmy zatsępstwo. Okres
ten i materiał ów jawi mi sie jak czarna dziura. Nie było nic. Powiem
jeszcze że w mojej szkole panuje korupcja, a dyrektorka za zdane
egzaminy bieże kasę. I że jednego nauczyciela wyrzucono bo uczennicę
przeleciał za to że postawił jej ocenę pozytywną. Nauczyciela od
Historii kiedyś (w pierwszej klasie) poprawiałem bo wygadywał bzdury,
więc poszedł do wychowawczyni i dostałem zjebki od wszystkich dookoła:
wychowwczyni rodziców i nauczycieli że dyskutuję niepotrzebnie. Teraz
mam średnią 3.0. Projekty domów (hodze do szkoły Budowlanej) kupuję od
kumpli, w zamian pisze wypracowania z Polaka. Wymiotować się chce tym
miejscem.
Czasami sobie siadam w fotelu, w ciszy i myślę co mnie ukształtowało
jako człowieka i dochodzę do wniosku że nigdy nic dobrego. Może stąd
bieże się zaborczość? Zawsze pragnę i zawsze pożądam wszystkiego. Jak
zdobędę: wtedy odrzucam. Kiedy wybieram cel nie do osiągnięcia -
naprzykład kobietę której nie mogę zdobyć - wtedy się frustruję, ale
zarazem wiem że nikogo nie skrzywdzę. Cele dobieram chaotycznie. Czuję
się jak socjopata chwilami.
Dużo się martwię i odcinam się od świata.
I myślę że jak wyjadę daleko na studia to się od tego oderwę. Ale wyjadę
do przyjaciół z sieci, tak ustalone.
Nie wiem czy dostanę się na studia bo z takim wykształceniem...
Jak tam pojadę to swoje nawyki pewnie przeniosę aż tam...
I co tu robić?
Jak postąpić aby zwalczyć to co w nas narosło w młodości?
To co nas ukształtowało?
Vesemir
|