Data: 2003-10-25 07:08:03
Temat: Mówienie do zwierząt
Od: "jacek_b" <dv[USUN_TE_DUZE_LITERY]@z.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pewne źródła, a mianowicie te kilkudziesięcioletnie, już na emeryturze
siedzące często na przyblokowych ławeczkach i wiedzące wszystko o
wszystkich, zwane dalej chodzącymi encyklopediami lub obrabiarkami -
bo potrafią dokładnie obrobić wszystkich i wszystko, zwane też
expertami, bo potrafią dostrzec każdą niedoskonałość ludzką,
obwieszone często różańcami, papilotami i kilka razy dziennie
wynoszące śmieci podają, że:
PODOBNO POŁOWA WŁAŚCICIELI PSÓW ŚPI Z NIMI, A DRUGA POŁOWA... DO TEGO
SIĘ NIE PRZYZNAJE.
A więc znaczy to, że swoje pieseczki traktujemy troszkę ulgowo, robimy
z nich swoje maskoteczki, obiekty przytulań, i obiekty rozmów.
Ciekawe właśnie, czy mówienie do pieseczka mozna nazwać "mówieniem do
niego", czy też "rozmową z nim".
Ciekawy jestem, czy jest cos złego w mówieniu od czasu do czasu do
naszych pupili, obdarzanie ich jakimś słowem, nawet ludzka cechą.
Ciekawe, czy zdarza się coniektórym grupowiczom - przytulenie swojego
pieseczka (czasem aż do granic wytrzymałości gałek ocznych
zwierzątka).
Sami mamy w domu takiego jednego domowego rudzielca, w zasadzie to już
chyba nie jest pies, jest praktycznie uczłowieczony i czasem nawet
zastanawiam się skąd się biorą takie ogromne rachunki telefniczne -
pewnie dzwoni do tej swojej jedynej jednej z wielu...
Mamy też innego małego pieseczka - to pieseczkek tak zwany zewnętrzny,
waga ponad 60 kg, jak stanie na tylnich łapeczkach ponad 1,70 m, futro
niczym z małego misia - owczareczek kałkazki - taka drobinka. Czasem
jak wychodzę do pracy wytarmoszę go do ostnich sił (ale własnych)
pociągnę za uszki i wydaje się wtedy taki lekki, radosny jakby mu kto
na głowę spuścił ze sto kilo szczęścia.
A więc, czy jest coś złego w mówieniu od czasu do czasu do swoich
zwierzaczków, traktowaniu ich nie jak zwierzątko, ale jako takie małe
dzieciaczki, tarmoszenie, gniecenie ? Wydaje mi się, że wpływa to
[nawet odważe sie powiedziec] TERAPEUTYCZNIE zarówno na właściciela
jak i zwierzątko - zresztą jest dogoterapia.
Niektórzy posuwają się jeszcze dalej i podobno mówią do kwiatków -
podobno, aby sie lepiej rozwijały, no cóż współczuję kwiaciarkom -
zanim zacznie sie kończyć witać, to musi się już zaczynać żegnać...
|