Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Kto może pomóc?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Kto może pomóc?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 12


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-09-06 00:26:05

Temat: Kto może pomóc?
Od: Przyjaciel <p...@p...net> szukaj wiadomości tego autora


Poznałem kobietę, która nie może uwolnić się od swojego znienawidzonego
już męża i układu w którym oboje są i który kontroluje tylko jej mąż. Po
kilku latach "sielanki" kiedy miała w głowie pstro i imponowała jej
nadopiekuńczość jej narzeczonego (to czego w ogóle nie miała ze strony
ojca) ten sam człowiek - już mąż zadręczył ja w końcu... swoją
zazdrością, prostactwem, strachem... w ich małżeństwie pojawiła się
rutyna a wkońcu doszło do szarpaniny i pobicia. Ona tego nie zgłosiła
nigdzie, nie zrobiła obdukcji, odpuściła. Postanowiła jednak z nim nie
być, wniosła pozew o rozwód - przestała go kochać, ujrzała jak bardzo są
różni. Do tego dochodzi dziecko - mają dwuletnią córeczkę. Sprawę
rozwodową przegrała - między innymi wyszło na to, że jest złą matką bo
pomimo tego, że nieźle zarabia mając zlecenia na umowy o dzieło to nie
jest to stałe zatrudnienie, no a pracując i opiekując się dzieckiem nie
poświęca mu go całego. W opiece nad dzieckiem pomaga jej matka. Często
ona opiekuje się dzećmi jej siostry. Od czasu pobicia oni nie mieszkają
razem. Jednak Ona z dzieckiem została w mieszkaniu kupionym na jego
ojca. On jest nadal tam zameldowany ale przeprowadził się do rodziców.
Inaczej Ona miała się wyprowadzić. Zresztą taki ma cały czas zamiar. Ona
zmieniała zamki w mieszkaniu ale on je rozwiercał i wchodził z Policją -
jest tam wszak zameldowany. W końcu ona odpuściła... on przychodzi do
mieszkania pod jej nieobecność czy gdy wyjeżdża. Dziecko bywa w żłobku a
ona wychodzi do pracy.

Jej mąż powiedział jej, że nigdy nie pozwoli aby miała kogoś
innego. Ona się boi bo mąż prowadzi podejrzane interesy w półświatku.
Mąż kontroluje ją nadal. Moją znajomość z nią odkrył czytając jej
pocztę internetową oraz archiwa rozmów GG. Spotykaliśmy
się co jakiś czas. Ale kiedy on się o tym dowiedział z komputera, bo
często też tak rozmawialiśmy - zrobił jej awanturę, zagroził zabraniem
dziecka. Do mnie zadzwonił i groził wypadkiem jeśli nie zaprzestanę
kontaktów. Ona, z bólem serca postanowiła że dla dobra dziecka, jej i
mojego nie będzie się ze mną więcej spotykała i kontaktowała. Twierdzi,
że wybiera samotność, bo to sytacja patowa, zbyt niebezpieczna, że On za
bardzo kocha córkę i wszelkie wojny mogą zepsuć przyszłość dziecku. Mi
też nie chce marnować życia i nie chce wplątywać w niebezpieczeństwo i
popaprany układ. Jest zrezygnowana. Czy istnieje jakaś sensowna myśl jak
jej pomóc? Jest mała nadzieja, że on w końcu zrozumie, że ona go nie
kocha i nigdy nie wróci do niego. Ona twierdzi z całą stanowczością że
już go nie kocha i do niego nie wróci. Czuję do niej olbrzymią symaptię,
ale nie będę nalegał na zmianę tego wiedząc, że jej ręcę
opadają i nie wierzy w to aby można było spokojnie to rozwiązać -
wszelkie wojny i walki ją przerażają, nie chce aby doszło do jakiejś
tragedii. Muszę dodać, że jej ojciec jest alkoholikiem i w jej domu
zawsze były szarpaniny i ona jest osobą wręcz okradzioną z normalnego
dzieciństwa, pragnie radości ale i spokoju, ten spokój chyba jest
ważniejszy niż wojna z upartym niekochanym mężem, łudzącym się, że ona
do niego wróci.

Czy jest jakiś pomysł na to? Ktoś z Twoich znajomych tkwił w takim
układzie i wyszedł spokojnie z tego? Są specjaliści od rozwiązywania
takich patowych sytuacji???

Może pomożesz.
Pozdrawiam

Przyjaciel


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2003-09-06 02:09:16

Temat: Re: Kto może pomóc?
Od: "Roch Dzikon" <r...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

nie jestem żadnym ekspertem, itd.., ale może ta kobieta powinna się
wyprowadzić z dzieckiem do swojej rodziny. mysle, ze na pewno by jej
pomogli. chociaz z drugiej strony maz moglby wtedy probowac odbierac
dziecko. ja bym na jej miejscu wyprowadzila sie z domu meza i walczyla o
dziecko.

pozdrawiam


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2003-09-06 04:51:54

Temat: Re: Kto może pomóc?
Od: tweety <C...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Roch Dzikon napisał:

> nie jestem żadnym ekspertem, itd.., ale może ta kobieta powinna się
> wyprowadzić z dzieckiem do swojej rodziny. mysle, ze na pewno by jej
> pomogli. chociaz z drugiej strony maz moglby wtedy probowac odbierac
> dziecko. ja bym na jej miejscu wyprowadzila sie z domu meza i walczyla o
> dziecko.

dokładnie tak samo postąpiłabym ja, wyprowadziła się i przed sądem
walczyła o dziecko (ja akurat o dzieci), nie rozmawiałabym z byłym mezem
sam na sam tylko przy świadkach aby nie groził jej w samotnosci bo jak
to udowodni?? chyba, ze nagra te groźby. Na Twoim miejscu zgłosiłabym na
policję groźby- to jest karalne. Jako matka poszłabym też do psychologa
by znaleźć siły i nie zwariować z tym wszystkim, ale za wszelką cenę
walczyłabym o dziecko, ale nie w tym mieszkaniu. Przed sądem zrobiłabym
rozdział majątku- dla kogo mieszkanie, czy na pól, czy kasa itp. wtedy
sprawa jasna kto ma w nim mieszkać. Rozwód to podstawa ale z podziałem
majątku. Nie wiem czy jest możliwa taka sytuacja, ale walczyłabym o nie
uznawanie mojej winy przed sądem, wszak to on jest tyranem, czy nie ma
świadków, sąsiadów, znajomych?? a TY nie możesz być swiadkiem?? to
trudna sprawa i trudno cokolwiek radzić...

--

Pozdrawiam
Magdalena + Karolina (27.10.97) + Krzysztof (05.01.03)
http://www.master.pl/~mwota/


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2003-09-06 06:10:01

Temat: Re: Kto może pomóc?
Od: Przyjaciel <p...@p...net> szukaj wiadomości tego autora

tweety wrote:
> Użytkownik Roch Dzikon napisał:
>
>> nie jestem żadnym ekspertem, itd.., ale może ta kobieta powinna się
>> wyprowadzić z dzieckiem do swojej rodziny. mysle, ze na pewno by jej
>> pomogli. chociaz z drugiej strony maz moglby wtedy probowac odbierac
>> dziecko. ja bym na jej miejscu wyprowadzila sie z domu meza i walczyla o
>> dziecko.
>
>
> dokładnie tak samo postąpiłabym ja, wyprowadziła się i przed sądem
> walczyła o dziecko (ja akurat o dzieci), nie rozmawiałabym z byłym mezem
> sam na sam tylko przy świadkach aby nie groził jej w samotnosci bo jak
> to udowodni?? chyba, ze nagra te groźby. Na Twoim miejscu zgłosiłabym na
> policję groźby- to jest karalne. Jako matka poszłabym też do psychologa
> by znaleźć siły i nie zwariować z tym wszystkim, ale za wszelką cenę
> walczyłabym o dziecko, ale nie w tym mieszkaniu. Przed sądem zrobiłabym
> rozdział majątku- dla kogo mieszkanie, czy na pól, czy kasa itp. wtedy
> sprawa jasna kto ma w nim mieszkać. Rozwód to podstawa ale z podziałem
> majątku. Nie wiem czy jest możliwa taka sytuacja, ale walczyłabym o nie
> uznawanie mojej winy przed sądem, wszak to on jest tyranem, czy nie ma
> świadków, sąsiadów, znajomych?? a TY nie możesz być swiadkiem?? to
> trudna sprawa i trudno cokolwiek radzić...

Tak, mówi o tej wyprowadzce, ale słabo jej to wychodzi bo...
jest tak zastraszona i zrezygnowana ze BOI się tej wyprowadzki.
Myślę, że ten lęk u niej i strach przed jakimkolwiek bólem wygrywa.
Najgorsze jest to, że Ona po prostu jest zrezygnowana - woli spokój niż
walkę. Nie da sobie już pomóc. Do rodziców się nie wyprowadzi - nie ma
gdzie - są rozwiedzeni i w starszym wieku, ojca alkoholika juz dawno nie
widziala i nie utrzymuje z nim kontaktu a mama wynajmuje pokoik i
przebywa to tu to tam, raz u niej raz w domku siostry pod warszawa.
Jedną sprawę rozwodową już przegrała. Jej mąż ma stałą pracę ale kręci
lewe interesy w półświatku, jest bardzo agresywnym człowiekiem i wg niej
bardzo groźnym dla innych - ona woli zerwać kontakty ze mną niż narażać
nas wszystkich na jakieś nieszczęśliwe akcje, nie ma mowy o tym abym był
świadkiem. Znowóż ona też nie bardzo chce aby temu mężowi stała się
jakaś zła historia bo przecież jest wyjątkowo kochającym ojcem dla swego
dziecka... ręce opadają.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2003-09-06 18:42:42

Temat: Re: Kto może pomóc?
Od: "Qwax" <...@...Q> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Przyjaciel" <p...@p...net> napisał w
wiadomości news:3F597A76.2020008@pocztowy.net...

>... ręce opadają.
>

I owszem.
Moja mama zawsze mówiła "jak ktoś nie chce to i deski nie
przeskoczy"
(w ostrzejszej wersji - "jak się nie przyłożysz to się i nie
wysr...")

Rozumiem że... ale nie poradzisz nic gdy Ona nie chce podjąć
decyzji - potem może być ciężko lub nie ale teraz jest już
ciężko (wybór należy do ....)

Pozdrawiam
Qwax



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2003-09-06 22:01:23

Temat: Re: Kto może pomóc?
Od: Eulalka <e...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Przyjaciel napisał:

> Tak, mówi o tej wyprowadzce, ale słabo jej to wychodzi bo...
> jest tak zastraszona i zrezygnowana ze BOI się tej wyprowadzki.
> Myślę, że ten lęk u niej i strach przed jakimkolwiek bólem wygrywa.
> Najgorsze jest to, że Ona po prostu jest zrezygnowana - woli spokój niż
> walkę. Nie da sobie już pomóc. Do rodziców się nie wyprowadzi - nie ma
> gdzie - są rozwiedzeni i w starszym wieku, ojca alkoholika

I tu jest pies pogrzebany. Mając takie wzorce na własne życzenie
sprawiła sobie własnego kata.
Wychowana w modelu zastraszania i katowania nie zna innych. Typ ofiary -
nie zrobi nic.

> Jedną sprawę rozwodową już przegrała. Jej mąż ma stałą pracę ale kręci
> lewe interesy w półświatku, jest bardzo agresywnym człowiekiem i wg niej
> bardzo groźnym dla innych

Bingo! I co? Z takim rozwieść się najłatwiej - gorzej przecież z takim
co normalny, przyzwoity człowiek jest (ale się go np. nie kocha)

> świadkiem. Znowóż ona też nie bardzo chce aby temu mężowi stała się
> jakaś zła historia bo przecież jest wyjątkowo kochającym ojcem dla swego
> dziecka... ręce opadają.

Chłopie, daj sobie spokój. Ta kobieta chce tak żyć - w przeciwnym razie
żadna siła by jej przy nim nie zatrzymała. Robiłaby obdukcję za
obdukcją, aż by jej założyli niebieską kartę, a z tym rozwiodła by się
bez kłopotu, zabierając dziecko.

Nic z tego nie bedziesz miał i tak do niego wróci - z czasem tylko
wymówki się zmienią...

Eulalka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2003-09-07 21:51:39

Temat: Re: Kto może pomóc?
Od: Przyjaciel <p...@p...net> szukaj wiadomości tego autora



Eulalka wrote:
> Użytkownik Przyjaciel napisał:
>
>> Tak, mówi o tej wyprowadzce, ale słabo jej to wychodzi bo...
>> jest tak zastraszona i zrezygnowana ze BOI się tej wyprowadzki.
>> Myślę, że ten lęk u niej i strach przed jakimkolwiek bólem wygrywa.
>> Najgorsze jest to, że Ona po prostu jest zrezygnowana - woli spokój
>> niż walkę. Nie da sobie już pomóc. Do rodziców się nie wyprowadzi -
>> nie ma gdzie - są rozwiedzeni i w starszym wieku, ojca alkoholika
>
>
> I tu jest pies pogrzebany. Mając takie wzorce na własne życzenie
> sprawiła sobie własnego kata.
> Wychowana w modelu zastraszania i katowania nie zna innych. Typ ofiary -
> nie zrobi nic.

Ale czy ludzi można tak łatwo stypologizować? Każdy jest trochę inny,
jak komuś takiemu pomóc żeby zaczął działać?

>> Jedną sprawę rozwodową już przegrała. Jej mąż ma stałą pracę ale kręci
>> lewe interesy w półświatku, jest bardzo agresywnym człowiekiem i wg
>> niej bardzo groźnym dla innych
>
>
> Bingo! I co? Z takim rozwieść się najłatwiej - gorzej przecież z takim
> co normalny, przyzwoity człowiek jest (ale się go np. nie kocha)

Problem w tym, że ona boi się wywlekać te lewe sprawy bo to zbyt
niebezpieczne a i sama za mało wie.

>> świadkiem. Znowóż ona też nie bardzo chce aby temu mężowi stała się
>> jakaś zła historia bo przecież jest wyjątkowo kochającym ojcem dla
>> swego dziecka... ręce opadają.
>
>
> Chłopie, daj sobie spokój. Ta kobieta chce tak żyć - w przeciwnym razie
> żadna siła by jej przy nim nie zatrzymała. Robiłaby obdukcję za
> obdukcją, aż by jej założyli niebieską kartę, a z tym rozwiodła by się
> bez kłopotu, zabierając dziecko.

> Nic z tego nie bedziesz miał i tak do niego wróci - z czasem tylko
> wymówki się zmienią...
>
> Eulalka

Możliwe że masz rację, w końcu wychodzi na to, że niekochany mąż i tak
jest dla niej Bogiem skoro się go boi i jego mają się bać wszyscy...
wygląda na to, ze najlatwiej i najprosciej jest jej nic nie robic. Tylko
jest jedno ale... a jesli kiedys dojdzie do tragedii i on widzac ze ma
nad nia kontrole a nie ma milosci w koncu ja w zlosci zatlucze na
smierc??? To nie latwe przejsc do porzadku dziennego i odpuscic myslenie
o jakiejs formie pomocy...











› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2003-09-08 08:01:10

Temat: Re: Kto może pomóc?
Od: Eulalka <e...@k...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Przyjaciel napisał:

> Możliwe że masz rację, w końcu wychodzi na to, że niekochany mąż i tak
> jest dla niej Bogiem skoro się go boi i jego mają się bać wszyscy...
> wygląda na to, ze najlatwiej i najprosciej jest jej nic nie robic. Tylko
> jest jedno ale... a jesli kiedys dojdzie do tragedii i on widzac ze ma
> nad nia kontrole a nie ma milosci w koncu ja w zlosci zatlucze na
> smierc??? To nie latwe przejsc do porzadku dziennego i odpuscic myslenie
> o jakiejs formie pomocy...

Nie pomożesz jej jak sama tego nie chce - jedyna droga, to robic
obdukcje, donosić o każdym znęcaniu sie nad sobą (nie tylko fizycznym,
psychicznym też). Z czasem może dojrzeje do rozwodu i wszystkie te
dokumenty bardzo jej ten ruch ulatwią.

Eulalka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2003-09-09 09:04:00

Temat: Re: Kto może pomóc?
Od: Przyjaciel <p...@p...net> szukaj wiadomości tego autora


W takim razie powstaje inne pytanie. Jak pomóc osobie, która jest zastraszona,
zrezygnowana i nie chce przyjąć pomocy z zewnątrz? Działać za nią?

Eulalka wrote:

> Użytkownik Przyjaciel napisał:
>
> > Możliwe że masz rację, w końcu wychodzi na to, że niekochany mąż i tak
> > jest dla niej Bogiem skoro się go boi i jego mają się bać wszyscy...
> > wygląda na to, ze najlatwiej i najprosciej jest jej nic nie robic. Tylko
> > jest jedno ale... a jesli kiedys dojdzie do tragedii i on widzac ze ma
> > nad nia kontrole a nie ma milosci w koncu ja w zlosci zatlucze na
> > smierc??? To nie latwe przejsc do porzadku dziennego i odpuscic myslenie
> > o jakiejs formie pomocy...
>
> Nie pomożesz jej jak sama tego nie chce - jedyna droga, to robic
> obdukcje, donosić o każdym znęcaniu sie nad sobą (nie tylko fizycznym,
> psychicznym też). Z czasem może dojrzeje do rozwodu i wszystkie te
> dokumenty bardzo jej ten ruch ulatwią.
>
> Eulalka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2003-09-09 09:39:49

Temat: Re: Kto może pomóc?
Od: "misiczka" <U...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Przyjaciel" <p...@p...net> napisał w wiadomości
news:3F5D9780.A261A9D4@pocztowy.net...
>

Po pierwsze - odpowiadaj POD postem i tnij zbędną treść.
Po drugie - może zadzwoń na niebieską linię i tam Ci coś doradzą?
albo zobacz tutaj http://www.niebieskalinia.pl/


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Naturalne planowanie rodziny
praca licencjacka-adopcja
coś na marginesie dyskusji o "samotnych" matkach, zasiłkach z ZUS i uczciwości
Kim jesteście?? :-)
rozpoznanie-diagnoza

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »