| « poprzedni wątek | następny wątek » |
151. Data: 2006-01-11 17:18:50
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości..."Harun al Rashid" <a...@o...pl> wrote in message
news:43c53d07$1@news.home.net.pl...
> Użytkownik "Iwon(k)a" ...
>> "Agnieszka" <a...@z...net> wrote in message
>> news:43c4f118$0$17920$f69f905@mamut2.aster.pl...
>>>W tym momencie należałoby uściślić, kto "wie lepiej". Zwłaszcza w świetle
>>>ostatnich sądowych bojów o wyższość inteligentnego projektu nad starym
>>>dobrym Darwinem...
>>
>> to jest debilizm do kwadratu, to fakt. nie wszystkie stany na razie
>> sie o to bija, na razie Kentucky jest tym polem bitwy najwiekszym,
>> i nauczyciela bilologii w tym stanie okreslono niedwano jednym
>> z trudniejszych zawodow w science. choc z tego co wiem
>> sad uznal, ze nielegalnym jest uczenie tego w szkolach bo szkoly sa
>> oddzielone od religii i to narusza ten wlasnie podzial.
>> jak na razie naukowcy postanowili wytoczyc bitwe i wieksze muzea
>> otwieraja espozycjie poswiecone temu zagadnieniu (czyli ewolucji)
>>
>
> Teoria jak teoria. Debilizmem za to jest sądowe zakazywanie nauczania
> jakiejś teorii.
ta akurat ma podloze "religijne". i stad ten "zakaz".
> Nawet jeżeli jest/nie jest słuszna i udowodniona. Przecież to tylko
> teoria, zupełnie jak darwinizm.
tyle tylko, ze nie jest uznana w swiecie naukowym, a takowe
maja byc nauczane w szkolach publicznych. co innego jesli by
to mialo miejsca w szkole np katolickiej.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
152. Data: 2006-01-11 17:30:52
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:dq3edj$3ci$1@news.onet.pl...
> "Agnieszka" <a...@z...net> wrote in message
> news:43c53a00$0$17930$f69f905@mamut2.aster.pl...
>
>> Ależ oczywiście. Na przykład jak jest specjalistą od cząstek, to idzie do
>> takiej prywatnej uczelni, a oni mu na dzień dobry pensyjkę, grancik i
>> akceleratorek fundują. Co się tam będzie na jakiś CERN chociażby
>> oglądał...
Przy okazji, zanim ktoś się czepnie: wiem, że CERN nie leży w Stanach, po
prostu z racji położenia geograficznego był mi bliższy niż dowolny ośrodek
po tamtej strone wody.
>> Bo widzisz, ja nie o _takich_ naukowcach pisałam...
>
> tzn o jakich naukowcach piszesz?
Po zastanowieniu stwierdziłam, że skoro do tej pory nie zrozumiałaś, to moje
tłumaczenie i tak na nic się nie przyda.
>
>>> dokladnie. jednak mysle, ze lepiej znac znow dwie
>>> strony medalu ;)))
>>
>> Ależ akurat w tym przypadku znam bardzo wiele stron. "Boston Public" był
>> tylko jedną z nich.
>
> znow ta TV jako zrodlo wiedzy, dokladnie jak Radziu ;))))
TV jako _jedno_ze_źródeł_ wiedzy o współczesnym świecie jest całkiem
sympatycznym medium. Ale jakoś nie miałam złudzeń, że dostrzeżesz to słówko
"jedną" w moim poście...
Agnieszka, OETowo chyba jednak
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
153. Data: 2006-01-11 17:39:22
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości..."Agnieszka" <a...@z...net> wrote in message
news:43c53f8b$0$17927$f69f905@mamut2.aster.pl...
>>> Ależ oczywiście. Na przykład jak jest specjalistą od cząstek, to idzie
>>> do takiej prywatnej uczelni, a oni mu na dzień dobry pensyjkę, grancik i
>>> akceleratorek fundują. Co się tam będzie na jakiś CERN chociażby
>>> oglądał...
>
> Przy okazji, zanim ktoś się czepnie: wiem, że CERN nie leży w Stanach, po
> prostu z racji położenia geograficznego był mi bliższy niż dowolny ośrodek
> po tamtej strone wody.
bo nie znasz zadnego??
>
>>> Bo widzisz, ja nie o _takich_ naukowcach pisałam...
>>
>> tzn o jakich naukowcach piszesz?
>
> Po zastanowieniu stwierdziłam, że skoro do tej pory nie zrozumiałaś, to
> moje tłumaczenie i tak na nic się nie przyda.
o to na pewno. czyzby pasowal kawal o wykladaniu na uniwerystecie
(plytek), bo innego wytlumaczenia nie znam w temacie
"naukowiec, tylko nie _taki_".
a moze taki http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=35135
>>>> dokladnie. jednak mysle, ze lepiej znac znow dwie
>>>> strony medalu ;)))
>>>
>>> Ależ akurat w tym przypadku znam bardzo wiele stron. "Boston Public" był
>>> tylko jedną z nich.
>>
>> znow ta TV jako zrodlo wiedzy, dokladnie jak Radziu ;))))
>
> TV jako _jedno_ze_źródeł_ wiedzy o współczesnym świecie jest całkiem
> sympatycznym medium. Ale jakoś nie miałam złudzeń, że dostrzeżesz to
> słówko "jedną" w moim poście...
otoz o tym wlasnie pisalam, o tym "jedno z". (szkoda tylko, ze
to podalas jako argument, malo przekonywujacy. jak nie
"naukowiec", to teraz TV.)
>
> Agnieszka, OETowo chyba jednak
zycze zdrowia.
iwon(k)a
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
154. Data: 2006-01-11 18:42:26
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:dq3fsc$887$1@news.onet.pl...
> "Agnieszka" <a...@z...net> wrote in message
> news:43c53f8b$0$17927$f69f905@mamut2.aster.pl...
>
> bo nie znasz zadnego??
Jeżeli Ci to poprawi humor, to możesz tak myśleć.
>
> o to na pewno. czyzby pasowal kawal o wykladaniu na uniwerystecie
> (plytek), bo innego wytlumaczenia nie znam w temacie
> "naukowiec, tylko nie _taki_".
Czyżbyś próbowała przeskoczyć na temat, co mógłby robić amerykański
naukowiec na polskim uniwersytecie? W Polsce mamy całkiem niezłych w swoim
fachu glazurników, nie potrzebujemy wsparcia.
>
> otoz o tym wlasnie pisalam, o tym "jedno z". (szkoda tylko, ze
> to podalas jako argument, malo przekonywujacy. jak nie
> "naukowiec", to teraz TV.)
Nie zamierzałam niczego argumentować. Stwierdziłam fakt i jak dla mnie
wystarczy. Co Ty tam sobie doczytałaś między wierszami, to już Twoja sprawa.
Tym razem EOTowo definitywnie.
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
155. Data: 2006-01-11 18:58:14
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości..."Agnieszka" napisała
> Czyżbyś próbowała przeskoczyć na temat, co mógłby robić amerykański
> naukowiec na polskim uniwersytecie? W Polsce mamy całkiem niezłych w swoim
> fachu glazurników, nie potrzebujemy wsparcia.
A jakich mamy hydraulików!...
Małgosia offtopicznie
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
156. Data: 2006-01-11 19:38:48
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości..."Harun al Rashid" napisała
>> I jeszcze taki drobiazg. W szkole prywatnej na pewno dzieci nie
>> spotkałoby
>> to, co spotkało córkę autorki wątku.
>> Szkoły prywatne nie zatrudniają nauczycieli nie na poziomie. Po prostu
>> mają
>> komfort wyboru z rynku pracy tych lepszych, bo mogą im więcej zapłacić.
>> Tym
>> sposobem do szkół prywatnych trafiają Nauczyciele przez duże N.
>
> Wisisz mi płyn do czyszczenia monitora. :))
> Jest dokładnie przeciwnie, bo warunki zatrudnienia w szkołach prywatnych
> są niestety gorsze od szkół państwowych. Nie tylko pensja się liczy, a ta
> ostatnia wcale nie jest taka wspaniała.
Wysoko-menadżerska to ona rzeczywiście nie jest, ale do przeciętnych też nie
należy. Nie mam pojęcia, skąd wywodzi się Twoja teoria. Moja praktyka oraz
praktyka nauczycieli uczących moje dzieci ma nieco odmienne zdanie.
Nauczyciele są faktycznie z powołania. Jeśli chodzi o warunki pracy, to w
zasadzie jedynym mankamentem jest kiepski dojazd.
>> Jak sądzisz jeśli nauczycie nawyzywa uczniom od chociażby gamoni i
>> rodzice
>> powiedzą, że nie życzą sobie mieć takiego nauczyciela dla swoich dzieci,
>> to
>> co się stanie. Właściciel szkoły powie rodzicom, żeby zabrali swoje
>> dzieci
>> ze szkoły, czy zmieni nauczyciela?
>>
> A to jest drugi powód niechęci n-li do pracy u 'prywaciarza'. Ten sam
> mechanizm nacisku - jak mi pani nie postawi lepszej oceny, jak pani będzie
> wymagać, jak pani nie pozwoli gadać na zajęciach, to się poskarżę i mama
> mnie stąd zabierze. I to nie ja mam się uczyć, to pani płacą za to, by
> mnie nauczyć. Zarazem jest to mechanizm obniżający jakość nauczania.
> Wyniki było widać na maturze.
Do matury nam jeszcze daleko. Ale przy wyborze podstawówki myśli się o
gimnazjum. Trudno mi sobie wyobrazić, że któryś z rodziców naciskałby na
stawianie lepszych ocen tylko po to, żeby je sobie powiesić na ścianie,
zamiast skupić się na rzetelnym przygotowaniu ucznia do dalszej nauki w
wybranej szkole. Przy czym akurat w naszej szkole jasno i wyraźnie
przedstawia się kandydatom przesłanie szkoły, które ponad stopnie stawia
rozwijanie indywidualnych zdolności, poszanowanie godności i przekazywanie
wartościowych wartości:)
Jeśli roszczeniowe dziecko zostanie zabrane ze szkoły - tym lepiej dla
szkoły i pozostałych uczniów. Nie widzę w tym żadnego problemu. Próby
pozbycia się niechcianego nauczyciela to też nie takie hop-siup, bo przecież
są pozostali rodzice, którym, zapewniam Cię, nie zależy ani na rotacji
nauczycieli, ani przede wszystkim na wymienianiu go tylko dlatego, ze komuś
innemu się on nie podoba. Zupełnie inaczej jest wówczas, gdy zarzuty do
konkretnego nauczyciela ma większość rodziców. Bo jeśli takie zarzuty ma
większość, to z nauczycielem faktycznie raczej jest coś nie tak. Ale też
nikomu nie zależy, żeby nauczyciel od razu wyleciał. Mamy to przerobione.
Konkretnie wyglądało to tak, że najpierw zgadaliśmy się sami, a potem
przekazaliśmy nauczycielowi, czego oczekujemy i jak wyobrażamy sobie
rozwiązanie problemu. Nie było huzia na Józia, bo na nauczycielu nam
zależało. Zresztą dyrekcja też nie zamierza rodzicom jeść z ręki. Jednak
nasz rodzicielski wpływ jest istotny. I tu ewidentnie widać przewagę
szkolnictwa niepublicznego nad publicznym.
Małgosia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
157. Data: 2006-01-11 20:38:33
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...W wiadomości <news:43c436e3$0$17930$f69f905@mamut2.aster.pl>
Agnieszka <a...@z...net> pisze:
> Ale ja sobie wielu rzeczy nie
> wyobrażam, na przykład tego, że nauczycielka z 20 letnim stażem nie
> wie kim był Kolumb...
Z kolei ktoś może sobie nie wyobrażać, że Ty nie wiesz czegoś, co jemu
wydaje się banalne i wchodzące w zakres wiedzy ogólnej. Bo nie wątpię, że
istnieje wiele takich rzeczy.
>> Owszem. O ile się wcześniej te nazwiska słyszało w odpowiednim
>> kontekście. Z tego, co pisała Harun, wynika, że amerykańska
>> nauczycielka nie musiała mieć z nim styczności.
> No dobrze, ale już zeszliśmy z amerykańskich nauczycielek [...]
> Mówimy w tej chwili o tym,
> czego można oczekiwać od polskich nauczycieli.
Przecież dokładnie taka sama sytuacja może dotyczyć nauczyciela polskiego.
>> I uważasz, że nie pomagała swoim dzieciom, tylko i wyłącznie
>> dlatego, że nie potrafiła_dodawać_?
> Jeżeli mówi, że nie pomagała w matematyce, bo nie umiała (w 2
> klasie), to czego jeszcze mogła nie umieć?
Nie wiem, bo nie wiem, jaki jest program w II klasie.
Ja czasem nie potrafię zrozumieć poleceń w podręczniku mojej
pierwszoklasistki, ponieważ są nielogicznie sformułowane i też nie jestem
wtedy w stanie jej pomóc. A wiedzę ogólną z zakresu obecnej pierwszej klasy
szkoły podstawowej mam opanowaną.
Może ona również miała problemy ze zrozumieniem treści zadań, a może ze
zrozumieniem jakichś pojęć, sformułowań, zapisu równań, które wypadły jej z
pamięci (jak pisałam nie wiem, co dokładnie wchodzi w zakres programu II
klasy), ale trudno mi uwierzyć, by kobieta, która ukończyła jakieś tam
szkoły, daje sobie radę w życiu i w dodatku pracuje jako kasjerka, nie
potrafiła dodawać.
> Program matematyki w 2 klasie szkoły podstawowej nie jest
> zbyt skomplikowany.
Ale chyba nie obejmuje tylko i wyłącznie nauki dodawania i odejmowania, bo
tego uczą się dzieci już w zerówce.
>>> A jak klienci też mało kumaci będą, to nawet nie będzie
>>> za dużo reklamacji o źle wydaną resztę. I w ten sposób można by
>>> spróbować uzasadnić, dlaczego należy wyrzucić naukę matematyki z
>>> podstawówek...
>> To próbuj. Powodzenia.
>> Dla mnie właśnie wkroczyłaś w opary absurdu, a ja w związku nie
>> jestem zainteresowana kontynuacją dyskusji w tej kwestii.
> Zakrawająca na kpinę niewiedza nauczycieli nie jest absurdem, a już
> lekkie przejaskrawienie jest?
Propozycję usunięcia nauki matematyki z programu szkoły uważasz za lekkie
przejaskrawienie?
Zwłaszcza w sytuacji, gdy rozmawiamy na kompletnie inny temat?
> Dziwnie ustawione granice masz.
Być może.
Dla mnie pomylenie narodowości Kolumba nie stanowi "zakrawającej na kpinę
niewiedzy nauczycielki".
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
158. Data: 2006-01-11 20:48:57
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości...W wiadomości <news:dq3eh7$3pa$1@news.onet.pl>
Iwon(k)a <i...@p...onet.pl> pisze:
> a czego sie spodziewalas??
Ja myślę, że prostej odpowiedzi na pytanie:
"czy należy wyrzucić nauczyciela WYŁĄCZNIE za to, że wiedzy nie_posiada i
się z tym zdradzi - ale NIE uczy bzdur"
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
159. Data: 2006-01-12 02:43:27
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości..."Nixe" <n...@f...peel> wrote in message news:dq3qvp$1pbg$1@news.mm.pl...
>W wiadomości <news:dq3eh7$3pa$1@news.onet.pl>
> Iwon(k)a <i...@p...onet.pl> pisze:
>
>> a czego sie spodziewalas??
>
> Ja myślę, że prostej odpowiedzi na pytanie:
> "czy należy wyrzucić nauczyciela WYŁĄCZNIE za to, że wiedzy nie_posiada i
> się z tym zdradzi - ale NIE uczy bzdur"
no chyba, ze tak :)
wobec tego Haaaruuunnn- odpowiaaaadaaamm!!!!
_nie_.*
* od razu ;)))
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
160. Data: 2006-01-12 02:46:50
Temat: Re: Dyktafon - parędziesiąt złotych, a tyle radości..."Agnieszka" <a...@z...net> wrote in message
news:43c5504f$0$17943$f69f905@mamut2.aster.pl...
>> bo nie znasz zadnego??
>
> Jeżeli Ci to poprawi humor, to możesz tak myśleć.
to mi go popsulas.
>
>>
>> o to na pewno. czyzby pasowal kawal o wykladaniu na uniwerystecie
>> (plytek), bo innego wytlumaczenia nie znam w temacie
>> "naukowiec, tylko nie _taki_".
>
> Czyżbyś próbowała przeskoczyć na temat, co mógłby robić amerykański
> naukowiec na polskim uniwersytecie? W Polsce mamy całkiem niezłych w swoim
> fachu glazurników, nie potrzebujemy wsparcia.
nic nie przeskakuje, po prostu zastanawiam sie jaki to naukowiec z tego
znajomego, ze to "nie taki". tyle. od razu mi sie ten kawal przypomnial,
(chyba Laskowik go wymyslil??) wstydzisz sie powiedziec, czy co?
czy to taki "wymyslany" naukowiec?
>
>>
>> otoz o tym wlasnie pisalam, o tym "jedno z". (szkoda tylko, ze
>> to podalas jako argument, malo przekonywujacy. jak nie
>> "naukowiec", to teraz TV.)
>
> Nie zamierzałam niczego argumentować. Stwierdziłam fakt i jak dla mnie
> wystarczy. Co Ty tam sobie doczytałaś między wierszami, to już Twoja
> sprawa.
wyczytalam tylko to co napisalas. jesli filmy fabularne sa
nawet tym jednym zrodelm wiedzy, to juz znasz o tym moja opinie.
>
> Tym razem EOTowo definitywnie.
trzymam za slowo.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |