| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-05-02 12:24:41
Temat: Czy potrzebna mi pomoc?Witam wszystkich grupowiczow,
Mam troche ponad 30 lat, meza i 3 dzieci. Od sierpnia ubieglego roku mieszkamy
z moja matka, ktora jest bardzo autorytarna osoba. Liczylam na to, ze
przeprowadzajac sie do niej, ona zyska dom pelen kochajacych ludzi, a moje
dzieci kochajaca babcie, a ja w koncu zblize sie do niej.
Niestety, od poczatku w domu trwa na przemian otwarta lub zimna wojna
przeplatana okresami "zawieszenia broni". Moj maz chce sie wyniesc jak
najszybciej, moje dzieci boja sie babci, a ja powoli trace sily...
Nie wiem, czy to juz histeria, czy powinnam poprosic kogos o pomoc. Nie wiem,
jak z nia rozmawiac, nie wiem, jak ratowac moja rodzine. Ona nie ma nikogo
oprocz nas, a traktuje nas udzielna ksiezna, bardzo z gory i bardzo ostro.
Jestem juz duza dziewczynka i moglabym sie ostro postawic, co czasami czynie,
ale to prowadzi tylko do awantur.
To sprawa rodzinna, troche sie obawiam, ze psycholog lub terapeuta mnie
wysmieje. Nie wiem, czy takie sprawy trafiaja do gabinetow. Bardzo potrzebuje
chociaz porozmawiac o tej sytuacji.
Pozdrawiam
Parrot
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-05-02 12:41:50
Temat: Re: Czy potrzebna mi pomoc?> Witam wszystkich grupowiczow,
Witaj
Nie masz mozliwosci wyprowadzic sie od mamy?
MOze kontakty sporadyczne, raz na jakis czas poprawily by ta sytuacje.
Moja tesciowa tez jest dyktatorem na calej lini i pomysl z zamieszkaniem z nia
okazal sie totalna kalpa juz po tygodniu.
Moj maz dwoil sie i troil zeby jakos to opanowac ale sie nie udalo.
W koncu stanelo na tym ze oznajmilam mu ze ja sie wyprowadzam a on niech robi co
chce.
Na szczescie wyprowadzil sie ze mna i uratowalismy nasze malzenstwo.
Aga
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-05-02 13:03:43
Temat: Re: Czy potrzebna mi pomoc?Aga wrote:
> Nie masz mozliwosci wyprowadzic sie od mamy?
Moge, tylko ona wtedy zostanie sama w wielkim domu, a z niczym sobie nie radzi
(moze dlatego, ze ma kupe ludzi do wyreczania sie). To ostatecznosc. dalam
sobie czas do polowy wakacji. Jesli nie pomoga inne srodki (licze na jakies
podpowiedzi, bo ja juz glupieje) i metody, to jeszcze wtedy zdaze znalezc nowa
szkole dla dzieci ( a to juz bedzie trzecia szkola dla mojej corki i druga dla
synow).
> MOze kontakty sporadyczne, raz na jakis czas poprawily by ta sytuacje.
Kiedys spotykalismy sie nie czesciej niz raz na dwa tygodnie. Kontakty byly
duzo lepsze, ale tez, gdy przychodzila do nas to:
1. wszystko musiala skomentowac (negatywnie)
2. o wszystkim musiala wiedziec (no po prostu wydawala z siebie pytania jak
karabin maszynowy)
3. kazala sie obslugiwac i skupiac na sobie uwage w 100%
Ale i tak chociaz czasami przytulila moje dzieci i powiedziala im cos milego.
Teraz tylko je "ustawia do pionu".
> Moja tesciowa tez jest dyktatorem na calej lini i pomysl z zamieszkaniem z
>nia okazal sie totalna kalpa juz po tygodniu.
U nas tez, ale myslalam, ze cos sie zmieni. Chyba za dlugo czekalam... Chociaz
z drugiej strony caly czas myslalam, ze wyprowadzka bedzie tak naprawde
ucieczka od problemu a nie jego rozwiazaniem.
> Moj maz dwoil sie i troil zeby jakos to opanowac ale sie nie udalo.
Skad to znam :(
> W koncu stanelo na tym ze oznajmilam mu ze ja sie wyprowadzam a on niech robi
>co chce.
Moj maz jest juz bliski tego. Mowi, ze czuje sie jak w wiezieniu...
> Na szczescie wyprowadzil sie ze mna i uratowalismy nasze malzenstwo.
Czyzby to bylo naprawde jedyne wyjscie? Moze jekies metody cojotechniczne, albo
co?
dziekuje Aga za wsparcie, bardzpo mi to potrzebne. Boje sie rozmawiac o tym z
mezem, bo jego odpowiedz moze byc tylko jedna - "wyniesmy sie chocby jutro". A
ja nie mam gotowej swojej odpowiedzi.
Pozdrawiam
Parrot
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-05-02 13:21:05
Temat: Re: Czy potrzebna mi pomoc?> Moge, tylko ona wtedy zostanie sama w wielkim domu, a z niczym sobie nie radzi
Hmm, nie chce ci nic insynuowac ale z moja tesciowa tez z niczym sobie nie
radzila, miala ciagle ataki serca itp. Dlatego m.in tam sie wprowadzilismy.
Po wyprowadzce okazalo sie to nie prawda.
Nie wiem czy takie sytuacje da sie rozwiazac.
pewnie masz racje ze wyprowadzka to ucieczka od problemu.
Tylko ze musisz sie zastanowic czy warto narazac wlasna rodzine.
Przeciez mozesz pomagac mamie nie mieszkajac z nia.
> > MOze kontakty sporadyczne, raz na jakis czas poprawily by ta sytuacje.
> Kiedys spotykalismy sie nie czesciej niz raz na dwa tygodnie. Kontakty byly
> duzo lepsze, ale tez, gdy przychodzila do nas to:
> 1. wszystko musiala skomentowac (negatywnie)
> 2. o wszystkim musiala wiedziec (no po prostu wydawala z siebie pytania jak
> karabin maszynowy)
> 3. kazala sie obslugiwac i skupiac na sobie uwage w 100%
A probowalas z nia rozmawiac?
Moze ja meczy wieksza ilosc ludzi w domu?
Punkty 1, 2 i 3 latwiej zniesc raz na jakis czas niz na codzien.\
> > Moj maz dwoil sie i troil zeby jakos to opanowac ale sie nie udalo.
> Skad to znam :(
Ja to znam z drugiej strony i uwierz ze to nie jest latwe dla nikogo.
> > W koncu stanelo na tym ze oznajmilam mu ze ja sie wyprowadzam a on niech
robi
> >co chce.
> Moj maz jest juz bliski tego. Mowi, ze czuje sie jak w wiezieniu...
Sama widzisz.
Tak juz jest ze wady walsnych rodzicow mozna jeszcze jakos przelknac
wytlumaczyc.
A tesciow gorzej zrozumiec.
> > Na szczescie wyprowadzil sie ze mna i uratowalismy nasze malzenstwo.
> Czyzby to bylo naprawde jedyne wyjscie? Moze jekies metody cojotechniczne,
albo
> co?
Nie wiem.
Sama nie rozwiazalam tego problemu.
ucieklam z tamtad.
Ale to poprawilo stosunku meza z jego mama.
Ja nie utrzymuje z tesciowa kontaktów.
> dziekuje Aga za wsparcie, bardzpo mi to potrzebne. Boje sie rozmawiac o tym z
> mezem, bo jego odpowiedz moze byc tylko jedna - "wyniesmy sie chocby jutro". A
> ja nie mam gotowej swojej odpowiedzi.
A moze jednak powinnas z nim pogadac?
Wysluchac jego racji, powiedziec swoje?
Sprobuj zrobic to na spokojnie, bez klotni, wypowiadania itp.
A pozniej rozwazcie wszystkie za i przeciw i podejmijcie decyzje.
:-)
My tak zrobilismy, co prawda najpierw oznajmilam ze sie wyprowadzam,ale
wysluchalismy sie nawzajem.
Pozdrawiam
Aga
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-05-02 13:22:59
Temat: Re: Czy potrzebna mi pomoc?
Użytkownik <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:57d6.00000001.3af005af@newsgate.onet.pl...
> > MOze kontakty sporadyczne, raz na jakis czas poprawily by ta sytuacje.
>
> Kiedys spotykalismy sie nie czesciej niz raz na dwa tygodnie. Kontakty byly
> duzo lepsze, ale tez, gdy przychodzila do nas to:
>
> 1. wszystko musiala skomentowac (negatywnie)
> 2. o wszystkim musiala wiedziec (no po prostu wydawala z siebie pytania jak
> karabin maszynowy)
> 3. kazala sie obslugiwac i skupiac na sobie uwage w 100%
>
> Ale i tak chociaz czasami przytulila moje dzieci i powiedziala im cos milego.
> Teraz tylko je "ustawia do pionu".
Sama widzisz - to nie jest zdrowa sytuacja dla zadnej ze stron.
Lepiej mamie pomagac mieszkajac osobno.
Wtedy nie wykluczam nawet uzgodnienia stanowisk - od czasu do czasu;).
Nie rob z tego tragedii tylko sie wyprowadzcie jak najszybciej i bez gniewu.
Znam wiele takich rodzin i niezle funkcjonuja.
Pozdrawiam:) - nie zamartwiaj sie
Eva
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-05-02 13:27:21
Temat: Re: Czy potrzebna mi pomoc?
Użytkownik <p...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:5...@n...onet.pl...
> Aga wrote:
> > Nie masz mozliwosci wyprowadzic sie od mamy?
>
> Moge, tylko ona wtedy zostanie sama w wielkim domu, a z niczym sobie nie
radzi
> (moze dlatego, ze ma kupe ludzi do wyreczania sie).
To będzie jej problem nie Twój.
Jedynym wyjściem, jest wyprowadzka.
Zmienić charakteru człowieka się nie da.
Spóbuj z nią na ten temat porozmawiać,
albo pójść wspólnie do psychologa.
Zrób to szybko, bo spokój Twojej rodziny
jest najważniejszy, a zranionych uczuć posklejać się nie da.
Pozdr.
Halina
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-05-02 13:32:23
Temat: Re: Czy potrzebna mi pomoc?Aga wrote:
> Hmm, nie chce ci nic insynuowac ale z moja tesciowa tez z niczym sobie nie
> radzila, miala ciagle ataki serca itp. Dlatego m.in tam sie wprowadzilismy.
> Po wyprowadzce okazalo sie to nie prawda.
Wysoce prawdopodobne. Mam jednak cholerne skrupuly. Moze to egoizm - chce
udowodnic, ze jestem lepsza niz w rzeczywistosci? No nie wiem. To
skomplikowane. Ale, choc wiem, ze to niepopularne, to moje dzieci kocham
bardziej niz matke i jesli sie wyniose to przede wszytskim dla nich, poem dla
meza, a potem dla siebie.
> Nie wiem czy takie sytuacje da sie rozwiazac.
> pewnie masz racje ze wyprowadzka to ucieczka od problemu.
Moze ktos tu juz mial taki przypadek?
> Tylko ze musisz sie zastanowic czy warto narazac wlasna rodzine.
> Przeciez mozesz pomagac mamie nie mieszkajac z nia.
Taaak, pod warunkiem, ze sie nie obrazi i nie odmowi wszelkiej pomocy (a tego
sie spodziewam). Wtedy rzeczywiscie zrobi sobie krzywde.
> A probowalas z nia rozmawiac?
Probowalam, podstawowy zarzut, to ze ona ma sie przystosowywac do nas
(????????) a nie my do niej (????????????). Podobno rzadzimy w jej wlasnym
domu, etc. Podczas tzw. powaznych rozmow, deklaruje milosc i oddanie, a za
chwile tak ruga dzieci, albo tak komus przygada, ze az nam kapcie spadaja.
> Moze ja meczy wieksza ilosc ludzi w domu?
No z pewnoscia meczy ja cala moja rodzina - ja tak to odbieram - ze mna na
czele.
> Punkty 1, 2 i 3 latwiej zniesc raz na jakis czas niz na codzien.\
>
> Ja to znam z drugiej strony i uwierz ze to nie jest latwe dla nikogo.
Wierze. Wlasnie siedzimy z mezem w pracy (ja w swojej on w swojej) i piszemy do
siebie maile pt. "Czy warto juz wracac do domu?". Normalni ludzie wlasnie
swietowaliby dlugi weekend.
> Ale to poprawilo stosunku meza z jego mama.
Poprawilo?
> A moze jednak powinnas z nim pogadac?
> Wysluchac jego racji, powiedziec swoje?
Musze najpierw poukladac wlasne emocje. na razie jestem strasznie rozbita.
Dziekuje i pozdrawiam
Parrot
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-05-02 13:35:38
Temat: Re: Czy potrzebna mi pomoc?Halina wrote:
> To będzie jej problem nie Twój.
Poniekad moj tez. Te wyrzuty sumienia :(
> Jedynym wyjściem, jest wyprowadzka.
> Zmienić charakteru człowieka się nie da.
Mialam nadzieje, ze znajde tu specow od zmiany charakterow, albo jakichs
tajemniczych metod dzialajacych na podswiadomosc...
> Spóbuj z nią na ten temat porozmawiać,
caly czas probuje...
> albo pójść wspólnie do psychologa.
Odpada. Nie da sie namowic.
> Zrób to szybko, bo spokój Twojej rodziny
> jest najważniejszy, a zranionych uczuć posklejać się nie da.
Oj, chyba sie oszukiwalam, ze da sie cos z tym zrobic...
Dzieki i pozdrawiam
parrot
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-05-02 13:37:22
Temat: Re: Czy potrzebna mi pomoc?Użytkownik <p...@p...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:3...@n...onet.pl...
(...)
> Nie wiem, czy to juz histeria, czy powinnam poprosic kogos o pomoc. Nie
wiem,
> jak z nia rozmawiac, nie wiem, jak ratowac moja rodzine. Ona nie ma nikogo
> oprocz nas, a traktuje nas udzielna ksiezna, bardzo z gory i bardzo ostro.
> Jestem juz duza dziewczynka i moglabym sie ostro postawic, co czasami
czynie,
> ale to prowadzi tylko do awantur.
Sprawa delikatna bo to jak by nie bylo Twoja matka...
Co znaczy ze ostre postawienie sie prowadzi do awantur?
Moze mama czuje sie zbyt pewnie bo jest u siebie?
Moze przeprowadzcie sie i jesli nie chcesz jej zostawic samej to wez ja DO
SIEBIE.... zawsze bedziesz mogla powiedziec: Mamusiu nie wtracaj sie bo nie
jestes u siebie!
Mysle ze mozna siegnac po ciezkie argumenty typu.... zostawimy cie sama jak
sie nie skonczysz wtracac itp.
Ale to niestety jest trudne bo:
- ciezko tak powiedziec matce
- jest ryzyko ze sie obrazi (choc moze to i dobrze bo bedzie cicho czas
jakis ;-) )
- powie: to spadajcie !
A moze dobrze by bylo siegnac do przeszlosci i wyciagnac jakies brudy... aby
w stosownej chwili rzec mamusi: A ty i tata to...., A u was bylo jeszcze
gorzej bo....
No i dobrze by bylo znalezc mamie cos do roboty. Niech cos robi bo bycmoze z
nudow sie wtraca... I dajcie jej do zrozumienia ze NIE JEST GLOWA RODZINY
!!!!
Wiesz, cieszy mnie to ze dostrzegasz problem! Znam przypadki ze corki byly
(sa) calkowice podlegle matkom i ich malzenstwa strasznie na tym cierpia.
Standardowy i znany przyklad tesciowej i ziecia. Ze swojej strony namawiam
Cie wiec do ZDECYDOWANEGO dzialania bo nie wiem jak dlugo Twoj maz moze to
jeszcze znosic...
Powodzenia
Loggy
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-05-02 13:38:20
Temat: Re: Czy potrzebna mi pomoc?Ewa wrote:
> Nie rob z tego tragedii tylko sie wyprowadzcie jak najszybciej i bez gniewu.
Bez gniewu????? Wchodza w gre dwa scenariusze:
1. Albo sie wyprowadzamy "tak jak stoimy" juz mi to zapowiedziala kilka razy w
awanturze (bo przeciez wszystko jest jej, co nie do konca jest prawda).
2. Albo ona nas wyrzuca "tak jak stoimy" co niczym sie nie rozni od opcji nr 1,
oprocz tego, ze mamy mniej czasu na szukanie mieszkania.
A na to wszystko patrza dzieci....
Pozdrawiam
parrot
PS To chyba gorsze niz rozwod :((
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |