Witam!

Parenascie dni temu zakonczylem remont mieszkania. Ekipa, ktora
generalnie spisala sie niezle, zostawila po sobie jednak pewien
nieprzyjemny ZONK... Spieszyli sie pod koniec i zalozyli listwy
maskujace do oscieznic na klej (nie wiem dokladnie jaki) ale nie
odczekali wczesniej odpowiednio dlugo, zeby gips przy oscieznicach
wysechl (po zamontowaniu oscieznic "obrobiono" je gipsem).

Liswy maskujace dostaly wilgoci od mokrych scian, "spuchly" i po paru
dniach zaczely odpadac... W koncu sam je zdemontowalem, bo sie balem, ze
komus na glowe spadna.

I teraz musze sobie sam poradzic z ich zamontowaniem. Zastanawiam sie
jak to najlepiej zrobic...?

Czy Waszym zdaniem wystarczy przykleic je do scian przylegajacych do
oscieznicy na jakis klej? Jesli tak, to jaki? Osmiorniczka czy cos?

Czy moze nalezaloby powbijac w oscieznice cienkie gwozdziki, poobcinac
im lebki i "nabic" na nie listwy? Oczywiscie kleju tez uzyc.

Sklaniam sie do tego, zeby uzyc tylko kleju (tylko chcialbym wiedziec
jakiego). Teraz, gdy sciany przy oscieznicach sa juz suche, chyba nie
powinno byc problemu?

Jakie sa Wasze doswiadczenia?

Pozdrawiam!
--
yacoll
$> cd pub
$> more beer