Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Ich dwoje + kolega

Grupy

Szukaj w grupach

 

Ich dwoje + kolega

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-12-27 16:25:08

Temat: Re: Ich dwoje + kolega
Od: "Pyzol" <p...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"Daga"
>Jeśli ma nie być lojalna, to lepiej, żeby to się zdarzyło jak
>najwcześniej.. Tak myślę.

I zasadniczo, to ja sie z tym bym zgodzila, gdyby nie cala moja zyciowa
filozofia o nieustajacej nauce zycia. Mozliwe, ze ta dziewczyna powinna
miec powiedziane to o czym tutaj rozmawiamy, uporzadkowane pewne wartosci -
zanim sie ich sama, bolesnie nie nauczy na wlasnych bledach.


> Nie myślałam o
>zdradzie nawet w obecności mężczyzny, który bardzo mi się >podobał.

Daga, caly dowcip polega na tym, ze ludzie w takiej sytuacji wlasnie NIE
MYSLA. "Nie wiem co mi sie stalo, moze to alkohol?" probuja sie potem
tlumaczyc ale juz PO zranieniu bliskiego czlowieka. Ciezkim zranieniu, ktore
on/ona nosic bedzie cale zycie.

To tak jak z chodzeniem po barierze mostu: sciagnelabys bliskiego czlowieka,
widzac ze to robi? A przeciez on nie musi spasc!

>Zgadza się. I o ile nie mamy wpływu na to, w kim >się zakochamy, o
>tyle mamy wpływ, czy się z nimi zwiążemy.


Ot, wlasnie - cieplo cieplo...:)



I ty, i ja, popelnilysmy w zyciu blad wiazac sie z kims kto sie w ty zyciu
nam nie ostal. Ja juz w i e m gdzie popelnilam ten blad i widze jak
wchodza w podobne inni: nie chodzi tutaj zdrade, ale wlasnie o
nierozumienie na czym polega zwiazek, ze jest to takze rezygnacja, bez zalu,
z wlasnego widzimisie. Wyjazd na dzialke z kolega uwazam wlasnie za
widzimisie. Gra nie jest warta swieczki.


> W którym miejscu skaczę na Dubbera?

Wyrazajac opinie, ze on nie ma zaufania do dziewczyny.

>Może dla niej jest? Nie znamy jej, nie wiemy, co czuje, w jakiej
jest sytuacji... Wiemy, że związek miał kryzys. I mimo, że
uważam,
że kryzysy powinno się starać rozwiązać, wiem też, że
czasami
jest potrzeba, żeby pobyć z kimś bliskim i to nie ze swoim
partnerem (i nie myślę o zdradzie!!).

Ja mysle, ze kryzys rozwiazuje sie tylko z partnerem, zas takie oddalenie,
ktore budzi u niego niepokoj, na pewno sposobem na rozwiazywanie kryzysow
nie jest.

> Dubber NIE przedstawil tak sprawy, pyta o opinie - znaczy, ze sam sie waha
> jak ma to ocenic, co zrobic.

>On już ocenił. Powiedział jej o tym.

Mowie o tym co tutaj napisal. Przy tamtej rozmowie nie bylam obecna.

Oto temat naszej rozmowy:

> > I ja uwazam,ze jego obiekcje sa
>> uzsadnione,

>... a ja uważam, że nie są. :-)


Tylko o tym mozemy mowic. Ja tez niczego nie zakladam, ale inaczej widze
cala sytuacje.

> zas watplwosci powinny byc przez jego dziewczyne zrozumiane i
> uszanowane.

Tu się zgadzam. Ale przecież muszą ustalić jakieś granice tych
wątpliwości...

No i ja te granice widze w wieczorach przy kominku, z lampka wina (
jedna,druga, trzecia) w reku, opowiesciach o klopotach i k r y z y s a c
h, przeplatanych wspolnymi wspomieniami: czujesz bluesa?:)



>A jak sobie wyobrażasz stałość związku po >jednorazowym_
>ustaleniu granic na sztywno????
>(...)Gdyby się dało raz na zawsze ustalić granice, to nie >byłoby
>rozwodów, rozstań, problemów w związkach.

DOKLADNIE O TYM MOWIE!


>Poza tym zmieniają się też okoliczności zewnętrzne

Jakie? Nowa pralka i dylematy, w ktore dni jej uzywac, nie ustalenia
pomiedzy dwojgiem ludzi? Wspolny zwiazek wlasnie ma byc trwaly niezaleznie
okolicznosci, m.in. na tym polega, nawet w przysiedze malzenskiej stoi cos
w rodzaju "na dobre i nazle".

Mowimy o zasadach w traktowaniu drugiego czlowieka, o zasadach tego czego od
niego oczekujemy, a nie o przesiadaniu sie z malego fiata na passata. Nie
wyobrazam sobie, aby jakiekowliek okolicznosci mogly tutaj na zmiane tych
zasad miec wplyw - poza ewidentym wykazaniem sie, ze zasady byly
niewlasciwe, zle, zawiody w realizowaniu podstawowego celu - trwania we
wspolnocie i wspoltworzeniu jej.

>A myślisz, że jak zamkną partnera w domu i przywiążą go >sobie do
>nadgarstka sznurkiem, to im będzie lepiej? :-)

Daga, nie mam juz cierpliwosci upominania cie, abys nie uzywala gminnych
argumentow! Nic takiego i ja nie proponuje, nie ma o tym mowy w wypowiedzi
dubbera, zycie jest znacznie bardziej skomplikowane niz czarno-biale cliche,
w ktore uciekasz.

Mimo juz dwoch, wyraznych moich prosb o zaniechanie, nie umiesz sie od
stosowania zabiegu odwolywania sie do ekstremow uwolnic. Tak masz racje -
ja tez nie uwazam, ze uwiazanie partnera sznurkiem jest gwarancja udanego
zwiazku. Zadowolona jestes? No to juz to ustalilysmy i nie wracaj do tego,
ok? Szkoda mi czasu na takie "ustalenia", a praktycznie wszystko co piszesz
dalej, to rozwijanie tego gatunku "zlotych mysli".

Kaska






› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-12-27 16:41:51

Temat: Re: Ich dwoje + kolega
Od: E...@b...pl szukaj wiadomości tego autora

> Pyzol pisze w news:k%GO9.171207$Qr.4215265@news3.calgary.shaw.ca
>
> > Jakie masz gwarancje,ze tak sie nie stanie?
> > Mozesz je dac dubberowi?
>
> A kiedy je będzie miał? Tylko wtedy, kiedy będzie spędzał z
> dziewczyną 24h na dobę. Gwarancją w związku jest zaufanie.

Daga - oprocz tego co nazywasz zaufaniem to warstwe nizej masz zrozumienie....

>
> > Pamietaj,ze na szali lezy nie byle co - cudze uczucia, perspektywa wspolnego
> > zycia, chec wspolnego budowania.
>
> Wspólnego życia z kimś, kto idzie do łóżka z przyjacielem tylko
> dlatego, że akurat znaleźli się sami na działce?? Dziękuję....
> Jeśli komuś nie ufam (słusznie czy nie), to jak z nim budować
> związek? A jak mam się przekonać, czy mogę mu ufać? Sama
> napisałaś, że doświadczenie... więc pozwólmy temu związkowi
> zdobyć to doświadczenie...

W jaki sposob chcesz by bylo zdobywane?

>
> > Ze nie wspomne juz o szacunku dla samego
> > siebie w wypadku, gdyby "cos sie stalo".
>
> Wtedy problem z szacunkiem do siebie będzie miała ta dziewczyna -
> bo ktoś jej zaufał, a ona zaufanie zawiodła. Nie Dubber. Dubbera
> to może bardzo zaboleć, ale on szacunku do siebie nie straci.
> Straciłby wiążąc się z kimś, komu nie ufa...
>
> > Powiedziec potem "Coz, nie wyszlo"-
> > oczywiscie, nic innego nie pozostanie.
>
> A jaką masz gwarancję, że wyjdzie, jeśli ona nie pojedzie?
>
> > P.S. Czy ta twoja kolezanka, co to miala ochote i powstrzymala sie ze
> > wzgledu na lojalnosc wobecu kochanego, wejdzie jeszcze raz w sytuacje,gdzie
> > ta tzw. pokusa moze sie powtorzyc?  Spytaj ja i napisz co powiedziala.
> > Jestem ciekawa.
>
> A skąd ona ma wiedzieć, kiedy taka sytuacja się wydarzy? Nie
> przewidzisz tego. Tamte sytuacje powtarzały się cyklicznie - w
> bibliotece, w której pisała pracę. I nie mogła iść do innej.
> Każdego dnia spotykała tam tego kogoś. Idąc tam mogła się
> domyślić, że być może go zastanie. I co z tego? Żeby coś się
> wydarzyło, musieliby obydwoje tak zdecydować. Nie zdecydowali.

Imo patrzysz na uklad jakby byl idealny, wymagajac "myslenia" zawsze i
wszedzie... naprawde uwazasz to za realne?

Pozdrawiam serdecznie, Eryk


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-27 17:06:21

Temat: Re: Ich dwoje + kolega
Od: Daga <z...@N...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pyzol pisze w news:E9%O9.174361$Qr.4417699@news3.calgary.shaw.ca

> Mozliwe, ze ta dziewczyna powinna
> miec powiedziane to o czym tutaj rozmawiamy, uporzadkowane pewne wartosci -
> zanim sie ich sama, bolesnie nie nauczy na wlasnych bledach.

To oczywiste - dlatego w którymś tam poście pisałam o rozmowie,
komunkacji. Oni muszą sobie to wszystko wzajemnie i wyczerpująco
powiedzieć, żeby jedno nie musiało się domyślać, co myśli drugie,
tylko żeby to _wiedziało_.

> Daga, caly dowcip polega na tym, ze ludzie w takiej sytuacji wlasnie NIE
> MYSLA.

To w czym problem?

> "Nie wiem co mi sie stalo, moze to alkohol?" probuja sie potem
> tlumaczyc

Nieudolnie. To nie alkohol zdradził, tylko oni. Samo się nic nie
zrobi, bez woli człowieka i jego działania nic się nie dzieje.
Nie rozumiem tłumaczenia, że to "przez ten wyjazd, przez alkohol"
itd. Przecież to niedojrzałe! Z partnerami niedojrzałymi wiążemy
się na własne ryzyko, nie pomoże zakazywanie wyjazdu. Nie dowiemy
się wiele o partnerze, jeśli nie znajdziemy się z nim w różnych
sytuacjach - z każdej powinniśmy wyjść pozytywnie jako związek,
przecież wiążemy się na dobre i złe.. Nie twierdzę, że celowe
próby są wskazane. Ale rezygnowanie z czegoś, bo "może się coś
zdarzyć" wygląda mi na lekką paranoję. Równie dobrze lepiej nie
wychodzić na ulicę, bo może nas przejechać samochód, a przecież
powinniśmy unikać sytuacji zagrożenia..?

> To tak jak z chodzeniem po barierze mostu: sciagnelabys bliskiego czlowieka,
> widzac ze to robi? A przeciez on nie musi spasc!

Czym innym jest sytuacja ryzyka, a czym innym sytuacja, w której
decyduje nasz wybór. Na barierze możesz się pośliznąć, na działce
musisz zdecydować o zdradzie - to zasadnicza różnica (nasza wola
jest decydująca).

> I ty, i ja, popelnilysmy w zyciu blad wiazac sie z kims kto sie w ty zyciu
> nam nie ostal. Ja juz w i e m gdzie popelnilam ten blad

Ja też wiem. :-) W moim związku tym błędem były właśnie takie
sytuacje, jak ta tutaj, tylko może trochę bardziej
przejaskrawione. Zazdrość (bo przecież w pracy zostaję sama z
samymi mężczyznami!!), nadmierna kontrola na odległość (zakazy
wychodzenia ze znajomymi), brak zaufania... Obluszczanie więc i
zamykanie w złotej klatce. Im bardziej mnie w niej zamykano, tym
bardziej robiłam wszystko, żeby się odwobodzić. Przy czym to
działało w jedną stronę - ja nie mogłam (i nie miałam zresztą)
pretensji o to, że on spotykał się sam na sam ze swoją
przyjaciółką (w zasadzie też na czymś w rodzaju działki :)).
Nie zniosłam tego. Chociaż to nie był czynnik decydujący o
rozstaniu. Raczej jeden z wielu. Jednym było lekceważenie -
dlatego w przypadku Dubbera martwi mnie i to, że on być może
chciałby dziewczynie zabronić wyjazdu, jak i to, że ona lekceważy
jego obawy. Tak nie można. Ja już przerobiłam obydwie sytuacje.
Nie produkuję złotych myśli, tylko dzielę się tym, co już wiem. A
co z tym zrobi Dubber, to już zależy od niego.

> nierozumienie na czym polega zwiazek, ze jest to takze rezygnacja, bez zalu,
> z wlasnego widzimisie.

Ale może właśnie ona nie umie bez żalu z tego zrezygnować! I co
wtedy? Pal sześć jej domniemane lekceważenie jego obaw. Ale w
takiej sytuacji on też lekceważy jej pragnienia. Jeśli ona
potrzebuje bliskości od tego przyjaiela, jeśli z nim potrzebuje
pogadać i pobyć - to jak to świadczy o związku? Dlaczego z tym
nie przyjdzie do Dubbera? Może nie znajduje u niego tego, czego
jej w tej chwili potrzeba? Przecież partner nie jest panaceum na
wszystko i nie zastępuje wszystkich, wszystkiego. I to ich
_wspólny_ problem..

> Wyjazd na dzialke z kolega uwazam wlasnie za
> widzimisie. Gra nie jest warta swieczki.

A ja nie uważam za nic, nie oceniam, bo nie znam jej potrzeb ani
motywacji.

> > W którym miejscu skaczę na Dubbera?
>
> Wyrazajac opinie, ze on nie ma zaufania do dziewczyny.

A ma?
Od kiedy wyrażanie opinii jest "skakaniem" na kogoś? I czy ma nim
być tylko opinia niezgodna z naszą własną? :)

> Ja mysle, ze kryzys rozwiazuje sie tylko z partnerem,

Oczywiście, że z partnerem! Ja nie twierdzę, że ona tam jedzie
rozwiązywać kryzys. :-)
Po prostu jestem w stanie zrozumieć, że chce tam jechać
projektując sobie jej motywację, dlatego nie uważam z góry tego
pomysłu za zły. Za mało wiem, żeby wysnuć taki wniosek.

> No i ja te granice widze w wieczorach przy kominku, z lampka wina (
> jedna,druga, trzecia) w reku, opowiesciach o klopotach i k r y z y s a c
> h, przeplatanych wspolnymi wspomieniami: czujesz bluesa?:)

Tak, ale to są _Twoje_ granice! Być może ona je stawia gdzie
indziej! I tak to właśnie wygląda, że gdzie indziej, skoro upiera
się przy wyjeździe. To, co dobre dla nas, nie zawsze jest dobre
dla innych. Są pary, które spotykają się z innymi parami w celu
wspólnego uprawiania seksu - gdzie mają granice?

> Jakie? Nowa pralka i dylematy, w ktore dni jej uzywac, nie ustalenia
> pomiedzy dwojgiem ludzi?

Jeśli Tobie się nie zmieniają, to ja Ci zazdroszczę... Chciałabym,
żeby moe życie tak prosto się układało... Moje okoliczności
zewnętrzne ode mnie niezależne zmieniają się diametralnie i bez
przerwy.

> Wspolny zwiazek wlasnie ma byc trwaly niezaleznie
> okolicznosci, m.in. na tym polega, nawet w przysiedze malzenskiej stoi cos
> w rodzaju "na dobre i nazle".

Właśnie dlatego potrzeba redefiniować granice!
Przecież to oczywiste, że teraz, kiedy mieszkamy oddaleni od
siebie o 470 km te granice są inne, niż kiedy zamieszkamy razem.
Bo kiedy zamieszkamy razem, nie będziemy musieli wyjeżdżać
oddzielnie np. Teraz te granice są szersze. Jesteśmy sami, on tam,
ja tu, więc każde z nas ma wolną rękę na wyprawy z przyjaciółmi.
Nie jest dla mnie ani bolesne, ani dziwne, że on np. jedzie w
góry z koleżanką. Potem granice się zawężą. I zamiast z koleżanką
w góry pojedzie ze mną. :-) A wszystko stanie na głowie, kiedy...
zresztą nieważne.. to nie temat na grupę. :-)

> >A my?lisz, że jak zamkn+- partnera w domu i przywi+-ż+- go >sobie do
> >nadgarstka sznurkiem, to im będzie lepiej? :-)
>
> Daga, nie mam juz cierpliwosci upominania cie, abys nie uzywala gminnych
> argumentow! Nic takiego i ja nie proponuje, nie ma o tym mowy w wypowiedzi
> dubbera, zycie jest znacznie bardziej skomplikowane niz czarno-biale cliche,
> w ktore uciekasz.

Kasia! To nie ja uciekam w czarno-białe klisze, nie widzisz tego?
To nie ja uważam, że wyjazd z koleżanką jest biały, a z kolegą
czarny! Nie ma tak! Istnieje mnóstwo odcieni szarości pośrodku.
Nie da się powiedzieć, że takie zachowanie jest ok, a takie be,
dopóki nie weźmie się pod uwagę mnóstwa zmiennych! Nie można
powiedzieć, że to jest dobre, a to złe, bo to, co dobre dla mnie,
nie musi być dobre dla Ciebie i odwrotnie.

Daga

--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-27 17:11:46

Temat: Re: Ich dwoje + kolega
Od: Daga <z...@N...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Eryk.Kielar pisze w news:6aff.000002d4.3e0c82ce@newsgate.onet.pl

> Daga - oprocz tego co nazywasz zaufaniem to warstwe nizej masz zrozumienie....

Właśnie.... Tylko to już druga strona medalu. Bo i ona powinna
zrozumieć jego obawy, i on powinien zrozumieć jej potrzebę (to
dla mnie dziwne, że akceptuje wyjazd z koleżanką, ale z kolegą
już nie).
Ciekawi mnie stanowisko tej dziewczyny, jej motywacja i
pragnienia (także te związane z ich związkiem).

> W jaki sposob chcesz by bylo zdobywane?

Żyjąc. Ufając. Nie zabraniając i nie lekceważąc.

> Imo patrzysz na uklad jakby byl idealny, wymagajac "myslenia" zawsze i
> wszedzie... naprawde uwazasz to za realne?

Nie ma ideałów, nie ma sensu dopatrywać się ich gdziekolwiek.
Myślenia wymagam tam, gdzie ono jest niezbędne. I tylko tam. I to
_jest_ realne.

Fajnie, że jesteś. :-)

Daga

--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-27 17:19:34

Temat: Re: Ich dwoje + kolega
Od: E...@b...pl szukaj wiadomości tego autora

> Eryk.Kielar pisze w news:6aff.000002d4.3e0c82ce@newsgate.onet.pl
>
> > Daga - oprocz tego co nazywasz zaufaniem to warstwe nizej masz
zrozumienie....
>
> Właśnie.... Tylko to już druga strona medalu. Bo i ona powinna
> zrozumieć jego obawy, i on powinien zrozumieć jej potrzebę (to
> dla mnie dziwne, że akceptuje wyjazd z koleżanką, ale z kolegą
> już nie).

Zrozumienie lezy nizej niz zaufanie...

> Ciekawi mnie stanowisko tej dziewczyny, jej motywacja i
> pragnienia (także te związane z ich związkiem).

A masz to kwestia dojjrzalosci i odpowiedzialnosci?

> > W jaki sposob chcesz by bylo zdobywane?
>
> Żyjąc. Ufając. Nie zabraniając i nie lekceważąc.

Bez powtarzanego przeze mnie do znudzenia "zrozumienia"?

> > Imo patrzysz na uklad jakby byl idealny, wymagajac "myslenia" zawsze i
> > wszedzie... naprawde uwazasz to za realne?
>
> Nie ma ideałów, nie ma sensu dopatrywać się ich gdziekolwiek.
> Myślenia wymagam tam, gdzie ono jest niezbędne. I tylko tam. I to
> _jest_ realne.

Uwazasz, ze w tej konkretnej sytuacji mozna mowic o mysleniu? Przeciez to tylko
opis... Imo bez kontaktu face to face nie jestesmy w stanie ocenic czyjegos
zachowania... ale przeciez wiesz to doskonale....


> Fajnie, że jesteś. :-)

Dzieki:) czasami i nie tak jakbym chcial...

Pozdrawiam cieplo,
Eryk

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-27 17:50:28

Temat: Re: Ich dwoje + kolega
Od: Daga <z...@N...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Eryk.Kielar pisze w news:6aff.000002e7.3e0c8ba5@newsgate.onet.pl

> Zrozumienie lezy nizej niz zaufanie...

Czy to znaczy, że jest mniej wartościowe?
IMHO najpierw trzeba zauwfać, potem rozumieć. Zresztą nie zawsze
też trzeba rozumieć, żeby ufać... IMHO ufać partnerowi należy
bezwględnie, nawet jeśli nie zawsze rozumiemy jego działania
(czasami jedna zmienna, której nie znamy, zmienia kompletnie
ogląd sytuacji).
W tym przypadku nie wiemy nic o niej, poza tym, że chce jechać.
Łatwo jest osądzić, że to złe postępowanie nie wiedząc, skąd się
bierze...

> > Ciekawi mnie stanowisko tej dziewczyny, jej motywacja i
> > pragnienia (także te związane z ich związkiem).
>
> A masz to kwestia dojjrzalosci i odpowiedzialnosci?

Może... Ich obojga.

> > Żyjąc. Ufając. Nie zabraniając i nie lekceważąc.
>
> Bez powtarzanego przeze mnie do znudzenia "zrozumienia"?

Czasami bez... Zrozumie być może przyjdzie później, jeśli nie ma
go teraz..

> Uwazasz, ze w tej konkretnej sytuacji mozna mowic o mysleniu? Przeciez to tylko
> opis... Imo bez kontaktu face to face nie jestesmy w stanie ocenic czyjegos
> zachowania... ale przeciez wiesz to doskonale....

Nie jesteśmy, ale to nie znaczy, że mamy z góry założyć, że
dzewczyna nie myśli, że podda się chwili itd. Nie możemy nawet
założyć, że poczuje coś takiego! A ja wolę założyć, że ludzie
wiedzą, co robią i czego chcą.
Wiemy tylko, że dubber jej nie ufa, skoro ma wątpliwości. Może ma
podstawy jej nie ufać, może to ona dała mu te podstawy. A może to
tylko jego antycypowane obawy? Tego nie wiemy.

> Dzieki:) czasami i nie tak jakbym chcial...

Ale zawsze to lepiej, niż nie być wcale. :-)

Daga

--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-27 18:38:33

Temat: Re: Ich dwoje + kolega
Od: "Pyzol" <p...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"Daga"

> > Daga, caly dowcip polega na tym, ze ludzie w takiej sytuacji wlasnie NIE
> > MYSLA.
>
> To w czym problem?

W tym, ze zaskakuja ich wlasne zachowania. A wiele z nich mozna przewidziec.
> > To tak jak z chodzeniem po barierze mostu: sciagnelabys bliskiego
czlowieka,
> > widzac ze to robi? A przeciez on nie musi spasc!
>
> Czym innym jest sytuacja ryzyka, a czym innym sytuacja, w której
> decyduje nasz wybór. Na barierze możesz się pośliznąć, na działce
> musisz zdecydować o zdradzie - to zasadnicza różnica (nasza wola
> jest decydująca).

Przeciez wyzej juz nawet zgodzilas sie, ze w takich sytuacjach nie zawsze
sie mysli - a wiec i nie zawsze wybiera. Niekiedy zaczynaja pracowac
hormony, a potem juz jest za pozno.


> A ja nie uważam za nic, nie oceniam, bo nie znam jej potrzeb ani
> motywacji.

"Problemogennosc" sytuacji nie ma nic wspolnego z jakims konkretnymi
zamiarami, czy motywacjami danej osoby.
> Po prostu jestem w stanie zrozumieć, że chce tam jechać
> projektując sobie jej motywację, dlatego nie uważam z góry tego
> pomysłu za zły. Za mało wiem, żeby wysnuć taki wniosek.

A ja mam blisko 50 lat i zdecydowanie wiem wiecej:) mialam wiecej czasu na
poznawanie - wiesz?

A jak bys ocenila gdyby...twoj ojciec chcial wyjechac na kilka dni z
kolezanka ( ktora musie kiedys podobala!) na dzialke, aby tam byc z nia sam
na sam, zwlaszcza zaraz po jakims wiekszym kryzysie malzenskim miedzy
rodzicami? ( zakladam,ze rodzice sa razem)

> Właśnie dlatego potrzeba redefiniować granice!

Zla i dobra?

No to ty jestes odwazna, ja bym sie tego nie podjela.....za glupiam, za
mala...
> Kasia! To nie ja uciekam w czarno-białe klisze, nie widzisz tego?
> To nie ja uważam, że wyjazd z koleżanką jest biały, a z kolegą
> czarny! Nie ma tak! Istnieje mnóstwo odcieni szarości pośrodku.
> Nie da się powiedzieć, że takie zachowanie jest ok, a takie be,
> dopóki nie weźmie się pod uwagę mnóstwa zmiennych!

Jakich zmiennych? Przeciez sama zauwazasz,ze sytuacja kiedy ona ignoruje
jego obiekcje jest fatalna. A wlasciwie - dlaczego tak uwazasz? Nijak nie
pasuje mi ta twoja postawa wobec innej, tez przez ciebie prezentowanej
o"wlasnym zyciu".

Jemu pomysl nie odpowiada - ty z tego wysnuwasz prosty wniosek, ze on nie ma
do niej zaufania (co moze prowadzic do powaznego konfliktu) i tutaj lezy
sedno jego niezadowolenia. Kwestionujesz jego prawo do niezadowolenia, a
jednoczesnie potepiasz ja, ze robi to czego on nie chce. Jak ty to umiesz
pogodzic - nie wiem. nie mam pojecia.


Nie można
> powiedzieć, że to jest dobre, a to złe, bo to, co dobre dla mnie,
> nie musi być dobre dla Ciebie i odwrotnie.

Pewne rzeczy sa NA PEWNO dobre, inne NA PEWNO zle.

Zle jest wyrzadzanie krzywdy blizniemu. A szczegolnie blizniemu bliskiemu.

Kto wiec tutaj komu wyrzadza krzywde - dubber majac watpliwosci wobec planow
ukochanej, czy ukochana nie liczac sie z jego odczuciami?

Caly witz polega na umiejetnosci postawienia diagnozy czy dana sytuacja
wlasnie do takich RZECZY PEWNYCH nalezy. Niestety ludzie maja sklonnosc do
unikania stawania twarza w twarz z takim problemem, jesli wynik dla nich
jest niewygodny i wyciagaja z zanadrza jakies "ale", ktore rzekomo totalnie
odwraca sprawy. Bo "Dla mnie akurat najlepsze jest to" - niewazne, ze w
tysiacach przypadkow sprawdzilo sie jako fatalne, ja jestem na pewno inna,
inna! Mnie to nie dotyczy!" etc. etc.

Po pierwsze jest to rozbrajajaca afirmacja ....egoizmu, a takiz, rozwiniety,
kiepsko rokuje dla zwiazku ( dlatego zgadzam sie,ze ten dubbera jest raczej
kiepski - bo ja sie trzymam tej konkretnej sytuacji, gadanie ogolne to
gadanie o wszystkim i niczym).

Po drugie - postawa taka prowadzi do niebezpiecznego zluzowania relatywizmu
do postaci anarchii, na ktorej wszyscy traca.

Poki co - rozpiszmy protokol rozbieznosci, a ja ci zycze z calego serca, aby
w twoim zwiazku okazalo sie, ze masz racje!

Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-27 21:53:01

Temat: Re: Ich dwoje + kolega
Od: "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> szukaj wiadomości tego autora

Demon:
> Inne osoby z kolei moga sadzic wprost przeciwnie i problem
> pojawia sie wlasnie, gdy partnerzy nie sa w tych definicjach zgodni.

Owszem, napewno cos w tych Twoich uwagach jest...

Sadze mimo to ze _standardowo_ obowiazuje tutaj cos takiego
co moznaby nazwac pewnym brakiem zgody na powiedzmy
wykorzystywanie osoby partnera jedynie w niektorych kategoriach
(np seksualnych), podczas gdy np w sferze [znacznej] otwartosci
towarzyskiej nastepuje ostetntacyjne kierowanie sie 'na zewnatrz'
zwiazku.

Nie wiem jak inni, ale nie chcialbym ~wiazac sie z kims dla kogo
nie bede stanowic powiedzmy interesujacej opcji towarzyskiej - bez
wzgledu na ew. definicje przyjazni jaka prezentuje taki_ktos. :)

I napewno sa osoby ktorym nie przeszkadzaloby ze partnerowi
znaczna czesc osob dookola wydaje sie byc niebywale wprost
interesujaca, ale sadze ze dla kogos kto zna swoja wartosc takie
'partnerstwo' byloby byc moze do przelkniecia o ile np stanowiloby
'dodatek' w postaci 'przyjazni' do podstawowego zwiazku z kims
innym i znacznie mniej 'rozkojarzonym'.

Pozdrawiam,
Czarek





--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-27 21:53:11

Temat: Re: Ich dwoje + kolega
Od: "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> szukaj wiadomości tego autora

Demon:
> Inne osoby z kolei moga sadzic wprost przeciwnie i problem
> pojawia sie wlasnie, gdy partnerzy nie sa w tych definicjach zgodni.

Owszem, napewno cos w tych Twoich uwagach jest...

Sadze mimo to ze _standardowo_ obowiazuje tutaj cos takiego
co moznaby nazwac pewnym brakiem zgody na powiedzmy
wykorzystywanie osoby partnera jedynie w niektorych kategoriach
(np seksualnych), podczas gdy np w sferze [znacznej] otwartosci
towarzyskiej nastepuje ostetntacyjne kierowanie sie 'na zewnatrz'
'zwiazku'.

Nie wiem jak inni, ale nie chcialbym ~wiazac sie z kims dla kogo
nie bede stanowic powiedzmy interesujacej opcji towarzyskiej - bez
wzgledu na ew. definicje przyjazni jaka prezentuje taki_ktos. :)

I napewno sa osoby ktorym nie przeszkadzaloby ze partnerowi
znaczna czesc osob dookola wydaje sie byc niebywale wprost
interesujaca, ale sadze ze dla kogos kto zna swoja wartosc takie
'partnerstwo' byloby byc moze do przelkniecia o ile np stanowiloby
'dodatek' w postaci 'przyjazni' do podstawowego zwiazku z kims
innym i znacznie mniej 'rozkojarzonym'.

Pozdrawiam,
Czarek






--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-12-28 00:18:37

Temat: Re: Ich dwoje + kolega
Od: "Demon" <b...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> napisał w wiadomości
news:auii7l$rgu$1@news.gazeta.pl...
> Demon:
> > Inne osoby z kolei moga sadzic wprost przeciwnie i problem
> > pojawia sie wlasnie, gdy partnerzy nie sa w tych definicjach zgodni.
>
> Owszem, napewno cos w tych Twoich uwagach jest...
>
> Sadze mimo to ze _standardowo_ obowiazuje tutaj cos takiego
> co moznaby nazwac pewnym brakiem zgody na powiedzmy
> wykorzystywanie osoby partnera jedynie w niektorych kategoriach
> (np seksualnych), podczas gdy np w sferze [znacznej] otwartosci
> towarzyskiej nastepuje ostetntacyjne kierowanie sie 'na zewnatrz'
> zwiazku.

Ale przeciez nikt nie powiedzial, ze tak wlasnie jest. Mozna byc bardzo
blisko z partnerem, ale czy to oznacza, ze musimy oddalic sie od przyjaciol?
Przeciez to takze osoby nam drogie i chyba zrozumiale jest, ze z nimi
rowniez chcemy spedzac czas. Takze sam na sam.

>
> Nie wiem jak inni, ale nie chcialbym ~wiazac sie z kims dla kogo
> nie bede stanowic powiedzmy interesujacej opcji towarzyskiej - bez
> wzgledu na ew. definicje przyjazni jaka prezentuje taki_ktos. :)

Ale dlaczego uwazasz, ze gdy ktos chce sie wciaz spotykac z przyjaciolmi, to
znaczy, ze partner jest dla niego nieatrakcyjny?

Pozdrawiam

Demon


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 . [ 11 ] . 12 ... 16


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Potrzebuje pomocy
zycie jest....
pomozcie,gdzie szukac materialow...
zapytanko
zagadka

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »