Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Gdzie leczyc bezplodnosc i gdzie sie przepadac?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Gdzie leczyc bezplodnosc i gdzie sie przepadac?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 41


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2003-04-08 08:47:11

Temat: Re: Gdzie leczyc bezplodnosc i gdzie sie przepadac?
Od: "Iwcia&Pstryk" <p...@t...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Ja też tak to rozumiem i mówiąc szczerze nie mogę wyjść ze zdziwienia,
stąd
> odrobinę prześmiewczy charakter mojego posta (od razu uprzedzam, że liczę
> się z gromami od "politycznie poprawnych"). Zastanawiam się, po co
> doszukiwać się w sobie chorób, tracąc na to czas i pieniądze oraz poddając
> się rozmaitym dość krępującym zabiegom? Mimo całej degeneracji naszej
rasy,
> WIĘKSZOŚĆ par z poczęciem nie ma problemów.

Delikatnie pragnę ci zwrócić uwagę, że akurat Ty, z racji obrony kazdego
zycia poczetego z funkcji rozrodczej nie powinnaś się nawet lekko
prześmiewać. Nie wiesz o ludziach nic, równie dobrze w historii którejś
rodziny mogły być już kłopoty z prokreacją - a to się dziedziczy. Leczenie
bezpłodności jest długotrwałe i nie ma gwarancji że się powiedzie - ponieważ
to rzadko jest "choroba", a częściej - cecha organizmu. Zatem teoretycznie
lepiej przed podjęciem decyzji o małżeństwie wiedzieć, czy aby nie czeka
kogoś w przyszłości decyzja np. o adopcji. Czy facet produkuje dostatecznie
dużo, dobrych jakościowo plemników a kobieta ma cykle owulacyjne i
prawidłową budowę macicy. To nie są żadne "kosztowne" badania, oczywiście
nie wykluczają kłopotów w przyszłości, ale sygnalizują że wszystko jest na
dobrej drodze.
Nie jestem "politycznie poprawna" tylko dziwi mnie że twoje lekko
humorystyczne podejscie do powaznego problemu z którym akurat Ty się nie
spotkałaś ... jakoś mi się słyszało że kłopoty z poczęciem ma już co 5 para
w wieku rozrodczym...faktycznie niewiele...
Mi na dzieciach nie zależało kiedy wychodziłam za mąż, ale gdyby tak było to
może bym i namówiła narzeczonego na badanie nasienia. A badanie profilu
genetycznego na obecność genów recesywnych mam nadzieję że kiedyś w
przyszłości będzie tak samo obowiązkowe jak odczekiwanie miesiąca przed
ślubowaniem. Malzenstwa doswiadczone dziecmi z wadą genetyczną zapewne by
mnie poparły.

Poza tym najmniej kłopotów z poczęciem mają jakos ci "zdegenerowani"
alkoholicy... akurat wczoraj był kolejny odcinek o dzieciach z Domu
Dziecka... czy o tej większości par mówiłaś?

Pa
Iwcia


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2003-04-08 08:56:50

Temat: Re: Gdzie leczyc bezplodnosc i gdzie sie przepadac?
Od: "Iwcia&Pstryk" <p...@t...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Podobnie z wynikiem badania męskiego nasienia.
> Prawdopodobieństwo stwierdzenia zerowej liczby
> żywych plemników jest naprawdę niewielkie.
> A stwierdzenie, że jest ich niewiele, też o niczym nie przesądza.
> Trzeba próbować. A martwić i leczyć dopiero wtedy,
> gdy próby okazują się bezowocne.

Ja mam inne zdanie na ten temat. Oligospermię da się leczyc
farmakologicznie, azoospermię - która wcale nie jest tak "mało
prawdopodobna" jak mówisz i teratozoospermię - już bardzo trudno.
Azoospermia jest czesto spowodowana zakażeniem bakteryjnym - nie uwazacie ze
fajnie jest to móc wyleczyć szybciej a nie dopiero po iluś miesiącach
bezowocnych prób?

Oczywiscie ze "intensywne leczenie bezplodnosci" w Polsce jest zarezerwowane
dla par ktore jakis czas sie starają. Ale to nie przeszkadza chyba wiedzieć
co tam w trawie piszczy, jezeli mozna to zrobic bez ingerencji w organizm.
Czy ktoras z was protestuje rowniez przeciwko okresowym badaniom krwi?

Pa
Iwcia




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2003-04-08 09:22:03

Temat: Re: Gdzie leczyc bezplodnosc i gdzie sie przepadac?
Od: "Ewa Ressel" <r...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Iwcia&Pstryk" <p...@t...pl> napisał w wiadomości
news:b6u25a$rjp$1@korweta.task.gda.pl...
> > Ja też tak to rozumiem i mówiąc szczerze nie mogę wyjść ze zdziwienia,
> stąd
> > odrobinę prześmiewczy charakter mojego posta (od razu uprzedzam, że
liczę
> > się z gromami od "politycznie poprawnych"). Zastanawiam się, po co
> > doszukiwać się w sobie chorób, tracąc na to czas i pieniądze oraz
poddając
> > się rozmaitym dość krępującym zabiegom? Mimo całej degeneracji naszej
> rasy,
> > WIĘKSZOŚĆ par z poczęciem nie ma problemów.
>
> Delikatnie pragnę ci zwrócić uwagę, że akurat Ty, z racji obrony kazdego
> zycia poczetego z funkcji rozrodczej nie powinnaś się nawet lekko
> prześmiewać. Nie wiesz o ludziach nic, równie dobrze w historii którejś
> rodziny mogły być już kłopoty z prokreacją - a to się dziedziczy. Leczenie
> bezpłodności jest długotrwałe i nie ma gwarancji że się powiedzie -
ponieważ
> to rzadko jest "choroba", a częściej - cecha organizmu. Zatem
teoretycznie
> lepiej przed podjęciem decyzji o małżeństwie wiedzieć, czy aby nie czeka
> kogoś w przyszłości decyzja np. o adopcji.

Hmm, jakoś niezbyt bym się czuła, gdyby mąż kazał mi przed oświadczynami
wylegitymować się kompletem badań. Miłość zależy od składu nasienia?

Czy facet produkuje dostatecznie
> dużo, dobrych jakościowo plemników a kobieta ma cykle owulacyjne i
> prawidłową budowę macicy. To nie są żadne "kosztowne" badania, oczywiście
> nie wykluczają kłopotów w przyszłości, ale sygnalizują że wszystko jest na
> dobrej drodze.

Bardzo dobrze IMO napisała Mała Mi - leczy się ludzi, nie wyniki. Akurat w
tej dziedzinie jak chyba w żadnej innej gałęzi medycyny widać, że człowiek
to nie jest kupa mięcha i nie wystarczy "szkiełko i oko" - dlatego po prostu
dziwię się postawie nadawcy posta. Bo świadczy ona o b. dużej determinacji -
a jeśli tak, to chyba szybciej i co najważniejsze efektywniej jest
przegooglować sobie w wiadomym celu lub przejrzeć ksiązkę telefoniczną niż
pisać na grupę


> Mi na dzieciach nie zależało kiedy wychodziłam za mąż, ale gdyby tak było
to
> może bym i namówiła narzeczonego na badanie nasienia. A badanie profilu
> genetycznego na obecność genów recesywnych mam nadzieję że kiedyś w
> przyszłości będzie tak samo obowiązkowe jak odczekiwanie miesiąca przed
> ślubowaniem.

Mam nadzieję, że jednak nie.
ER



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2003-04-08 09:31:57

Temat: Re: Gdzie leczyc bezplodnosc i gdzie sie przepadac?
Od: "Dunia " <d...@N...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Iwcia&Pstryk <p...@t...pl> napisał(a):

Zastanawiam się, po co
> > doszukiwać się w sobie chorób, tracąc na to czas i pieniądze oraz poddając
> > się rozmaitym dość krępującym zabiegom? Mimo całej degeneracji naszej
> rasy,
> > WIĘKSZOŚĆ par z poczęciem nie ma problemów.
>
> Leczenie
> bezpłodności jest długotrwałe i nie ma gwarancji że się powiedzie - ponieważ
> to rzadko jest "choroba", a częściej - cecha organizmu.

To chyba zalezy, co jest problemem ? Znam cale mnostwo kobiet, ktore po
polrocznym, rocznym okresie leczenia zachodzily w ciaze. Problemem byly tu
glownie hormony, ale znam np. dwie dziewczyny z PCO, ktore rowniez po leczeniu
urodzily zdrowe maluchy. Co do mezczyzn - nie wiem, nie zwierzaja mi sie za
bardzo. Slyszalam kiedys opinie, ze mezczyzni z mojego pokolenia maja w
krajach rozwinietych maja juz o polowe mniej zdrowych plemnikow niz meczyzni z
pokolenia moich rodzicow. Jesli tak rzeczywiscie jest, to nie za dlugo
wiekoszc dzieci bedzie byc moze pochodzila z in vitro...

> Zatem teoretycznie
> lepiej przed podjęciem decyzji o małżeństwie wiedzieć, czy aby nie czeka
> kogoś w przyszłości decyzja np. o adopcji. Czy facet produkuje dostatecznie
> dużo, dobrych jakościowo plemników a kobieta ma cykle owulacyjne i
> prawidłową budowę macicy. To nie są żadne "kosztowne" badania, oczywiście
> nie wykluczają kłopotów w przyszłości, ale sygnalizują że wszystko jest na
> dobrej drodze.

Pfff, co do mezczyzn to potrzebne jest badanie, ale obserwacje cyklu kobieta
sama sobie moze zafundowac, do tego lekarza nie trzeba. Ale prawidlowa budowa
macicy, szyjki macicy, stan jajnikow - to przeciez wychodzi na standardowych
badaniach + USG. Chyba jak kobieta chodzi regularnie do ginekologa to ma o
tych rzeczach jakies pojecie ?

Inna rzecz, ze zawieranie malzenstwa w celach rozplodowych, jest dla mnie
lekko dziwne, aczkolwiek rozumiem, ze u niektorych atawistyczna chec
przekazywania wlasnych genow moze byc silniejsza niz uczucia do przyszlego
malzonka.

Natomiast, jak ktos juz tu napisal, sa pewne rzeczy, ktore wychodza naprawde
'w praniu' lub tylko w bardzo specjalistycznych badaniach. Bywaja rowniez pary
fizycznie zdrowe, a jednak majace problemy z posiadaniem dzieci.
Nie da sie wszystkiego zaplanowac, a co jesli jedno z partnerow zachoruje w
trakcie malzenstwa ? Rozwod i szukanie nastepnego rozplodowca ? Brrrr.


> Mi na dzieciach nie zależało kiedy wychodziłam za mąż, ale gdyby tak było to
> może bym i namówiła narzeczonego na badanie nasienia. A badanie profilu
> genetycznego na obecność genów recesywnych mam nadzieję że kiedyś w
> przyszłości będzie tak samo obowiązkowe jak odczekiwanie miesiąca przed
> ślubowaniem. Malzenstwa doswiadczone dziecmi z wadą genetyczną zapewne by
> mnie poparły.

Obowiazkowe ? To moze od razu wprowadzmy licencje na posiadanie dziecka, taka
jak prawo jazdy ? ;)
IMO, im mniej rzeczy nakazuje nam ukochane nasze panstwo, tym lepiej. Fajnie,
jesli takie badanie mozna by zrobic w ramach KCh (mozna ?), ale zeby ludzi
zmuszac ?
Poza tym odczekiwanie miesiaca przed zawarciem malzenstwa nie jest na
szczescie wymagane w wielu krajach (i slusznie). Moj kolega wzial slub w
Niemczech po tygodniu oczekiwania, a ja w USA - po pol godzinie ;) I jakos
zyje ;) Ja nie potrzebuje panstwa, zeby mi wskazywalo jedynie sluszna droge.

Dunia


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2003-04-08 10:23:24

Temat: Re: Gdzie leczyc bezplodnosc i gdzie sie przepadac?
Od: Mała Mi <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Iwcia&Pstryk" napisała ...

> Oczywiscie ze "intensywne leczenie bezplodnosci" w Polsce jest
zarezerwowane
> dla par ktore jakis czas sie starają. Ale to nie przeszkadza chyba
wiedzieć
> co tam w trawie piszczy, jezeli mozna to zrobic bez ingerencji w organizm.

Nie przeszkadza. Tylko, że jest to wiedza czysto teoretyczna.
No i może być powodem sporych i zupełnie niepotrzebnych stresów.
Weźmy na przykład, że wyniki kobiety sugerują,
że może mieć problemy z zajściem w ciążę. No i ... ?
Ślub dopiero wtedy, gdy przyniesie zaświadczenie
o odbytym leczeniu i odpowiednio dobre wyniki ?
Nawet gdyby się uparła i takowe leczenie przeprowadziła
jeszcze przed rozpoczęciem współżycia, to jaki to by miało sens ?
Brała leki, wyniki się poprawiły. Tylko co z tego ?
Dobrymi wynikami nie są gwarancją płodności.
Tak samo jak złe wcale nie muszą oznaczać poważnych
trudności z zajściem w ciążę.

Poza tym zgadzam się z Dunią, że co najmniej dziwne
jest uzależnianie decyzji o wyborze życiowego partnera
od jego płodności (a właściwie nie tyle płodności,
co wyników jego badań labaratoryjnych).
Ale to już całkiem inny temat w sumie.

Pozdrawiam !
Mała Mi

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2003-04-08 10:35:43

Temat: Re: Gdzie leczyc bezplodnosc i gdzie sie przepadac?
Od: G...@p...onet.pl-----USUN-TO (Grzegorz Janoszka) szukaj wiadomości tego autora

On Tue, 8 Apr 2003 12:23:24 +0200 I had a dream that Mała Mi
<p...@p...onet.pl> wrote:
>Poza tym zgadzam się z Dunią, że co najmniej dziwne
>jest uzależnianie decyzji o wyborze życiowego partnera
>od jego płodności (a właściwie nie tyle płodności,
>co wyników jego badań labaratoryjnych).
>Ale to już całkiem inny temat w sumie.

Możesz się zgadzać czy też nie, ale zastanów się, ile małżeństw się
rozpadło w związku z bezpłodnością któregoś z partnerów.

--
Grzegorz Janoszka odpowiadając POPRAW adres

UWAGA, mam specyficzne poczucie humoru! Na newsach wyrażam swoje prywatne
specyficzne poglądy, a nie moich byłych, obecnych i przyszłych pracodawców.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2003-04-08 10:40:12

Temat: Re: Gdzie leczyc bezplodnosc i gdzie sie przepadac?
Od: Mała Mi <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Grzegorz Janoszka" napisał ...
>
> /.../ zastanów się, ile małżeństw się
> rozpadło w związku z bezpłodnością któregoś z partnerów.

Nie wiem, nie znam statystyk ani żadnego małżeństwa,
które by się rozpadło z tego akurat powodu.
Bardzo chętnie takowe statystyki poznam, o ile jesteś
w stanie je przytoczyć.

Pozdrawiam !
Mała Mi

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2003-04-08 10:41:37

Temat: Re: Gdzie leczyc bezplodnosc i gdzie sie przepadac?
Od: G...@p...onet.pl-----USUN-TO (Grzegorz Janoszka) szukaj wiadomości tego autora

On Tue, 8 Apr 2003 12:40:12 +0200 I had a dream that Mała Mi
<p...@p...onet.pl> wrote:
>> /.../ zastanów się, ile małżeństw się
>> rozpadło w związku z bezpłodnością któregoś z partnerów.
>Nie wiem, nie znam statystyk ani żadnego małżeństwa,
>które by się rozpadło z tego akurat powodu.
>Bardzo chętnie takowe statystyki poznam, o ile jesteś
>w stanie je przytoczyć.

Nie znam żadnych statystyk, ale słyszałem właśnie o takich przypadkach.

--
Grzegorz Janoszka odpowiadając POPRAW adres

UWAGA, mam specyficzne poczucie humoru! Na newsach wyrażam swoje prywatne
specyficzne poglądy, a nie moich byłych, obecnych i przyszłych pracodawców.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2003-04-08 10:53:01

Temat: Re: Gdzie leczyc bezplodnosc i gdzie sie przepadac?
Od: Mała Mi <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Grzegorz Janoszka" napisał ...

> Nie znam żadnych statystyk, ale słyszałem właśnie o takich przypadkach.

A o małżeństwach ewidentnie płodnych (bo z dziećmi),
które się rozpadły, nie słyszałeś ?
Jakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to przypadki
wielokrotnie częstsze.

A jeśli ktoś kogoś zostawia z powodu bezpłodności,
to można się zastanowić, jak by postapił w przypadku,
gdyby partnera np. został kaleką.
Wypadki chodzą po ludziach ...

Pozdrawiam !
Mała Mi

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2003-04-08 11:01:52

Temat: Re: Gdzie leczyc bezplodnosc i gdzie sie przepadac?
Od: "Dunia " <d...@N...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

G...@p...onet.pl-----USUN-TO (Grzegorz Janoszka) napisał(a):

> On Tue, 8 Apr 2003 12:23:24 +0200 I had a dream that Mała Mi
<p...@p...o
> net.pl> wrote:
> >Poza tym zgadzam się z Dunią, że co najmniej dziwne
> >jest uzależnianie decyzji o wyborze życiowego partnera
> >od jego płodności (a właściwie nie tyle płodności,
> >co wyników jego badań labaratoryjnych).
> >Ale to już całkiem inny temat w sumie.
>
> Możesz się zgadzać czy też nie, ale zastanów się, ile małżeństw się
> rozpadło w związku z bezpłodnością któregoś z partnerów.

Ba, gdybysmy wiedzieli, co jest PRAWDZIWYM powodem rozpadu tego i tego
malzenstwa. Przewaznie tej prawdy nie znamy, chyba ze chodzi o naprawde
bliskie osoby. Nie wiem, czy bezplodnosc jest powodem do rozwodu cywilnego
(wie ktos ?), wiem, ze z tego powodu mozna orzec uniewaznienie slubu
koscielnego (chodzi wlasciwie o zatajenie tego faktu przed wspolmazonkiem).

Trudno mi sobie wyobrazic, jak kochajac kogos i majac do niego szacunek, mozna
go zostawic z powodu bezplodnosci. Czy plemniki TZ sa wazniejsze od niego
samego ? Sadze, ze dobrana i kochajaca sie para poradzilaby sobie psychicznie
z problemem bezplodnosci. Na pewno jest to kryzys - no ale w koncu jest sie ze
soba na dobre i na zle ? czyz nie ?
Nie potrafilabym zaufac osobie, ktora malzenstwo ze mna zawiera tylko po
kompleksowych badaniach lekarskich. I tak moze sie okazac, ze nie moge miec
dzieci, nie wszystko musi wyjsc w badaniach, albo tez problemy moga pojawic
sie z czasem. Bo co jesli poronie ? Zdarzyc sie moze kazdemu. Albo urodze
chore dziecko. To co wtedy ? TZ mnie opusci ? Czy z uszkodzonym ukladem
rozrodczym jestem inna osoba ?

IMO, problem bezplodnosci moze doprowadzic do rozpadu malzenstwa, ale raczej w
polaczeniu z innymi problemami. Jesli ludzie nie potrafia byc ze soba
szczerzy. Jesli wspolnie nie potrafia stawic czola problemom. Jesli nie
dorosli do takiego zwiazku. Jesli to nie jest 'ta osoba'.

Ale wtedy nie tylko bezplodnosc moze sprawic, ze zwiazek sie rozpadnie, rownie
dobrze moze to byc kazdy inny powazny problem: choroba, utrata pracy etc.

Moze byc rowniez tak, ze ogolnie ludzie nie sa zadowoleni ze swojego zwiazku,
a bezplodnosc jest ta kropla, ktora przeleje dzban. Znalam taka pare.

Cudownie jest miec dzieci, sama chce je w przyszlosci miec. Ale przede
wszystkim chcialabym spedzic zycie z ta, a nie inna osoba. Zadne badania nie
moglyby tego zmienic.
Zdaje sobie sprawe, ze ludzie mysla roznie, i wielu pewnie ma inne priorytety
niz ja... wiem, wiem... ale i tak mi sie w glowie nie miesci. ;)

Dunia



--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 5


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Ewangelia feminizmu
Super ciuchy prosto z USA
Dawny watek o kontrolowaniu poczty dziecka (narkomana)
PD: Sterylizacja - tak/nie?
[allegro] UBRANKA do chrztu i nie tylko

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »