| « poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2002-07-18 13:28:16
Temat: Re: Kto jest winny? - dlugieJoJo wrote:
> Użytkownik "gdaMa" <g...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
CIACH opisy rzutów .... ;-)
Moja babcia kiedyś zamachnęła się na dziadka pogrzebaczem (gwoli
wyjaśnienia: dawniej to były kuchnie węglowe z fajerkami, na
węgiel/drewno to trzeba było czymś w węglach/popiele grzebać). W
skrócie opisu całej sytuacji powiem, że IIMHO miała rację, ja to bym
zabiła ;-)
I dziadek ten pogrzebacz jej wyrwał z ręki i gdzieś schował.
Przyjechał za dwa dni mój wujek (zięć ich) i stwierdzając brak
rzeczonego narzędzia zobowiązał się dorobić.
No i za dwa tygodnie dotrzymując słowa pokazuje swe dzieło mówiąc (a
dziadek słucha):
mama zrobiłem Ci nowy pogrzebacz, no i od razu drugi taki duży, może
czasem Ci się przyda.
Babcia opowiadała, że trzeba było widzieć minę dziadka ;-D
--
Pozdrawiam z Krakowa
GosiaH
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2002-07-19 08:09:15
Temat: Re: Kto jest winny? - dlugie [bardzo]Użytkownik "Sokrates" <d...@w...pl> napisał w
wiadomości news:ah69dd$e89$1@news2.tpi.pl...
> [...]
> Wytłumacz mu, że nie oczekujesz od niego, że zawsze będzie z
> wszystkim akuratny, ze niczego nie upuści, nie zniszczy itp
O właśnie. Że przecież wypadek, że wiadomo, że _nikt_ (nie _On_)
nie zrobił tego celowo, że jakby człowiek wiedział, że się
przewróci, to by usiadł.
> i nie musi się w sposób "dziecinny" tłumaczyć, ponieważ tego
> nie oczekujesz. Ot, poprostu stało się. Każdemu mogło się
> zdążyć. A takie jego automatyczne zwalanie na innych jest w
> twoich oczach nie poważne, a przecież wyszłaś za dorosłego i
> odpowiedzialnego za siebie i za rodzinę mężczyznę, któremu
> mogą się zdarzać różne takie awarie.
A to bym sobie już podarowała. Bo przecież tu właśnie chodzi o
to, że facet próbuje udowadniać, że nie jego wina. Stwierdzenie,
że nie musi się tłumaczyć, sugeruje, że jednak jego, co my wiemy
i on też wie, ale on nie będzie się chciał do tego przyznać,
więc znowu obróci kota ogonem.
Ja stosowałam strategię nieorzekania o winie. Diabli wzięli
dzbanuszek na mleko w czasie zmywania? Ach, cóż za potworna
tragedia, trzeba będzie poszukać takiego samego (no przecież mi
specjalnie tego dzbanka nie stłukł, a że to był mój ukochany
dzbanek, to już inna bajka, zresztą kichać dzbanek, ważne, że w
ogóle zmywa :). Spóźniliśmy się na spotkanie, bo koniecznie
trzeba było coś tam zrobić przed wyjściem? Wiesz, kochanie,
następnym razem chyba będziemy musieli wyjść wcześniej z domu
albo pojechać taksówką. Tłumaczenia, że to jego wina/nie jego
wina i dlaczego, ucinałam pytaniem, jak można sytuację naprawić
albo na przyszłość uniknąć. A gdyby zaliczył stłuczkę po drodze,
to bym go zaczęła oglądać na wszystkie strony, czy na pewno mój
skarb najcenniejszy nie doznał jakiegoś uszczerbku :) Facet,
nastawiony na zrzędzenie, otwiera buzię ze zdumienia, jak to go
jego kobieta jednak niezmiernie kocha, nie wymyśla durnowatych i
kompromitujących go w naszych oczach wyjaśnień, a następnego
dnia po drodze od blacharza wstępuje do kwiaciarni.
Strategię wypracowałam na własnej skórze, bo mój impulsywny
tatko też lubił szukać winnych faktu, że mu kotlet z talerza na
nowy dywan spadł, więc do teraz mam odruch obronny - jak nam
sąsiedzi zalewają mieszkanie, to się zaczynam tłumaczyć, że to
nie moja wina. Jak dotąd strategia się sprawdza. Nie czarujmy
się, jak człowiek coś zawalił, to wie, że zawalił, dobitne
podkreślanie faktu, że to on, raczej niczego nie zmienia,
przyjmowanie winy na siebie też jest jakby bez sensu, więc
najprościej zignorować problem winy i zająć się naprawą szkód.
Po jakimś czasie do gościa dociera, że nawet jak coś spaprze, to
nikt mu za to łba nie urwie (a co by to zmieniło?), za to będzie
mieć szanse na rehabilitację, więc kończą się irytujące i
dewaluujące tłumaczenia i zwalanie winy, a zaczyna się uważanie,
co się robi, i szybkie wycieranie rozlanego mleka.
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2002-07-19 11:56:07
Temat: Re: Kto jest winny? - dlugie [bardzo]
Użytkownik "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl>
napisał w wiadomości
news:ah8gv1$1iag$1@news2.ipartners.pl...
> Użytkownik "Sokrates" <d...@w...pl> napisał
w
> wiadomości news:ah69dd$e89$1@news2.tpi.pl...
> > i nie musi się w sposób "dziecinny" tłumaczyć, ponieważ
tego
> > nie oczekujesz. Ot, poprostu stało się. Każdemu mogło
się
> > zdążyć. A takie jego automatyczne zwalanie na innych
jest w
> > twoich oczach nie poważne, a przecież wyszłaś za
dorosłego i
> > odpowiedzialnego za siebie i za rodzinę mężczyznę,
któremu
> > mogą się zdarzać różne takie awarie.
>
> A to bym sobie już podarowała. Bo przecież tu właśnie
chodzi o
> to, że facet próbuje udowadniać, że nie jego wina.
Stwierdzenie,
> że nie musi się tłumaczyć, sugeruje, że jednak jego, co my
wiemy
> i on też wie, ale on nie będzie się chciał do tego
przyznać,
> więc znowu obróci kota ogonem.
Ja bym sprobowal, ponieważ nie mozna wykluczyć, że on może
oczekiwać od niej, że go uniewinni i stara sie to robić,
nawet w sposób naiwniacki.
> A gdyby zaliczył stłuczkę po drodze,
> to bym go zaczęła oglądać na wszystkie strony, czy na
pewno mój
> skarb najcenniejszy nie doznał jakiegoś uszczerbku :)
Facet,
> nastawiony na zrzędzenie, otwiera buzię ze zdumienia, jak
to go
> jego kobieta jednak niezmiernie kocha, nie wymyśla
durnowatych i
> kompromitujących go w naszych oczach wyjaśnień, a
następnego
> dnia po drodze od blacharza wstępuje do kwiaciarni.
Bardzo mądre podejście, gratuluję. Jeśli coś się stłucze, to
najpierw pytajmy czy sie nie skaleczono. Gdy ta sytuacyjna
więź zostanie nawiązana, to dopiero wtedy można zająć się
zniszczoną materią.
> Nie czarujmy
> się, jak człowiek coś zawalił, to wie, że zawalił, dobitne
> podkreślanie faktu, że to on, raczej niczego nie zmienia,
> przyjmowanie winy na siebie też jest jakby bez sensu, więc
> najprościej zignorować problem winy i zająć się naprawą
szkód.
> Po jakimś czasie do gościa dociera, że nawet jak coś
spaprze, to
> nikt mu za to łba nie urwie (a co by to zmieniło?), za to
będzie
> mieć szanse na rehabilitację, więc kończą się irytujące i
> dewaluujące tłumaczenia i zwalanie winy, a zaczyna się
uważanie,
> co się robi, i szybkie wycieranie rozlanego mleka.
Podpisuję się pod powyższym, ponieważ 6 słoików z
zaprawionymi jagodami próbowało mi wybuchnąć w kuchni i
winna jest teściowa, która niszczy zakrętki tak, że nie
nadają się do ponownego użytku. Winne są te pojedyncze
sfermentowane jagody, które ukryły się w całej masie i nie
poddały się pół godzinnej pasteryzacji.
Winna jest żona, która zasugerowała, ze (bezosobowo)
przydałoby się zaprawić trochę jagód na jesień i zimę.
Ostatecznie winny jestem ja, ze w ogóle się za to zabrałem.
--
Pozdrawiam Dariusz
Dopisz moje imię pisząc na priv
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2002-07-19 12:17:06
Temat: Re: Kto jest winny? - dlugie [bardzo]Użytkownik "Sokrates" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ah8ueo$7hi$1@news.tpi.pl...
> [...]
> Ja bym sprobowal, ponieważ nie mozna wykluczyć, że on może
> oczekiwać od niej, że go uniewinni i stara sie to robić,
> nawet w sposób naiwniacki.
No właśnie. Więc niech go nie uniewinnia, bo mu się zachowanie
utrwali, zresztą jeśli dla niego ta wina jest taka istotna, to
winny musi być, a skoro nie on... A jeśli mu się odmówi
ułaskawienia, to tym bardziej się będzie bronić. Więc może danie
do zrozumienia, że nie ma znaczenia, kto jest winny, i nikt nie
będzie z tego robić wielkiej afery, pozwoli człowiekowi przyznać
się, że to on.
> [...]
> Podpisuję się pod powyższym, ponieważ 6 słoików z
> zaprawionymi jagodami próbowało mi wybuchnąć [...]
I w ten sposób Sokrates dyskretnie przemycił autoreklamę :)))
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2002-07-19 12:25:29
Temat: Re: Kto jest winny? - dlugie [bardzo]
Użytkownik "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl>
napisał w wiadomości
news:ah8vfp$1nnv$1@news2.ipartners.pl...
> I w ten sposób Sokrates dyskretnie przemycił autoreklamę
:)))
Nieświadomie, to był najbliższy czasowo znany mi przykład.
Jak możesz posądzać mnie o autoreklamę. Moje walory są tak
jasne i oczywiste, że nie muszę zachowywać przemytniczej
dyskrecji. Gdybym miał pisać o własnej autoreklamie, to
możliwe, ze było by tego znacznie więcej.:-(((
--
Pozdrawiam Dariusz
Dopisz moje imię pisząc na priv
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2002-07-19 19:03:58
Temat: Odp: Kto jest winny? - dlugieSerdeczne dzieki za wszelkie komentarze.
Szczegolnie podobala mi sie odpowiedź Jojo - niestety ja nie wiem czy potraf
ilabym obrocic wszystko w zart, tym bardziej jezeli chodzi o rzecz znacznie
powazniejsza niz glupi kubek.
Poza tym stwierdzilam, ze nie do konca dobrze sformulowalam pytanie - bo w s
umie mnie nie chodzi o to kto jest winny, tylko o to, zeby z takich glupawyc
h sytuacji wyciagac odpowiednie wnioski - nie w stylu "rozwalilem samochod,
wiec wobec tego nie bede Ci nigdy wiecej mowil o ktorej wracam, bo od tego s
ie rozwalaja samochody" tylko "rozwalilem samochod bo wyszedlem za pozno od
kumpla i wymusilem pierwszenstwo - wobec tego np. postaram sie wychodzic wcz
esniej albo bardziej uważać". Ale to juz temat na kolejna dyskusje...
Jeszcze raz serdeczne dzieki i pozdrawiam
H.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Z A P R A S Z A M N A M O J E A U K C J E
http://www.allegro.pl/showother.php?id=432672
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2002-07-20 09:49:11
Temat: Re: Kto jest winny? - dlugie> lubilam. Nie zdazylam niczego powiedziec (zreszta nie mialam nawet
zamiaru -
> rozbity kubek to nie koniec swiata), a juz uslyszalam, ze:
> 1. moja matka kupuje nam same buble
> 2. jest wiecznie za duzo rzeczy do zmywania w zlewie
> 3. on nigdy wiecej nie bedzie myl moich bublowatych kubkow
> itp. itd.
Niestety Twoj TŻ miał jakiś ciezki dzień i odreagował w ten sposób,
pewnie chodzi o cos innego np. w stosunku do mamy, albo po prostu
miał kiepski dzień.
Mimo to nie tłumaczy jego bezsensownego zachowania
JAcek
> Po powrocie do domu dodal jeszcze ze on mi wiecej nie bedzie podawal
terminu
> kiedy wroci, ze nie bylo mi wcale potrzebny w domu wiec mogl siedziec u
> kumpla itp.
Może naprawdę się spieszył do Ciebie??
Czasem też tak głupio się zachowuję.
> Oczywiscie rozmawiamy na ten temat - wczoraj nawet moj TZ przyznal ze "to
> jest jego wina z tym kubkiem" ale i tak zadasal sie na mnie z powodu tego
ze
> mam takie buble itp itd.
> Jezeli macie jakies pomysly na rozwiazanie tej sytuacji, to bede wdzieczna
> za wszelkie propozycje.
Hihi juz sama znalazłaś sposób, przecież sie przyznał, a swoją drogą to
każdy inaczej reaguje w sytuacji stresowej, mozna to pomału zmieniać ale na
pewno nie w samej sytuacji stresowej.
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |