Data: 2000-10-20 07:46:29
Temat: Feminizm..
Od: "Asmira" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> No wlasnie. I pewnikiem po tym zostalas ochrzczona czepiajaca sie
> zolza, bo panienka pomyslala sobie tak:
> aha, najpierw sie czepila mnie za ubior a teraz dlatego mnie pyta i
> stawia lufy bo jej sie moja kiecka nie podoba; a to zlosliwe babsko".
>
> Czyli, cel nie zostal osiagniety.
>
> Asmira: ja rozumiem ze do uczenia cudzych dzieci trzeba miec anielska
> cierplisoc.... ale wlasnie w takich sytuacjach mozna zniweczyc caly
> wysilek wlozony i przekazanie czegos....
> I uwazam ze nauczyciele powinni czegos takiego unikac.
>
W sumie to oprócz niej spytałam jeszcze dwie osoby. Wiesz jak to jest, kiedy
zastanawia się kogo by tu wziąć do odpowiedzi - bierze się tą osobę, na
której akurat zatrzyma się uwaga.
Sprawa jest trudna - właściwie co by się nie zrobiło, zawsze są jakieś
"efekty uboczne".
W celu wyjaśnienia - dziewczyna nie dostała ndst, a tylko kartkę do rodziców
z prośbą o spotkanie.
A w sprawie stroju - nie wymagam, by wszyscy biegali jednakowo ubrani. Ale
też uważam, że nie należy wpadać w drugą skrajność. W końcu w szkole jest
wielu uczniów i okropnie trudno jest prowadzić lekcję, kiedy połowa klasy
komentuje z chichrami kolor majtek jakiejś uczennicy.
Zdaję sobie sprawę, że nie rozegrałam tej sytuacji tak jak powinien zrobić
to prawdziwy pedagog. Po prostu tego nie potrafię. Uczelnia mnie tego nie
nauczyła, intuicja nie zawsze wystarcza. Rodzice uczniów mają w
przeważającej części wyłącznie pretensje i wymagania, rzadko próbuja znaleźć
kompromis. Co by się nie działo winny jest nauczyciel.
Dobrze, że nie muszę uczyć, choć miałam zamiar zostać nauczycielką (nie
jestem po studiach pedagogicznych, a tylko uzupełniłam wykształcenie).
Asmira
|