Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.man.poznan.pl!news.internetia.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.gazeta.pl!not-for-
mail
From: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Dojrzalosc kobiety
Date: Thu, 3 Oct 2002 17:59:06 +0200
Organization: Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl
Lines: 79
Message-ID: <anhpfa$amc$1@news.gazeta.pl>
NNTP-Posting-Host: pae176.warszawa.sdi.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.gazeta.pl 1033660714 10956 217.96.224.176 (3 Oct 2002 15:58:34 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Thu, 3 Oct 2002 15:58:34 +0000 (UTC)
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1106
X-Priority: 3
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1106
X-User: sl_d
X-MSMail-Priority: Normal
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:158999
Ukryj nagłówki
Uprzedzając pytania niektórych osób napiszę, po co zadaję te czy
inne pytania na grupie (eTaTa - pozdrawiam!). Otóż BARDZO
mnie interesuje BARDZO poważny problem jakości i trwałości
związków mężczyzny i kobiety. Czy nas - lub najdalej nasze dzieci -
- będzie dotyczyć sytuacja, w której większość ludzi, po zaliczeniu
kilku nieudanych związków, będzie egzystować w samotności?
Dokładnie to, co przedstawia 'cbnet' w wątku "ryba szuka roweru"
z 22.09, cytując artykuł Anny Tyszeckiej opisujący sytuację w dużych,
niemieckich miastach.
Nie jest to łatwy problem, w dodatku chyba wciąż daleko jest do jego
zadowalającego wyjaśnienia czy rozwiązania. Najlepiej więc chyba
podzielić go na kawałki, które byłoby nieco łatwiej "porozgryzać"
osobno i ewentualnie podyskutować o:
- dojrzałości kobiety;
- dojrzałości mężczyzny;
- poszukiwaniu "drugiej połowy"
- wzajemnym dopasowaniu (psychicznym? fizycznym?);
- zagrożeniach dla stabilności związku.
To pierwsza część problemu, być może łatwiejsza. Dalej są prawdziwe
schody. Co takiego wydarzyło się w ciągu ostatnich stu lat, że małżeństwa
"się sypią"? Ogólnie wiadomo, że następuje wzrost zamożności,
migracja do dużych ośrodków miejskich, coraz większy hałas i chaos
informacji (głównie za sprawą ekspansji telewizji). No dobrze, ale
co z tego konkretnie wynika?
To wszystko mnie interesuje, ale ponieważ o wszystkim nie da się
na raz dyskutować, dlatego chciałbym zacząć od początku.
Wymyśliłem sobie, że większość kobiet - z natury rzeczy - najlepiej
spełni się w zdrowym, monogamicznym związku. Tylko drobny
procent kobiet (nawet wychowanych w idealnych warunkach) nie
umie lub nie chce zakładać rodziny. Niektórzy twierdzą, że to patologie,
jakieś zacięte trybiki, inni - że te kobiety mają po prostu inne powołanie.
Chciałem to rozstrzygnąć w wątkach z prostytucją w tytule. Czy mi się
to udało, nie jest to teraz aż tak istotne.
Zatem co powoduje, że "normalna" kobieta w pewnym momencie
jest gotowa do "prawdziwej miłości", i że umie zbudować szczęśliwy
i trwały związek - pod warunkiem oczywiście, że odszuka swoją "drugą
połowę"? Co sprawia, że staje się dojrzała do założenia trwałej
rodziny? Przypuśćmy, że wychowała się w dobrych, zdrowych
warunkach - ale to chyba nie wszystko? Słyszałem na przykład,
że kobieta, jak i mężczyzna, musi się "wyszumieć", poznać facetów,
poznać życie, bywać "w świecie", na imprezach, dyskotekach.
Liczę na głosy pań, które ze swojej własnej perspektywy stwierdzą,
że kiedyś weszły w jakiś układ przedwcześnie, albo właśnie trafiły
idealnie - i może potrafią wskazać na to "coś", co próbuję
opisać jednym słowem: "dojrzałość".
A czy można "przedobrzyć"? Tak długo się "uczyć życia" aż stanie
się to wręcz przeszkodą w zaznaniu tej "prawdziwej" miłości? Mówi
się o różnego rodzaju urazach, uprzedzeniach po nieudanych
związkach, nieufności wobec mężczyzn i chęci odegrania się na nich.
Zatem który układ miałby większe szanse na przetrwanie: ten,
w którym mężczyzna jest pierwszą miłością w życiu kobiety, czy
ten, w którym kobieta ma za sobą nieudany związek czy związki?
Z jednej strony te urazy - ale z drugiej strony większe doświadczenie...
Brak złudzeń, ale i nadmiernych, wygórowanych oczekiwań, którym
w realnym świecie trudno sprostać.
Może w końcu całe to gadanie o dojrzałości kobiety nie ma sensu
- wystarczy na przykład, że spotka ona w określonym momencie
swego życia tego właściwego, "prawdziwego" mężczyznę - i już!
Wszystko zgrabnie "zaskoczy" i poturla się milutko aż do grobu?
Czego sobie i wszystkim grupowiczom serdecznie życzę ;-)
--
Sławek [am-pm]
P.S. Jeśli ktoś ma chęć dodać coś o dojrzałości mężczyzn lub
na przykład podać gotowe recepty na szczęśliwy związek, chyba
najlepiej będzie zacząć nowy wątek.
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|