| « poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2006-11-25 23:28:22
Temat: Re: Ciekawy wątek na forum kognitywistyki.net - neurochemia a miłość
Quasi napisał(a):
> elGuapo napisał(a):
>
> > W takim razie niepoprawnie obciąłeś wypowiedź Ducha pozbawiając
> > ją odpowiedniego kontekstu: (...)
>
> Bo wygodniej mi sie odpowiadalo do konkretnych czesci zdania. A z
> kontekstu mojej wypowiedzi jasno wynikalo, ze odnosilem sie do calego
> zdania i jego kontekstu.
>
> > (...) popełniasz
> > fałszywą dychotomię domniemując, iż ludzie sięgający po
> > medycynę alternatywną sięgają po nią bo nie wierzą/nie
> > używają/nie ufają medycynie konwencjonalnej (...)
>
> Kanalistyczny straw man badz szalencze urojenie. Nic takiego nigdzie nie
> twierdziem.
>
> Oczywiscie, ze ludzie generalnie wierza w naukowe wyjasnienia (ale nie
> wszyscy; np niektore fanatyczne feministki zaczadzone
> postmodernistycznym belkote, nie wierza w istnienie DNA; o
> kreacjonistach i roznorakich plaskoziemcach nie wspominajac), a
> przynajmniej w te pragmatyczne, na bazie ktorych stworzono technike i
> medycyne. Wszak ogladaja telewizje, jezdza samochodami, lataja
> samolotami a z bolacym wyrostkiem czy zlamana noga ida do lekarza, nie
> do (neo)szamana.
Ale z twoich słów zupełnie inny obraz się wyłania. Uderza histeria
bijąca wobec wszystkiego nielogicznego, co ludzie robią: połknięcie
Aspirynki OK, ale przeżeganie się nią jest już tak obrzydliwe, że
aż strach, trzeba by takich pewnie do przymusowej reedukacji posłać
do Nauk-Łagra, albo fizycznie eliminować, bo to straszliwa zaraza dla
idealnie 'naukowego' społeczeństwa. Do nawet najdrobniejszych i
najniewienniejszych zachowań 'nienaukowych' przejawiasz iście
bolszewickie obrzydzenie.
> Ich problem polega na tym, ze sa pewni, iz naukowe wyjasnienia to "nie
> wszystko"
Skąd domniemanie że są pewni? Ja bym raczej stwierdził, iż nie
wykluczają.
Nie każdy kto wierzy w Boga jest od razu fanatykiem - tych jest akurat
pewnie tyle samo procentowo, co fanatyków wedkarstwa, sexu
(sexoholików?), czy czegokolwiek innego - krzywa rozkładu normalnego
Gaussa się kłania.
> i ze nauka napewno nie moze wyjasnic "wszystkiego".
A wyjaśni czy istnieje życie po śmierci?
> I rzekome
> (rzekome, bo niekoniecznie istniejace akurat tam gdzie pospulstwo to
> sobie wyobraza) luki w naukowym poznaniu uzupelniaja mysleniem
> magicznym,
IMHO baaaaardzo demonizujesz. Ludzie dość łatwo przyswajają
wyjaśnienia naukowe i myślenie magiczne przejawiają głównie we
właściwym dla myślenia magicznego miejscach - w pytaniach na które
nauka nie odpowie, bo wogóle się w te rejony nie zapuszcza (a jeśli
się zapuszcza, to ze szkodą dla samej siebie, bo z natury rzeczy na
owe tereny zapuszczać się nie powinna, a to ponieważ zapuszczając
sie w nie potworki pseudoracjonalne tworzy): życie po śmierci, sens
życia, stworzenie (wszech)świata etc.
> co do ktorego juz analogicznego "sceptycyzmu" nie
> przejawiaja, nawet wowczas, gdy naukowe wyjasnienia stoja do nich w
> bardzo ostrej sprzecznosci ('jesli fakty przecza moim przekonaniom, to
> tym gozej dla faktow').
Stanowczo za rzadko tak się dzieje, aby dzwonić na alarm, IMHO.
NeG
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2006-11-25 23:44:54
Temat: Re: Ciekawy wątek na forum kognitywistyki.net - neurochemia a miłość(...)
>
> > Ich problem polega na tym, ze sa pewni, iz naukowe wyjasnienia to "nie
> > wszystko"
>
> Skąd domniemanie że są pewni? Ja bym raczej stwierdził, iż nie
> wykluczają.
> Nie każdy kto wierzy w Boga jest od razu fanatykiem - tych jest akurat
> pewnie tyle samo procentowo, co fanatyków wedkarstwa, sexu
> (sexoholików?), czy czegokolwiek innego - krzywa rozkładu normalnego
> Gaussa się kłania.
>
(...)
Znów fałszywa dychotmia się z tego wyłania: albo się nie wierzy
wogóle, albo jest się od razu fanatykiem - znów czerń i biel, a
gdzie odcienie szarości?
Pomiędzy "jestem pewny, że X", a "jestem pewny, że ~X" jest mnóstwo
stopni pośrednich.
NeG
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2006-11-26 00:05:32
Temat: Re: Ciekawy wątek na forum kognitywistyki.net - neurochemia a miłość(..)
'Uderz w stół':
http://tinyurl.com/y5wb4j
NeG
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2006-11-26 01:05:52
Temat: Re: Ciekawy wątek na forum kognitywistyki.net - neurochemia a miłośćelGuapo napisał(a):
>> Oczywiscie, ze ludzie generalnie wierza w naukowe wyjasnienia (ale nie
>> wszyscy; np niektore fanatyczne feministki zaczadzone
>> postmodernistycznym belkote, nie wierza w istnienie DNA; o
>> kreacjonistach i roznorakich plaskoziemcach nie wspominajac), a
>> przynajmniej w te pragmatyczne, na bazie ktorych stworzono technike i
>> medycyne. Wszak ogladaja telewizje, jezdza samochodami, lataja
>> samolotami a z bolacym wyrostkiem czy zlamana noga ida do lekarza, nie
>> do (neo)szamana.
> Ale z twoich słów zupełnie inny obraz się wyłania.
Wylania sie, ale tylko w Twoich szalenczych urojeniach (badz umyslnych
misinterpretacjach/przeinaczeniach kanalii, nie wnikam)...
> Uderza histeria
> bijąca wobec wszystkiego nielogicznego, co ludzie robią:
Nie histeria. Obrzydzenie (do granic odruchu wymiotnego), pogarda (do
granic parskniecia pustym smiechem i spluniecia w durny pysk) i irytacja
(do granic spoliczkowania takiej intelektualnej kurwy).
> połknięcie
> Aspirynki OK, ale przeżeganie się nią jest już tak obrzydliwe,
Tak.
> że
> aż strach, trzeba by takich pewnie do przymusowej reedukacji posłać
Eee tam - rzezbienie w gownie, a w gownie to i Salomon nie wyrzezbi...
> do Nauk-Łagra, albo fizycznie eliminować,
Lzesz, kanalio. Nigdy nic takiego nie sugerowalem. W odroznieniu od
Ciebie, nawiedzony maniaku, ja nie zajmuje sie receptami na
"poprawianie" swiata. Potrafisz wbic sobie do lba, ze nie wszyscy
cierpia na polityczno-mesjanistyczne zboczenie?
> bo to straszliwa zaraza
Owszem, zaraza. Zaraza memetyczna.
> dla
> idealnie 'naukowego' społeczeństwa.
Takowe nie istnieje i nigdy nie istnialo.
> Do nawet najdrobniejszych i
> najniewienniejszych zachowań 'nienaukowych' przejawiasz iście
> bolszewickie obrzydzenie.
Przejawiam obrzydzenie. A czy "bolszewickie", to cholera wie - nie mam
pojecia coz to takiego, ten Twoj neologizm "bolszewickie obrzydzenie".
Niewatpliwie jest to pogarda nie mniejsza, niz ta ktora Ty
(bolszewicko?) czujesz do "lewakow".
>> Ich problem polega na tym, ze sa pewni, iz naukowe wyjasnienia to "nie
>> wszystko"
> Skąd domniemanie że są pewni?
Z definicji wiary ("wiara: stan umyslu polegajacy na uznawaniu czegos,
obojetnie czego, za pewnik, przy braku potwierdzajacych to cos dowodow a
nawet wbrew dowodom"). Z intuicji, opartej na znajomosci literatury
paranormalniaczej (pare ksiazek na ten temat przeczytalem, chociazby -
ponoc swego czasu "kultowa" - Picknett Lynn "Encyklopedia zjawisk
paranormalnych") i milosnikow tej tematyki. No i oczywiscie ze
znajomosci zasad religii/fideizmu oraz samych religiantow/fideistow. Bo
i paranormalnictwo i teoriospiskowosc i alternatywnomedycznosc i
ufofilia i pseudonaukowsc i religianctwo to jeden i ten sam
intelektualny syf: zyczeniowo-magiczny irracjonalizm.
> Ja bym raczej stwierdził, iż nie
> wykluczają.
Jestem przekonany, ze podobna asekuracyjnoscia odznacza sie zdecydowana
mniejszosc plebsu (ktory jest z natury bezrefleksyjny i sie w ogole nad
takimi rzeczami nie zastanawia; "zrozpaczone masy, ktore nie widza dalej
niz kawal kielbasy"...). A jesli nawet podobne slogany oficjalnie
deklaruja, to w praktyce i tak nic z tego nie wynika.
> Nie każdy kto wierzy w Boga jest od razu fanatykiem -
Tego nie powiedzialem. Nie mniej jednak roznica miedzy wierzacym a
wierzacym-fanatykiem jest glownie ilosciowa. I obu mam za bydleta...
> krzywa rozkładu normalnego
> Gaussa się kłania.
Z pewnoscia natezenie wiary ma rozklad jakos tam podobny do normalnego.
Niestety, ze srednia glaboko w irracjonalnym szambie...
>> i ze nauka napewno nie moze wyjasnic "wszystkiego".
> A wyjaśni czy istnieje życie po śmierci?
Nie, podobnie jak nie wyjasni czy "te siewki to sa co?" lub "kwakosc
nrwa wkły?"... Dla nauki takie "pytania" to belkot, nie pytania.
>> I rzekome
>> (rzekome, bo niekoniecznie istniejace akurat tam gdzie pospulstwo to
>> sobie wyobraza) luki w naukowym poznaniu uzupelniaja mysleniem
>> magicznym,
> IMHO baaaaardzo demonizujesz. Ludzie dość łatwo przyswajają
> wyjaśnienia naukowe i myślenie magiczne przejawiają głównie we
> właściwym dla myślenia magicznego miejscach - w pytaniach na które
> nauka nie odpowie, bo wogóle się w te rejony nie zapuszcza
Nauka ma scisle wydzielony rewir i sposob dzialania i nie zapuszcza sie
np. na tereny filozoficzno-epistemologiczego dumania* czy czczych
fantazji (typu Bog, zycie po smierci itp.).
* - np.:
[ http://en.wikipedia.org/wiki/Skeptical_hypothesis ]
[ http://en.wikipedia.org/wiki/Solipsism ]
Problem w tym, ze gawiedz masowo zapuszcza swe magiczne fantazje na
tereny okupowane przez nauke. I tylko to jest obrzydliwe. Zawieszone w
prozni fantazje sa co najwyzej smieszne i zalosne.
> (a jeśli
> się zapuszcza,
Ale sie nie zapuszcza.
> to ze szkodą dla samej siebie, bo z natury rzeczy na
> owe tereny zapuszczać się nie powinna, a to ponieważ zapuszczając
> sie w nie potworki pseudoracjonalne tworzy):
Skoro nauka nie tyka tego nawet patykiem, to powyzsze zdanie jest czczym
majakiem.
> życie po śmierci, sens
> życia, stworzenie (wszech)świata etc.
Czyli (dal nauki) belkot.
>> co do ktorego juz analogicznego "sceptycyzmu" nie
>> przejawiaja, nawet wowczas, gdy naukowe wyjasnienia stoja do nich w
>> bardzo ostrej sprzecznosci ('jesli fakty przecza moim przekonaniom, to
>> tym gozej dla faktow').
> Stanowczo za rzadko tak się dzieje,
Straszliwie rzadko tak sie NIE dzieje.
> aby dzwonić na alarm,
Nie "dzwonie na alarm". Po prostu recenzuje rzeczywistosc.
pozdrawiam
Quasi
--
"Nothing in Biology Makes Sense Except in the Light of Evolution"
Theodosius Dobzhansky
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2006-11-26 01:10:13
Temat: Re: Ciekawy wątek na forum kognitywistyki.net - neurochemia a miłośćelGuapo napisał(a):
> Znów fałszywa dychotmia się z tego wyłania:
Znow majaczysz szalencze, lub kretaczysz - kanalio. Fanatyk to nie to
samo co "pewny tego, w co wierzy" (kazdy wierzacy musi byc pewny, z
definicji). Pseudo-wierzacy "przypuszczacz/niewykluczacz" to nie to samo
co wierzacy.
--
"Nothing in Biology Makes Sense Except in the Light of Evolution"
Theodosius Dobzhansky
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2006-11-26 01:24:12
Temat: Re: Ciekawy wątek na forum kognitywistyki.net - neurochemia a miłośćelGuapo napisał(a):
> 'Uderz w stół':
> http://tinyurl.com/y5wb4j
Proponuje raczej w czolko...
Glupota promieniuje z tego tekstu, jak swiatlosc z supernovej (ale dal
skorwinsynstwa to chyba typowe...)...
--
"Nothing in Biology Makes Sense Except in the Light of Evolution"
Theodosius Dobzhansky
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2006-11-26 11:53:13
Temat: Re: Ciekawy wątek na forum kognitywistyki.net - neurochemia a miłość
Quasi napisał(a):
> elGuapo napisał(a):
>
> >> Oczywiscie, ze ludzie generalnie wierza w naukowe wyjasnienia (ale nie
> >> wszyscy; np niektore fanatyczne feministki zaczadzone
> >> postmodernistycznym belkote, nie wierza w istnienie DNA; o
> >> kreacjonistach i roznorakich plaskoziemcach nie wspominajac), a
> >> przynajmniej w te pragmatyczne, na bazie ktorych stworzono technike i
> >> medycyne. Wszak ogladaja telewizje, jezdza samochodami, lataja
> >> samolotami a z bolacym wyrostkiem czy zlamana noga ida do lekarza, nie
> >> do (neo)szamana.
>
> > Ale z twoich słów zupełnie inny obraz się wyłania.
>
> Wylania sie, ale tylko w Twoich szalenczych urojeniach (badz umyslnych
> misinterpretacjach/przeinaczeniach kanalii, nie wnikam)...
W interpretacjach normalnego psychicznie człowieka, którym nie
jesteś.
> > Uderza histeria
> > bijąca wobec wszystkiego nielogicznego, co ludzie robią:
>
> Nie histeria. Obrzydzenie (do granic odruchu wymiotnego), pogarda (do
> granic parskniecia pustym smiechem i spluniecia w durny pysk) i irytacja
> (do granic spoliczkowania takiej intelektualnej kurwy).
Wot i bolszewizm. Trocki, czy Lenin nie powstydziliby się takich
słów.
> > połknięcie
> > Aspirynki OK, ale przeżeganie się nią jest już tak obrzydliwe,
>
> Tak.
Ponieważ? Jakież to straszliwe zagrożenia ze sobą niesie? I nie
pieprz mi tu o tym, iż myślenie magiczne może wogóle wyprzeć
myślenie racjonalne, bo ustaliliśmy już, że jak w każdym
przypadku, tak i tutaj krzywa rozkładu normalnego działa, a ty z
furią nie rzucasz się dopiero na ekstremalne przykłady wypierania
myślenia racjonalnego przez myślenie magiczne, ale na jakiekolwiek
najlżejszy ślad myślenia magicznego - nawet jeśli jego konsekwencje
są znikomiuteńkie i nawet jeśli owo myślenie magiczne ogranicza
się do dziedziny, która nie ma styczności z dziedziną należacą (i
słusznie!) do nauki.
> > że
> > aż strach, trzeba by takich pewnie do przymusowej reedukacji posłać
>
> Eee tam - rzezbienie w gownie, a w gownie to i Salomon nie wyrzezbi...
>
> > do Nauk-Łagra, albo fizycznie eliminować,
>
> Lzesz, kanalio. Nigdy nic takiego nie sugerowalem. W odroznieniu od
> Ciebie, nawiedzony maniaku, ja nie zajmuje sie receptami na
> "poprawianie" swiata. Potrafisz wbic sobie do lba, ze nie wszyscy
> cierpia na polityczno-mesjanistyczne zboczenie?
Nie masz potrzeby politycznego zabierania głosu, ale przy każdej
nadarzającej sie okazji z lubością dokopujesz 'prawiczkom'? To coś
z gatunku 'nie obchodzi mnie to, ale mnie wnerwia'? Widzę tu
rozbieżność deklaracji z czynami.
> > bo to straszliwa zaraza
>
> Owszem, zaraza. Zaraza memetyczna.
Która jakimiż to straszliwymi konsekwencjami niby ludzkości
zagraża?
> > dla
> > idealnie 'naukowego' społeczeństwa.
>
> Takowe nie istnieje i nigdy nie istnialo.
Co nie znaczy, że nie marzyłoby sie podobnym tobie oszołomom.
Pytanie jak daleko są oni w stanie posunąć się w realizacji swoich
utopijnych wizji.
> > Do nawet najdrobniejszych i
> > najniewienniejszych zachowań 'nienaukowych' przejawiasz iście
> > bolszewickie obrzydzenie.
>
> Przejawiam obrzydzenie. A czy "bolszewickie", to cholera wie - nie mam
> pojecia coz to takiego, ten Twoj neologizm "bolszewickie obrzydzenie".
> Niewatpliwie jest to pogarda nie mniejsza, niz ta ktora Ty
> (bolszewicko?) czujesz do "lewakow".
Określenia 'bolszewickie' dość czytelnie funkcjonuje w kulturze na
opisanie pewnej neofitycznej gorliwości oraz preferowanymi środkami w
dawaniu jej upustu, z których to środków bije chęć używania wobec
opornych przemocy, a w przypadku nieugiętego oporu - do fizycznej
eliminacji ich.
Używany przez ciebie język jak najbardziej bolszewickie inklinacje
zdradza na czele z odebraniem oponentom atrybutu człowieczeństwa
('Żydzi wszy, tyfus plamisty, 'Wrogów ludu trzeba tępić bez
litości, jak wszy' korelują ze wspomnianymi przez ciebie bydlętami
powyżej).
Bodajże, iż Grunberger w 'Historii społecznej III Rzeszy'
rozpracował ten temat szczegółowiej.
> >> Ich problem polega na tym, ze sa pewni, iz naukowe wyjasnienia to "nie
> >> wszystko"
>
> > Skąd domniemanie że są pewni?
>
> Z definicji wiary ("wiara: stan umyslu polegajacy na uznawaniu czegos,
> obojetnie czego, za pewnik, przy braku potwierdzajacych to cos dowodow a
> nawet wbrew dowodom").
Pewność nieprzekładająca się na czyny nie różni się niczym od
niepewności.
Co jest złego w pewności istnienia Boga, jeśli nie skutkuje ona
żadnymi fizycznymi konsekwencjami - jesli osoba pewna Jego istnienia
wciąż z zepsutym samochodem udaje się do mechanika, zamist modlić
się do Stwórcy o naprawę wehikułu?
> Z intuicji,
Z asper-intuicji, która z intuicjami normalnego człowieka ma tyle
wspólnego, co krzesło z krzesłem elektrycznym.
> opartej na znajomosci literatury
> paranormalniaczej (pare ksiazek na ten temat przeczytalem, chociazby -
> ponoc swego czasu "kultowa" - Picknett Lynn "Encyklopedia zjawisk
> paranormalnych") i milosnikow tej tematyki. No i oczywiscie ze
> znajomosci zasad religii/fideizmu oraz samych religiantow/fideistow. Bo
> i paranormalnictwo i teoriospiskowosc i alternatywnomedycznosc i
> ufofilia i pseudonaukowsc i religianctwo to jeden i ten sam
> intelektualny syf: zyczeniowo-magiczny irracjonalizm.
Jeśli do jednego wora wędruje katar i nowotwór, 'bo obie to
przecież choroby'. Znów bolszewizm mentalny.
> > Ja bym raczej stwierdził, iż nie
> > wykluczają.
>
> Jestem przekonany, ze podobna asekuracyjnoscia odznacza sie zdecydowana
> mniejszosc plebsu (ktory jest z natury bezrefleksyjny i sie w ogole nad
> takimi rzeczami nie zastanawia; "zrozpaczone masy, ktore nie widza dalej
> niz kawal kielbasy"...). A jesli nawet podobne slogany oficjalnie
> deklaruja, to w praktyce i tak nic z tego nie wynika.
>
> > Nie każdy kto wierzy w Boga jest od razu fanatykiem -
>
> Tego nie powiedzialem. Nie mniej jednak roznica miedzy wierzacym a
> wierzacym-fanatykiem jest glownie ilosciowa. I obu mam za bydleta...
>
> > krzywa rozkładu normalnego
> > Gaussa się kłania.
>
> Z pewnoscia natezenie wiary ma rozklad jakos tam podobny do normalnego.
> Niestety, ze srednia glaboko w irracjonalnym szambie...
W populacji ślepców widzący mówiący im o kolorach również byłby
irracjonalnym szambem.
> >> i ze nauka napewno nie moze wyjasnic "wszystkiego".
>
> > A wyjaśni czy istnieje życie po śmierci?
>
> Nie, podobnie jak nie wyjasni czy "te siewki to sa co?" lub "kwakosc
> nrwa wkły?"... Dla nauki takie "pytania" to belkot, nie pytania.
Ale nie dla człowieka. Człowiek może się zastanawiać, czy jego
świadomość po śmierci pogrąża się w niebyce, czy może jednak
oddziela się od ciała i coś innego się z nią dzieje. Nie ma w tym
nic bełkotliwego.
> >> I rzekome
> >> (rzekome, bo niekoniecznie istniejace akurat tam gdzie pospulstwo to
> >> sobie wyobraza) luki w naukowym poznaniu uzupelniaja mysleniem
> >> magicznym,
>
> > IMHO baaaaardzo demonizujesz. Ludzie dość łatwo przyswajają
> > wyjaśnienia naukowe i myślenie magiczne przejawiają głównie we
> > właściwym dla myślenia magicznego miejscach - w pytaniach na które
> > nauka nie odpowie, bo wogóle się w te rejony nie zapuszcza
>
> Nauka ma scisle wydzielony rewir i sposob dzialania i nie zapuszcza sie
> np. na tereny filozoficzno-epistemologiczego dumania* czy czczych
> fantazji (typu Bog, zycie po smierci itp.).
Dlaczego więc wywołuje to obrzydzenie do odruchów wymiotnych
włącznie, o których wspominasz wyżej? Jeśli jestem wobec czegoś
obojetny, to odruchów wymiotnych we mnie to nie wzbudza, wzbudzanie
owych odruchów jest wystarczającym dowodem na to, iż jednak
obojętne to dla mnie nie jest.
> * - np.:
> [ http://en.wikipedia.org/wiki/Skeptical_hypothesis ]
> [ http://en.wikipedia.org/wiki/Solipsism ]
>
> Problem w tym, ze gawiedz masowo zapuszcza swe magiczne fantazje na
> tereny okupowane przez nauke. I tylko to jest obrzydliwe. Zawieszone w
> prozni fantazje sa co najwyzej smieszne i zalosne.
Z tą masowością to histeria. Poza tym jest jeszcze jedna kategoria,
której wogóle zdajesz się nie brać pod uwagę: konkretów na które
przekuwać miałyby się myśli. Jeśli ktoś uzurpuje sobie prawo
zaledwie do przekonywania przy użyciu argumentów słownych do swoich
tez, to obojętnie jak głupie byłyby te tezy jest w porządku,
jednakże jesli ktoś nie stroni od używania argumentów mocniejszych
- z użyciem siły, przymusową reedukacją, bądź fizyczną
eliminacją inaczej myślących, to nawet jeśli po jego stronie
stałaby całkowita racja, jest ... bolszewikiem.
> > (a jeśli
> > się zapuszcza,
>
> Ale sie nie zapuszcza.
Skoro zaprzecza istnieniu Boga, zamiast nie zabierać w tej sprawie
głosu wogóle uznając, iż to nie jej dziedzina, to jednak się
zapuszcza. Wyśmianie głosicieli tezy jest wyraźnym zabraniem głosu
wobec samej tezy.
> > to ze szkodą dla samej siebie, bo z natury rzeczy na
> > owe tereny zapuszczać się nie powinna, a to ponieważ zapuszczając
> > sie w nie potworki pseudoracjonalne tworzy):
>
> Skoro nauka nie tyka tego nawet patykiem, to powyzsze zdanie jest czczym
> majakiem.
Ależ tyka, fizyczne rugowanie czegoś z przestrzeni jest jak
najbardziej zabraniem głosu - a nawet czegos znacznie poważniejszego,
niż zaledwie głosu: poparciem głosu czynem.
> > życie po śmierci, sens
> > życia, stworzenie (wszech)świata etc.
>
> Czyli (dal nauki) belkot.
Wobec którego jednak nauka nie pozostaje niema.
> >> co do ktorego juz analogicznego "sceptycyzmu" nie
> >> przejawiaja, nawet wowczas, gdy naukowe wyjasnienia stoja do nich w
> >> bardzo ostrej sprzecznosci ('jesli fakty przecza moim przekonaniom, to
> >> tym gozej dla faktow').
>
> > Stanowczo za rzadko tak się dzieje,
>
> Straszliwie rzadko tak sie NIE dzieje.
Eeeee tam.
> > aby dzwonić na alarm,
>
> Nie "dzwonie na alarm". Po prostu recenzuje rzeczywistosc.
Tendencyjnie demonizując częstotoliwość występowania/siłę
niektórych jej aspektów.
NeG
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2006-11-26 11:56:13
Temat: Re: Ciekawy wątek na forum kognitywistyki.net - neurochemia a miłość
Quasi napisał(a):
> elGuapo napisał(a):
>
> > 'Uderz w stół':
> > http://tinyurl.com/y5wb4j
>
> Proponuje raczej w czolko...
>
> Glupota promieniuje z tego tekstu, jak swiatlosc z supernovej (ale dal
> skorwinsynstwa to chyba typowe...)...
Głupota promienuje od ciebie, skoro nie rozróżniasz myślenia
magicznego ograniczającego się do dziedziny przynależnej myśleniu
magicznemu, do myślenia magicznego 'włażącego w szkodę', czyli w
dziedzinę przynależną nauce. Typowe dla oszołomstwa.
NeG
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2006-11-26 12:01:42
Temat: Re: Ciekawy wątek na forum kognitywistyki.net - neurochemia a miłość
Quasi napisał(a):
> elGuapo napisał(a):
>
> > Znów fałszywa dychotmia się z tego wyłania:
>
> Znow majaczysz szalencze, lub kretaczysz - kanalio. Fanatyk to nie to
> samo co "pewny tego, w co wierzy" (kazdy wierzacy musi byc pewny, z
> definicji). Pseudo-wierzacy "przypuszczacz/niewykluczacz" to nie to samo
> co wierzacy.
1) Pewność to brak wątpliwości, ludzie z różną intensywnością
są przekonani o istnieniu Boga. Intensywność ta w populacji podlega
rozkładowi Gaussa.
2) Pewność emocjonalna/umysłowa/psychiczna nie rózni sie specjalnie
niczym od niepewności, dopóty dopóki się na konkretne czyny nie
przekłada. Obrzydzenie do czyichś myśli, nawet jeśli tylko do
myśli się ów ktoś ogranicza, wionie smrodem totalitaryzmu. Lewactwo
mentalne.
NeG
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2006-11-26 12:40:11
Temat: Re: Ciekawy wątek na forum kognitywistyki.net - neurochemia a miłość
Użytkownik "elGuapo" <e...@v...pl> napisał w wiadomości
news:1164542502.488970.199270@45g2000cws.googlegroup
s.com...
> 1) Pewność to brak wątpliwości, ludzie z różną intensywnością
> są przekonani o istnieniu Boga. Intensywność ta w populacji podlega
> rozkładowi Gaussa.
Śmiem wątpić. Przekonanie o istnieniu boga jest wynikiem działania jakiegoś
mechanizmu psychicznego, a więc jako takie nie może być zjawiskiem losowym.
Zresztą na logikę - jeśli byłoby tak jak twierdzisz, to populacja fanatyków
powinna być porównywalna z populacją całkowicie niewierzących - co jak sądzę
w przyrodzie nie występuje :)
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |