| « poprzedni wątek | następny wątek » |
51. Data: 2012-06-25 11:28:27
Temat: Re: Co robic co robic...Flyer <f...@g...pl> napisał(a):
> In article <jrusjf$gnm$1@inews.gazeta.pl>,
> k...@W...gazeta.pl says...
> >
> > Zewszad spienione fale haosu informacyjnego
> > Ludzie zagubieni w najprostszych sprawach
> > Utrzymac wlasny zdrowy rozsadek juz trudno
> > Gdzie sie obrocic tam walka na ostro o byt
> > Gdzie azyl, gdzie lad, gdzie sens w tych czasach
>
> Nie jest trudno [utrzymać własny zdrowy rozsądek] - nie masz
> prania, sprzatania, gotowania, pracy? To jest kontekst dla
> polityki - "prezio sobie może gadać, ale pranie i tak trzeba
> zrobić". Kiedy ktoś ma na głowie mnóstwo swoich spraw i nie
> ucieka od trudniejszych zajęć [albo ktoś za niego ich nie
> wykonuje], to siłą rzeczy albo ma w nosie politykę albo UCIEKA w
> politykę przed przyziemnymi zajęciami. Proste.
>
> Wystarczy zobaczyć w jakim stanie są porządki codzienne
> czołowych polityków [i czy mają pomoc w tych porządkach], żeby
> znaleźć korelację pomiędzy ilością wypowiadanych publicznie słów
> a uciekaniem od przyziemnych i trudnych ;> zajęć.
>
Niestety mam czas zeby sie wszystkiemu dokladnie przygladac -tak sprawom
osobistym jak i spolecznym. I to co widze przyprawia o torsje i @#$%^&*!
Mam sobie sztucznie szukac zajec zeby tylko uciec od tego co widze? Hehe :,(
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
52. Data: 2012-06-25 11:33:28
Temat: Re: Co robic co robic...medea <x...@p...fm> napisał(a):
> W dniu 2012-06-23 23:20, zesz pisze:
> > medea<x...@p...fm> napisał(a):
> >
> >> W dniu 2012-06-23 20:25, echhhzycie pisze:
> >>> Gozej jak owymi opornymi onymi jest
hiperintrowertycznoperfekcjonistyczna
> >>> zyczeniowo nastawiona apodyktyczna znerwicowana partnerka z maniakalno-
> >>> depresyjnym zacieciem stymulujaca trojke malej dziatwy...trudno sie
> > wtedy
> >>> wyplesc szukajac swego dobra w ich mniejszym zlu.
> >> W takiej sytuacji TRZEBA szukać pomocy specjalistycznej. I to nie
> >> wirtualnej, ale jak najbardziej realnej. Piszę to zupełnie serio i radzę
> >> wziąć sobie do serca.
> >>
> > Nie doczytalas?
> > "Doradcy wszelkich profesji opuscili rece.
>
> A ilu ich było? Może nie warto im od razu wierzyć, a lepiej szukać
> innych, którzy rąk nie rozłożą?
Jesli wieloletnia sedzina sadu rodzinnego, psycholodzy, doradcy rodzinni,
mediatorzy mowia to samo...
Zero mozliwosci podjecia dzialan gdy druga strona odmawia wspolpracy...
> > Za malo na ubezwlasnowolnienie
> > lub leczenie przymusowe."
>
> Jeżeli jednak faktycznie nie ma szans, to ratuj dzieci. Wypleć siebie
> razem z nimi.
>
Sa za male. Sady orzekaja w takiej sytuacji o pozostawieniu dzieci przy
matce...
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
53. Data: 2012-06-25 19:43:25
Temat: Re: Co robic co robic...W dniu 2012-06-25 13:33, echhhh pisze:
> Jesli wieloletnia sedzina sadu rodzinnego, psycholodzy, doradcy rodzinni,
> mediatorzy mowia to samo...
> Zero mozliwosci podjecia dzialan gdy druga strona odmawia wspolpracy...
>
>>> Za malo na ubezwlasnowolnienie
>>> lub leczenie przymusowe."
>> Jeżeli jednak faktycznie nie ma szans, to ratuj dzieci. Wypleć siebie
>> razem z nimi.
>>
> Sa za male. Sady orzekaja w takiej sytuacji o pozostawieniu dzieci przy
> matce...
Czegoś tu nie rozumiem. Jeśli eksperci i sędziowie uważają, że choroba u
kobiety jest bez szans na wyleczenie, to jakim cudem zechcą pozostawić
dzieci przy takiej depresyjnej osobie, zamiast np. przy empatycznym ojcu?
I jak doszło do tego, że zdecydowała się na troje dzieci w takim stanie
psychicznym?
Nie oczekuję od Ciebie odpowiedzi na te pytania, ale może TOBIE
uzmysłowią, że Twój udział w zaistniałej sytuacji może być większy, niż
Ci się zdaje. A już na pewno nie ogranicza się do nadmiernie
empatycznego odbioru. O ile jesteś ojcem oczywiście. Lub zresztą
kimkolwiek z bliskiej rodziny.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
54. Data: 2012-06-26 21:15:31
Temat: Re: Co robic co robic...medea <x...@p...fm> napisał(a):
> W dniu 2012-06-25 13:33, echhhh pisze:
> > Jesli wieloletnia sedzina sadu rodzinnego, psycholodzy, doradcy rodzinni,
> > mediatorzy mowia to samo...
> > Zero mozliwosci podjecia dzialan gdy druga strona odmawia wspolpracy...
> >
> >>> Za malo na ubezwlasnowolnienie
> >>> lub leczenie przymusowe."
> >> Jeżeli jednak faktycznie nie ma szans, to ratuj dzieci. Wypleć siebie
> >> razem z nimi.
> >>
> > Sa za male. Sady orzekaja w takiej sytuacji o pozostawieniu dzieci przy
> > matce...
>
> Czegoś tu nie rozumiem. Jeśli eksperci i sędziowie uważają, że choroba u
> kobiety jest bez szans na wyleczenie, to jakim cudem zechcą pozostawić
> dzieci przy takiej depresyjnej osobie, zamiast np. przy empatycznym ojcu?
> I jak doszło do tego, że zdecydowała się na troje dzieci w takim stanie
> psychicznym?
>
> Nie oczekuję od Ciebie odpowiedzi na te pytania, ale może TOBIE
> uzmysłowią, że Twój udział w zaistniałej sytuacji może być większy, niż
> Ci się zdaje. A już na pewno nie ogranicza się do nadmiernie
> empatycznego odbioru. O ile jesteś ojcem oczywiście. Lub zresztą
> kimkolwiek z bliskiej rodziny.
>
Zaburzenia sa wynikiem wielu lat toksycznej (tesciowa) i trudnej bytowo
sytuacji rodzinnej ale sa jak najbardziej do wyleczenia...tyle ze osoba nie
chce slyszec o konsultacji ze specjalista oraz o zadnej innej pomocy.
Twierdzi ze wmawia sie jej chorobe...a do leczenia w naszym kraju nikogo kto
nie zagraza zyciu wlasnemu i bliskich zmusic wszak nie mozna. Wiec dzieci
chlona dalej toksyczna atmosfere matki (ktora nie chce w dodatku
przeprowadzic sie od wlasnej matki na przygotowane od 2 lat -z jej
inicjatywy i wyboru- dla niej i dzieci mieszkanie, gdzie zreszta juz sa
zameldowani i w ktorym od roku samotnie mieszka jej maz)...i kolo sie
zamyka. A to dopiero wierzcholek tej paranoi.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
55. Data: 2012-06-27 19:45:03
Temat: Re: Co robic co robic...W dniu 2012-06-26 23:15, brrrrr pisze:
> Zaburzenia sa wynikiem wielu lat toksycznej (tesciowa) i trudnej bytowo
> sytuacji rodzinnej
Tak to często bywa u ludzi zaburzonych.
> ale sa jak najbardziej do wyleczenia...tyle ze osoba nie
> chce slyszec o konsultacji ze specjalista oraz o zadnej innej pomocy.
> Twierdzi ze wmawia sie jej chorobe...a do leczenia w naszym kraju nikogo kto
> nie zagraza zyciu wlasnemu i bliskich zmusic wszak nie mozna. Wiec dzieci
> chlona dalej toksyczna atmosfere matki (ktora nie chce w dodatku
> przeprowadzic sie od wlasnej matki na przygotowane od 2 lat -z jej
> inicjatywy i wyboru- dla niej i dzieci mieszkanie, gdzie zreszta juz sa
> zameldowani i w ktorym od roku samotnie mieszka jej maz)...i kolo sie
> zamyka. A to dopiero wierzcholek tej paranoi.
Jeśli sytuacja wygląda tak, jak przedstawiłeś, a rzeczywiście chcesz coś
ruszyć w kierunku naprawy, to IMO sam idź do lekarza (psychiatry, a tam
poproś o skierowanie do terapeuty), bo to także TWÓJ problem.
Przynajmniej wesprą Cię, pokierują jak postępować z osobą zaburzoną, a
przy okazji dowiesz się, jaka w tym wszystkim jest twoja rola.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
56. Data: 2012-06-28 10:16:55
Temat: Re: Co robic co robic...medea <x...@p...fm> napisał(a):
> W dniu 2012-06-26 23:15, brrrrr pisze:
> > Zaburzenia sa wynikiem wielu lat toksycznej (tesciowa) i trudnej bytowo
> > sytuacji rodzinnej
>
> Tak to często bywa u ludzi zaburzonych.
>
> > ale sa jak najbardziej do wyleczenia...tyle ze osoba nie
> > chce slyszec o konsultacji ze specjalista oraz o zadnej innej pomocy.
> > Twierdzi ze wmawia sie jej chorobe...a do leczenia w naszym kraju nikogo
kto
> > nie zagraza zyciu wlasnemu i bliskich zmusic wszak nie mozna. Wiec dzieci
> > chlona dalej toksyczna atmosfere matki (ktora nie chce w dodatku
> > przeprowadzic sie od wlasnej matki na przygotowane od 2 lat -z jej
> > inicjatywy i wyboru- dla niej i dzieci mieszkanie, gdzie zreszta juz sa
> > zameldowani i w ktorym od roku samotnie mieszka jej maz)...i kolo sie
> > zamyka. A to dopiero wierzcholek tej paranoi.
>
> Jeśli sytuacja wygląda tak, jak przedstawiłeś, a rzeczywiście chcesz coś
> ruszyć w kierunku naprawy, to IMO sam idź do lekarza (psychiatry, a tam
> poproś o skierowanie do terapeuty), bo to także TWÓJ problem.
> Przynajmniej wesprą Cię, pokierują jak postępować z osobą zaburzoną, a
> przy okazji dowiesz się, jaka w tym wszystkim jest twoja rola.
>
..
Jakos nie sa od ponad 4 lat w stanie wypracowac skutecznego kierunku
postepowania, o wsparciu nie wspominajac. Rol wszelkich mam serdecznie dosc,
szczegolnie roli platnika kosztow pozalsieboze "konsultantow", a juz nie mam
sil szukac kolejnego ich garnituru.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
57. Data: 2012-06-28 14:17:23
Temat: Re: Co robic co robic...W dniu 2012-06-28 12:16, ... pisze:
>
> ..
> Jakos nie sa od ponad 4 lat w stanie wypracowac skutecznego kierunku
> postepowania, o wsparciu nie wspominajac.
Źle trafiasz albo nie współpracujesz. Albo jedno i drugie.
> Rol wszelkich mam serdecznie dosc,
> szczegolnie roli platnika kosztow pozalsieboze "konsultantow",
Po co płacisz? Idź na konsultację w ramach NFZ. Przynajmniej będziesz
miał pewność, że wizyty nie są po to, by wyciągać kasę bezpośrednio z
Twojej kieszeni, a to duży komfort.
> a juz nie mam
> sil szukac kolejnego ich garnituru.
BTW Jaki masz w takim razie plan działania?
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
58. Data: 2012-06-28 17:32:05
Temat: Re: Co robic co robic...medea <x...@p...fm> napisał(a):
> W dniu 2012-06-28 12:16, ... pisze:
> >
> > ..
> > Jakos nie sa od ponad 4 lat w stanie wypracowac skutecznego kierunku
> > postepowania, o wsparciu nie wspominajac.
>
> Źle trafiasz albo nie współpracujesz. Albo jedno i drugie.
Jest jeszcze conajmniej 3 wyjasnienie. Nie chce mowic tego glosno.
> > Rol wszelkich mam serdecznie dosc,
> > szczegolnie roli platnika kosztow pozalsieboze "konsultantow",
>
> Po co płacisz? Idź na konsultację w ramach NFZ. Przynajmniej będziesz
> miał pewność, że wizyty nie są po to, by wyciągać kasę bezpośrednio z
> Twojej kieszeni, a to duży komfort.
Konsultacje w ramach NFZ to totalny pic na wode...wlasciwie potwierdzajace
owo "3 wyjasnienie"...
> > a juz nie mam
> > sil szukac kolejnego ich garnituru.
>
> BTW Jaki masz w takim razie plan działania?
>
zbior pusty
ale dzieki ze probowalas pomoc...
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
59. Data: 2012-06-28 21:30:35
Temat: Re: Co robic co robic...
Użytkownik "..." <k...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:jshaun$9qt$1@inews.gazeta.pl...
> medea <x...@p...fm> napisał(a):
>
>> W dniu 2012-06-26 23:15, brrrrr pisze:
>> > Zaburzenia sa wynikiem wielu lat toksycznej (tesciowa) i trudnej bytowo
>> > sytuacji rodzinnej
>>
>> Tak to często bywa u ludzi zaburzonych.
>>
>> > ale sa jak najbardziej do wyleczenia...tyle ze osoba nie
>> > chce slyszec o konsultacji ze specjalista oraz o zadnej innej pomocy.
>> > Twierdzi ze wmawia sie jej chorobe...a do leczenia w naszym kraju
>> > nikogo
> kto
>> > nie zagraza zyciu wlasnemu i bliskich zmusic wszak nie mozna. Wiec
>> > dzieci
>> > chlona dalej toksyczna atmosfere matki (ktora nie chce w dodatku
>> > przeprowadzic sie od wlasnej matki na przygotowane od 2 lat -z jej
>> > inicjatywy i wyboru- dla niej i dzieci mieszkanie, gdzie zreszta juz sa
>> > zameldowani i w ktorym od roku samotnie mieszka jej maz)...i kolo sie
>> > zamyka. A to dopiero wierzcholek tej paranoi.
>>
>> Jeśli sytuacja wygląda tak, jak przedstawiłeś, a rzeczywiście chcesz coś
>> ruszyć w kierunku naprawy, to IMO sam idź do lekarza (psychiatry, a tam
>> poproś o skierowanie do terapeuty), bo to także TWÓJ problem.
>> Przynajmniej wesprą Cię, pokierują jak postępować z osobą zaburzoną, a
>> przy okazji dowiesz się, jaka w tym wszystkim jest twoja rola.
>>
> ..
> Jakos nie sa od ponad 4 lat w stanie wypracowac skutecznego kierunku
> postepowania, o wsparciu nie wspominajac. Rol wszelkich mam serdecznie
> dosc,
> szczegolnie roli platnika kosztow pozalsieboze "konsultantow", a juz nie
> mam
> sil szukac kolejnego ich garnituru.
nie szukaj, może lepiej przez chwilę nic nie robić
jeżeli możesz sobie na to pozwolić
kiwiko
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
60. Data: 2012-06-28 22:14:52
Temat: Re: Co robic co robic...kiwiko <k...@o...pl> napisał(a):
>
> Użytkownik "..." <k...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
> news:jshaun$9qt$1@inews.gazeta.pl...
> > medea <x...@p...fm> napisał(a):
> >
> >> W dniu 2012-06-26 23:15, brrrrr pisze:
> >> > Zaburzenia sa wynikiem wielu lat toksycznej (tesciowa) i trudnej
bytowo
> >> > sytuacji rodzinnej
> >>
> >> Tak to często bywa u ludzi zaburzonych.
> >>
> >> > ale sa jak najbardziej do wyleczenia...tyle ze osoba nie
> >> > chce slyszec o konsultacji ze specjalista oraz o zadnej innej pomocy.
> >> > Twierdzi ze wmawia sie jej chorobe...a do leczenia w naszym kraju
> >> > nikogo
> > kto
> >> > nie zagraza zyciu wlasnemu i bliskich zmusic wszak nie mozna. Wiec
> >> > dzieci
> >> > chlona dalej toksyczna atmosfere matki (ktora nie chce w dodatku
> >> > przeprowadzic sie od wlasnej matki na przygotowane od 2 lat -z jej
> >> > inicjatywy i wyboru- dla niej i dzieci mieszkanie, gdzie zreszta juz
sa
> >> > zameldowani i w ktorym od roku samotnie mieszka jej maz)...i kolo sie
> >> > zamyka. A to dopiero wierzcholek tej paranoi.
> >>
> >> Jeśli sytuacja wygląda tak, jak przedstawiłeś, a rzeczywiście chcesz coś
> >> ruszyć w kierunku naprawy, to IMO sam idź do lekarza (psychiatry, a tam
> >> poproś o skierowanie do terapeuty), bo to także TWÓJ problem.
> >> Przynajmniej wesprą Cię, pokierują jak postępować z osobą zaburzoną, a
> >> przy okazji dowiesz się, jaka w tym wszystkim jest twoja rola.
> >>
> > ..
> > Jakos nie sa od ponad 4 lat w stanie wypracowac skutecznego kierunku
> > postepowania, o wsparciu nie wspominajac. Rol wszelkich mam serdecznie
> > dosc,
> > szczegolnie roli platnika kosztow pozalsieboze "konsultantow", a juz nie
> > mam
> > sil szukac kolejnego ich garnituru.
> nie szukaj, może lepiej przez chwilę nic nie robić
> jeżeli możesz sobie na to pozwolić
>
"moc sobie na to pozwolic" w sensie materialnym (nie pasuje do kontekstu)
czy odpuszczenia sobie aktywnosci w temacie? Wlasciwie coraz czesciej jedyna
racjonalna forma reakcji na te rzeczywistosc rodzinna okazuje
sie "nieracjonalna z zalozenia" biernosc...
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |