| « poprzedni wątek | następny wątek » |
71. Data: 2006-11-02 07:05:02
Temat: Re: Dlaczego ludzie nie chcą mieć dzieci.Vicky wrote:
>
> > dlaczego decyzja matki jest dla
> > ciebie rownoznaczna z in vitro
>
> nie jest - to tylko przykład
>
ten nie wydaje mi sie dominujacy w Polsce, ale moze i masz racje
--
Come In Number 51, Your Time Is Up
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
72. Data: 2006-11-02 07:49:50
Temat: Re: Dlaczego ludzie nie chcą mieć dzieci.Vicky <b...@p...onet.pl> napisał(a):
>
> > Alez jak kto podaje wyniki, to na pytanie o szczegóły może je zapodać,
po co dwa razy tę samą robotę wykonywać?
>
> Jeśli bierzesz czynny udział w dyskusji na pewne tematy i je negujesz to
> powinnaś mieć pojęcie o tym o czym piszesz.
> A Ty idziesz na łatwizne - sprawdź sobie.
ja mam pojęcie, Ty powołujesz się na badania, to pewnie je przeszperałas i
znasz procenty, a nie tylko relację w Tinie? Jeśli ktoś coś pisze, to miło
by było rozwinąć temat oraz być przygotowanym na ripostę.
BO po prostu bzdury piszesz, pisząc, że jedyną przyczyną braku dzieci jest w
PL wygodnictwo potencjalnych rodziców. Albo czytałaś wyniki opracowań grupy
pijanych statystyków.
> Ja nie pamiętam nie ucze się tego
> na pamięć. Czytam opisy badań naukowych prowadzonych latami przez osoby
jak
> najbardziej kompetentne
jak kompetentne? W rocznikach statystycznych masz życiorysy statystyków?
Baju baj...
> > Akurat bidę widać po ludziach nie tylko w ich 4 ścianach.
>
> Akurat to nie piszemy o biedzie tylko o wygodnictwie.
Ty może piszesz, ja nie.
> > chyba niedokładnie czytałaś, w każdym razie moj przypadek to nie kazdy
> > przypadek - nie muszę byc reprezentatywna.
>
> Zazwyczaj czytam bardzo dokładnie ...
zły dzień zatem?
pozdr.H.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
73. Data: 2006-11-02 07:58:13
Temat: Re: Dlaczego ludzie nie chcą mieć dzieci.
Użytkownik "Logan" <e...@g...pl> napisał w wiadomości
news:118al7xsjf3x0.1eiagvt0020f0$.dlg@40tude.net...
> Dnia Tue, 31 Oct 2006 21:45:53 +0100, Przemysław Dębski napisał(a):
>
>> Na post po zbóju zaprosił
>> P.D.
>
> czy ja moge poprosic o pierwszego posta na priv?
http://groups.google.com/group/pl.sci.psychologia/ms
g/4374c3ddcb8f3858?hl=pl
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
P.S.
Strzałeczka :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
74. Data: 2006-11-02 08:08:54
Temat: Re: Dlaczego ludzie nie chcą mieć dzieci.
Użytkownik "Hania " <v...@g...SKASUJ-TO.pl> napisał w wiadomości
news:eib1qf$4n9$1@inews.gazeta.pl...
> Przemysław Dębski <p...@g...pl> napisał(a):
>
>> Oczywiście, że nie jesteśmy w stanie ogarnąć wszystkich możliwych
>> przypadków. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by wybrać sobie jeden
>> pasujący nam przypadek - wyciągnąć z niego pasujące nam wnioski, po czym
>> wnioski te rozciągnąć na wszystkie możliwe przypadki. Odparł Przemek
>> złośliwie :P :)
>
> no ale to tu wszyscy robimy, tzn. z boku tak to wygląda, wiec o co kaman?
No o nic kaman, tylko sieczka z tego wychodzi po jakimś czasie a niekiedy
już na samym początku. Ot np. zobaczysz jednego faceta super-maczo i
rozciągniesz maczostwo na wszystkich facetów :) Znaczy nie że ty, tylko tak
przykładowo :)
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
75. Data: 2006-11-02 08:14:42
Temat: Re: Dlaczego ludzie nie chcą mieć dzieci.> ja mam pojęcie,
Skoro masz to wiesz najlepiej i nie ma po co ciągnąć dyskusji dalej.
> Ty powołujesz się na badania, to pewnie je przeszperałas i
> znasz procenty, a nie tylko relację w Tinie?
Ciężko mi coś powiedzieć bo nie czytam takich gazet.
Ale jeśli chcesz się podzielić relacjami jakie tam wyczytałaś to proszę
bardzo.
> jak kompetentne?
Może znowu czytałaś nieuważnie bo już pisałam.
>> Akurat to nie piszemy o biedzie tylko o wygodnictwie.
> Ty może piszesz, ja nie.
W takim razie cofnij się do swojego postu z 31.10 i przeczytaj uważnie o
czym pisałaś.
> zły dzień zatem?
To że Ty je miewasz często nie znaczy że każdy.
Pozdrawiam
Vicky
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
76. Data: 2006-11-02 08:15:26
Temat: Re: Dlaczego ludzie nie chcą mieć dzieci.
> ten nie wydaje mi sie dominujacy w Polsce, ale moze i masz racje
Nigdzie nie pisałam że jest dominujący :)
Pozdrawiam
Vicky
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
77. Data: 2006-11-02 09:46:28
Temat: Re: Samochód służbowy, a prywatny.
Vicky wrote:
> czy
> naprawdę istnieje coś takiego jak obowiązek opiekowania się
> starszymi ludźmi w naszej rodzinie?
>
> Jest to nawet uregulowane prawnie.
>
I to do tego stopnia, że rodziciel mógł nawet swoją pociechę
porzucić bez środków do życia, a gdy na starość zniedołężnieje
to i tak może ją skarżyć o alimenty i takowe zostaną mu przyznane
(o ile nie odebrano mu praw rodzicielskich).
Pozdrawiam
NeG
--
Nauka jest ŚRODKIEM, a nie CELEM. Celem jest PRAWDA.
(własne - http://tinyurl.com/udxd8)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
78. Data: 2006-11-02 10:42:36
Temat: Re: Dlaczego ludzie nie chcą mieć dzieci."gazebo" <g...@w...pl> wrote in message
news:45489CA2.FEA37878@wilno.pl...
Byly podawane dane - w Polsce okolo 15%-20% dzieciakow nie jest w zwiazku ze
SWOIM
tatą i mamą. Na tzw. zachodzie około 40% dzieciakow.
Duch
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
79. Data: 2006-11-02 10:45:37
Temat: Re: Samochód służbowy, a prywatny.> Dlaczego oczywistym dla Ciebie jest fakt,że dzieci opiekują się
> rodzicami czy też innymi starszymi członkami rodziny?
Nie neguję wynikającego z etyki obowiązku zajęcia się zniedołężniałym
rodzicem, jednak wzbudzają mój sprzeciw kuriozalne argumenty, że ludzie
niby-to kiedyś lepiej wychowywali swoje dzieci, bo bali się o SWOJĄ
przyszłość. Moim zdaniem to naciągane tłumaczenie. Po prostu ludzie kiedyś
opierali swoje wychowanie na innych wartościach (np. nie było
rozpowszechnionych mitów, że dzieci powinny oderwać się od rodziców, bo
istniało coś takiego jak majątek rodzinny, wierzono w Boga i Jego przykazania,
itd.). Poza tym pewne kanony wychowania były konieczne, żeby dziecko w ogóle
mogło egzystować w otaczającym je świecie, inaczej byłoby automatycznie
zepchnięte poza margines społeczny. Dziś w zasadzie nie ma żadnego marginesu,
bo obowiązują zasady "róbta co chceta". W związku z tym coś takiego jak
"wychowanie" na dobrą sprawę nie jest potrzebne (a nawet niekiedy szkodliwe) i
mało kto wie, jak powinno przebiegać (pytają się psychologów...), każdy
eksperymentuje na własną rękę.
No i warto dodać, że rodzice nie bardzo mają narzędzia do wychowania dziecka,
bo państwo zabrało im władzę nad nim...
E.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
80. Data: 2006-11-02 11:34:20
Temat: Re: Samochód służbowy, a prywatny.
Engine wrote:
> > Dlaczego oczywistym dla Ciebie jest fakt,że dzieci opiekują się
> > rodzicami czy też innymi starszymi członkami rodziny?
>
> Nie neguję wynikającego z etyki obowiązku zajęcia się zniedołężniałym
> rodzicem, jednak wzbudzają mój sprzeciw kuriozalne argumenty, że ludzie
> niby-to kiedyś lepiej wychowywali swoje dzieci, bo bali się o SWOJĄ
> przyszłość. Moim zdaniem to naciągane tłumaczenie. Po prostu ludzie kiedyś
> opierali swoje wychowanie na innych wartościach (np. nie było
> rozpowszechnionych mitów, że dzieci powinny oderwać się od rodziców, bo
> istniało coś takiego jak majątek rodzinny, wierzono w Boga i Jego przykazania,
> itd.). Poza tym pewne kanony wychowania były konieczne, żeby dziecko w ogóle
> mogło egzystować w otaczającym je świecie, inaczej byłoby automatycznie
> zepchnięte poza margines społeczny. Dziś w zasadzie nie ma żadnego marginesu,
> bo obowiązują zasady "róbta co chceta". W związku z tym coś takiego jak
> "wychowanie" na dobrą sprawę nie jest potrzebne (a nawet niekiedy szkodliwe) i
> mało kto wie, jak powinno przebiegać (pytają się psychologów...), każdy
> eksperymentuje na własną rękę.
>
> No i warto dodać, że rodzice nie bardzo mają narzędzia do wychowania dziecka,
> bo państwo zabrało im władzę nad nim...
>
Myślę, iż poruszamy się w pewnym nieporozumieniu.
Nie chodzi (a raczej w znikomym stopniu) chodzi o sam moment
podejmowania decyzji o posiadaniu dziecka i że za tą decyzją ma
stać zwykła kalkulacja: muszę sobie zrobić dzieciaka, żeby miał
się mną kto na starość zaopiekować. Starość dla 20-latka jest
równie odlegla jak Proxima Centauri, albo jak RZECZYWISTE liczenie
się z możliwością uczestnictwa w wypadku drogowym przez kierowcę
wsiadającego do samochodu (oczywiście nikt tego nie może wykluczyć,
bo przecież wypadki się zdarzają, ale każdy jest przekonany, że
akurat jemu się to nie zdarzy).
Element wspomnianej kalkulacji umieściłbym raczej ma pewnym meta
poziomie - pośród celów mechanizmu, który objawia się nam
organoleptycznie przez chęć posiadania dzieci. Posiłkując się
przykładem - nikt nie podrywa dziewczyny, ani nie idzie z nią do
łóżka z myślą, iż musi spełnić szlachetny i zbożny cel
przedłużenia gatunku, ale to w skali biologicznej jest właśnie
mechanizm, który za owymi czynami stoi.
Cała rozmowa jest może odrobinę bez sensu.
Gdy masz 7 lat, to wszystkim czego chcesz od życia są zabawki i nie
wyobrażasz sobie, aby mogło się to zmienić. Dorastanie wyobrażasz
sobie jako możliwość realizacji Twoich siedmiolatkowych pragnień,
bo nie mieści Ci się w głowie, iż mogłyby się one zmienić. Ale
dorastanie to co innego - to zmiana pragnień, zmiana punktu widzenia
właśnie. Sprawy wogóle niedostrzegane stają się istotne, sprawy
nielubiane (gdy podtykam czasem pod nos mojemu synowi wódkę, to się
krzywi i zaklina, że w życiu takiego paskudztwa do ust nie weźmie!)
stają się całkiem przyjemne - ten łańcuszek można wyliczać bez
końca.
Wydaje mi się, że wraz z biegiem czasu również dorastamy (co
normalni z nas) do opieki nad starszymi: gdy się ma 20 lat to wydaje
się to końcem świata i obrzydliwą nuda, ale gdy latka lecą, to
coraz mniej wydaje się to obrzydliwe, a coraz bardziej potrzebne -
coraz łatwiej przychodzi nam myśl, że zajmiemy się na starość
własnymi rodzicami - czas nas przygotowuje do tego (nie wszystkich
oczywiście - niektórzy zatrzymują się w rozwoju).
Dlatego też absolutnie nie rozdzieram szat nad niektórymi
wypowiedziami 'opiekoniechętnymi', bo najczęściej bije z nich młody
wiek. Tak samo, jak nie rozdzieram szat, że mój 7-io letni syn nie
widzi na razie świata poza kolekcjonowaniem samochodzików - spokojnie
- zobaczy, a to, że na razie nie widzi poza nimi świata uważam
wręcz za naturalny etap rozwoju - nienormalne byłoby gdyby zajmowała
go fizyka kwantowa, sex, czy popijawy.
Wiem, że to krępujące dla wielu i oczywiście nie jest to jedyna
cezura (bo doświadczony 20-latek może mieć lepiej poukładane w
głowie, niż zdziecinniały 40-latek), ale przy wypowiedziach na
niektóre tematy na prawdę szalenie pomocne byłoby znać wiek
wypowiadacza.
Pozdrawiam
NeG
--
Nauka jest ŚRODKIEM, a nie CELEM. Celem jest PRAWDA.
(własne - http://tinyurl.com/udxd8)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |