| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2007-05-24 02:59:48
Temat: EGZAMINATORZY Zawsze mnie kurzali. Nierzeczowością. Był kiedyś taki z Komitetu
Wojewódzkiego w Rzeszowie, mieli mnie obalić z wiedzy fachowej, a ten jako
ostatnia brzytwa ratunku z wiedzu o strukturze polskiej administracji czyli
tzw. wiedza o Polsce (w transkrypcji dla rzemieślnika - "od Annasza do
Kajfasza").
Od fachowości (rzemieślnika) byli inżynierowie - tutaj dostałem proste
zadanie, które zamieniłem w popis - narysować symbole tranzystorów i
omówić - he..he, walnąłem na tablicy z dwadzieścia symboli - większości
światowej produkcji podszkoliłem egzaminatora sypiąc o kanałach indukowanych
i efektach tunelowych.
Biedny ten inżynier, może coś tam liznął z elektroniki - ale w tym
czasie byłem prenumeratorem niemieckiego Funktechnika i biuletynów z Sojuza
dotyczących najnowszych patentów na świecie, więc na pytające spojrzenie
KW-sa pokręcił przecząco głową. KW-us sczerwieniał i za chwilę zaczął mnie
wałkować z tego biuro_kradztwa (nie ma błędu). Zaczął mnie pytać o
czerwonych burków ze struktur, o których tylko on sam wiedział, ale go
załatwiłem prostym powiedzeniem z niedopowiedzeniem "tak często te ch...
(nic nie podstawiłem zamiast kropek) się zmieniają, że nie warto ich
pamiętać. On zrobił się siny, ale by ratować twarz przed komisją walnął mi
pięć i dostałem papier...
Gwoli ciekawostki - dzień wcześniej zdawałem egzaminy praktyczne,
oczywiście z palcem w dupie - w naprawianym przez siebie radiu wprowadziłem
pewne zmiany konstrukcyjne, że zagrało lepiej niż w fabryce, naprawiłem
także cichcem sprzęt połowie egzaminowanych (i tak nie przeszli - niektórym
się "zdawało"), gdyż tylko ja miałem sprzęt (narzędzia jak i mierniki), że
inżynierowie sobie gwizdnęli i jeden podpatrywał jak sobie radzę -
oscyloskop Tektronixa... wobec starych konstrukcji z poczatków lat 60 raził
gały...
Póżniej już skuteczniej mnie eSBuce uwalali - np. gdy zdałem egzaminy
kwalifikacyjne "z marszu" o dwie grupy w górę - wystawili nowa listę
egzaminowanych, którą od nowa podpisywali wszyscy - tylko mnie tam nie
było...... i awansu też...
Miałem pracować dla idei - i tak było... Po potrąceniu alimentów i raty
w kasie zapomogowo-pożyczkowej zostawało mi 10 - 15zł... Wymogłem na
księgowej, aby potrącała wszystko - nie musiałem jeździć podpisywać listy
płac...
Dlatego nie straszne mi są babskie "strachy na Lachy" (to do Aichy)...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
| « poprzedni wątek | następny wątek » |