Strona główna Grupy pl.soc.uzaleznienia Czesc !

Grupy

Szukaj w grupach

 

Czesc !

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 15


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-01-22 07:46:43

Temat: Czesc !
Od: "Dany W" <t...@b...de> szukaj wiadomości tego autora

Jestem alkoholikiem, do tego bralem kilka lat kokaine. Pilem wiele lat,
chyba ze dwadziescia a moze wi wiecej, okresowo, ostatnio miesiacami w
kawalku. Probowalem wiele razy przestac pic, udawalo mi sie kilka miesiecy
ale znow zaczynalem, bylem juz calkiem zrezygnowany, ostatnie lata
"bronilem" sie przed piciem kokaina, bralem po 5 gramow dziennie. Dzieci i
zona mnie nienawidzialy, a ja ich. Pomogla mi terapia, szesciomiesieczna.
Nie pije od dwoch lat. Teraz dopiero wiem, jakie zycie jest wspaniale. Z
zona i dziecmi kochamy sie bardzo. Dobrze byloby, gdyby spotkali sie tutaj
ludzie, ktorzy opanowali swoj nalog z tymi, ktorzy chcieliby to zrobic.

Dany



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2001-01-23 08:52:14

Temat: Re: Czesc !
Od: "Marzena Lubkiewicz" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


> Pomogla mi terapia, szesciomiesieczna.
Możesz coś bliżej?

Pozdrawiam
Marlubek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2001-01-23 09:17:38

Temat: Re: Czesc !
Od: "Tom Fil" <t...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Dany W" <t...@b...de> napisał w wiadomości
news:94g0an$disof$1@ID-30483.news.dfncis.de...
> Jestem alkoholikiem, do tego bralem kilka lat kokaine. Pilem wiele lat,
> chyba ze dwadziescia a moze wi wiecej, okresowo, ostatnio miesiacami w
> kawalku. Probowalem wiele razy przestac pic, udawalo mi sie kilka miesiecy
> ale znow zaczynalem, bylem juz calkiem zrezygnowany, ostatnie lata
> "bronilem" sie przed piciem kokaina, bralem po 5 gramow dziennie. Dzieci i
> zona mnie nienawidzialy, a ja ich. Pomogla mi terapia, szesciomiesieczna.
> Nie pije od dwoch lat. Teraz dopiero wiem, jakie zycie jest wspaniale. Z
> zona i dziecmi kochamy sie bardzo. Dobrze byloby, gdyby spotkali sie tutaj
> ludzie, ktorzy opanowali swoj nalog z tymi, ktorzy chcieliby to zrobic.
>
> Dany

----
Szczerze gratuluję !!!

Znam sprawy uzależnienia od alkoholu dość dobrze ( choć nie z autopsji ) -
naprawdę niewielu ludzi dochodzi do takiego momentu , do którego Ty
doszedfłeś.
Jednak jeszcze nie złapałeś Pana Boga za pięty - znam przypadki alkoholuków
po 15-letniej abstynencji, którzy wrócili do nałogu.
Nie pijesz od dwóch lat, więc masz prawdopodobnie już za sobą kryzys, który
nastepuje ok. 1 roku abstynencji - niestety to powszechne.
( zachłyśniecie się wiarą w siebie, swoją "mocą" i możliwościami - od tego
krok do stwierdzenia : "Tyle osiągnąłem, jestem taki silny, wiec 1, czy 2
lampki wina mi nie zaszkodzą" i ... cały młyn zaczyna się od początku. )

Dlatego pamiętaj - jesteś chory do końca życia i nigdy nie będziesz
silniejszy od "wódy".

Trzymaj się i nie strać tego, co osiągnąłeś !!!

P.S.
Nie przyjmuj się tymi głupkami, którzy nie mają nic do powiedzenia i z nudów
czepiają sie słówek.

Pozdowienia
TomFil

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2001-01-23 10:07:27

Temat: Re: Czesc !
Od: "Dany W" <t...@b...de> szukaj wiadomości tego autora

"Tom Fil" <t...@p...onet.pl> pisze:

> Nie przyjmuj się tymi głupkami, którzy nie mają nic do powiedzenia i z
nudów
> czepiają sie słówek.

Pewno, ze nie, ja tez tak kiedys robilem, w zasadzie chcialo mi sie wyc i
ryczec
i mialem bardzo wiele pytan i wiele do wygarniecia, co mi na sercu lezalo,
ale sobie
tylko pokpiwalem z innych, i chojrakowalem, i caly problem staralem sie
kierowac
na jakies uboczne tory, bagatelizujac, rozmywajac w zartach i
zlosliwosciach itd.


Dany

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2001-01-23 10:07:32

Temat: Re: Czesc !
Od: "Dany W" <t...@b...de> szukaj wiadomości tego autora

"Marzena Lubkiewicz" <m...@p...onet.pl> pisze:
>
> > Pomogla mi terapia, szesciomiesieczna.
> Możesz coś bliżej?

Ja ja robilem w Niemczech, bo tu mieszkam juz 20 lat ale w Polsce
tez sa, wrzuce to informacje jak znajde.


Dany


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2001-01-23 14:14:06

Temat: Re: Czesc !
Od: "Ewa Cichowska" <_...@p...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Dany W" <t...@b...de> napisał w wiadomości
news:94g0an$disof$1@ID-30483.news.dfncis.de...
> Jestem alkoholikiem, do tego bralem kilka lat kokaine. Pilem wiele lat,
> chyba ze dwadziescia a moze wi wiecej, okresowo, ostatnio miesiacami w
> kawalku. Probowalem wiele razy przestac pic, udawalo mi sie kilka miesiecy
> ale znow zaczynalem, bylem juz calkiem zrezygnowany, ostatnie lata
> "bronilem" sie przed piciem kokaina, bralem po 5 gramow dziennie. Dzieci i
> zona mnie nienawidzialy, a ja ich. Pomogla mi terapia, szesciomiesieczna.
> Nie pije od dwoch lat. Teraz dopiero wiem, jakie zycie jest wspaniale. Z
> zona i dziecmi kochamy sie bardzo. Dobrze byloby, gdyby spotkali sie tutaj
> ludzie, ktorzy opanowali swoj nalog z tymi, ktorzy chcieliby to zrobic.
>
> Dany
>

Gratuluję i życze wytrwania w tym wspaniałym życiu. Mój ojcice byl
alkoholokiem, zerwał z nałogiem ale jego teriapia była piekłem dla
rodziny... wiem co czujesz, co czuje Twoja rodzina. Jednak daje sie odbdować
ze zgliszczy cos nowego. Dobrego. Warto, by wiecej ludzi potrafiło walczyć i
robiło to skutecznie. To bardzo dużo, co zrobiłeś - chciałam Ci to tylko
powiedzieć. Napawasz nadzieją że bedzie lepiej i że być tak może.

EWA

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2001-01-24 07:39:04

Temat: Re: Czesc !
Od: "Mr. Brzoza" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam Dany,

Na tej grupie powino być więcej takich osób jak ty.

Post rozwinął się bardzo ale poruszany jest z niego głownie problem
alkocholu.

Mnie bardziej interesuje problem uzalerznienia od kokainy. Czy możesz coś
więcej napisać na ten temat?

Pozdrawiam

Mr. Brzoza

"Dany W" <t...@b...de> wrote in message
news:94g0an$disof$1@ID-30483.news.dfncis.de...
> Jestem alkoholikiem, do tego bralem kilka lat kokaine. ...>

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2001-01-24 07:39:21

Temat: Re: Czesc !
Od: "Janusz" <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Marzena Lubkiewicz" <m...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:94i5em$rbt$1@news.tpi.pl...
>
> > Pomogla mi terapia, szesciomiesieczna.
> Możesz coś bliżej?
>
> Pozdrawiam
> Marlubek
>
> Zasadnicze rodzaje terapii to terapia otwarta gdzie tworzy się grupy
wstępne, po skończeniu których są dalsze szczeble. Ja skończyłem właśnie
taką terapię.
Są terapie zamknięte o dość rygorystycznym programie leczenia gdzie rewizje
w poszukiwaniu alkoholu lub innych środków poprawiających nastrój są bardzo
częste, nawet za tabletki od bólu głowy można wylecieć.
Terapii można poddać się dobrowolnie lub zostać zmuszonym przez sąd.Jeżeli
chcesz się dowiedzieć więcej o terapiach to proponuję wizytę w poradni
uzależnień lub u konsultanta ds. uzależnień.Jest też sporo literatury:
V.Johnson "Od jutra nie piję", H.Szczepańska "Żony alkoholików", E.Królak
"Jak mówić nie" i wiele, wiele innych.Służę dalszymi tytułami jeśli to kogoś
interesuje.
Pozdrawiam Janusz

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2001-01-24 10:26:44

Temat: Re: Czesc !
Od: "Dany alkoholik" <t...@b...de> szukaj wiadomości tego autora

"Mr. Brzoza" <m...@p...onet.pl> pisze miedzy innymi:

> Mnie bardziej interesuje problem uzalerznienia od kokainy. Czy możesz coś
> więcej napisać na ten temat?


W moim przypadku nie da sie bez nawiazania do alkoholu, ale poza tym
sprobuje:

Po kilku latach wzglednej przerwy w piciu
( w 1991 roku postanowilem i obiecalem zonie, ze nie bede pil i przez 6 lat
pilem
raz w roku, 3-4 dni do upadlego, wtedy, kiedy zona z dziecmi wyjezdzali na
urlop,
a poza tym nawet w Sylwestra "raczylem sie " tylko mineralna ),
gdzies w 1996 pewnego dnia zaczalem znow pic, wpierw piwo tzw.
"bezalkoholowe"
dla towarzystwa ( moimi partnerami w firmie byli wowczas pijacy i to
sporo ),
kilka dni pozniej juz normalne a jeszcze kilka dni pozniej do upadlego.
Jestem agresywny po alkoholu i niestety, po raz kolejny zrobilem awanture w
domu
co mnie przerazilo i znow postanowilem sobie nie pic, ale tym razem
wytrzymalem
raptem trzy miesiace i ( zylem wowczas w duzym stresie, mialem w firmie duza
odpowiedzialnosc ) znow siegnalem do mojego ulubionego wowczas "Remi Martin"
- z mysla "tylko lyk, tylko troszke na lekarstwo, na stres" - i znow pilem
przez
trzy tygodnie do upadlego.

I znow zalowalem, ale uwazalem, ze potrzebuje czegos na ten cholerny stres
wiec razem z jednym z partnerow siegnalem do kokainy. I prosze ! - stres jak
reka
odjal, nagle nie ciagnelo mnie do kieliszka, a jesli nawet lyknalem kilka
lampek
koniaku, to moglem pohamowac dalsze picie kilkoma siezkami koki a oddech
fachowo "poprawic" mietowkami i nawet pracowac dalej.

Sukces ! Nagle znow moglem pic "normalnie" dzieki kokainie !!!

Trzy, moze cztery miesiace toto funkcjonowalo, az zaczely sie piekielne bole
w nosie i skroniach, bralem coraz wiecej koki (zeby nie pic ) i pilem coraz
wiecej alkoholu ( zeby stlumic bol ). Przestalem chodzic do domu, zaczalem
wegetowac w moim biurze, obstawiony butelkami i oblozony paczuszkami z koka.
W koncu w stanie delirium zostalem zawieziony przez kolege do szpitala na
moje
pierwsze szpitalne odtrucie, gdzie w ramach motywacji dowiedzialem sie
wreszcie conieco
o nalogu. Swiete postanowienia plus pewnosc siebie sprawily, ze jakis czas
bralem tylko koke ( po niej nie bylem agresywny, malo tego, po niej wydawalo
mi sie,
ze jestem w porzadku, ze jestem super, w domu i w firmie ) znow wrocily bole
w nosie
i znow zaczalem pic. znow ponad miesiac wegetacji w biurze i odtrucie i tak
toczylo sie
kilka razy, przez trzy lata, upadalem coraz nizej, ale kokanina wciaz
powodowala,
ze czulem sie super i niewinny i nie moglem dostrzec czy odczuc rozmiarow
kleski.
Bralem okolo 3 - 5 gramow koki dziennie, wskutek moich ukladow i sytuacji
finansowej
mialem ja na telefon z podaniem do biura o kazdej porze dnia i nocy.
Az wreszcie zdecydowalem sie na terapie odwykowa , gdy w domu doszlo do
kryzysu.
Ale i tu jeszcze - gotow do wszelkich dzialan aby przestac pic - kokaine
widzialem
jako moja sojuszniczke i na przyszlosc.
Dopiero w trakcie terapii, po okolo dwoch miesiacach, dzieki abstynencji i
bezcennej
pomocy terapeutycznej - wdziecznosc dla tych ludzi bede nosil w sercu do
konca zycia -
zaczelo sie cos ze mna dziac, czego nie moglem poczatkowo zrozumiec. Jakies
sprzecznosci,
jakies niewytlumaczalne, nowe uczucia niewiadomego pochodzenia, z ktorymi
usilowalem
sobie poradzic, je zrozumiec az dostalem halucynacji, wydawalo mi sie co i
raz, ze
mnie olsnilo, ze np. moja terapeutka to niewatpliwie drugie wcielenie mojej
nieurodzonej
siostry, ktora poronila moja matka, gdy mialem bodajze 2 latka - i tym
podobne
"wytlumaczenia" moich uczuc snuly mi sie po glowie.
Gdybym mial koke pod reka, wzialbym w tym momencie bez wahania "dla
rozjasnienia umyslu"
i dla " zrozumienia sytuacji". Czulem, ze mi potrzebna, ze moze mi pomoc !
A wszystko chyba dlatego, ze te uczucia, ktore po czasie tlumienia i
wypaczania kokaina
zaczely powracac - milosc bliskich, wrazliwosc, wzruszenie, smutek,
serdecznosc -
wciaz jeszcze usilowalem "wbudowac" w moja osobowosc obok tych, ktore w
sobie
"zaprogramowalem" przy uzyciu kokainy. Az powoli zaczalem pojmowac, ( nie
tyle
rozumem, ile sercem ), ze cala moja osobowosc przez ostatnie lata wypaczona
byla
przez kokaine, ze wydawalo mi sie, ze kocham to, czego w gruncie rzeczy
nienawidzialem,
lubie, czego nie cierpialem itd. itd. i zaczalem sie zegnac z ta wewnetrzna
maska, z tym murem
wewnetrzego falszu, wybudowanego przezemnie samego, a w miejsce falszerstw
powoli
powracaly te wlasciwe uczucia.
Dzis wiem, jaka bestia - to jest wlasciwie slowo - bestia - uczynilem siebie
przy pomocy
kokainy. Alkohol, moj wrog - tu malo mialem watpilwosci i gotow bylem sie z
nim pozegnac
bez zalu. Ale kokaina przeciez nie upijala, wprost przeciwnie, czynila mnie
pozornie lepszym
bardziej swiadomym, wrazliwym - ale to byla tylko zluda i urojenie.
Tragiczne, gdyz
zamiast odbierac otoczenie, byc wrazliwym na moich bliskich, bylek wplatany
tylko
w pulapke moich wlasnych, sfalszowanych uczuc i zludnego przekonania, ze
jest dobrze.
Ciezko bylo oddac "samego siebie", czy raczej to, co sie za siebie samego
uwazalo.
Noge mozna stracic, nerke podarowac, ale oddac wlasne "ja" ?
Straszne to uczucie, gdy wydaje sie, ze sie traci samego siebie, bedac
jednoczesnie
przekonanym, ze niczego nie bedzie w zamian - ale to zluda. To pozorne "ja"
to byla
tylko ta sfalszowana bestia, a to, co sie zaczelo przebijac, to bylo dopiero
to moje wlasciwe
"ja", to, co mnie czyni samym soba.
Mam dzienniczek z tych szesciu miesiecy terapii, bylo naszym obowiazkiem
kazdego wieczora
poswiecic godzine i zapisac nasze przezycia i refleksje z minionego dnia.
Kiedy dzis to
czytam, przeraza mnie, jaka bylem bestia, jakim glazem, jak bylem
zaskorupiony w tej
otoczce urojenia, a z drugiej strony jest mi siebie samego straszliwe przez
to zal.
I chyba dopiero ten zal, to jest to potrzebne uczucie i naprawde sygnal, ze
cos sie zmienilo
nie tylko na pozor, dla otoczenia i swietego spokoju na zewnatrz, ale i
wewnatrz, we mnie samym.
Dzis moge kochac i akceptowac siebie samego i dzieki temu moge byc kochanym
przez innych,
a kiedys ? Ktoz chce i moze kochac kogos, kto sam siebie nie moze kochac,
kto sam siebie
nienawidzi ? Dzis moge powiedziec cos milego z serca, kiedys mowilem to
tylko dla innych.
I tak dalej - kokaina to zlodziej duszy, to zlodziej uczuc, paskudny, gdyz
wkrada sie niepostrzezenie
i dziala wciaz jeszcze, choc miesiacami jej sie nie bralo. I niech bedzie
kazdy, kto bierze, swiadom
tego, ze kokaina przypomni sie i po kilku miesiacach i sprytnie wkradnie w
zycie akurat wtedy,
gdy wydaje sie, ze sie z nia wlasnie udalo rozprawic a jedna mala sciezka
"tylko dla
utrwalenia poprawy i osiagniec" jest potrzebna i sluszna - i znow zapanuje
nad czlowiekiem.
Po trzech miesiacach zaczalem odzyskiwac siebie, przez nastepne trzy
miesiace udalo mi sie
to w zacznym stopniu ale i dzis jeszcze nie moge powioedziec, ze jestem
gotow. Moze to juz
dalszy proces, nowe zycie, ktore zyje obecnie, ale i dzis, po dwoch latach,
co jakis szas zdarza
mi sie sen, ze lezy przede mna na stole gora kokainy, wielka gora bialego
sniegu, az sypie sie
na podloge, a w rece mam moja zlota rureczke i wystarczyloby tylko wsadzic
ja w nos.

Kiedy dzis pomysle o alkoholu, otrzasa mnie: wspomnienie tego zla, co
narobilem, wspomnienie
tego bolu stawow i miesni w okresie odtruwania, paskuda.

Ale kiedy czasem pojawi sie mysl o kokainie, rzadko, ale zdarza sie, ze tak
jakby chmurka
przeleci przez glowe, to pierwsze uczucie ( bo nawet nie mysl ) jest, ze
byloby faknie, bo jest
przeciez dobrze a dzieki kokainie byloby po prostu jeszcze lepiej. Szybko
lapie sie za kolnierz
i potrzasam samym soba, mowie sobie, ze to tylko diabel na tyle dobry, ze
udaje aniola, bo
wiem, ze to absurd, stary program, ale to jest jeszcze we lbie i co gorsza,
w sercu, i kto wie,
czy nie pozostanie do konca zycia. Coz, musze pamietac, ze alkoholizm mam
zaprogramowany
w organizmie a kokainizm w duszy, i dopoki o tym nie zapomne, mam szanse
zyc.


Dany












› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2001-01-25 08:01:08

Temat: Re: Czesc !
Od: "Marzena Lubkiewicz" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Terapii można poddać się dobrowolnie lub zostać zmuszonym przez sąd.
Znasz może podstawę prawną? Niestety ustawa o zdrowiu psychicznym (czy jakoś
tak) pozwala na leczenie przymusowe tylko w przypadku zagrożenia życia
swojego lub kogoś. Dopiero po tym jak lekarz stwierdza ostrą psychoze można
leczyć uzależnionych. przynajmniej tak jest z moich doświadczeń.

> Służę dalszymi tytułami jeśli to kogoś interesuje.
Poproszę.

Pozdrawiam
Marzena


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Subkultury...
kawa
cancel <Pine.LNX.4.21.010121174 2590.13774-100000@fargo. cgs.pl>
Test

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Psycho - farmacja
Nałogi ...
Wszyscy zdrowi?
alkoholizm, gdzie znalezc pomoc na G.Slasku
Mityng DDA/DDD

zobacz wszyskie »