| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2001-08-10 15:30:59
Temat: Re: Czy to jest milosc czy to jest kochanie?Ana:
> ... bo wedlug mnie to chory uklad.
Wg mnie - rowniez. :)
> Czy warto ufac takiemu facetowi i probowac
> budowac z nim wspolne zycie?
Rozwaz poddanie sie sytuacji. :)
Ty nic nie tracisz, a mozesz niemalo zyskac.
W koncu facet i tak bedzie musial wczesniej czy pozniej
postawic na kogos innego, wiec czemu nie mialabys
byc ta osoba.
On - teraz traci i moze jedynie nadal tracic bez wzgledu
na dalsze 'ruchy', albo stracic wszystko.
BTW tak to bywa ze czasami dawniejsze zwiazki
stanowia rodzaj reminiscencji w obecnych.
Ale kiedy wasz zwiazek okrzepnie ta sytuacja nie powinna
trawac nadal IMO, a jesli bedzie - coz... odpowiedz na Twe
pytanie stanie sie oczywista.
Wszystko w Twoich rekach - to rzadko zdarza sie w realnym
zyciu. :)
I jeszcze jedno: IMO jesli po dwoch latach waszego zwiazku
(magiczna liczba jak dla mnie :)) nadal bedziesz sie wachac
(tak jak teraz) to od razu smialo mozesz dac Sobie spokoj
- unikniesz w ten sposob tylko rozczarowan i komplikacji
w przyszlosci.
Milosc to milosc, albo ktos ja uwzglednia w swoim zyciu
albo 'sie dobrze bawi' i tyle. :)
Pozdrawiam,
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2001-08-11 19:41:42
Temat: Re: Czy to jest milosc czy to jest kochanie?Marku, moze w to nie uwierzysz ale tak jest naprawde. Moi rodzice znali sie
przed slubem dwa miesiace i do dzisiejszego dnia sa ze soba na dobre i zle.
Stworzyli wspanialy dom, rodzine, wychowali dwoje dzieci. Pewnie, ze byly
chwile gorsze ale gdzie ich nie ma. Najwazniejsze jest to, ze maja siebie i
moga na siebie zawsze liczyc. Wiec chyba nie ma na to reguly.
Użytkownik "Marek N." <m...@p...wp.pl> napisał w wiadomości
news:9l0t0l$g1p$1@news.lublin.pl...
>
> Ana <a...@h...pl> napisała m.in:
> > Jestem w zwiazku z facetem ...
> >Chodzi o to, ze on spotyka sie ze
> > swoja byla dziewczyna....
>
> Czesc !
> To co napisze, to wydaje sie takie idealistyczne, oderwane od czestych
> naszych reakcji.
> Gleboka milosc nie wymaga, nie stawia warunkow. Jesli jemu sie wydaje,
> ze takie postepowanie kieruje go do szczescia, to kochajac go tak bardzo
> gleboko, jego radosc powinna byc Twoja radoscia. Teoretycznie powinna, ale
> realia sa - wiemy jakie.
>
> > Dowiedzialam sie o tym przypadkiem, przyciskajac go
> > do muru...
> Czy to nie jest okazja dla Ciebie, by popracowac nad soba - niezaleznie w
> jakim zwiazku bedziesz? Czy z nim, czy kiedys z kims innym. To nam sie
> narzuca chyba odruchowo - przycisnac kogos do muru. I zwykle traktujemy to
> jako naturalne. Jakze trudno dac kochanej osobie CALKOWITA wolnosc...
>
> > Czy warto ufac takiemu facetowi i probowac budowac z nim
> > wspolne zycie?
> Dwa pytania, niby bardzo zbiezne, a jak bardzo odlegle...
> Uwazam, ze ufac warto - jesli zawiedzie zaufanie, to bedzie jego strata...
> (jesli Tobie uda sie podchodzic z bardzo gleboka miloscia).
> A wspolne zycie? To wg mnie duzo wieksza "ranga" odpowiedzi...
> Tworzenie dobrego zwiazku wymaga czasu. Ogromnego czasu. Moze przytocze
> fragmencik z ksiazki dotyczacej Dalajlamy:
> "... kiedy moi przyjaciele pytaja mnie, czy maja wziac slub, zazwyczaj
> najpierw pytam, jak dlugo sie znaja. Jezeli odpowiadaja, ze pare miesiecy,
> to zwykle odpowiadam, ze to za krotko. Jezeli mowia, ze kilka lat, to juz
> lepiej. To znaczy, ze nie tylko znaja swoje twarze i figury, ale glebsza
> nature...
> - To brzmi jak cytat z Marka Twaina - zaden mezczyzna ani kobieta nie
> wiedza, co to doskonala milosc, dopoki nie przezyja ze soba
cwiercwiecza...
> Dalajlama przytaknal i ciagnal: - Tak... Mysle, ze wiele problemow pojawia
> sie z tej wlasnie prostej przyczyny, ze dwoje ludzi nie mialo
wystarczajaco
> duzo czasu, aby sie poznac"
>
> I Twoj fragment zaczynajacy post:
> >Jestem w zwiazku z facetem od roku.
>
Moj wczesniejszy zwiazek trwal siedem lat i okazalo sie, ze nie wiele mamy
ze soba wspolnego. Dlatego teraz wolalabym uniknac bledow jakie spotkaly
mnie wczesniej.
> Czy to nie za krotko, by podejmowac ostateczna decyzje, czy "probowac
> budowac z nim wspolne zycie"? Oczywiscie, ewentualna negatywna decyzje juz
> mozna podjac, natomiast, co do jednoznacznie pozytywnej, to moze warto
> jeszcze poznac sie lepiej?
>
> Serdecznosci
> Marek
>
>
>
>
>
>
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-11 19:55:15
Temat: Re: Czy to jest milosc czy to jest kochanie?
Użytkownik "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> napisał w wiadomości
news:9l0uce$8ap$1@news.tpi.pl...
> Ana:
> > ... bo wedlug mnie to chory uklad.
>
> Wg mnie - rowniez. :)
>
> > Czy warto ufac takiemu facetowi i probowac
> > budowac z nim wspolne zycie?
>
> Rozwaz poddanie sie sytuacji. :)
> Ty nic nie tracisz, a mozesz niemalo zyskac.
> W koncu facet i tak bedzie musial wczesniej czy pozniej
> postawic na kogos innego, wiec czemu nie mialabys
> byc ta osoba.
> On - teraz traci i moze jedynie nadal tracic bez wzgledu
> na dalsze 'ruchy', albo stracic wszystko.
>
> BTW tak to bywa ze czasami dawniejsze zwiazki
> stanowia rodzaj reminiscencji w obecnych.
> Ale kiedy wasz zwiazek okrzepnie ta sytuacja nie powinna
> trawac nadal IMO, a jesli bedzie - coz... odpowiedz na Twe
> pytanie stanie sie oczywista.
>
> Wszystko w Twoich rekach - to rzadko zdarza sie w realnym
> zyciu. :)
>
> I jeszcze jedno: IMO jesli po dwoch latach waszego zwiazku
> (magiczna liczba jak dla mnie :)) nadal bedziesz sie wachac
> (tak jak teraz) to od razu smialo mozesz dac Sobie spokoj
> - unikniesz w ten sposob tylko rozczarowan i komplikacji
> w przyszlosci.
> Milosc to milosc, albo ktos ja uwzglednia w swoim zyciu
> albo 'sie dobrze bawi' i tyle. :)
>
> Pozdrawiam,
> Czarek
>
Wiesz Czarku mysle, ze masz racje twierdzac, ze to on duzo traci. Nie
jestem osoba pyszna czy wyniosla ale znam swoja wartosc i wiem, ze zasluguje
w zyciu na cos dobrego. Dlatego uwazam, ze nie powinno sie tolerowac
przypadkow, ktore nas wyniszczaja i burza nasze poczucie wartosci.
Dziekuje za slowa otuchy i pozdrawiam.
Anka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-12 09:45:12
Temat: Odp: Czy to jest milosc czy to jest kochanie?
Ana <a...@h...pl> napisała:
> Marku, moze w to nie uwierzysz ale tak jest naprawde. Moi rodzice znali
sie
> przed slubem dwa miesiace i do dzisiejszego dnia sa ze soba na dobre i
zle.
Ano! Dlaczego mialbym nie uwierzyc? Uwaznie czytam to co napisalas i nie
widze podstaw, dlaczego mialbym chocby probowac watpic...
> Najwazniejsze jest to, ze maja siebie i
> moga na siebie zawsze liczyc. Wiec chyba nie ma na to reguly.
Tu chyba trudno o 100 % reguly. Czy nie traktowac tego w kategoriach moze
prawdopodobienstwa. To co napisze nizej, to nei tyle chochi o liczby, bo
niby skad podac dokladne liczby, ale o sposob podejscia.
Niech malzenstwa, gdy ludzie wczesniej sa razem przez 2 miesiace beda udane
w 1%, a nieudane w 99%. To nie wyklucza, ze Twoi Rodzice sa wlasnie tym 1 %.
Wydaje mi sie, ze jest gleboka madrosc w zasadach gloszonych przez glowne
religie swiata i widze ogromna madrosc niektorych wybitnych ich wyznawcow. Z
ogromnym szacunkiem podchodze do slow Dalajlamy. Te slowa, ktore cytowalem w
ostatnim poscie maja wg mnie duza wymowe.
> Moj wczesniejszy zwiazek trwal siedem lat i okazalo sie, ze nie wiele mamy
> ze soba wspolnego. Dlatego teraz wolalabym uniknac bledow jakie spotkaly
> mnie wczesniej.
I tego unikniecia bledow Ci zycze. Sadze, ze i Ty jestes Osoba, ktora
inaczej patrzy na swiat, niz wtedy, gdy zaczynalas tamten wczesniejszy
zwiazek. I moze to pomoze Ci podejmowac trafne decyzje?
Serdecznosci
Marek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-12 11:42:41
Temat: Re: Czy to jest milosc czy to jest kochanie?
Użytkownik "Ana" <a...@h...pl> napisał w wiadomości
news:9kuv0l$o8q$1@news.tpi.pl...
> Jestem w zwiazku z facetem od roku. Wydawaloby sie, ze wszystko sie miedzy
> nami dobrze uklada, jest jednak cos co mnie w tym zwiazku nie odpowiada a
> czego nie moze zrozumiec moj chlopak. Chodzi o to, ze on spotyka sie ze
> swoja byla dziewczyna. Dowiedzialam sie o tym przypadkiem, przyciskajac go
> do muru i przedstawiajac dowody na to, ze wiem o ich potajemnych
spotkaniach
> przyznal sie do tego. Wytlumaczylam, ze sprawia mi w ten sposob przykrosc
i
> nie zycze sobie wiecej takich niespodzianek z jego strony. Walczyl uparcie
o
> ich znajomosc tlumaczac mi, ze nic ich juz nie laczy oprocz kolezenstwa.
sa tacy, ktorzy tolerowaliby taki stan rzeczy - do nich nie nalezysz, wiec
po co sie szarpac?
--
pozdrawia
Valérie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-12 16:58:33
Temat: Re: Czy to jest milosc czy to jest kochanie?>Wedlug mnie lepszym sposobem bylaby wczesniejsza rozmowa wyjasniajaca mi
>cala sytuacje. Ukrywajac ten fakt przede mna zrobil mi jeszcze wieksza
>przykrosc, bo w ten sposob okazal sie klamca. A przeciez kazdy zwiazek
>powinien byc budowany na zaufaniu.
Piekna formulka Aniu... Tylko, ze juz tak jest na tym swiecie, ze kazdy
klamie.. No chyba ze my mieszkamy w 2 roznych siwatach... Inna sprawa, ze
jednym klamanie wychodzi lepiej drugim gorzej:)))))))
>Dziekuje za slowa otuchy i zrozumienie. Trzymaj kciuki, bo probuje mu ufac
>ale to teraz zalezy tylko od niego.
Nie tylko teraz... zawsze zalezalo i zawsze zalezec bedzie.. Jesli bedzie
chcial z Toba zerwac to zerwie.. skoro tego nie zrobil to znaczy, ze nie
chce.. Po co wiec mu utrudniasz zycie wtracajac sie w skrawek jego
prywatnosci ????? Moze jeszcze kazesz nagrywac mu rozmowy z kazdym z kim sie
spotyka doszukujac sie zdrady.. Naprawde nie rozumiem takich osob jak ty..
Jak ktos chce cos naprawde znalesc to napewno znajdzie, zapewniam Cie...
Moze wystarczy przestac szukac i wszystko wroci do normy??? Nie myslalas tak
o tym???????
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-12 17:00:46
Temat: Re: Czy to jest milosc czy to jest kochanie?>Skoro to czysto koleżeńskie spotkania, to niech Twój chłopak zabiera Cię ze
>sob? na spotkania. Je?li zgodzi się na to, jest OK, je?li nie ... trudno.
>Pomy?l i podejmij decyzję (swoj? decyzję).
>Powodzenia m a r g a r e t k a
Jak idzie do pracy to tez ma ja zabrac ??? Bo przypadkiem moze spotkac
kolezanke z pracy i zaczac z nia rozmawiac ???? Nie traktuj faceta jak
niewolnika.. Jak ona mu tak powie to zapewniam Cie, ze jego reakcja bedzie
czyms w rodzaju powiedzenia odwal sie ja chce miec tez odrobine
prywatnosci.. choc byc moze on powie to w sposob bardziej delikatny..
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-12 17:09:20
Temat: Re: Czy to jest milosc czy to jest kochanie?
>> Najwazniejsze jest to, ze maja siebie i
>> moga na siebie zawsze liczyc. Wiec chyba nie ma na to reguly.
>Tu chyba trudno o 100 % reguly. Czy nie traktowac tego w kategoriach moze
>prawdopodobienstwa. To co napisze nizej, to nei tyle chochi o liczby, bo
>niby skad podac dokladne liczby, ale o sposob podejscia.
>Niech malzenstwa, gdy ludzie wczesniej sa razem przez 2 miesiace beda udane
>w 1%, a nieudane w 99%. To nie wyklucza, ze Twoi Rodzice sa wlasnie tym 1
%.
Czesto wlasnie dlatego, ze ludzie sie za dlugo zastanawiaja malzenstwa sa
nie udane..
Hmm mi sie wydaje, ze jesli ludzie sie naprawde kochaja to moga sie pobrac
szybko i tak beda szczeliwi...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2001-08-12 17:12:19
Temat: Re: Czy to jest milosc czy to jest kochanie?> Wiesz Czarku mysle, ze masz racje twierdzac, ze to on duzo traci. Nie
>jestem osoba pyszna czy wyniosla ale znam swoja wartosc i wiem, ze
zasluguje
>w zyciu na cos dobrego. Dlatego uwazam, ze nie powinno sie tolerowac
>przypadkow, ktore nas wyniszczaja i burza nasze poczucie wartosci.
Ten przypadek was wyniszcza ???? Mysle, ze tylko Ciebie.. Sorry, ale skoro
on chce sie spotykac.. a chce skoro sie spotyka to ty nie powinnas miec nic
do tego.. a tym bardziej nie powinnas miec mu tego za zle.. Jak by mi ktos
ciagle gadal z kim mam sie spotykac a z kim nie.. to bym pewnie zerwal z ta
osoba kontakt.. bo nie za bardzo lubie ograniczenia..
Pozdrawiam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |