Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Cholernie długie i cholernie smutne...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Cholernie długie i cholernie smutne...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-01-05 11:36:06

Temat: Cholernie długie i cholernie smutne...
Od: "Vesemir" <v...@z...com> szukaj wiadomości tego autora

Ostatnio słuchałem piosenki REM Everybody Hurts.
I pomyślałem sobie: jak ja bym tekst tej piosenki napisał?
Wydaje mi się że nie powstrzymałbym się od moralizatorstwa, że mówiłbym
też słowami pocieszenia. To chyba reakcje i cechy dla mnie typowe.
Jestem człowiekiem - ta myśl wtedy mnie naszła - który nie potrafi
zdobyć się na coś takiego jak neutralność. Zawsze muszę zająć określone
stanowisko: nawet jeśli jest to nieporządane, czy też moja opinia nie
jest nikomu potrzebna. Zawsze stawiam sobie cele wysokie, bardzo
wysokie, tak zawieszone daleko w przestrzeni że nieosiągalne. Nie
zdobywam ich, bo jakże można je zdobyć. Ale się angażuje, pracuje nad
tym w pocie czoła. Albo na odwrót. Wiem że nie zdobędę i mówię że
pracuję ale nic nie robię.

Ostatnio sąsiedzi zaczynają mnie mieć powoli dość. Sylwestrowa impreza u
mnie była bardzo huczna: ze zgryźliwością stwierdzają że rok temu
rządziła niejaka pani Hania spod 91 a teraz rządzę ja i mój brat spod
96. I w sumie czy mam się o co do nich pieklić? Ponadto niedawno dwaj
najlepsi klasowi kumple przyszli do mnie nocą, z butelką wódki i
kieliszkami i na dworze wspólnie wypiliśmy po jednym za wspólną
przeszlość i przyszłość: niedługo kończymy szkołę i niewiadomo jak
potoczą się nasze losy. Mieszkam w bloku: tutaj przestrzeganie zasad
współżycia z innymi jest bardzo ważne.

Moja matka starzeje się w wielce nieporządany sposób. Wróżę jej starość
zgryźliwą i uciążliwą dla wszystkich, już i tak w rodzinie ma opinię
zaborczej baby-jagi. A nie zawsze taka była. Może na starość wyszły u
niej złe cechy z mojego powodu, jakoś ją sprowokowałem swoimi czynami?
Na pewno jednak jej charakter jest alogiczny i żałosny, podatny już na
starcze dziwactwa. I wiem że tak będzie.

Ojciec jest dziwakiem bo tak go ukształtował świat. Pije niezwykle mało,
nie widziałem go nigdy pijanego. Powodem jest pewnie jego ojciec,
alkoholik straszny. Moja babka próbowała się z jego powodu zabić kwasem
w jakiejś durnej piwnicy. Ojciec ma radykalne spojrzenie na świat,
dobrze że moja matka ze swym zdziwaczałym charakterem go zdominowała.
Bym miał Sajgon gdyby mój ojciec mnie wychowywał zamiast godzinami
siedzieć przy telewizorze.

Przyjaciele się o mnie martwią. Mówią że zamykam się w sobie a osoby z
sieci są już dla mnie ważniejsze niż te ze świata realnego. Ale moje
przejścia w pamiętnym roku 2001 doprowadziły do tego że owe związki
przyjaźni realnej zostały nadszarpnięte. Nie mam ochoty ani siły ich
odbudowywać bo cienie przeszłości zawsze będą nad nimi wisiały. Już
teraz mają ludzką twarz, ludzkie oczy i serce i mówią że odwiedzą mnie
na herbatce. A ja się tego strasznie boję, nie chce mi się na nowo
przechodzić przeszłego kieratu.

Mój brat to nihilista. Nic go nie interesuje, drwi sobie z władzy
rodzicielskiej. Bez żadnego tonu łagodzącego pokazuje rodzicom że tak
czy inaczej nic mu zrobić nie mogą: bo prawda jest taka że na niczym mu
nie zależy. Albo pajacuje jak wariat godzinami, albo leży w pokoju, ze
zgaszonym światłem i zasłonietymi żaluzjami słuchając muzyki. Godzinami.
Uczyć mu się nie chce. Za to alkohol uwielbia. Czasami dopada jakiejś
gry komputerowej. Ma wtedy to co ja trochę w życiu realnym. Pracuje nad
nią godzinami, powtarza najbardziej żmudne czynności wszystk po to aby
przejść grę w sposób idealny. Opracowywuje najdrobniejsze szczególy,
oblicza wzory. Jeśli popełni choćby jeden drobny błąd: wtedy wraca do
samego początku i zaczyna od nowa. Dopóki nie pokona jej całej. Wtedy
zatapia się w stagnacji. Wraca do leżenia na łóżku i nic-nei-robienia.

Moja siostra jako rozpuszczony dzieciak potrafi się do mnie odnosić
takimi obelgami że ręce opadają. Ma 9 lat. Czy ją tego mój brat nauczył
czy w szkole? Ona się nie ogranicza, matka nigdy jej nie ukarała tak
naprawdę. Do dziś pamiętam jej pierwsze kłamstwo. Pomiata mną jak tylko
chce, mój brat zaśja po prostu olewa. Idzie sobie przez pokoje
mieszkania moich starych (moi rodzice mieszkają pod 95 a ja z bratem pod
96) gdy ich nie ma i nie zwraca uwagi na hałas jaki wyczynia moja
siostra zpsem, na zbyt rozkręcony telewizor, na totalny bałagan, czasami
na jej wyrażenia czy też absurdalne zabawy które mogą skończyć sie dla
niej krzywdą. Gdy ja to widzę, staram się uspokajać, po czym zbieram
wiązankę obelg. Często też zostaje krytykowany przez rodziców za to że
dokuczam mojej siostrze.

Moja szkoła to szkoła popieprzonych gości. Niektórzy noszą broń palną,
ja sam zostałem kiedyś pokopany z podkręcanego paralizatora. Spora grupa
ludzi bierze anaboliki na wzrost mięśni, więc mam dookoła siebie sporo
byczków. Mamy też około 10 w klasie nałogowych alkoholików którzy nie
pamiętają połowy swojego życia. Narkotyki też są. przyjaźnie się z
gościem który pdobno już nie bierze ale brał chyba wszystkie rodzaje
tych świństw. Kiedyś w podstawówce przeskoczył dwie klasy w rok. W mojej
szkole nie zdał. nie zdałby i drugi raz gdyby nie to że łaziłem za niego
po nauczycielach w dniu wydawania świadectw i prosiłem, namawiałem,
używałem wszelkich możliwych chwytów. Teraz gość uczy się średnio,
rzucił palenie i picie choć jak mówi czasem go bardzo ciągnie. I myślę
że może to jedyne poważne zwycięstwo w moim życiu. Do tej pory brałem
trawkę, paliłem fajki i piłem. Nie jestem uzależniony co chyba jest
sukcesem bo u mnie w szkole jednak każdy od czegoś uzależnionyjest, może
za wyjątkiem 2 osób. O przepraszam... coraz więcej siedzę na sieci.
Nauczyciel od angielskiego od pczątku roku zrobił tylko jedną lekcję.
Nigdy nie pyta i nie robi sprawdzianów, oceny wpisuje na chybił trafił.
Byłem w klasie z anglika najlepszy a mam 3 z tego powodu. Chcę nauczyć
sie tego języka ale gówno, wiem że już jestem stracony. Przez rok nie
było naszej nauczycielki od Polskiego więc mieliśmy zatsępstwo. Okres
ten i materiał ów jawi mi sie jak czarna dziura. Nie było nic. Powiem
jeszcze że w mojej szkole panuje korupcja, a dyrektorka za zdane
egzaminy bieże kasę. I że jednego nauczyciela wyrzucono bo uczennicę
przeleciał za to że postawił jej ocenę pozytywną. Nauczyciela od
Historii kiedyś (w pierwszej klasie) poprawiałem bo wygadywał bzdury,
więc poszedł do wychowawczyni i dostałem zjebki od wszystkich dookoła:
wychowwczyni rodziców i nauczycieli że dyskutuję niepotrzebnie. Teraz
mam średnią 3.0. Projekty domów (hodze do szkoły Budowlanej) kupuję od
kumpli, w zamian pisze wypracowania z Polaka. Wymiotować się chce tym
miejscem.

Czasami sobie siadam w fotelu, w ciszy i myślę co mnie ukształtowało
jako człowieka i dochodzę do wniosku że nigdy nic dobrego. Może stąd
bieże się zaborczość? Zawsze pragnę i zawsze pożądam wszystkiego. Jak
zdobędę: wtedy odrzucam. Kiedy wybieram cel nie do osiągnięcia -
naprzykład kobietę której nie mogę zdobyć - wtedy się frustruję, ale
zarazem wiem że nikogo nie skrzywdzę. Cele dobieram chaotycznie. Czuję
się jak socjopata chwilami.
Dużo się martwię i odcinam się od świata.

I myślę że jak wyjadę daleko na studia to się od tego oderwę. Ale wyjadę
do przyjaciół z sieci, tak ustalone.
Nie wiem czy dostanę się na studia bo z takim wykształceniem...
Jak tam pojadę to swoje nawyki pewnie przeniosę aż tam...
I co tu robić?
Jak postąpić aby zwalczyć to co w nas narosło w młodości?
To co nas ukształtowało?

Vesemir


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-01-05 12:14:25

Temat: Odp: Cholernie długie i cholernie smutne...
Od: "EvaTMKGSM" <e...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

"Vesemir" :

/.../
> Nie wiem czy dostanę się na studia bo z takim wykształceniem...
> Jak tam pojadę to swoje nawyki pewnie przeniosę aż tam...
> I co tu robić?
> Jak postąpić aby zwalczyć to co w nas narosło w młodości?
> To co nas ukształtowało?

Ves, daj spokój, nie poddawaj się takim czarnym myślom !
Jesteś o niebo wyżej niż większość ludzi w Twoim wieku.
Musisz poszukać podobnych do Ciebie i być w tym co robisz wytrwały.
Masz już bardzo dużo - wiesz jak to wszystko "hula".
Dlatego nie musisz robić błędów, takie jak mi się zdarzyły.
Musisz robić w życiu to, co lubisz. Nie zajmuj się jakimiś byle jakimi
dla Ciebie erzatzami.
Chodzi mi o studia, pracę a także kobiety.
W przeciwnym wypadku Twoje wybory wrócą jak bumerang.
Tacy jak Ty ( i ja kiedyś ) nigdy nie zniosą byle jakich relacji
z ludźmi, byle jakiej pracy, byle jakich uczuć.
A więc GO !:)

"Szczęśliwej Drogi, już czas
Mapę Życia w sercu Masz.."

Acha, właśnie - słuchaj tylko tego z muzyki,
co per saldo jest dla Ciebie pozytywne.
Jeśli czujesz zbyt wielki dysonans, to najwyraźniej pora
zmienić stację nadawczą:)

Pozdrovienia!
Eva


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-01-05 14:25:55

Temat: Re: Cholernie długie i cholernie smutne...
Od: "Wilczek" <w...@i...com> szukaj wiadomości tego autora

> Wydaje mi się że nie powstrzymałbym się od moralizatorstwa, że mówiłbym
> też słowami pocieszenia. To chyba reakcje i cechy dla mnie typowe.

Dla mnie rowniez. Ale tak trzeba postepowac w normalnych relacjach bo
inaczej Twoje slowa stana sie zbedne, pograzyc ofiare jest znacznie
latwiej niz dac jej jakis uplift.

Na tym tle czesto dochodzi do ostrych polemik miedzy mna a wykladowcami,
ktorzy mowia o tym rozwoju, szansie, wolnosci... zapominajac, ze startowali
z innego pulapu niz Zenek z Pcimia Dolnego, ktory ma schorowanego ojca,
czuje sie w obowiazku przejac zrujnowane gospodarstwo a jego mozliwosci
finansowe sa zadne.

Cale zycie jednak konstruujemy swoj obraz swiata, staramy wylowic sie
z niego to co pozwoli nie zatonac w ciemnym odmecie, znalezc klucz
do egzystencji podlug wlasnej miary. Wydawalo mi sie, ze sensowna jest
filozofia "cos za cos", w ktorej kazdy niczym w RPG'u posiada ilosc
punktow ktora zostala przez los roznie rozparcelowana - ale sumarycznie
jest rowna. Ktos jest silniejszy, ktos madrzejszy, ktos ma lepsza
sytuacje bytowa, ktos udane zycie milosne, ktos ma sile pokonywania
trudnosci, ktos inny potrafi rozmawiac z ludzmi...

Jednak to sie nie sprawdza... tak nie ma... Np. Ty sie wyrwiesz z matni,
ktora obserwujesz, jestes ponadprzecietnie inteligentny badz umiesz
uczyc sie na bledach znacznie szybciej niz inni. Czesc ludzi na zawsze
pograza sie jednak w bagnie a zycie staje sie bytem bilogicznym, carpe
diem polega na staniu pod budka z piwem albo godzina przed telewizorem.

> Jestem człowiekiem - ta myśl wtedy mnie naszła - który nie potrafi
> zdobyć się na coś takiego jak neutralność. Zawsze muszę zająć określone
> stanowisko: nawet jeśli jest to nieporządane, czy też moja opinia nie
> jest nikomu potrzebna.

Mylisz neutralnosc z brakiem zaangazowania. Sam coraz zadzien odchodze
od radykalizacji swoich pogladow, opinii praktycznie w kazdej sferze
bowiem rozumiem inny punkt widzenia, rozumiem jakie czynniki spowodowaly
takie a nie inne kszaltowanie sie jednostek, grup, dociekamy wplywow
jakie wywarly na nich pietno. Wiedza jest niekompletna ale im bardziej
zbliza sie do calosci tym mniej we mnie czerni i bieli. Staram sie zdobyc
na neutralnosc i obiektywizm jak najbardziej wysokim poziomie, to pomaga
patrzec trzezwo na swiat.

Zaangazowanie to co innego - mozesz dostrzec pozytywne aspekty przeciwnych
wartosci, postaw, zachowan, czegokolwiek ale nie jest Ci obojetne co sie
stanie. Tu tez sie zmieniam, czesto przeraza mnie brak mozliwosci skrotowego
przedstawienia swojego pogladu. Wiem, ze nie zostane zrozumiany jesli nie
przedstawie calego kontekstu, ktorego nikt nie bedzie mial cierpliowosci
wysluchac - wtedy przestaje sie angazowac, nich samo sie toczy...

> Zawsze stawiam sobie cele wysokie, bardzo
> wysokie, tak zawieszone daleko w przestrzeni że nieosiągalne. Nie
> zdobywam ich, bo jakże można je zdobyć. Ale się angażuje, pracuje nad
> tym w pocie czoła. Albo na odwrót. Wiem że nie zdobędę i mówię że
> pracuję ale nic nie robię.

No i dobrze, brak celow to stangancja, regres, ucieczka w upiekszacze
rzeczywistosci. Ale gdzie znalezc cele optymalne - oto jest pytanie!
Znow Cie rozumiem - czasem mam wrazenie, ze jestem w stanie osiagnac
wszystko, ze jest to tylko kwestia motywacji i czasu potrzebnego na
znalezienie swojej chwili badz na doskonalenie.

Nigdy nie dowiemy sie co byloby tym dla nas najlepszym. Im wiecej mysli,
zainteresowan, refleksji tym gorzej. Nie jest pocieszajacym to, ze
przypadek rzadzi tym wszystkim. Wezmy na przyklad takiego golfa, dosc
elitarna gre z kijami i pileczkami ;-) - kto z Was w to gral? Kto mial
okazje zaznajomic sie chocby z zasadami i pozerowac na zielonej trawce?
Skad wiecie, ze Jack Nicklaus nie bylby tylko jednym z Waszych wiekszych
rywali na drodze do wygranych mistrzostw. Nie mam pojecia czy bylbym
golfista, moze mistrzem, moze kompletnym antytalentem - nie w tym rzecz
- istotne jest to, ze nigdy sie tego nie dowiem (nigdy nie bede w stanie
sprawdzic sie we wszystkim).

[...]
> Ojciec jest dziwakiem bo tak go ukształtował świat.

Duzo widzisz a to pomaga. Swiadomosc to podstawa, na bazie ktorej mozna
zbudowac wszystko. Tylko dlatego, ze wiem ze nie jestem syty nie umieram
z glodu. Widzisz co musisz zrobic, aby Twoje zycie bieglo torami w kierunku
jaki sam sobie wyznaczysz.

> Przyjaciele się o mnie martwią. Mówią że zamykam się w sobie a osoby z
> sieci są już dla mnie ważniejsze niż te ze świata realnego. Ale moje
> przejścia w pamiętnym roku 2001 doprowadziły do tego że owe związki
> przyjaźni realnej zostały nadszarpnięte. Nie mam ochoty ani siły ich
> odbudowywać bo cienie przeszłości zawsze będą nad nimi wisiały. Już
> teraz mają ludzką twarz, ludzkie oczy i serce i mówią że odwiedzą mnie
> na herbatce. A ja się tego strasznie boję, nie chce mi się na nowo
> przechodzić przeszłego kieratu.

To niedobrze. Nigdy nie opieralem sie na ludziach z netu - pogadac ok,
jesli poznamy sie w realu to moga zostac przyjaciolmi ale sama wiez
przez szereg literek na ekranie to za malo. Realacje interpersonalne to
skomplikowany ciag dzialan, wzorow i algorytmow. Tylko taka bliskosc
daje bezpieczenstwo.

[...]
> Czasami dopada jakiejś
> gry komputerowej. Ma wtedy to co ja trochę w życiu realnym. Pracuje nad
> nią godzinami, powtarza najbardziej żmudne czynności wszystk po to aby
> przejść grę w sposób idealny. Opracowywuje najdrobniejsze szczególy,
> oblicza wzory. Jeśli popełni choćby jeden drobny błąd: wtedy wraca do
> samego początku i zaczyna od nowa.

No to temperamentalna cecha perfekcjonizmu - kolejny empiryczny dowod
na jej warunkowanie genetyczne ;-)

[...]
> W mojej
> szkole nie zdał. nie zdałby i drugi raz gdyby nie to że łaziłem za niego
> po nauczycielach w dniu wydawania świadectw i prosiłem, namawiałem,
> używałem wszelkich możliwych chwytów. Teraz gość uczy się średnio,
> rzucił palenie i picie choć jak mówi czasem go bardzo ciągnie. I myślę
> że może to jedyne poważne zwycięstwo w moim życiu.

Czyli cele daja sie realizowac!

"And I said, well, that's the one thing we've got"
- Deep Blue Someting - "Breakfast at Tiffany's"

> Do tej pory brałem
> trawkę, paliłem fajki i piłem. Nie jestem uzależniony co chyba jest
> sukcesem bo u mnie w szkole jednak każdy od czegoś uzależnionyjest, może
> za wyjątkiem 2 osób.

Kolejny sukces.

> O przepraszam... coraz więcej siedzę na sieci.

Bo staje sie ucieczka - wiesz o tym...

> Byłem w klasie z anglika najlepszy a mam 3 z tego powodu. Chcę nauczyć
> sie tego języka ale gówno, wiem że już jestem stracony.

Pieprzysz, nigdy nie mialem sensownego nauczyciela od angielskiego
a cos tam umiem :-). Nawet teraz na uczelni mam taka idiotke, ktora
ma zla wymowe i nie rozumie co to jest "sytuacja patowa". Masz inet,
masz ksiazki - duzo mozna sie nauczyc samemu. To tylko kwestia silnej
woli.

> Nauczyciela od
> Historii kiedyś (w pierwszej klasie) poprawiałem bo wygadywał bzdury,

Same.
Wiec powinienes miec satysfakcje z tego, ze jestes lepszy od innych,
w jeszcze jednej dziedzinie.

> mam średnią 3.0.

Co nie ma zandego znaczenia.

> Czasami sobie siadam w fotelu, w ciszy i myślę co mnie ukształtowało
> jako człowieka i dochodzę do wniosku że nigdy nic dobrego. Może stąd
> bieże się zaborczość? Zawsze pragnę i zawsze pożądam wszystkiego. Jak
> zdobędę: wtedy odrzucam. Kiedy wybieram cel nie do osiągnięcia -
> naprzykład kobietę której nie mogę zdobyć - wtedy się frustruję, ale
> zarazem wiem że nikogo nie skrzywdzę. Cele dobieram chaotycznie. Czuję
> się jak socjopata chwilami.
> Dużo się martwię i odcinam się od świata.

Pomysl co masz! Dobrze wiesz co zrobic aby to wykorzystac.

> I myślę że jak wyjadę daleko na studia to się od tego oderwę. Ale wyjadę
> do przyjaciół z sieci, tak ustalone.

Znam kilka osob, ktore tak zrobily. Z luboscia opowiadaja, ze nie jezdza
do domu, ze nie dzwonia, ze wreszcie czuja zycie i to ze sa panem swojego
losu, ze ich sila wewnetrzna pozwala pokonywac kolejne trudnosci, coraz
bardziej doceniac swoj potencjal, odrzucac to co szkodliwe i chlonac dobro
wokol.

> Nie wiem czy dostanę się na studia bo z takim wykształceniem...

To zdaj na cos innego, zaczep sie, potem juz jest sto razy latwiej,
studia miedyzwydzialowe, przeniesienia, drugie podejscie itd.
Najwazniejsze to ten pierwszy krok - i wiecej optymizmu - polowa
ludzi, ktorzy zdaja na studia to kompletna pomylka. A egzaminy to
i tak loteria, w ktorej jednak mozna tylko wygrac albo probowac
jeszcze raz.

> Jak tam pojadę to swoje nawyki pewnie przeniosę aż tam...
> I co tu robić?

Zyc, rozumiec, nie bac sie.

> Jak postąpić aby zwalczyć to co w nas narosło w młodości?
> To co nas ukształtowało?

Miec swiadomosc co jest dla Ciebie zle, co przeszkadza i wykorzystac
swoje najlepsze strony aby stac sie tym kim chcesz.

> Vesemir

--
-=Pozdrowionka=-

Wilczek
w...@w...pl <|> http://www.wr.pl
ICQ: 4017758 <|> GG: 75722


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-01-05 15:02:47

Temat: Re: Cholernie długie i cholernie smutne...
Od: "ika zuzeloth" <i...@i...ciach.pl> szukaj wiadomości tego autora

Vesemir <v...@z...com> na moim ekranie zjawia się z tekstem:

> Wydaje mi się że nie powstrzymałbym się od moralizatorstwa, że mówiłbym
> też słowami pocieszenia. To chyba reakcje i cechy dla mnie typowe.
> Jestem człowiekiem - ta myśl wtedy mnie naszła - który nie potrafi
> zdobyć się na coś takiego jak neutralność.
> [...]
> Mój brat to nihilista. Nic go nie interesuje

Bo to cholernie wygodne. Nie ma takich dylematow jak Ty.
Swiat dazy do dobra, ale nie dla nas, tylko dla siebie. Jak sie ustawisz na
jego drodze, to zabierze Cie ze soba. Od ladnych paru lat sie tak woze, za
friko. Wszedzie jest pieknie i wszedzie sa wiatraki, z ktorymi mozna
walczyc.
Poza tym mieszkam pod woda i jest tu tak uroczo, ze sie rozplywam...

<reklama>Zaufaj Eris - pokochaj Chaos.</reklama>
;)

--
ika - umop apisdn


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-01-05 15:22:30

Temat: Odp: Cholernie długie i cholernie smutne...
Od: "EvaTMKGSM" <e...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

"Vesemir" :

wiesz co, Ves;), jeszcze coś :
może puszczaj swoim "starym" takie piosenki;):

I love YouOlewam rząd, mandaty drogowe
dlierów, maklerów, warty honorowe
I jeszcze wąsacza olewam na zdrowie
Prymasa w lampasach, komuchy nie lubię
Tylko na tobie naprawdę mi zależy
Tylko Ciebie naprawdę potrzebuję
I kiedy znikasz, kiedy Ciebie nie ma
W powietrzy czuję, czegoś mi brakuje

Ludzie mówią, że jestem pijakiem
Chodnikowym, równym chłopakiem
Ludzie mówią, że nie trzymam tonacji
Nie ćwiczę gam nowej demokracji
Ale ja mam w sobie mordercę
wojownika, chcę zjeść Twoje serce
Chcę mieć w Tobie przyjaciela
Poczuć coś, poczuć coś, coś Ci dać

Chcę Ci powiedzieć
I love you I love you I love you
Nie jestem mądry
I love you I love you I love you
Nie jestem dobry
I love you I love you I love you
Chcę Ci powiedzieć
I love you I love you I love you

Pozytywnego coś, pozytywnego
Tak bardzo chciałbym dać dziś Tobie
Pozytywnego coś, pozytywnego
To nie jest łatwe to nie jest modne
Ale ja nie lubię latać nisko
Uwierz mi, uwierz mi, chcę być blisko
Telepatycznie, telefonicznie
Wiem o czym myślisz, wiem czego chcesz

Olewam złączonych w organizacjach
Szprycerów olewam na kolejowych stacjach
I tych co robią po uszy w biznesie
W skorpionach białych olewam kolesi
I kiedy znikasz, kiedy Ciebie nie ma
W powietrzy czuję, czegoś mi brakuje

Chcę Ci powiedzieć
I love you I love you I love you
Nie jestem mądry
I love you I love you I love you
Nie jestem dobry
I love you I love you I love you
Chcę Ci powiedzieć
I love you I love you I love you

Ja dzięki nim nie wychodzę z obiegu;)
A kiedy pierwszy raz usłyszałam T-love, to
Muniek wzbudził we mnie mieszane uczucia.
A było to w czasie gdy ich jeszcze nie wpuszczali na antenę
i nagranie puścił mi w kuchni syn
Teraz śpiewam je;) i czasami tańczę!:))
razem z nim...

No to go pod 95;)) albo nie - zacznij od Mamy,
na przykład przy robieniu Ciasta:)
E.




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-01-05 15:31:53

Temat: Re: Cholernie długie i cholernie smutne...
Od: Astec SA <b...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora

Vesemir wrote:
> Ostatnio słuchałem piosenki REM Everybody Hurts.
[..]
> Jak postąpić aby zwalczyć to co w nas narosło w młodości?
> To co nas ukształtowało?

Przestać się nad sobą rozczulać i wziąć się do roboty - czyli być
takim jakim chcesz być, a przynajmniej do tego dążyć.

pozdrawiam
Arek



--
http://www.wiedzman.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-01-05 17:24:31

Temat: Re: Cholernie długie i cholernie smutne...
Od: "Vesemir" <v...@z...com> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "EvaTMKGSM" <e...@w...pl> napisał w wiadomości
news:a16qmk$hsh$1@news.tpi.pl...

> Ves, daj spokój, nie poddawaj się takim czarnym myślom !

Wiele razy staram się kontrolować i z czarnomyśleniem walczyć. Co nie
zmienia faktu że czarnowidzem jestem.

> Jesteś o niebo wyżej niż większość ludzi w Twoim wieku.

To już słowa kontrowersyjne. Ja byłem zbyt wiele razy pyszny, dopóki
życie mnie nie usadziło. Teraz boję się słów wyższości. Choć moja matka
mówi że nie da się mnie lubić bo się nader często wymądrzam. Co ciekawe
jedna z osób z IRCa stwierdziła że wyczuwa w moich slowach nutkę
wyższości. Najlepsze jest to że ja wcale nie poczuwam się do byc lepszym
od innych. Inna koleżanka powiedziała że formuuję zdania w specyficzny
sposób: albo bardzo chaotycznie albo konkretnie, z wysiłkiem i namysłem,
podobnie podczas rozmowy na żywo jak i na IRCu. Może to wynika z tego,
zawsze mnie to zastanawiało.

> Musisz poszukać podobnych do Ciebie i być w tym co robisz wytrwały.

Oj wytrwałości ostatnio mi brak ale obiecuję że zawalcze i spróbuję
zastosować radę.

> Masz już bardzo dużo - wiesz jak to wszystko "hula".
> Dlatego nie musisz robić błędów, takie jak mi się zdarzyły.
> Musisz robić w życiu to, co lubisz. Nie zajmuj się jakimiś byle jakimi
> dla Ciebie erzatzami.
> Chodzi mi o studia, pracę a także kobiety.
> W przeciwnym wypadku Twoje wybory wrócą jak bumerang.
> Tacy jak Ty ( i ja kiedyś ) nigdy nie zniosą byle jakich relacji
> z ludźmi, byle jakiej pracy, byle jakich uczuć.
> A więc GO !:)

Oj to prawda, zawsze szukałem jakiejś perfekcyjności. Heh.. mój brat
uwielbia w swoich grach gdy jest jakaś droga doskonała, prowadząca do
idealnych rozwiązań, do momentu w którym postać jest doskonała aż do
granicy absurdu. Gdy gra tworzy istoty niedoskonałe, dobre w jednym a
złe w drugim, wtedy czuje odrazę (choć wciąż walczy). Koniec końców
każdy ruch wstecz go załamuje. Ile z jego perfekcjonizmu growego jest we
mnie, czasem się zastanawiam.

> "Szczęśliwej Drogi, już czas
> Mapę Życia w sercu Masz.."

Zapamiętam :)

> Acha, właśnie - słuchaj tylko tego z muzyki,
> co per saldo jest dla Ciebie pozytywne.
> Jeśli czujesz zbyt wielki dysonans, to najwyraźniej pora
> zmienić stację nadawczą:)

Słucham wszystkiego :)
Jestem melancholikiem i słucham smutnej muzyki częściej, ale mam kilka
kawałków które puszczam gdy walczę ze zmęczeniem, smutkiem, zwątpieniem.
I działają niejednokrotnie perfekcyjnie.

Evci :) Jesteś niesamowita. Większość osób w twoim wieku zamyka się w
jakimś własnym rytmie, zaczyna smakować ludzkiegi życia swoim językiem,
wierząc że jest on lepszy. A tak naprawdę nie ma potraw i smaków
lepszych czy gorszych, są tylko takie podchodzące jedym lepiej a innym
gorzej. mam wrażenie że zdajesz sobie z tego świetnie sprawę.
(ach te alegorie mącą wypowiedzi ale jak się je zrozumie lepiej oddają
myśli)

Ves


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-01-05 17:42:39

Temat: Re: Cholernie długie i cholernie smutne...
Od: "Vesemir" <v...@z...com> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Wilczek" <w...@i...com> napisał w wiadomości
news:a172ih$4qh$1@korweta.task.gda.pl...
> > Wydaje mi się że nie powstrzymałbym się od moralizatorstwa, że
mówiłbym
> > też słowami pocieszenia. To chyba reakcje i cechy dla mnie typowe.
>
> Dla mnie rowniez. Ale tak trzeba postepowac w normalnych relacjach bo
> inaczej Twoje slowa stana sie zbedne, pograzyc ofiare jest znacznie
> latwiej niz dac jej jakis uplift.

Chyba światopogląd mamy bardzo podobny Wilczek, już wcześniej to
zauważyłem.
Ale słowa pocieszenia, szukania zawsze rozwiązania, sa dla wielu tylko
objawem przemędrkowania, świadectwem że człowiek uważa się za kogoś
lepszego. Sztuką byłoby tak to wyrażać aby nieświadomie słowa spływały
na człowieka łagodnie.

> Na tym tle czesto dochodzi do ostrych polemik miedzy mna a
wykladowcami,
> ktorzy mowia o tym rozwoju, szansie, wolnosci... zapominajac, ze
startowali
> z innego pulapu niz Zenek z Pcimia Dolnego, ktory ma schorowanego
ojca,
> czuje sie w obowiazku przejac zrujnowane gospodarstwo a jego
mozliwosci
> finansowe sa zadne.

Pycha ludzka nie zna granic. Ja wciąż uznaję i będę uznawał obecny
system społeczno-polityczny za niesprawiedliwy. Coraz bardziej przeraża
mnie fakt że pieniądze, wciąż większe i większe, lokują się w rękach
potężniejszych i potężniejszych. Ktoś kiedyś zażartował że są rajstopy
które się nie prują, ale nie ujawnia się tego i nie wprowadza do
producji bo masa ludzi pracę by straciła, i zarobek. I sobie w takich
sytuacjach myślę że z czasem coraz mniej wymaganej będzie naszej pracy,
coraz mniej naszego wysiłku fizycznego. A wtedy wszyscy staną się
bogaczami i naukowcami? Raczej większość ludzi zostanie zepchnięta do
roli popychadeł. Dlatego myślę że powoli kapitalizm w takie a nie innej
formie przeżywa się, a liberalizm jest drogą do piekła gdzie 1% ludości
będzie bogata, a reszta stanowić będzie demos, ten najbardziej
prymitywny kawałek ludzkości. Trzeba popracować nad innym rozdziałem
zysków. Bo gdyby tak dać wszystkie firmy wytwarzające dobra małej grupce
ludzi to co wtedy? Bedą posiadli wszystko? Czy dojdzie do samoczynnego
wyrównania finansow ludzi czy też do poróżnienia?

> Cale zycie jednak konstruujemy swoj obraz swiata, staramy wylowic sie
> z niego to co pozwoli nie zatonac w ciemnym odmecie, znalezc klucz
> do egzystencji podlug wlasnej miary. Wydawalo mi sie, ze sensowna jest
> filozofia "cos za cos", w ktorej kazdy niczym w RPG'u posiada ilosc
> punktow ktora zostala przez los roznie rozparcelowana - ale
sumarycznie
> jest rowna. Ktos jest silniejszy, ktos madrzejszy, ktos ma lepsza
> sytuacje bytowa, ktos udane zycie milosne, ktos ma sile pokonywania
> trudnosci, ktos inny potrafi rozmawiac z ludzmi...

To chyba idea mojego brata, który nie widząc w życiu takiego założenia
przeżucił się w o wiele bardziej sprawiedliwe gry. Tam zawsze wszyscy
zaczynają od dokładnie takiej samej sytuacji, albo mogą wybrać od jakiej
rozpoczynają, i tylko od naszych czynów i pracy zależy reszta. W życiu
tak nie jest.

> Jednak to sie nie sprawdza... tak nie ma... Np. Ty sie wyrwiesz z
matni,
> ktora obserwujesz, jestes ponadprzecietnie inteligentny badz umiesz
> uczyc sie na bledach znacznie szybciej niz inni. Czesc ludzi na zawsze
> pograza sie jednak w bagnie a zycie staje sie bytem bilogicznym, carpe
> diem polega na staniu pod budka z piwem albo godzina przed
telewizorem.

Dokładnie (a mówiłem że podobnie ptrzymy na świat!)

> > Jestem człowiekiem - ta myśl wtedy mnie naszła - który nie potrafi
> > zdobyć się na coś takiego jak neutralność. Zawsze muszę zająć
określone
> > stanowisko: nawet jeśli jest to nieporządane, czy też moja opinia
nie
> > jest nikomu potrzebna.
>
> Mylisz neutralnosc z brakiem zaangazowania. Sam coraz zadzien odchodze
> od radykalizacji swoich pogladow, opinii praktycznie w kazdej sferze
> bowiem rozumiem inny punkt widzenia, rozumiem jakie czynniki
spowodowaly
> takie a nie inne kszaltowanie sie jednostek, grup, dociekamy wplywow
> jakie wywarly na nich pietno. Wiedza jest niekompletna ale im bardziej
> zbliza sie do calosci tym mniej we mnie czerni i bieli. Staram sie
zdobyc
> na neutralnosc i obiektywizm jak najbardziej wysokim poziomie, to
pomaga
> patrzec trzezwo na swiat.

Mam pytanie: czy stać nas na obiektywizm kiedy wszystkie informacje są
subiektywne? Tak naprawdę zwykła próba porównywania ich jest nieszczęsną
wypadkową siły tego co podają strony reprezentujące różne zagadnienia.
Nie da się być obiektywnym, zbyt skomplikowany staje się świat aby móc
rozważyć wszystko. Może jeszcze w drobnych sprawach to się sprawdza, ale
gdy wyruszamy w badanie świata globalnego? Wtedy stajemy się bardziej i
bardziej bezradni.

> > W mojej
> > szkole nie zdał. nie zdałby i drugi raz gdyby nie to że łaziłem za
niego
> > po nauczycielach w dniu wydawania świadectw i prosiłem, namawiałem,
> > używałem wszelkich możliwych chwytów. Teraz gość uczy się średnio,
> > rzucił palenie i picie choć jak mówi czasem go bardzo ciągnie. I
myślę
> > że może to jedyne poważne zwycięstwo w moim życiu.
>
> Czyli cele daja sie realizowac!

Otóż nie. On stracił dużą część impetu. Jak patrzysz na gościa to
widzisz że ten umysł jeszcze jakiś czas temu byl genialny i wielki,
widzisz to po chwilowych przebłyskch geniuszu. Ale potem t wrażenie
znika. To zniszczony zmęczony człowiek.

> > Byłem w klasie z anglika najlepszy a mam 3 z tego powodu. Chcę
nauczyć
> > sie tego języka ale gówno, wiem że już jestem stracony.
>
> Pieprzysz, nigdy nie mialem sensownego nauczyciela od angielskiego
> a cos tam umiem :-). Nawet teraz na uczelni mam taka idiotke, ktora
> ma zla wymowe i nie rozumie co to jest "sytuacja patowa". Masz inet,
> masz ksiazki - duzo mozna sie nauczyc samemu. To tylko kwestia silnej
> woli.

Cholera ja na studia jak chcę się dostać to muszę znać ten język
perfekcyjnie. To jak z tym gościem troche wyżej. Stracił impet w życiu,
ja straciłem w angliku. Na tym polega problem. Stajesz w rywalizacji z
dzieciakami które stać było na indywidualne korepetycje, na szkołę
prywatną. W gruncie rzeczy system wymaga od ciebie bycia lepszym.

> > Nauczyciela od
> > Historii kiedyś (w pierwszej klasie) poprawiałem bo wygadywał
bzdury,
>
> Same.
> Wiec powinienes miec satysfakcje z tego, ze jestes lepszy od innych,
> w jeszcze jednej dziedzinie.

Co mi z takiej satysfakcji?
Mam ją gdzieś. Wiem że ten młody chłopaszekw iedział więcej niż ja, a
więc był w pewien sposób doskonalszy.

> > mam średnią 3.0.
>
> Co nie ma zandego znaczenia.

Jest świadectwem. Ma zaczenie w ocenie. Już mi się nic robić nei chce,
wymiotuje tym.


Ves


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-01-05 23:42:57

Temat: Re: Cholernie długie i cholernie smutne...
Od: "Wilczek" <w...@i...com> szukaj wiadomości tego autora

> Ale słowa pocieszenia, szukania zawsze rozwiązania, sa dla wielu tylko
> objawem przemędrkowania, świadectwem że człowiek uważa się za kogoś
> lepszego. Sztuką byłoby tak to wyrażać aby nieświadomie słowa spływały
> na człowieka łagodnie.

Mnie to wali.
Co mnie obchodzi, ze ktos nie majacy zielonego pojecia o tym co mowie
wyraza swoje zdanie co do mojego zachowania.

> Pycha ludzka nie zna granic. Ja wciąż uznaję i będę uznawał obecny
> system społeczno-polityczny za niesprawiedliwy.

To samo.

> Raczej większość ludzi zostanie zepchnięta do roli popychadeł.

Na to mam zapozyczony z Orwella neologizm - "prol".

> prymitywny kawałek ludzkości. Trzeba popracować nad innym rozdziałem
> zysków. Bo gdyby tak dać wszystkie firmy wytwarzające dobra małej grupce
> ludzi to co wtedy? Bedą posiadli wszystko? Czy dojdzie do samoczynnego
> wyrównania finansow ludzi czy też do poróżnienia?

Jak wiesz Marks sie pomylil...
Moje poglady spoleczne sa zdecydowanie centro-lewicowe i uwazam, ze
na panstwie ciazy moralny obowiazek wyrownywania szans. Los ma totalnie
w dupie czy urodziles sie w Mozambiku czy w Norwegii, w prolskiej
rodzinie polinteligentow czy jestes synem ministra. To jest dal mnie
objaw cywilizacji - stwarzanie wszystkim rownych mozliwosci startu
tak abym wiedzial, ze _moje_ zaniedbania odpowiadaja za niepowodzenie
a nie przypadek.

[...]
> > Jednak to sie nie sprawdza... tak nie ma... Np. Ty sie wyrwiesz z
> matni,
> > ktora obserwujesz, jestes ponadprzecietnie inteligentny badz umiesz
> > uczyc sie na bledach znacznie szybciej niz inni. Czesc ludzi na zawsze
> > pograza sie jednak w bagnie a zycie staje sie bytem bilogicznym, carpe
> > diem polega na staniu pod budka z piwem albo godzina przed
> telewizorem.
>
> Dokładnie (a mówiłem że podobnie ptrzymy na świat!)

Czasem boli mnie to, ze mimo wielu rzeczy, ktore zmienilbym w swoim
otoczeniu czy w sobie uwazam, ze mam duzo lepiej niz niektorzy.
Ze to co dostalem od losu, chocby jakis potencjal umyslowy pozwalaja
mi inaczej patrzyc na swiat i lepiej sie do niego przystosowac.

> Mam pytanie: czy stać nas na obiektywizm kiedy wszystkie informacje są
> subiektywne? Tak naprawdę zwykła próba porównywania ich jest nieszczęsną
> wypadkową siły tego co podają strony reprezentujące różne zagadnienia.

Nie, czysty obiektywizm nie istnieje, przynajmniej niz w odniesieniu
do istot ludzkich. Nie chcialbym sie jednak wglebiac w ta kwestie bo
to problem stricte filozoficzny, podstawowy o ile dobrze pamietam.

> Nie da się być obiektywnym, zbyt skomplikowany staje się świat aby móc
> rozważyć wszystko. Może jeszcze w drobnych sprawach to się sprawdza, ale
> gdy wyruszamy w badanie świata globalnego? Wtedy stajemy się bardziej i
> bardziej bezradni.

W drobnych sprawach jak najbardziej. Udalo mi sie ostatnio uswiadomic
dobrej znajomej, ze nowa obca osoba moze czuc sie w jakis sposob przez
nia obrazona mimo ze moja sympatia dla "nowej" byla znacznie slabiej
ugruntowana i o mniejszym nasileniu. To pomaga w analizie sytuacji,
pragmatyzm a nie emocjonalnosc sa cnota tych, ktorzy podejmuja strategicznie
wazkie decyzje. Decyzje zyciowe sa najwazniejsze. Obiektywny nie znaczy
najlepszy dla mnie ale pozwala uniknac stosowania nieprawdizwych
heurystyk np. zakotwiczenia.

> > Czyli cele daja sie realizowac!
>
> Otóż nie. On stracił dużą część impetu. Jak patrzysz na gościa to
> widzisz że ten umysł jeszcze jakiś czas temu byl genialny i wielki,
> widzisz to po chwilowych przebłyskch geniuszu. Ale potem t wrażenie
> znika. To zniszczony zmęczony człowiek.

A jak by wygladal bez Twojej pomocy? Poza tym mozna poszukac nowego
celu w zyciu - zabojcza jesr stagnacja w terazniejszosci a nie przeszlosc.

> Cholera ja na studia jak chcę się dostać to muszę znać ten język
> perfekcyjnie.

To wybierz takie, ma ktore nie musisz. Ot, psychologia ;-)

> To jak z tym gościem troche wyżej. Stracił impet w życiu,
> ja straciłem w angliku. Na tym polega problem. Stajesz w rywalizacji z
> dzieciakami które stać było na indywidualne korepetycje, na szkołę
> prywatną. W gruncie rzeczy system wymaga od ciebie bycia lepszym.

Well... znam ludzi ze szkol prawatnych ktorzy gowno umieja i malo
co w zyciu osiagna. Moich rodzicow zawsze byloby stac na prywatne
kursy or sth. ale na nic takiego nie chodzilem. Problemem jest chec
i ewentualnie czas, pieniadze tylko czasami - przynajmniej w panstwach
rozwinietych. Znajdujesz sobie usprawiedliwienia dlaczego zabraklo
ci motywacji - najlatwiej szukac w tym wypadku winy na zewnatrz :-)

[...]
> > > mam średnią 3.0.
> >
> > Co nie ma zandego znaczenia.
>
> Jest świadectwem. Ma zaczenie w ocenie. Już mi się nic robić nei chce,
> wymiotuje tym.

Zrobiono mi swinstwo na maturze z polskiego, dostalem ocene 2 a kilku
znajomych polglowkow 4 i 5... przejalem sie tym az do momentu kiedy
zobaczylem arkusz pod-ocen, na ktorych okazalo sie ze najlpszy jestem
z ortografii a moj zasob slownictwa czy samodzielnosc sadow sa nawet
mniej niz mierne :-))) Kiedy wiesz kim jestes i co potrafisz cudze
oceny mozesz miec gdzies. Akurat przy egzaminach na oceny z LO nikt
nie patrzy...

--
-=Pozdrowionka=-

Wilczek
w...@w...pl <|> http://www.wr.pl
ICQ: 4017758 <|> GG: 75722


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-01-06 18:49:17

Temat: Re: Cholernie długie i cholernie smutne...
Od: "Vesemir" <v...@z...com> szukaj wiadomości tego autora

> Co mnie obchodzi, ze ktos nie majacy zielonego pojecia o tym co mowie
> wyraza swoje zdanie co do mojego zachowania.

No, mądrść nie może zamykać się w murach. Gdy człowiek inteligentny nie
przekonuje wtedy zwycięża głupota. Wyjaśnić naprzykład dlaczego
Balcerowicz nie jest demonem polskim tylko społecznikiem jest bardzo
trudno. Każdy się boi mówić. I potem panuje opinia...

> Na to mam zapozyczony z Orwella neologizm - "prol".

Ja właśnie wolę z grecka demos.

> Jak wiesz Marks sie pomylil...

Komunizm zprowadzano w błędny sposób i przyjęto wiele błędnych założeń.
Komunizm jest do kitu, trzeba znaleźć inny sposób który będzie
jednocześnie pobudzał ludzi do działania i nie frustrował ich zbytnio.

> Czasem boli mnie to, ze mimo wielu rzeczy, ktore zmienilbym w swoim
> otoczeniu czy w sobie uwazam, ze mam duzo lepiej niz niektorzy.
> Ze to co dostalem od losu, chocby jakis potencjal umyslowy pozwalaja
> mi inaczej patrzyc na swiat i lepiej sie do niego przystosowac.

Mnie zaś boli że los zawiesił mnie w próżni: mam dobrze ale nie na tyle
dobrze żebym mógł się stą wydostać. Ja o studia muszę ze starymi się
wykłócać, chcą żebym poszedł do pracy.

> A jak by wygladal bez Twojej pomocy? Poza tym mozna poszukac nowego
> celu w zyciu - zabojcza jesr stagnacja w terazniejszosci a nie
przeszlosc.

Jest w tym oś z mojego bratowego perfekcjonizmu. jak ja się frustrue gdy
pomyślę ile wartościowych książek jeszcze przede mną, tym jak mało wiem
i tym jakich głupot niepotrzebnych czasem się uczę.

> To wybierz takie, ma ktore nie musisz. Ot, psychologia ;-)

Psychologia jest morderczo oblegana, a ja nie jestem aż tak pewny siebie
żeby się na nią dostać.

> Well... znam ludzi ze szkol prawatnych ktorzy gowno umieja i malo
> co w zyciu osiagna. Moich rodzicow zawsze byloby stac na prywatne
> kursy or sth. ale na nic takiego nie chodzilem. Problemem jest chec
> i ewentualnie czas, pieniadze tylko czasami - przynajmniej w panstwach
> rozwinietych. Znajdujesz sobie usprawiedliwienia dlaczego zabraklo
> ci motywacji - najlatwiej szukac w tym wypadku winy na zewnatrz :-)

Jak bym chciał żeby to było możliwe, ale raczej wiele bym nie osiągnął.
Problem również w tym że male tu jets miasto. naprzykład gdybym chciał
nauczyć sie francuskiego to wiem że jest tylko jedna nauczycielka która
nie prowadzi lekcji.

> Zrobiono mi swinstwo na maturze z polskiego, dostalem ocene 2 a kilku
> znajomych polglowkow 4 i 5... przejalem sie tym az do momentu kiedy
> zobaczylem arkusz pod-ocen, na ktorych okazalo sie ze najlpszy jestem
> z ortografii a moj zasob slownictwa czy samodzielnosc sadow sa nawet
> mniej niz mierne :-))) Kiedy wiesz kim jestes i co potrafisz cudze
> oceny mozesz miec gdzies. Akurat przy egzaminach na oceny z LO nikt
> nie patrzy...

Mnie uwalono na wstępnych do szkoły średniej specjalnie. ogóle historia
miała wiele wątków. Startowałem na geodezję a więc najbardziej oblegany
kierunek. Z matmy dostałem 5 a z polaka 1. Uwalono mnie z polaka, mimo
że z Polskiego jestem neizły. Dzięki temu że miałem plecy wylądowałem na
kierunku Technikum Budowlane. Ojciec zresztą odwiedził dyrektorkę i
powiedział że łapy się jej trzesły i pytała czy nie jest z kuratorium. W
3 klasie nauczyciel od Polaka powiedział że sprawdzał moją pracę, że ją
pamięta. A ja sobie zadałem tylko pytanie skąd skoro to jest tajne. W
dupie ich mam


--
VesemirTW
v...@z...com GG 547019
www.zalogag.com <<< ZałogaG
"O Leonardo, czemu się tak trudzisz ?"
Leonardo da Vinci (1452 - 1519)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Konflikt (?!)
Transgresja
Jak pomoc
Konformizm w pozytywnych kolorach
[OT] Powroty sylwestrowe i Hell on Earth :-)

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »