Data: 2015-04-14 15:41:00
Temat: List do "Niebieskiej Linii"
Od: LeoTar <L...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Trudno będzie mi w kilku słowach przedstawić to co chcę pokazać ponieważ
detaliczne zrozumienie i objaśnienie przemocy domowej, która dotknęła
mnie i moje dzieci, zajęło mi około 20 lat. Odsłoniłem jednak wszystkie
zakamarki mojej psychiki oraz psychiki mojej byłej już żony. Może to
zabrzmieć w pierwszej chwili dość nieprawdopodobnie ale dotarłem do
pierwotnej przyczyny wszelkiej przemocy. Zrozumiałem mechanizm
napędzający przemoc oraz pojąłem cel dla którego przemoc funkcjonuje.
Zadałem sobie w końcu pytanie czy dalsze życie z przemocą w skali
globalnej będzie możliwe i w jaki sposób uwolnić następne pokolenia od
wszechogarniającej nas patologii, tak biologicznej, psychicznej i
społecznej.
A wszystko zaczęło się od rehabilitacji mojego syna Wojciecha (35),
dziecka z zespołem Down'a. W 1990 roku rozpoczęliśmy jego rehabilitację
pod kierunkiem Instytutów Osiągania Ludzkich Możliwości (IAHP) w
Filadelfii, PA. Po czterech latach filadelfijscy terapeuci i pedagodzy
nie byli już w stanie nam więcej zaoferować i gdy tylko nadarzyła się
okazja chętnie zakończyli współpracę z nami jako rodziną. Była to
właściwie terapia adresowana do całej naszej rodziny bo - oprócz Wojtka
mamy jeszcze córkę Kasię (38) i syna Jana (32) - wszyscy solidarnie
uczestniczyliśmy w rehabilitacji spełniając różne funkcje.
Rok 1994 był w ogóle dla mnie przełomowy ponieważ odważyłem się
powiedzieć Kasi i Jankowi o tym, że mają jeszcze starszą siostrę Agatę
(44) moją córkę z mojego pierwszego małżeństwa. Wcześniej moja druga
żona Teresa tak manipulowała mną bym nie powiedział dzieciom o tym, że
mają jeszcze siostrę, mimo tego, że wiedziała jak bardzo zależy mi na
tym by wszystkie moje dzieci się znały. Teresa ustanowiła zakaz
kontaktów z Agatą a mnie uczyniła strażnikiem tego zakazu grożąc mi
porzuceniem (manipulowała seksem). Obciążyła mnie ogromnym poczuciem
winy, z którego uwolniłem się wyznając dzieciom skrzętnie dotychczas
ukrywana prawdę o mnie samym. Dużo by pisać o tym w jakich warunkach
doszło u mnie do tego przełomu ale najważniejszym było to, że ja sam
zaufałem dzieciom bezgranicznie i pokonałem strach przed odrzuceniem
przez nie.
Wówczas nie zdawałem sobie jednak sprawy czego dokonałem; dopiero po
kilku miesiącach zdałem sobie sprawę, że wyzwoliłem się z niewolniczego
jarzma, którym otoczyła mnie moja żona, która wykorzystywała tę
tajemnicę o Agacie do sprawowania kontroli nade mną. Byłem po prostu jej
emocjonalnym niewolnikiem nad którym całkowicie panowała i była pewna,
że jej manipulacja jest na tyle niezawodna, że nie uda mi się zerwać
tych niewolniczych kajdan. Stało się jednak inaczej przez moją
bezgraniczną miłość i oddanie dzieciom, które odpłaciły mi tym samym.
Ten stan wzajemnego szacunku i zaufania między mną i dziećmi wywołał
agresję żony, która oszalała ze strachu, że straciła kontrolę nad
rodziną. Nie była w stanie oprzeć relacji wewnątrz-rodzinnych na
zaufaniu ponieważ nie ufała również samej sobie i dlatego musiała mieć
,,kozła ofiarnego", czyli mnie, na którego zrzucała odpowiedzialność za
swoje decyzje . Ujawniła głęboko skrywany kompleks niższości, z którego
ani ona ani ja nie zdawaliśmy sobie sprawy. To, że była w stanie mną
manipulować wynikało również z tego, że mnie również brakowało poczucia
własnej wartości.
Ja od 1990 przebywałem i pracowałem w USA. Pojechałem tam z myślą, że
znajdę jakąś pomoc dla naszego Wojtka. No i udało mi się dotrzeć do
IAHP. Praca w USA umożliwiała mi finansowanie dość kosztownych wizyt w
Filadelfii. terapię zaś prowadziła żona, która wraz z dziećmi przebywała
głównie w Polsce gdyż tutaj mieliśmy lepsze warunki do rehabilitacji
Wojtka. Jak już wspomniałem formalnie rehabilitację zakończyliśmy w
1994. Wtedy również ja zaufałem dzieciom i otrzymałem równie szczery
odzew, jak nigdy wcześniej. Ale wtedy również moja Teresa straciła
kontrolę nad rodziną i w swoim przekonaniu grunt pod nogami. Gdy wróciła
z USA do Polski wraz z dziećmi na przełomie sierpnia i września '94 by
odzyskać swoja dominującą pozycję w rodzinie przede wszystkim przerwała
mi łączność z dziećmi. Gdy w grudniu '94, zaniepokojony tą ,,ciszą" ze
strony dzieci, przyjechałem do Polski spotkało mnie cos czego się nie
spodziewałem - moja żona, z nożem kuchennym w ręce pokazała mi drzwi bym
się wynosił.
W okresie między wrześniem a grudniem 1994, nadal pracując w USA, bardzo
intensywnie myślałem nad tym dlaczego Teresa przerwała mi łączność z
dziećmi. Dodatkowym impulsem do rozmyślań była samobójcza śmierć mojego
amerykańskiego bossa, we wrześniu '94, która wyzwoliła falę przemocy w
zakładzie, w którym pracowałem. Poszukiwałem odpowiedzi na nurtujące
mnie pytanie DLACZEGO Teresa przerwała mi łączność z dziećmi i DLACZEGO
mój boss się zastrzelił. W końcu po wielu podejściach, po całym
łańcuchu DLACZEGO pojawiło się światełko odpowiedzi w ciemnym
dotychczas tunelu. Doszedłem do wniosku, że wszyscy cierpimy na brak
poczucia własnej wartości i że w swoim życiu podejmujemy takie akcje by
uciec od odpowiedzialności. Pozostało wyjaśnić tylko DLACZEGO cierpimy
na brak poczucia własnej wartości lub inaczej mówiąc na kompleks
niższości i w stosunku do kogo. Od którego momentu w naszym życiu
ujawnia się ten kompleks? I doszedłem do wniosku, że kompleks niższości
zaczyna się od relacji dziecka z rodzicem. Połączyłem to z freudowskim
kompleksem Edypa i jungowskim kompleksem Elektry i wyszło, że kompleks
dziecka w stosunku do rodzica tej samej płci ma swój początek w ZAKAZie.
Zakaz jest najprostszym sposobem poniżenia dziecka przez rodzica. I
jest to fakt, którego ludzie są całkowicie nieświadomi. Fakt, który dla
mnie - po latach analizy - jest absolutną oczywistością ale który tak
łatwo unika zauważenia.
Rodzice są dla dziecka tymi, którzy karmią, zapewniają bezpieczeństwo i
uczą. Dziecko zaczyna poznawać świat obserwując, naśladując i
doświadczając z rodzicami. Dziecko uczy się życia doświadczając
,,pierwszego razu" zawsze z rodzicami. Każde pierwsze dziecięce
doświadczenie jest najważniejsze gdyż jest wzorem dla tego samego typu
doświadczeń następnych powinno więc być doskonałe (wzorcowe). Tylko
oddani dziecku i kochający rodzice są w stanie spełnić te warunki by
doświadczanie przez dziecko przebiegało bez strachu (przed pierwszym
razem) i by dziecko miało pełne zaufanie do tych, którzy tego pierwszego
doświadczenia dostarczają.
By iść dalej musimy zadać sobie fundamentalne pytanie: skąd pochodzimy,
dokąd idziemy, jaki jest cel naszego życia i w jaki sposób to
realizujemy? Nie będę przeprowadzał całego filozoficznego wywodu i
ograniczę się tylko do pytania: która ze sfer naszego życia jest
najważniejsza? Dla mnie odpowiedź jest prosta: najważniejszą sferą
naszego życia jest życie seksualne, gdyż dzięki seksowi mamy z trwaniem
życia na naszej planecie. Wszystkie inne dziedziny naszej aktywności są
podporządkowane jednemu celowi: podtrzymaniu życia w ogóle a człowieka w
szczególności. Łącząc to z poprzednimi wywodami doszedłem do wniosku, że
pierwszy akt seksualny młodego człowieka, jego inicjacja seksualna musi
być doskonały pozbawiony strachu i niepewności przed niepowodzeniem. I
że takiego doświadczenia może dostarczyć synowi tylko matka a córce
ojciec. Tylko świadomi rodzice nastawieni na dobro dziecka nie skrzywdzą
go.
Jest jeszcze inny aspekt dotyczący inicjacji seksualnej (,,pierwszego
razu") z rodzicami. Syn od samego zarania porównuje się z ojcem walcząc
o matkę a córka walczy o ojca porównując się z matką. Nie jestem
pierwszym, który zaobserwował te zależności w rodzinie z dziećmi. Czy
syna walczy o matkę by ja posiąść dla siebie jako swoja partnerkę czy
też chce się stać równy ojcu przez to, że posiądzie tę, która jest dla
jego ojca kobietą doskonałą? Czy córka walczy z matka o ojca jako swego
partnera czy też chce się stać równa matce spróbowawszy mężczyzny,
którego matka uważa za swego doskonałego partnera? W akcie seksualnym
przekazuje się wiedzę emocjonalnie a nie werbalnie. Uświadamianie
werbalne nie jest doskonałe i podlegające manipulacjom w przeciwieństwie
do emocji, w których człowiek nie jest w stanie oszukiwać. Jeżeli syn
zrówna się z ojcem emocjonalnie to stanie się równy swemu stwórcy (bogu)
a posiadłszy wiedzę ojca stanie się autorytetem dla samego siebie.
Podobnie córka, która zrówna się emocjonalnie z matką stanie się równa
swojej stwórczyni (bogini) a posiadłszy wiedzę matki stanie się
autorytetem dla samej siebie. Człowiek, który stanie się autorytetem dla
samego siebie nie boi się odpowiedzialności za podejmowane przez siebie
decyzje i nie będzie manipulował swoim partnerem by zrobić z niego
,,kozła ofiarnego" własnej niepewności.
Dlatego jest tak ważnym aby w tym akcie-misterium inicjacji seksualnej
dziecka wszystko było najwyższej jakości by w rezultacie narodził się
człowiek młody ale już dojrzały społecznie i emocjonalnie gotowy do
założenia rodziny, w której nie będzie walki o to kto kim zawładnie: czy
żona zawładnie mężem czy na odwrót. W takiej rodzinie permanentna
rywalizacja o to kto kogo zmanipuluje zostanie zastąpiona przez pokojową
współpracę i współdziałanie na rzecz wspólnego dobra. W takiej rodzinie
podchody zostaną zastąpione przez wzajemne zaufanie i szacunek. W
takiej, nowej rodzinie rozwiązany zostanie problem kompleksu
Edypa/Elektry czyli problem braku poczucia własnej wartości, gdyż
nierozwiązywalny dotychczas problem kompleksu Edypa/Elektry zostanie
rozwiązany.
Dotychczas wszelkie kontakty seksualne między bliskimi krewnymi były
traktowane jako kazirodztwo. W moim rozumieniu kazirodztwem jest każda
relacja, niekoniecznie fizyczna, miedzy dzieckiem a rodzicem w której
rodzic jest stroną aktywną. Rodzic cierpiący z powodu braku poczucia
własnej wartości istotnie przyciąga dziecko po to by zaspokoić swoje
potrzeby emocjonalne przy pomocy dziecka. I to jest kazirodztwo
(negatywne). Natomiast jeżeli zbliżenie dziecka z rodzicem jest
inicjowane przez dziecko w celu przeżycia inicjacji seksualnej to
całkowite uwolnienie się przez dziecko od emocjonalnych uzależnień od
rodzica. I jeszcze jedna sprawa, która może się wydawać niejasna gdyż
nic o niej dotychczas nie powiedziałem. Akt -misterium inicjacji
seksualnej dziecka ma się odbywać z udziałem obojga rodziców. Syn
porównuje się z ojcem 'na matce', matka jest 'wagą'; i analogicznie
córka porównuje się z matką 'na ojcu', ojciec jest w tym przypadku
pasywna 'wagą'.
Można na ten temat dyskutować bez końca - ja robię to publicznie w
Internecie, z przerwami, od roku 1996 i końca dyskusji nie widać. Warto
jednak na koniec tego krótkiego listu dodać, że rozważania te
doprowadziły mnie do wniosku, że wszelka patologia, i biologiczna,
psychiczna czy społeczna bierze się z tego właśnie centralnego zakazu
obowiązującego wszystkie gromady ludzkie. Wystarczy potraktować skutek
braku poczucia własnej wartości jako agresję przeciwko sobie a staje się
to lepiej widoczne. Napiszę o tym jednak w kolejnym liście jeżeli
Państwo wyrazicie zainteresowanie. Obecnie testuję metodę resocjalizacji
(szeroko pojmowanej) opartą na tej właśnie wiedzy na wybranych
mieszkańcach Domu Pomocy Społecznej w Ostrowinie gdzie mieszkam.
A jeżeli chcecie Państwo zapoznać się z dotychczasową dyskusją na ten
temat to można ja znaleźć na stronach WWW do których można dotrzeć przez
adres http://leotar.friko.pl/index1.html . Jest to strona, która
pozwala na wybranie stron właściwych. Można również skorzystać z adresu
http://leotar.friko.pl/fall_2014/, który umożliwi dotarcie do tych
samych co poprzednio stron z pierwszej strony tytułowej. Są to
fragmenty dyskusji toczących się w polskim Usenecie od 1996 roku, i
wprawdzie jest tam również wiele ,,śmieci" ale można odtworzyć sens
całości. By jednak odrzucić moją hipotezę lub ją zaakceptować każdy z
Czytelników musi zmierzyć się sam z tymi materiałami i ze swoja
przeszłością.
Życzę miłej lektury.
Pozdrawiam
Władek Tarnawski (LeoTar)
Sunrise Services
Ostrowina 21
56-400 Oleśnica
e-mail: L...@w...pl
tel.: +48661294908
Ostrowina, 27.03.2015.
LeoTar
Rozmowy z LeoTar'em. @ http://leotar.friko.pl/fall_2014/
---
Ta wiadomość została sprawdzona na obecność wirusów przez oprogramowanie antywirusowe
Avast.
http://www.avast.com
|