Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.man.poznan.pl!news.internetia.pl!news.ipartners.pl!not-for-mail
From: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: Kto jest winny? - dlugie [bardzo]
Date: Fri, 19 Jul 2002 10:09:15 +0200
Organization: Internet Partners
Lines: 65
Message-ID: <ah8gv1$1iag$1@news2.ipartners.pl>
References: <ah5u35$oh5$1@katmai.magma-net.pl> <ah69dd$e89$1@news2.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: nat-208.wasko.pl
X-Trace: news2.ipartners.pl 1027065633 51536 193.178.240.208 (19 Jul 2002 08:00:33
GMT)
X-Complaints-To: a...@i...pl
NNTP-Posting-Date: 19 Jul 2002 08:00:33 GMT
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2919.6700
X-MSMail-Priority: Normal
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2919.6700
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:18380
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Sokrates" <d...@w...pl> napisał w
wiadomości news:ah69dd$e89$1@news2.tpi.pl...
> [...]
> Wytłumacz mu, że nie oczekujesz od niego, że zawsze będzie z
> wszystkim akuratny, ze niczego nie upuści, nie zniszczy itp
O właśnie. Że przecież wypadek, że wiadomo, że _nikt_ (nie _On_)
nie zrobił tego celowo, że jakby człowiek wiedział, że się
przewróci, to by usiadł.
> i nie musi się w sposób "dziecinny" tłumaczyć, ponieważ tego
> nie oczekujesz. Ot, poprostu stało się. Każdemu mogło się
> zdążyć. A takie jego automatyczne zwalanie na innych jest w
> twoich oczach nie poważne, a przecież wyszłaś za dorosłego i
> odpowiedzialnego za siebie i za rodzinę mężczyznę, któremu
> mogą się zdarzać różne takie awarie.
A to bym sobie już podarowała. Bo przecież tu właśnie chodzi o
to, że facet próbuje udowadniać, że nie jego wina. Stwierdzenie,
że nie musi się tłumaczyć, sugeruje, że jednak jego, co my wiemy
i on też wie, ale on nie będzie się chciał do tego przyznać,
więc znowu obróci kota ogonem.
Ja stosowałam strategię nieorzekania o winie. Diabli wzięli
dzbanuszek na mleko w czasie zmywania? Ach, cóż za potworna
tragedia, trzeba będzie poszukać takiego samego (no przecież mi
specjalnie tego dzbanka nie stłukł, a że to był mój ukochany
dzbanek, to już inna bajka, zresztą kichać dzbanek, ważne, że w
ogóle zmywa :). Spóźniliśmy się na spotkanie, bo koniecznie
trzeba było coś tam zrobić przed wyjściem? Wiesz, kochanie,
następnym razem chyba będziemy musieli wyjść wcześniej z domu
albo pojechać taksówką. Tłumaczenia, że to jego wina/nie jego
wina i dlaczego, ucinałam pytaniem, jak można sytuację naprawić
albo na przyszłość uniknąć. A gdyby zaliczył stłuczkę po drodze,
to bym go zaczęła oglądać na wszystkie strony, czy na pewno mój
skarb najcenniejszy nie doznał jakiegoś uszczerbku :) Facet,
nastawiony na zrzędzenie, otwiera buzię ze zdumienia, jak to go
jego kobieta jednak niezmiernie kocha, nie wymyśla durnowatych i
kompromitujących go w naszych oczach wyjaśnień, a następnego
dnia po drodze od blacharza wstępuje do kwiaciarni.
Strategię wypracowałam na własnej skórze, bo mój impulsywny
tatko też lubił szukać winnych faktu, że mu kotlet z talerza na
nowy dywan spadł, więc do teraz mam odruch obronny - jak nam
sąsiedzi zalewają mieszkanie, to się zaczynam tłumaczyć, że to
nie moja wina. Jak dotąd strategia się sprawdza. Nie czarujmy
się, jak człowiek coś zawalił, to wie, że zawalił, dobitne
podkreślanie faktu, że to on, raczej niczego nie zmienia,
przyjmowanie winy na siebie też jest jakby bez sensu, więc
najprościej zignorować problem winy i zająć się naprawą szkód.
Po jakimś czasie do gościa dociera, że nawet jak coś spaprze, to
nikt mu za to łba nie urwie (a co by to zmieniło?), za to będzie
mieć szanse na rehabilitację, więc kończą się irytujące i
dewaluujące tłumaczenia i zwalanie winy, a zaczyna się uważanie,
co się robi, i szybkie wycieranie rozlanego mleka.
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
a...@w...pl
|