Data: 2012-07-21 14:00:12
Temat: Czy wiedza obroni sie sama
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Znajomość biologii rozrodu człowieka u polityków PiS jest prawie żadna. Oni
przyszli na świat i żyją tylko dlatego, że trzy czwarte zarodków - według
ich retoryki "sióstr i braci" - obumarło.
Polityka z nauką może wygrywać, ale wcale nie znaczy to, że polityka ma
rację. Żeby zarodek mógł się rozwijać, musi w odpowiednim czasie trafić do
jamy macicy (okres tzw. okienka implantacyjnego). Co robi polityk? Dla niego
nie ma znaczenia, czy embrion jest prawidłowy, czy uszkodzony, czy ma szansę
przeżyć w jamie macicy, czy też nie; będzie go przenosić do macicy. Tak
zakłada projekt regulacji Jarosława Gowina, który wyklucza możliwość
mrożenia zarodków
.Po drugie, od polityka powinno oczekiwać się wiarygodności, uczciwości i
nieposługiwania się publicznie kłamstwem. Poseł Piecha twierdzi, że in vitro
można zastąpić naprotechnologią. Naprotechnologia uznaje leczenie
farmakologiczne, zabiegowe i jeśli te formy postępowania są nieskuteczne,
pozostaje adopcja. A zatem ponad połowa niepłodnych par nie dostanie żadnej
szansy na ciążę i poród.
I jeszcze taka uwaga: "Uprawiający" naprotechnologię mają świadomość, że z
chwilą rozpoznania nieodwracalnie uszkodzonych jajowodów, zaawansowanej
endometriozy, czynnika męskiego niepłodności (to dotyczy ponad 50 proc.
niepłodnych par) ludzie nie mają żadnej możliwości leczenia. Za co zatem
biorą ci lekarze pieniądze, i to nie małe? Jak to się ma do uczciwości?
Więcej...
http://wyborcza.pl/1,75515,12162314,Polityczna_nieko
mpetencja_i_In_vitro.html#ixzz21GWXjv00
|