Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Jaka matka taka córka?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Jaka matka taka córka?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 120


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2009-10-31 21:11:24

Temat: Jaka matka taka córka?
Od: sentire <m...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

http://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/wychowanie
/matka-i-corka_33606.html

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2009-10-31 21:14:10

Temat: Re: Jaka matka taka córka?
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sat, 31 Oct 2009 22:11:24 +0100, sentire napisał(a):

> http://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/wychowanie
/matka-i-corka_33606.html

"Niczego nie trzeba tłumaczyć, często od razu wiedzą, co druga chce
powiedzieć. Podobnie komentują ludzi i wydarzenia. Śmieszą je te same
sytuacje. Często córka ma wrażenie, że z nikim, nawet z chłopakiem, mężem
czy najlepszą przyjaciółką, nie potrafi się dogadać tak dobrze jak z tą
starszą o dwadzieścia czy trzydzieści lat kobietą - swoją matką."

:-)
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2009-10-31 21:26:53

Temat: Re: Jaka matka taka córka?
Od: Józefinka <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

On 31 Paź, 22:11, sentire <m...@o...pl> wrote:
> http://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/wychowanie
/matka-i-corka_33...

Czemu sie nie wypowiedziałeś ani słowa na ten temat?
Imo większa część artykułu to postrzeganie relacji matka córka
stereotypami
a ogólne straszliwe generalizowanie tychże stosunków.
--
jilett

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2009-10-31 22:30:32

Temat: Re: Jaka matka taka córka?
Od: kasia pierdziasia <k...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora

Józefinka pisze:
> On 31 Paź, 22:11, sentire <m...@o...pl> wrote:
>
>> http://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/wychowanie
/matka-i-corka_33...
>>
>
> Czemu sie nie wypowiedziałeś ani słowa na ten temat?
> Imo większa część artykułu to postrzeganie relacji matka córka
> stereotypami
> a ogólne straszliwe generalizowanie tychże stosunków.
> --
> jilett
>

taaa...
odrazu widac, ze twoja matka to zla kobieta byla
... i nade wszystko lubila ostro pierdolic

--
Katharina von pierdziasia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2009-10-31 23:35:18

Temat: Re: Jaka matka taka córka?
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sat, 31 Oct 2009 14:26:53 -0700 (PDT), Józefinka napisał(a):

> On 31 Paź, 22:11, sentire <m...@o...pl> wrote:
>> http://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/wychowanie
/matka-i-corka_33...
>
> Czemu sie nie wypowiedziałeś ani słowa na ten temat?
> Imo większa część artykułu to postrzeganie relacji matka córka
> stereotypami
> a ogólne straszliwe generalizowanie tychże stosunków.

A niby co znaczy zacytowanie przeze mnie akurat tego fragmentu? - właśnie
to, co napisałaś, czyli że pozostała część artykułu to przeważnie (czyli z
małymi wyjatkami) to bzdety, a ten fragment akurat mocno przystaje do
rzeczywistości. Mojej :-)

Ale... Znam osobiście i taki przypadek, jak we fragmencie:

"(...)Istnieje jednak druga strona medalu. Bywa, że córka zostaje
przytłoczona komunikatami, jakie otrzymuje. Matka otwiera przed nią serce i
szczerze opowiada o złości, frustracji, lęku, smutku. Zwierza się z
problemów finansowych albo niechęci do męża. Dorosłe już córki, które
doświadczyły takiej szczerości, różnie ją oceniają. (...) Wiele uważa
jednak, że tego rodzaju informacje pozbawiły je niezbędnego dla dziecka
poczucia bezpieczeństwa.
- Kiedy rodzice się rozstali, miałam 12 lat - opowiada Magda, dziś
32-letnia pracownica urzędu miejskiego. - Po rozwodzie zamieszkałam z mamą.
Mama bardzo przeżyła to rozstanie, miała duży żal do mojego ojca, że ją
zostawił. Godzinami opowiadała mi, jak bardzo przez niego cierpi, jaką on
jej krzywdę wyrządził, jaki był niedobry. A przecież to był mój tata, nie
chciałam słuchać o nim samych złych rzeczy. Po rozwodzie ojciec chciał ze
mną utrzymywać kontakt. Starał się o to, ale ja czułam się nie w porządku
wobec mamy, gdy się z nim spotykałam."


Wprawdzie nie doszło do rozstania rodziców, ale dziewczyna, dziś już
kobieta, zupełnie nie ma kontaktu emocjonalnego z ojcem (żeby nie urazić
matki), a z matką już zresztą również. Matka ukaształtowała w jej oczach
obraz ojca-niedbalucha, ojca-wroga, zwierzajac się jej jako 18-letniej
dziewczynie z bardzo intymnych spraw i kłopotów, łącznie z tym, że ojciec
"nawet nie zawiózł jej na aborcję, choć to z jego winy poczęło się tamto
dziecko, bo nie uważał" oraz że "po aborcji właśnie ona została poczęta
jako lekarstwo na frustracje ojca", oraz że "on myśli tylko o sobie - no bo
ile on wydaje na gazety!" (widać wielki rozrzut wagi problemów, którymi
obarczana była córka przez matkę).

Skąd o tym wszystkim wiem? - ano, dzięki mojemu dobremu kontaktowi z
własnymi dziećmi, od starszej MOJEJ córki, której tamta (kuzynka) zwierzała
się wielokrotnie: że matka ją zadręcza ww. problemami, że obrzydza jej
ojca, "a przecież ja jestem jeszcze dzieckiem, ja nie chcę o tym wszystkim
wiedzieć!"....
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2009-11-01 06:57:22

Temat: Re: Jaka matka taka córka?
Od: "Prawusek" <p...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

"Józefinka" <k...@p...onet.pl> wrote in message
news:c6e49eb9-677d-4726-8b13-2ebcb53b16d3@d21g2000yq
n.googlegroups.com...

Obie żylety, Napoleonko?


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2009-11-01 10:52:40

Temat: Re: Jaka matka taka córka?
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sun, 1 Nov 2009 07:57:22 +0100, Prawusek napisał(a):

> (...) Napoleonko?

:-D
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2009-11-01 14:03:14

Temat: Re: Jaka matka taka córka?
Od: Józefinka <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

On 1 Lis, 00:35, XL <i...@g...pl> wrote:

>> A niby co znaczy zacytowanie przeze mnie akurat tego fragmentu? - właśnie
>>to, co napisałaś, czyli że pozostała część artykułu to przeważnie (czyli z
>> małymi wyjatkami) to bzdety, a ten fragment akurat mocno przystaje do
>>rzeczywistości. Mojej :-)

>> Ikselka.

Otóż....

I ."Pokaż mi swoją matkę, a powiem ci, jaka będziesz w przyszłości".
To zdanie zawiera głęboką prawdę" - imo bzdura. Wychodzę z założenia,
że' każdy jest kowalem własnego losu'
Choć nie przeczę od podobieństwa i predyspozycji fizycznych nie da
się odciąć z przyczyny czysto oczywistych, niemniej bywają chlubne
wyjątki.

II . "Matka jest bardziej wylewna i skłonna do osobistych zwierzeń."
Klasyczny szablonowy
stereotyp - czyż nie? Przecież na Boga ...wylewność i skłonność do
zwierzeń nie jest wyłącznie cechą wyuczoną przez przykładną mamusie,
babunie itede bywa osadzona na naturze innym charakterze. Znam osoby,
które mają wylewne ciepłe opiekuńcze matki a ich córki są skrytymi
wycofanymi postaciami(lub na odwrót). Czy wobec tego można
jednoznacznie przykleić w/w cytat do wszystkich matek i córek? No nie
bądźmy hura optymistami.

III ."Ta specyficzna dla kobiet potrzeba okazywania emocji umacnia
poczucie więzi, ułatwia zrozumienie" - Owszem znam osoby, które
pozbawione przejawów miłości od matki (przytulania, zapewniania o
miłości, docenienia, wspólne rozmowy o wszystkim i o niczym etc) nie
potrafią dać tego swoim dzieciom a sama myśl o wyznaniu miłości
dziecku je paraliżuje.
Niemniej ja należę do osób , które nie zaznały żadnych w/w przejawów,
ale ten "wzór" w ogóle nie z obligował mnie do kopiowania tychże
zachowań. W kwestii tej jestem totalnym przeciwieństwem, jak również
jeszcze jedno z mojego rodzeństwa. N I E M A czegoś takiego jak
'specyficzna potrzeba kobiety do okazywania uczuć' - MIT. To tak jak
by powiedzieć - specyficzny kobiecy chłód i oziębłość.

IIII. [...]najczęściej kojarzy nam się matka - ofiarna, zawsze chętna do
niesienia pomocy. Bezinteresowna, cierpliwa, rozumiejąca. -
Porfawor!!!
Przecież wystarczy logicznie porozumować, przypomnieć sobie o :
- ukiszeniu dzieci
- zleceniu utopienia własnego dziecka
- tysiącach sierot w bidulu
- i wiele innych lokalnych tragedii, o których nawet się nie wspomina
Może powiesz ,że to wyjątki, ale coś mi się wydaje iż te WYJĄTKI
stają się tak częste... że za częste na wyjątki. Gdyby rzeczywiście
kobiety(matki - jakaś część) były aż tak ofiarne, rozumiejące, to
przynajmniej pominąwszy te drastyczne przypadki, starały by się nie
"gotować dzieciom placówek". Oczywiście mama na myśli jeśli w grę nie
wchodzi skrajna bieda i brak warunków, ale jak powszechnie wiadomo i w
takich okolicznościach kobiety samotnie potrafią wychowywać gromadę
dzieci. Bo dzieci nie raz wolą jeść chleb ze smalcem przy matce niż
mieć tz stabilizację socjalną w placówce.

V. "Ta gotowość do poświęceń w większym stopniu dotyczy córek niż
synów" -haha...no chyba nikomu nie muszę objaśniać, że za zwyczaj to
jest inaczej ...hahah... ale walnęła pani redaktor. I znów znam
dziesiątki przykładów gdzie matka ubóstwia syna i okazuje wyraźnie
jawnie większe względy w porównaniu z córką.

VI. "Przeżywają ich sukcesy i porażki bardziej niż własne" - a ja znam
w i e l e przypadków w których matka jest jawnie zazdrosna o
osiągnięcia córki gdyż nie może przeboleć, że sama nie mogła się tak
spełnić zawodową bądź materialnie. Wiele naprawdę wiele.

VII. "Więź psychiczna łącząca matkę i córkę dotyczy również sfery norm
oraz wartości. Badania potwierdzają, że dziewczynki podzielają poglądy
matek w znacznie większym stopniu niż chłopcy. Dotyczy to różnych sfer
życia, również zapatrywania na miłość, relacje między kobietą i
mężczyzną, seks. Nakłada to ogromną odpowiedzialność na matkę, bo jej
postawa ma istotny wpływ nawet na dorosłe życie dziecka. Czasem córka
staje się zakładnikiem przekazanych jej przez matkę norm." - Czy
nie nigdy nie słyszałaś o córkach, których matki były powiedzmy...
lekkich obyczajów a mimo to one wychodziły na ludzi nie powielały
zachowań? Btw http://www.egoisci.pl/7127/lourdes_nigdy_nie_zalozyl
aby_tego_co_jej_matka/
Myślisz, że taka emancypacja nie przyświeca młodym, myślącym kobietom
w sferach o wiele istotniejszych niż szmaty? Z całą pewnością znajdzie
się bardzo wiele takich, które za 'żadne pieniądze' oderwą się z
wysiłkiem od zepsutego wzoru, albo stawiają sobie to za cel - jak ja.

II. Co przekazów w materii: seks, partnerstwo itede to dopiero babol.
Polacy zwłaszcza na wsi jeszcze dotychczas bywają tak dotkliwie
pruderyjni, że nie ma mowy o jakichś tam rozmówkach. Jeśli już, to
bywa przekazywana w duchu zażenowania co daje córce ambiwalentne
sygnały odnośnie tej sfery. Co więcej jeśli sięgnąć pamięcią na te
powiedzmy....30 lat wstecz gdzie rozmowa o seksie była kompletnym tabu a
ludzie pobierali się z tworzyli/tworzą do dziś niejednokrotnie bardzo
udane związki i nie mają na podorędziu konfliktu argumentu o
rozwodzie, czego de facto dość często nie można powiedzieć o
dzisiejszych tz otwartych przez mamę na seksualność, erotykę i
partnerstwo młodych mężatkach i pannach. Ja po sobie mogę Ci
powiedzieć ,że moja mać nie wyksztusiła do mnie słowa o seksie a ja
mimo to mam umysł dalece otwarty na rozmowy intymne z każdym nawet (z
dzieckiem- jak się przygotuję J)

Tak więc moim zdaniem ten artykuł to taka przekoloryzowana
kolorowanka.
W szczegóły się nie wdawałam bo bym musiała ślęczeć cały dzień.
Do niedawna rzeczywiście myślałam typowo po Freudowskiemu(odnośnie
przekazywanych wzorców wychowawczych, moralnych, emocjonalnych,
kulturowych itede), niemniej pewien artykuł
uzmysłowił mi, że Covey maił dużo racji w tym, że człowiek może wiele
zmienić w sobie jeśli chce. Zatem jestem teraz na środku jedną noga u
Coveya drugo u Freuda - mam nadzieję, że się nie rozkraczę.
--
jilett jak feniks z popiołu

Ps. Obiektywna prawda- to ukazanie duch stron medalu, nie jednej, tej
różowej lub też wyłącznie ciemnej. W tym artykule imo widzę sztampowe
spojrzenie na matkę jako jedyny probierz w kształtowaniu charakteru
dziewczynki czy młodej kobiety.
Ps. Zjedziecie mnie...ale co mi tam






› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2009-11-01 20:38:41

Temat: Re: Jaka matka taka córka?
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sun, 1 Nov 2009 06:03:14 -0800 (PST), Józefinka napisał(a):

> Otóż....
>
> I ."Pokaż mi swoją matkę, a powiem ci, jaka będziesz w przyszłości".
> To zdanie zawiera głęboką prawdę" - imo bzdura. Wychodzę z założenia,
> że' każdy jest kowalem własnego losu'

Jasne. Jeśli o mnie chodzi, jestem zupełnie inna, niż moja matka,
wewnętrznie i zewnętrznie, choć nie da się zaprzeczyć, że temperament i
ogólne rysy twarzy odziedziczyłam po niej... Ale to wszystko.


> Choć nie przeczę od podobieństwa i predyspozycji fizycznych nie da
> się odciąć z przyczyny czysto oczywistych, niemniej bywają chlubne

Nie zawsze...

> wyjątki.

Chlubne matki niechlubnych córek i niechlubne matki córek chlubnych ;-)

>
> II . "Matka jest bardziej wylewna i skłonna do osobistych zwierzeń."
> Klasyczny szablonowy
> stereotyp - czyż nie? Przecież na Boga ...wylewność i skłonność do
> zwierzeń nie jest wyłącznie cechą wyuczoną przez przykładną mamusie,
> babunie itede bywa osadzona na naturze innym charakterze. Znam osoby,
> które mają wylewne ciepłe opiekuńcze matki a ich córki są skrytymi
> wycofanymi postaciami(lub na odwrót). Czy wobec tego można
> jednoznacznie przykleić w/w cytat do wszystkich matek i córek? No nie
> bądźmy hura optymistami.

Niby dlaczego to matka jest bardziej wylewna? - moja wcale nie była. I moim
zdaniem - większość nie jest. Wylewność wobec dzieci nie jest wg mnie dobrą
cechą - nie mylić z czułością...



>
> III ."Ta specyficzna dla kobiet potrzeba okazywania emocji umacnia
> poczucie więzi, ułatwia zrozumienie" - Owszem znam osoby, które
> pozbawione przejawów miłości od matki (przytulania, zapewniania o
> miłości, docenienia, wspólne rozmowy o wszystkim i o niczym etc) nie
> potrafią dać tego swoim dzieciom a sama myśl o wyznaniu miłości
> dziecku je paraliżuje.

Dokładnie.

> Niemniej ja należę do osób , które nie zaznały żadnych w/w przejawów,
> ale ten "wzór" w ogóle nie z obligował mnie do kopiowania tychże
> zachowań. W kwestii tej jestem totalnym przeciwieństwem, jak również
> jeszcze jedno z mojego rodzeństwa. N I E M A czegoś takiego jak
> 'specyficzna potrzeba kobiety do okazywania uczuć' - MIT.

Dokładnie.
KAZDY pragnie, aby MU okazywano (pozytywne!) uczucia, tylko nie każdy umie
się przełamać i samemu je okazywać innym. Dotyczy to i kobiet, i mężczyzn.
Przy czym meżczyźni mają o tyle trudniej, że w ich przypadku wylewność nie
jest dobrze widziana ze względu na powszechnie pożądany stereotyp tzw
męskiego opanowania, powściągliwości, że nie wspomnę o typie twardziela.


> To tak jak
> by powiedzieć - specyficzny kobiecy chłód i oziębłość.

:-)

>
> IIII. [...]najczęściej kojarzy nam się matka - ofiarna, zawsze chętna do
> niesienia pomocy. Bezinteresowna, cierpliwa, rozumiejąca. -
> Porfawor!!!
> Przecież wystarczy logicznie porozumować, przypomnieć sobie o :
> - ukiszeniu dzieci
> - zleceniu utopienia własnego dziecka
> - tysiącach sierot w bidulu
> - i wiele innych lokalnych tragedii, o których nawet się nie wspomina

Są to jednak społecznie źle oceniane przypadki.
Ideał matki to jednak ta od miłosci i poświęceń...

> Może powiesz ,że to wyjątki,

Ano, właśnie powiedziałam :-)

> ale coś mi się wydaje iż te WYJĄTKI
> stają się tak częste... że za częste na wyjątki.

To wynik degrengolady, którą obecny (chyba) tu glob nazywa "wolnością".
Wolność obyczaju generuje wolność wychowania, czyli... BRAK wychowania.
Bo jeśli ludzie widzą, że wolno wszystko, to przestają wychowywać swoje
dzieci, bo po co. Po prostu.

> Gdyby rzeczywiście
> kobiety(matki - jakaś część) były aż tak ofiarne, rozumiejące, to
> przynajmniej pominąwszy te drastyczne przypadki, starały by się nie
> "gotować dzieciom placówek". Oczywiście mama na myśli jeśli w grę nie
> wchodzi skrajna bieda i brak warunków, ale jak powszechnie wiadomo i w
> takich okolicznościach kobiety samotnie potrafią wychowywać gromadę
> dzieci.

Ano właśnie. I nie zabijać ich, zanim się urodzą...

> Bo dzieci nie raz wolą jeść chleb ze smalcem

...albo i bez...

> przy matce niż
> mieć tz stabilizację socjalną w placówce.

Howgh.

>
> V. "Ta gotowość do poświęceń w większym stopniu dotyczy córek niż
> synów" -haha...no chyba nikomu nie muszę objaśniać, że za zwyczaj to
> jest inaczej ...hahah... ale walnęła pani redaktor. I znów znam
> dziesiątki przykładów gdzie matka ubóstwia syna i okazuje wyraźnie
> jawnie większe względy w porównaniu z córką.


Hmmmm.... Nie wiem, czy wypada mi tutaj powoływać się na moje osobiste
doświadczenia w tym względzie - z własną matką i bratem...

>
> VI. "Przeżywają ich sukcesy i porażki bardziej niż własne"


Jak większość rodziców, nie tylko matek.

> - a ja znam
> w i e l e przypadków w których matka jest jawnie


...lub mniej jawnie...

> zazdrosna o
> osiągnięcia córki gdyż nie może przeboleć, że sama nie mogła się tak
> spełnić zawodową bądź materialnie.


...lub co gorsza - w miłości malżeńskiej...

> Wiele naprawdę wiele.

Tak. Znam takie przypadki. M.in. mój. Taki trochę niejawny...


>
> VII. "Więź psychiczna łącząca matkę i córkę dotyczy również sfery norm
> oraz wartości. Badania potwierdzają, że dziewczynki podzielają poglądy
> matek w znacznie większym stopniu niż chłopcy. Dotyczy to różnych sfer
> życia, również zapatrywania na miłość, relacje między kobietą i
> mężczyzną, seks."

He he... Matka potrafi zepsuć dziewczynie miłoćć i seks na długie lata...
Jak ta "wylewna", co to o niej ostatnio wspominałam, ta, co to zwierzała
sie dziecku-córce z niechęci do męża, a jej ojca... Teraz córka opuściła
matkę, bo samodzielnie doszła do wniosku, że jednak miłość, seks sa dobre,
a matka jej w tym psychicznie przeszkadza, ogranicza - z powodu własnego
nieudanego związku...




> Nakłada to ogromną odpowiedzialność na matkę, bo jej
> postawa ma istotny wpływ nawet na dorosłe życie dziecka.

O, tak.
Często negatywny.

> Czasem córka
> staje się zakładnikiem przekazanych jej przez matkę norm." - Czy
> nie nigdy nie słyszałaś o córkach, których matki były powiedzmy...
> lekkich obyczajów a mimo to one wychodziły na ludzi nie powielały
> zachowań?

...bo same zaznały skutków takich zachowań, nie przez empatię, lecz na
włąsnej skórze.
Sama o podobnej sytuacji tu też już pisałam (Boszsz, a o czym ja tu jeszcze
nie pisałam!???) - moja najlepsza koleżanka z dzieciństwa, córka pijaczki,
a sama abstynentka i świetna matka oraz żona...

> Btw http://www.egoisci.pl/7127/lourdes_nigdy_nie_zalozyl
aby_tego_co_jej_matka/
> Myślisz, że taka emancypacja nie przyświeca młodym, myślącym kobietom
> w sferach o wiele istotniejszych niż szmaty? Z całą pewnością znajdzie
> się bardzo wiele takich, które za 'żadne pieniądze' oderwą się z
> wysiłkiem od zepsutego wzoru, albo stawiają sobie to za cel - jak ja.


Nie wiem - moje dziewczyny uwielbiają mój sposób ubierania, choć może
niekoniecznie ubieramy się identycznie, ale na porządku dziennym było i
jest, że one radzą się mnie, a ja ich, co do ubioru - i jest bardzo fajnie
:-)


> II. Co przekazów w materii: seks, partnerstwo itede to dopiero babol.
> Polacy zwłaszcza na wsi jeszcze dotychczas bywają tak dotkliwie
> pruderyjni, że nie ma mowy o jakichś tam rozmówkach. Jeśli już, to
> bywa przekazywana w duchu zażenowania co daje córce ambiwalentne
> sygnały odnośnie tej sfery.

Małe zastrzeżenie: dzisiejsza wieś to już w mniejszości środowisko
postchłopskie, o którym w gruncie rzeczy piszesz powyżej.
sama mieszkam na wsi - w gronie naszych sąsiadów i tutejszych znajomych da
się świetnie rozmawiac o wszystkim...

> Co więcej jeśli sięgnąć pamięcią na te
> powiedzmy....30 lat wstecz gdzie rozmowa o seksie była kompletnym tabu a
> ludzie pobierali się z tworzyli/tworzą do dziś niejednokrotnie bardzo
> udane związki i nie mają na podorędziu konfliktu argumentu o
> rozwodzie, czego de facto dość często nie można powiedzieć o
> dzisiejszych tz otwartych przez mamę na seksualność, erotykę i
> partnerstwo młodych mężatkach i pannach. Ja po sobie mogę Ci
> powiedzieć ,że moja mać nie wyksztusiła do mnie słowa o seksie

Ha - moja też :-)
Ooooo, sklamalam: kiedyś chciałam, aby mnie pogłaskała/podrapała po
pleckach, bo każdy to lubi, a ona była wtedy taka zażenowana i powiedziała
"mąż cię będzie głaskał".
Toż to "siok" był dla mnie ;-PPP

Ogólnie zaś o dotyku NIESEKSUALNYM (bo to też problem): jako dziecko nie
byłam obcałowywana przez rodziców, raczej nie przypominam sobie, aby poza
twarzą moje ciało znało dotyk rodziców inny, niż np przy myciu czy
codziennych okazjach... A moje dziewczyny, póki malutkie, obcałowywałam
dokładnie całe, a drapania i głaskania po pleckach to nie mają dosyć i do
dziś, choć mają po ponad 20 lat już obie - normalnie ręce mi oDpadają,
kiedy córki są w domu. Z ojcem się nadal "kitlaszą" też - po swojemu
dziecięco-kobiecemu :-)


> a ja
> mimo to mam umysł dalece otwarty na rozmowy intymne z każdym nawet (z
> dzieckiem- jak się przygotuję J)

Nie mam zadnych trudności też :-)


>
> Tak więc moim zdaniem ten artykuł to taka przekoloryzowana
> kolorowanka.

...w odpustowych barwach.


> W szczegóły się nie wdawałam bo bym musiała ślęczeć cały dzień.
> Do niedawna rzeczywiście myślałam typowo po Freudowskiemu(odnośnie
> przekazywanych wzorców wychowawczych, moralnych, emocjonalnych,
> kulturowych itede), niemniej pewien artykuł
> uzmysłowił mi, że Covey maił dużo racji w tym, że człowiek może wiele
> zmienić w sobie jeśli chce.


A nawet wszystko...

> Zatem jestem teraz na środku jedną noga u
> Coveya drugo u Freuda - mam nadzieję, że się nie rozkraczę.


:-D


> --
> jilett jak feniks z popiołu


O, ja też kiedyś... dzięki Bogu i sobie.


>
> Ps. Obiektywna prawda- to ukazanie duch stron medalu, nie jednej, tej
> różowej lub też wyłącznie ciemnej. W tym artykule imo widzę sztampowe
> spojrzenie na matkę jako jedyny probierz w kształtowaniu charakteru
> dziewczynki czy młodej kobiety.
> Ps. Zjedziecie mnie...ale co mi tam

Ja Cię nie zjeżdżam :-)
--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2009-11-01 20:52:56

Temat: Re: Jaka matka taka córka?
Od: Smok Eustachy <S...@E...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sun, 01 Nov 2009 21:38:41 +0100, XL napisał(a):

> Jasne. Jeśli o mnie chodzi, jestem zupełnie inna, niż moja matka,
> wewnętrznie i zewnętrznie, choć nie da się zaprzeczyć, że temperament i
> ogólne rysy twarzy odziedziczyłam po niej... Ale to wszystko.
>

No ale w wieku Matki tez nie jesteś...
--
http://nowy.tezeusz.pl/blog/smok.eustachy
http://pclinuxos.org.pl/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 10 ... 12


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

duch walki i trema i inne takie ;)
będą szpiegować nam dyski twarde
czy bezpieczniejsza będzie sama czy w towarzystwie żeglarza?
Re: antysemityzm
GRYPA

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »