Strona główna Grupy pl.soc.uzaleznienia Czesc ! Re: Czesc !

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Czesc !

« poprzedni post następny post »
Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!poznan.rmf.pl!fargo.
cgs.poznan.pl!moderators!zuzanka
From: "Dany alkoholik" <t...@b...de>
Newsgroups: pl.soc.uzaleznienia
Subject: Re: Czesc !
Date: 24 Jan 2001 11:26:44 +0100
Organization: p.s.u. Moderators, Inc.
Lines: 196
Approved: z...@t...eu.org
Message-ID: <94m5bh$dvt3s$1@ID-30483.news.dfncis.de>
References: <94g0an$disof$1@ID-30483.news.dfncis.de> <94kd8g$ghg$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: fargo.cgs.pl
X-Trace: fargo.cgs.pl 980332004 20645 212.126.5.98 (24 Jan 2001 10:26:44 GMT)
X-Complaints-To: a...@c...pl
NNTP-Posting-Date: 24 Jan 2001 10:26:44 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4133.2400
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4133.2400
X-Moderator: Małgorzata Opalińska Krzyżaniak <z...@t...eu.org>
X-Moder-Tool: modArc v1.034faq, last rev. 1997.01.06/lg19990813
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.uzaleznienia:221
Ukryj nagłówki

"Mr. Brzoza" <m...@p...onet.pl> pisze miedzy innymi:

> Mnie bardziej interesuje problem uzalerznienia od kokainy. Czy możesz coś
> więcej napisać na ten temat?


W moim przypadku nie da sie bez nawiazania do alkoholu, ale poza tym
sprobuje:

Po kilku latach wzglednej przerwy w piciu
( w 1991 roku postanowilem i obiecalem zonie, ze nie bede pil i przez 6 lat
pilem
raz w roku, 3-4 dni do upadlego, wtedy, kiedy zona z dziecmi wyjezdzali na
urlop,
a poza tym nawet w Sylwestra "raczylem sie " tylko mineralna ),
gdzies w 1996 pewnego dnia zaczalem znow pic, wpierw piwo tzw.
"bezalkoholowe"
dla towarzystwa ( moimi partnerami w firmie byli wowczas pijacy i to
sporo ),
kilka dni pozniej juz normalne a jeszcze kilka dni pozniej do upadlego.
Jestem agresywny po alkoholu i niestety, po raz kolejny zrobilem awanture w
domu
co mnie przerazilo i znow postanowilem sobie nie pic, ale tym razem
wytrzymalem
raptem trzy miesiace i ( zylem wowczas w duzym stresie, mialem w firmie duza
odpowiedzialnosc ) znow siegnalem do mojego ulubionego wowczas "Remi Martin"
- z mysla "tylko lyk, tylko troszke na lekarstwo, na stres" - i znow pilem
przez
trzy tygodnie do upadlego.

I znow zalowalem, ale uwazalem, ze potrzebuje czegos na ten cholerny stres
wiec razem z jednym z partnerow siegnalem do kokainy. I prosze ! - stres jak
reka
odjal, nagle nie ciagnelo mnie do kieliszka, a jesli nawet lyknalem kilka
lampek
koniaku, to moglem pohamowac dalsze picie kilkoma siezkami koki a oddech
fachowo "poprawic" mietowkami i nawet pracowac dalej.

Sukces ! Nagle znow moglem pic "normalnie" dzieki kokainie !!!

Trzy, moze cztery miesiace toto funkcjonowalo, az zaczely sie piekielne bole
w nosie i skroniach, bralem coraz wiecej koki (zeby nie pic ) i pilem coraz
wiecej alkoholu ( zeby stlumic bol ). Przestalem chodzic do domu, zaczalem
wegetowac w moim biurze, obstawiony butelkami i oblozony paczuszkami z koka.
W koncu w stanie delirium zostalem zawieziony przez kolege do szpitala na
moje
pierwsze szpitalne odtrucie, gdzie w ramach motywacji dowiedzialem sie
wreszcie conieco
o nalogu. Swiete postanowienia plus pewnosc siebie sprawily, ze jakis czas
bralem tylko koke ( po niej nie bylem agresywny, malo tego, po niej wydawalo
mi sie,
ze jestem w porzadku, ze jestem super, w domu i w firmie ) znow wrocily bole
w nosie
i znow zaczalem pic. znow ponad miesiac wegetacji w biurze i odtrucie i tak
toczylo sie
kilka razy, przez trzy lata, upadalem coraz nizej, ale kokanina wciaz
powodowala,
ze czulem sie super i niewinny i nie moglem dostrzec czy odczuc rozmiarow
kleski.
Bralem okolo 3 - 5 gramow koki dziennie, wskutek moich ukladow i sytuacji
finansowej
mialem ja na telefon z podaniem do biura o kazdej porze dnia i nocy.
Az wreszcie zdecydowalem sie na terapie odwykowa , gdy w domu doszlo do
kryzysu.
Ale i tu jeszcze - gotow do wszelkich dzialan aby przestac pic - kokaine
widzialem
jako moja sojuszniczke i na przyszlosc.
Dopiero w trakcie terapii, po okolo dwoch miesiacach, dzieki abstynencji i
bezcennej
pomocy terapeutycznej - wdziecznosc dla tych ludzi bede nosil w sercu do
konca zycia -
zaczelo sie cos ze mna dziac, czego nie moglem poczatkowo zrozumiec. Jakies
sprzecznosci,
jakies niewytlumaczalne, nowe uczucia niewiadomego pochodzenia, z ktorymi
usilowalem
sobie poradzic, je zrozumiec az dostalem halucynacji, wydawalo mi sie co i
raz, ze
mnie olsnilo, ze np. moja terapeutka to niewatpliwie drugie wcielenie mojej
nieurodzonej
siostry, ktora poronila moja matka, gdy mialem bodajze 2 latka - i tym
podobne
"wytlumaczenia" moich uczuc snuly mi sie po glowie.
Gdybym mial koke pod reka, wzialbym w tym momencie bez wahania "dla
rozjasnienia umyslu"
i dla " zrozumienia sytuacji". Czulem, ze mi potrzebna, ze moze mi pomoc !
A wszystko chyba dlatego, ze te uczucia, ktore po czasie tlumienia i
wypaczania kokaina
zaczely powracac - milosc bliskich, wrazliwosc, wzruszenie, smutek,
serdecznosc -
wciaz jeszcze usilowalem "wbudowac" w moja osobowosc obok tych, ktore w
sobie
"zaprogramowalem" przy uzyciu kokainy. Az powoli zaczalem pojmowac, ( nie
tyle
rozumem, ile sercem ), ze cala moja osobowosc przez ostatnie lata wypaczona
byla
przez kokaine, ze wydawalo mi sie, ze kocham to, czego w gruncie rzeczy
nienawidzialem,
lubie, czego nie cierpialem itd. itd. i zaczalem sie zegnac z ta wewnetrzna
maska, z tym murem
wewnetrzego falszu, wybudowanego przezemnie samego, a w miejsce falszerstw
powoli
powracaly te wlasciwe uczucia.
Dzis wiem, jaka bestia - to jest wlasciwie slowo - bestia - uczynilem siebie
przy pomocy
kokainy. Alkohol, moj wrog - tu malo mialem watpilwosci i gotow bylem sie z
nim pozegnac
bez zalu. Ale kokaina przeciez nie upijala, wprost przeciwnie, czynila mnie
pozornie lepszym
bardziej swiadomym, wrazliwym - ale to byla tylko zluda i urojenie.
Tragiczne, gdyz
zamiast odbierac otoczenie, byc wrazliwym na moich bliskich, bylek wplatany
tylko
w pulapke moich wlasnych, sfalszowanych uczuc i zludnego przekonania, ze
jest dobrze.
Ciezko bylo oddac "samego siebie", czy raczej to, co sie za siebie samego
uwazalo.
Noge mozna stracic, nerke podarowac, ale oddac wlasne "ja" ?
Straszne to uczucie, gdy wydaje sie, ze sie traci samego siebie, bedac
jednoczesnie
przekonanym, ze niczego nie bedzie w zamian - ale to zluda. To pozorne "ja"
to byla
tylko ta sfalszowana bestia, a to, co sie zaczelo przebijac, to bylo dopiero
to moje wlasciwe
"ja", to, co mnie czyni samym soba.
Mam dzienniczek z tych szesciu miesiecy terapii, bylo naszym obowiazkiem
kazdego wieczora
poswiecic godzine i zapisac nasze przezycia i refleksje z minionego dnia.
Kiedy dzis to
czytam, przeraza mnie, jaka bylem bestia, jakim glazem, jak bylem
zaskorupiony w tej
otoczce urojenia, a z drugiej strony jest mi siebie samego straszliwe przez
to zal.
I chyba dopiero ten zal, to jest to potrzebne uczucie i naprawde sygnal, ze
cos sie zmienilo
nie tylko na pozor, dla otoczenia i swietego spokoju na zewnatrz, ale i
wewnatrz, we mnie samym.
Dzis moge kochac i akceptowac siebie samego i dzieki temu moge byc kochanym
przez innych,
a kiedys ? Ktoz chce i moze kochac kogos, kto sam siebie nie moze kochac,
kto sam siebie
nienawidzi ? Dzis moge powiedziec cos milego z serca, kiedys mowilem to
tylko dla innych.
I tak dalej - kokaina to zlodziej duszy, to zlodziej uczuc, paskudny, gdyz
wkrada sie niepostrzezenie
i dziala wciaz jeszcze, choc miesiacami jej sie nie bralo. I niech bedzie
kazdy, kto bierze, swiadom
tego, ze kokaina przypomni sie i po kilku miesiacach i sprytnie wkradnie w
zycie akurat wtedy,
gdy wydaje sie, ze sie z nia wlasnie udalo rozprawic a jedna mala sciezka
"tylko dla
utrwalenia poprawy i osiagniec" jest potrzebna i sluszna - i znow zapanuje
nad czlowiekiem.
Po trzech miesiacach zaczalem odzyskiwac siebie, przez nastepne trzy
miesiace udalo mi sie
to w zacznym stopniu ale i dzis jeszcze nie moge powioedziec, ze jestem
gotow. Moze to juz
dalszy proces, nowe zycie, ktore zyje obecnie, ale i dzis, po dwoch latach,
co jakis szas zdarza
mi sie sen, ze lezy przede mna na stole gora kokainy, wielka gora bialego
sniegu, az sypie sie
na podloge, a w rece mam moja zlota rureczke i wystarczyloby tylko wsadzic
ja w nos.

Kiedy dzis pomysle o alkoholu, otrzasa mnie: wspomnienie tego zla, co
narobilem, wspomnienie
tego bolu stawow i miesni w okresie odtruwania, paskuda.

Ale kiedy czasem pojawi sie mysl o kokainie, rzadko, ale zdarza sie, ze tak
jakby chmurka
przeleci przez glowe, to pierwsze uczucie ( bo nawet nie mysl ) jest, ze
byloby faknie, bo jest
przeciez dobrze a dzieki kokainie byloby po prostu jeszcze lepiej. Szybko
lapie sie za kolnierz
i potrzasam samym soba, mowie sobie, ze to tylko diabel na tyle dobry, ze
udaje aniola, bo
wiem, ze to absurd, stary program, ale to jest jeszcze we lbie i co gorsza,
w sercu, i kto wie,
czy nie pozostanie do konca zycia. Coz, musze pamietac, ze alkoholizm mam
zaprogramowany
w organizmie a kokainizm w duszy, i dopoki o tym nie zapomne, mam szanse
zyc.


Dany












 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
25.01 Marzena Lubkiewicz
25.01 Dolores
29.01 Janusz
30.01 Kristoff
01.02 Karol
05.02 Janusz
Psycho - farmacja
Nałogi ...
Wszyscy zdrowi?
alkoholizm, gdzie znalezc pomoc na G.Slasku
Mityng DDA/DDD
jak się bawią myszki
jednocześnie
papieroski
Środowiskowy żargon
alkoholizm
potrzebuje waszej historii
Nikt tu ze mną nie wytrzymał
brown...etc
zmeczenie
Palenie można rzucić...
Ma 102 lata i wciąż prowadzi auto. Profesor ds. żywienia zdradza siedem zasad długowieczności
Medicine, medicine - 199 Live videos
Domowa medycyna - ależ to bardzo proste
Kanałowe leczenie zęba dużą wiertarkÄ
Kanałowe leczenie zęba dużą wiertarkÄ
Protokół Rehabilitacji Pacjentki Długoterminowej w Śpiączce 1. Cel protokołu
Schemat terapii pacjentki długoterminowej w śpiączce - krok po kroku 1. Stała obecność i kontakt emocjonalny
Córka Ewy Błaszczyk jest w śpiączce od 25 lat.
Nowy zestaw ćwiczeń odmładzających na piątek
Ewa Błaszczyk pokazała córkę w telewizji. "Ola, masz gości" https://www.msn.com/pl-pl/rozrywka/gwiazdy/ewa-b%C5%82aszczyk-pokaza%C5%82a-c%C3%B3rk%C4%99-w-telewizji-ola-masz-go%C5%9Bci/ar-AA1DI5Nn?ocid=BingNewsSerp&cvid=4c4c1c20f5d94529aa2dfde5f155fc3f&ei=
Pomagamy wybudzić córkę Ewy Błaszczyk, Olę ze śpiączki Sprowadzimy najlepszy na świecie zrobotyzowany egzoszkielet
Histotrypsja - Innowacyjna Metoda Leczenia Nowotworów za pomocą Ultradźwięków
Tytul: Infradźwieki, stymulacja mózgu i zdrowie człowieka: Znaczenie twardego kontaktu stóp z podłożem w zapobieganiu chorobom cywilizacyjnym i poprawie długowieczności
Zostań zębologiem - kup sobie latarkę UV i naprawiaj ubytki zębów
50 naukowych publikacji medycznych, badawczych, analitycznych dla każdego