Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Dojrzalosc kobiety

Grupy

Szukaj w grupach

 

Dojrzalosc kobiety

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-10-03 15:59:06

Temat: Dojrzalosc kobiety
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Uprzedzając pytania niektórych osób napiszę, po co zadaję te czy
inne pytania na grupie (eTaTa - pozdrawiam!). Otóż BARDZO
mnie interesuje BARDZO poważny problem jakości i trwałości
związków mężczyzny i kobiety. Czy nas - lub najdalej nasze dzieci -
- będzie dotyczyć sytuacja, w której większość ludzi, po zaliczeniu
kilku nieudanych związków, będzie egzystować w samotności?
Dokładnie to, co przedstawia 'cbnet' w wątku "ryba szuka roweru"
z 22.09, cytując artykuł Anny Tyszeckiej opisujący sytuację w dużych,
niemieckich miastach.

Nie jest to łatwy problem, w dodatku chyba wciąż daleko jest do jego
zadowalającego wyjaśnienia czy rozwiązania. Najlepiej więc chyba
podzielić go na kawałki, które byłoby nieco łatwiej "porozgryzać"
osobno i ewentualnie podyskutować o:
- dojrzałości kobiety;
- dojrzałości mężczyzny;
- poszukiwaniu "drugiej połowy"
- wzajemnym dopasowaniu (psychicznym? fizycznym?);
- zagrożeniach dla stabilności związku.

To pierwsza część problemu, być może łatwiejsza. Dalej są prawdziwe
schody. Co takiego wydarzyło się w ciągu ostatnich stu lat, że małżeństwa
"się sypią"? Ogólnie wiadomo, że następuje wzrost zamożności,
migracja do dużych ośrodków miejskich, coraz większy hałas i chaos
informacji (głównie za sprawą ekspansji telewizji). No dobrze, ale
co z tego konkretnie wynika?

To wszystko mnie interesuje, ale ponieważ o wszystkim nie da się
na raz dyskutować, dlatego chciałbym zacząć od początku.

Wymyśliłem sobie, że większość kobiet - z natury rzeczy - najlepiej
spełni się w zdrowym, monogamicznym związku. Tylko drobny
procent kobiet (nawet wychowanych w idealnych warunkach) nie
umie lub nie chce zakładać rodziny. Niektórzy twierdzą, że to patologie,
jakieś zacięte trybiki, inni - że te kobiety mają po prostu inne powołanie.
Chciałem to rozstrzygnąć w wątkach z prostytucją w tytule. Czy mi się
to udało, nie jest to teraz aż tak istotne.

Zatem co powoduje, że "normalna" kobieta w pewnym momencie
jest gotowa do "prawdziwej miłości", i że umie zbudować szczęśliwy
i trwały związek - pod warunkiem oczywiście, że odszuka swoją "drugą
połowę"? Co sprawia, że staje się dojrzała do założenia trwałej
rodziny? Przypuśćmy, że wychowała się w dobrych, zdrowych
warunkach - ale to chyba nie wszystko? Słyszałem na przykład,
że kobieta, jak i mężczyzna, musi się "wyszumieć", poznać facetów,
poznać życie, bywać "w świecie", na imprezach, dyskotekach.

Liczę na głosy pań, które ze swojej własnej perspektywy stwierdzą,
że kiedyś weszły w jakiś układ przedwcześnie, albo właśnie trafiły
idealnie - i może potrafią wskazać na to "coś", co próbuję
opisać jednym słowem: "dojrzałość".

A czy można "przedobrzyć"? Tak długo się "uczyć życia" aż stanie
się to wręcz przeszkodą w zaznaniu tej "prawdziwej" miłości? Mówi
się o różnego rodzaju urazach, uprzedzeniach po nieudanych
związkach, nieufności wobec mężczyzn i chęci odegrania się na nich.
Zatem który układ miałby większe szanse na przetrwanie: ten,
w którym mężczyzna jest pierwszą miłością w życiu kobiety, czy
ten, w którym kobieta ma za sobą nieudany związek czy związki?
Z jednej strony te urazy - ale z drugiej strony większe doświadczenie...
Brak złudzeń, ale i nadmiernych, wygórowanych oczekiwań, którym
w realnym świecie trudno sprostać.

Może w końcu całe to gadanie o dojrzałości kobiety nie ma sensu
- wystarczy na przykład, że spotka ona w określonym momencie
swego życia tego właściwego, "prawdziwego" mężczyznę - i już!
Wszystko zgrabnie "zaskoczy" i poturla się milutko aż do grobu?
Czego sobie i wszystkim grupowiczom serdecznie życzę ;-)

--
Sławek [am-pm]

P.S. Jeśli ktoś ma chęć dodać coś o dojrzałości mężczyzn lub
na przykład podać gotowe recepty na szczęśliwy związek, chyba
najlepiej będzie zacząć nowy wątek.


--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-10-04 08:10:33

Temat: Re: Dojrzalosc kobiety
Od: k...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

> Zatem co powoduje, że "normalna" kobieta w pewnym momencie
> jest gotowa do "prawdziwej miłości", i że umie zbudować szczęśliwy
> i trwały związek - pod warunkiem oczywiście, że odszuka swoją "drugą
> połowę"?

Co powoduje? Często właśnie znalezienie tej "drugiej połowy". Ale o tym piszesz
na końcu :)

> Słyszałem na przykład,
> że kobieta, jak i mężczyzna, musi się "wyszumieć", poznać facetów,
> poznać życie, bywać "w świecie", na imprezach, dyskotekach.

Nie musi - może. Mężczyzna też nie musi. Znam związki, nawet całkiem sporo,
gdzie kobieta ma duże doświadczenie, natomiast jest pierwszą kobietą swojego
faceta. A także takie, że ludzie sie poznali, byli dla siebie "pierwszymi" i
jest im suuuuper :)

> Liczę na głosy pań, które ze swojej własnej perspektywy stwierdzą,
> że kiedyś weszły w jakiś układ przedwcześnie, albo właśnie trafiły
> idealnie - i może potrafią wskazać na to "coś", co próbuję
> opisać jednym słowem: "dojrzałość".

Jak by to ująć - moje przeszłe związki z facetami były "przedwczesne", mój
związek z aktualnym facetem jest "za późny" ;)

> Zatem który układ miałby większe szanse na przetrwanie: ten,
> w którym mężczyzna jest pierwszą miłością w życiu kobiety, czy
> ten, w którym kobieta ma za sobą nieudany związek czy związki?

IMHO: nie ma reguły. Tu może trzeba by było dodać jakieś zmienne, bo przecież
trudno uznać, że tylko "pierwszość" jest istotnym czynnikiem, myślę, że może
byc to modyfikowane przez cechy osobowiści na przykład, nie wiem, może
neurotyczność czy ekstrawersję; może też perseweratywność, otwartość na
doświadczenie?...
Może to też kwestia wieku - bardzo prawdopodobne jest, że człowiek w wieku
powiedzmy 22 lat ma za sobą jakieś doświadczenia, trudno więc, żeby zakochał
się po raz pierwszy czy był czyjąś pierwszą miłością :) No chyba że rozważamy
związki 17-latków ;)
Inna sprawa: można uznać, że wszystkie byłe związki to związki nieudane :)

> Może w końcu całe to gadanie o dojrzałości kobiety nie ma sensu
> - wystarczy na przykład, że spotka ona w określonym momencie
> swego życia tego właściwego, "prawdziwego" mężczyznę - i już!
> Wszystko zgrabnie "zaskoczy" i poturla się milutko aż do grobu?

O to to :)

kohol

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-06 18:55:22

Temat: Re: Dojrzalosc kobiety
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik <k...@p...onet.pl> napisała:


> > Może w końcu całe to gadanie o dojrzałości kobiety nie ma sensu
> > - wystarczy na przykład, że spotka ona w określonym momencie
> > swego życia tego właściwego, "prawdziwego" mężczyznę - i już!
> > Wszystko zgrabnie "zaskoczy" i poturla się milutko aż do grobu?
>
> O to to :)
>
> kohol


Przez dłuższy czas sądziłem, że to prawda. Jednak skłaniam się do zdania,
że jest coś takiego, czego potrzebuje kobieta do pełni szczęścia, nawet
jeśli trafi na najdoskonalszego mężczyznę pod słońcem.

Tą pełnią szczęścia jest przekonanie, że miała wybór, choćby najmniejszy,
że interesowało się nią czy starało o nią chociaż kilku chłopaków.

Często "samo" się tak dzieje. W naturalny sposób dziewczyna na progu
dorosłego życia "chodzi" z jednym czy drugim, ma czas rozejrzeć się i dać
się poznać, w końcu zostaje z kimś, kto jej najbardziej odpowiada.
Zatem nawet nie zdaje sobie sprawy, że mogłoby jej czegoś brakować,
że oto właśnie zaspokojona została jej nieuświadamiana potrzeba.

Jednak są sytuacje, w których ten brak daje o sobie znać. Przez długi czas
szukałem zwierzeń młodej dziewczyny na jednej z grup, której historia byłaby
świetną ilustracją tego rodzaju niespełnienia. Na razie bezskutecznie. W
każdym razie dziewczyna ma czasami wrażenie, że została złapana w pułapkę,
mimo iż "obiektywnie" rzecz biorąc jej chłopak to skończony ideał.
Pomijam takie banalne, choć często dramatyczne okoliczności, jaką jest
"przypadkowa" ciąża u 17- czy 18-letniej dziewczyny. Jak tę historię
odszukam - zacytuję, nie będę pisał z pamięci, bo mogłoby to być
nieprzekonywujące.

Pewnym potwierdzeniem mojego zdania są takie sytuacje, w których
miła, starsza pani z dumą odkrywa, że jej były amant zrobił karierę - jest
znanym naukowcem, pisarzem, politykiem. Mówi wtedy: ten pan się
o mnie starał! W żadnym wypadku nie powie "miałam tego pana" albo
"ten pan mnie miał", bo nie jest to żaden powód do dumy. Tylko wtedy
może się chwalić, kiedy on się starał, ale nic nie dostał. Zastanawiam
się na marginesie, czy jej mąż - słuchając tego typu historii - powinien
poczuć się zadowolony (okazał się lepszy w takiej konkurencji!), czy
raczej zaniepokojony (żona sugeruje, że źle wybrała), ale to już jego
zmartwienie.

Tak sobie jeszcze na zakończenie dodam, że temat nie okazał się
zbyt interesujący. Panowie pewnie nie wiedzą, czego potrzeba do
pełni szczęścia i rozkwitu paniom, a te z kolei nie chcą się zdradzać
ze swoją tajemną wiedzą. Niektóre powiedzą - nie ma żadnej
tajemnej wiedzy. Koniec dyskusji.


Jeszcze tylko odniosę się do niektórych Twoich kwestii:


> > Słyszałem na przykład,
> > że kobieta, jak i mężczyzna, musi się "wyszumieć", poznać facetów,
> > poznać życie, bywać "w świecie", na imprezach, dyskotekach.
>
> Nie musi - może. Mężczyzna też nie musi. Znam związki, nawet całkiem sporo,
> gdzie kobieta ma duże doświadczenie, natomiast jest pierwszą kobietą swojego
> faceta. A także takie, że ludzie sie poznali, byli dla siebie "pierwszymi" i
> jest im suuuuper :)


Ta pierwsza sytuacja jest zrozumiała, bo tylko z niedoświadczonym
mężczyzną kobieta po nieudanym związku może liczyć na to, że on
jej nie zrani, że to ona ma w tym związku kontrolę (bo w przeciwieństwie
do niego ma doświadczenie) - więc może się odprężyć i przestać walczyć.

Dwoje "prawiczków" to też nic szokującego, chociaż znam wypowiedź
(dziewczyny!), że to kiepski układ. Pogadalibyśmy zresztą kiedyś w okolicach
jego czterdziestego roku życia (była tutaj fascynująca dyskusja na taki temat).
Bo oczywiście coś sugeruję...

Podałaś kilka przykładów, ale zabrakło mi tutaj kobiety po przejściach
i mężczyzny z przeszłością. Moim zdaniem prawie nie ma takich związków
o stażu dłuższym niż rok - dwa - trzy. Patrz: "Dwoje na huśtawce". ;-)

> > Liczę na głosy pań, które ze swojej własnej perspektywy stwierdzą,
> > że kiedyś weszły w jakiś układ przedwcześnie, albo właśnie trafiły
> > idealnie - i może potrafią wskazać na to "coś", co próbuję
> > opisać jednym słowem: "dojrzałość".
>
> Jak by to ująć - moje przeszłe związki z facetami były "przedwczesne", mój
> związek z aktualnym facetem jest "za późny" ;)


Tutaj mnie zaciekawiłaś, po cichu liczę na drobne rozwinięcie tematu.


> > Zatem który układ miałby większe szanse na przetrwanie: ten,
> > w którym mężczyzna jest pierwszą miłością w życiu kobiety, czy
> > ten, w którym kobieta ma za sobą nieudany związek czy związki?
>
> IMHO: nie ma reguły. Tu może trzeba by było dodać jakieś zmienne, bo przecież
> trudno uznać, że tylko "pierwszość" jest istotnym czynnikiem, myślę, że może
> byc to modyfikowane przez cechy osobowiści na przykład, nie wiem, może
> neurotyczność czy ekstrawersję; może też perseweratywność, otwartość na
> doświadczenie?...


Zgadzam się, że przydałoby się więcej zmiennych, ale model szybko by się
skomplikował. Już swoje zdanie pośrednio przedstawiłem - pomijając inne
czynniki trochę lepiej rokują związki, w których kobieta jest debiutantką.
Chociaż pary, w której on jest bezpośrednio po wielkiej, nieudanej miłości
(nieudanej z powodu jego byłej), mało co i mało kto potrafi na dłuższą metę
uratować.


> Może to też kwestia wieku - bardzo prawdopodobne jest, że człowiek w wieku
> powiedzmy 22 lat ma za sobą jakieś doświadczenia, trudno więc, żeby zakochał
> się po raz pierwszy czy był czyjąś pierwszą miłością :) No chyba że rozważamy
> związki 17-latków ;)
> Inna sprawa: można uznać, że wszystkie byłe związki to związki nieudane :)


Zapewniam Cię, są dziewczyny - powiedzmy 28-letnie, które wciąż liczą na
swoją pierwszą, wielką i jedyną miłość. Studia jakoś przeleciały, oprócz kilku
"nierozwiniętych" sytuacji i prób poderwania ze strony żonatych facetów nic
się nie wydarzyło. A teraz praca w sfeminizowanym kręgu, pośpiech, stresy...
Ech, życie...

Pozdrawiam.

--
Sławek [am-pm]



--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-06 22:26:56

Temat: Re: Dojrzalosc kobiety
Od: "Masoneczka" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Slawek [am-pm]"
> Tą pełnią szczęścia jest przekonanie, że miała wybór, choćby najmniejszy,
> że interesowało się nią czy starało o nią chociaż kilku chłopaków.

Na końcu stwierdzi, że wybrała tego niewłaściwego ;)
IMHO dla mnie nie jest to absolutnie istotne - po co? dla statystyki,
dla podwyższenia własnej wartości, dla wzbudzenia odczucia zazdrości
w drugiej osobie, aby ją zatrzymać na dłużej? itd.
Czasem po jednym wyborze, ktoś może nie mieć już ochoty na drugi.

> Często "samo" się tak dzieje. W naturalny sposób dziewczyna na progu
> dorosłego życia "chodzi" z jednym czy drugim, ma czas rozejrzeć się i dać
> się poznać, w końcu zostaje z kimś, kto jej najbardziej odpowiada.

Tak postrzegam obecne nastolatki.

> znanym naukowcem, pisarzem, politykiem. Mówi wtedy: ten pan się
> o mnie starał! W żadnym wypadku nie powie "miałam tego pana" albo
> "ten pan mnie miał", bo nie jest to żaden powód do dumy.

Eeetam to całkiem naturalne stwierdzić, kiedyś byliśmy razem,
ale teraz nie jesteśmy. Modnym powiedzonkiem jest był romans ;)

> Podałaś kilka przykładów, ale zabrakło mi tutaj kobiety po przejściach
> i mężczyzny z przeszłością. Moim zdaniem prawie nie ma takich związków
> o stażu dłuższym niż rok - dwa - trzy. Patrz: "Dwoje na huśtawce". ;-)

Rozważ sytuację, że jedno jest po przejściach, a drugie nie, to też
podobnie wyrokuje czasowe i oby nie krócej ;)

>... trochę lepiej rokują związki, w których kobieta jest debiutantką.

To mnie szalenie ciekawi :)

Pozdr
Masoneczka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-07 08:15:10

Temat: Re: Dojrzalosc kobiety
Od: k...@p...onet.pl szukaj wiadomości tego autora

> Przez dłuższy czas sądziłem, że to prawda. Jednak skłaniam się do zdania,
> że jest coś takiego, czego potrzebuje kobieta do pełni szczęścia, nawet
> jeśli trafi na najdoskonalszego mężczyznę pod słońcem.

A, trudno mi to zweryfikować. Mało znam kobiet, które tym się chwalą.
Swoją drogą, przerzucanie się "przypadkami" jest bez sensu.

> W
> każdym razie dziewczyna ma czasami wrażenie, że została złapana w pułapkę,
> mimo iż "obiektywnie" rzecz biorąc jej chłopak to skończony ideał.

O, pewnie :) Zaraz wychodze za mąż i też mam wrażenie, że zostałam złapana ;P

> Pewnym potwierdzeniem mojego zdania są takie sytuacje, w których
> miła, starsza pani z dumą odkrywa, że jej były amant zrobił karierę - jest
> znanym naukowcem, pisarzem, politykiem. Mówi wtedy: ten pan się
> o mnie starał!

O, naprawdę? :)
Mężczyźni chyba wtedy nie są tacy zadowoleni (mówię o tych, którzy widzą swoje
byłe w TV na przykład). Urażona męska amicja?

> Tak sobie jeszcze na zakończenie dodam, że temat nie okazał się
> zbyt interesujący. Panowie pewnie nie wiedzą, czego potrzeba do
> pełni szczęścia i rozkwitu paniom, a te z kolei nie chcą się zdradzać
> ze swoją tajemną wiedzą. Niektóre powiedzą - nie ma żadnej
> tajemnej wiedzy. Koniec dyskusji.

Bo nie ma. Jak dla mnie - trochę szukanie dziury w całym.

> Ta pierwsza sytuacja jest zrozumiała, bo tylko z niedoświadczonym
> mężczyzną kobieta po nieudanym związku może liczyć na to, że on
> jej nie zrani, że to ona ma w tym związku kontrolę (bo w przeciwieństwie
> do niego ma doświadczenie) - więc może się odprężyć i przestać walczyć.

IMHO: każdy były związek jest nieudany. Wobec tego czy wszystkie kobiety
szukają wówczas mężczyzny niedoświadczonego? Nie sądzę.

> Dwoje "prawiczków" to też nic szokującego, chociaż znam wypowiedź
> (dziewczyny!), że to kiepski układ. Pogadalibyśmy zresztą kiedyś w okolicach
> jego czterdziestego roku życia (była tutaj fascynująca dyskusja na taki
temat).

Pewnie, że nic szokującego. A to, czy to dobry czy zły układ - to zależy od
dobrania. Moim zdaniem nie jest to coś, co potrafi, nie wiem, zniszczyć związek
doskonale dopasowanych partnerów. Znam pary, które są zadowolone z tego, że
byli pierwszymi dla siebie, znam pary, które tego żałowały. Znam pary, które
cieszą się, że nie byli dla siebie pierwsi, znam pary, które tego żałują. Nie
wyciągajmy na tej podstawie wniosków, please.

> Podałaś kilka przykładów, ale zabrakło mi tutaj kobiety po przejściach
> i mężczyzny z przeszłością. Moim zdaniem prawie nie ma takich związków
> o stażu dłuższym niż rok - dwa - trzy. Patrz: "Dwoje na huśtawce". ;-)

A proszę bardzo: ona po rozwodzie, on po rozwodzie. Nie śpieszą się więc do
ślubu, ale coraz częściej o tym mówią jako o czymś, co nastąpi. Dalej: ona po
pary krótkotrwałych związkach (ok. rocznych), on po długotrwałym, wyczerpującym
związku.

> > Jak by to ująć - moje przeszłe związki z facetami były "przedwczesne", mój
> > związek z aktualnym facetem jest "za późny" ;)
>
> Tutaj mnie zaciekawiłaś, po cichu liczę na drobne rozwinięcie tematu.

Po prostu: żałuję, że nie poznałam go wcześniej, poprzednie związki traktujemy
jako niepotrzebną stratę czasu.

> Zgadzam się, że przydałoby się więcej zmiennych, ale model szybko by się
> skomplikował. Już swoje zdanie pośrednio przedstawiłem - pomijając inne
> czynniki trochę lepiej rokują związki, w których kobieta jest debiutantką.

Oj, to wszystkie związki powinny być udane :)

> Zapewniam Cię, są dziewczyny - powiedzmy 28-letnie, które wciąż liczą na
> swoją pierwszą, wielką i jedyną miłość.

Ale ż ja nie wątpię! Tylko że dla mnie mnogość ludzkich przypadków świadczy o
tym , że różnie bywa, że nie należy upraszczać i szukać reguły tam, gdzie jej
nie ma.

kohol

Ps. A to źle, że w sfeminizowanym?

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-07 21:15:09

Temat: Re: Dojrzalosc kobiety
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Odpowiadam również Masoneczce.

"Nie chwal dnia przed zachodem, żony przed śmiercią" -
- czyli faktycznie, nie ma sensu przerzucać się różnymi przypadkami,
obserwowanymi wśród rówieśników, bo co z tego, że w danym
związku jest teraz dobrze czy niedobrze. Skoro mnie interesuje
trwałość par małżeńskich, to trzeba o takie związki pytać naszych
rodziców czy dziadków (o ile jeszcze żyją), czyli o takie, które
można ocenić z perspektywy kilkudziesięciu lat.

Ja się jeszcze popytam. Nie szukam dziury w całym ani nie mam
zamiaru wyprowadzać ogólnych reguł tam, gdzie ich nie ma.
Nie chciałbym tylko przegapić czegoś istotnego, zanim zacznę
drążyć inne tematy, dotyczące choćby dojrzałości mężczyzny.
W tym ostatnim przypadku ustaliłem bardzo konkretną
i nieskomplikowaną regułę (już słyszę głosy - precz z regułami!).


Jeszcze drobna kwestia:

> > Zgadzam się, że przydałoby się więcej zmiennych, ale model szybko by się
> > skomplikował. Już swoje zdanie pośrednio przedstawiłem - pomijając inne
> > czynniki trochę lepiej rokują związki, w których kobieta jest debiutantką.
>
> Oj, to wszystkie związki powinny być udane :)

Nieprawda, napisałem, że trochę lepiej rokują, co nie znaczy, że są jak monolit.
Ale doceniam zwrócenie uwagi na trochę słabszy punkt mojej argumentacji.

Pozdrawiam.

--
Sławek [am-pm]


--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-07 21:42:02

Temat: Re: Dojrzalosc kobiety
Od: "Masoneczka" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Odpowiadam również Masoneczce.

O serdeczne dziękuję :)

> "Nie chwal dnia przed zachodem, żony przed śmiercią"

"Nic tak nie odpręża jak godzina bez męża"
"Mężczyzna jest jak piorun pojawia się i znika"
mizerne, ale przeciwstawne ;)

Pozdrawiam
Masoneczka



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-10-07 21:47:59

Temat: Re: Dojrzalosc kobiety
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d[SPAM_JEST_BE]@gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Masoneczka" <m...@p...onet.pl> napisała:

> "Nic tak nie odpręża jak godzina bez męża"
> "Mężczyzna jest jak piorun pojawia się i znika"
> mizerne, ale przeciwstawne ;)

To pierwsze jest świetne!

> Pozdrawiam
> Masoneczka


Również pozdrawiam :)

--
Sławek [am-pm]


--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

tryby
co z tym.... c.d.
co z tym zrobic?
Re: psychozagadka okolokonfliktowa
ja przepraszam

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »