Strona główna Grupy pl.sci.psychologia NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA

Grupy

Szukaj w grupach

 

NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 75


« poprzedni wątek następny wątek »

21. Data: 2006-06-18 18:28:13

Temat: Re: NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA
Od: vonBraun <interfere@o~wywal~2.pl> szukaj wiadomości tego autora

quasi-biolog wrote w
news://news.ipartners.pl:119/e71ohr$e9r$1@inews.gaze
ta.pl
> vonBraun <interfere@o~wywal~2.pl> napisał(a):
>
>
>> >>Poza tym dziewczęta mogą mieć silniejszą motywację
>> >>"dospołeczną".
>
>
>>> Taaak? Skad wiesz? Ja bym obstawial, ze - jesli na tej
>>> plaszczyznie w ogole istnieje jakikolwiek dymorfizm
>>> plciowy - to mezczyzni sa bardziej "socjalistyczni" niz
>>> kobiety.
>
>
>
>>Różnice w zachowaniu, które mogą odzwierciedlać zróżnicowany
>>rozwój funkcji poznawczych i emocjonalnych,
>
>
> (ciach)
>
> Yes, yes, yes! Tylko my przeciez nie o tym. Wskazujesz na
> wieksze (szybciej rozwijane?) kobiece zdonosci i
> wrazliwszy system percepcji w *pewnych* aspektach zycia
> spolecznego. Ok. Ale my mowilismy o *motywacji* i
> *potrzebach*, a lepsze umiejetnosci spoleczne
> (szczegolowe) przeciez nie musza isc w parze z wiekszymi
> spolecznymi potrzebami (ogolnymi).
Jak wspominałem, nie mam dowodów wprost (chyba, że przylukam
coś o "sex differences" i social needsach na swoim łączu -
zerknę - to dam znać "na czyje wychodzi")

Co do tego: "lepsze umiejetnosci spoleczne (szczegolowe)
przeciez nie musza isc w parze z wiekszymi spolecznymi
potrzebami (ogolnymi)", to kombinuję tak oto: nasze
zdolności rozwijamy chyba jednak pod kątem naszych potrzeb,
to raz, ale i na odwrót, jeśli coś umiemy np. realizować się
w społeczności,to łatwiej polubić (nawet "uzależnić" się) od
tego co się dobrze umie, niż lubić coś czego się nie umie.

Pominąłeś też argument o "asymetrii" zabaw dziecięcych, to
IMHO też nie da się odrzucić "ot tak".

>
>
>
>>Jeszcze na studiach na wykładach z rozwojówki cytowano mi
>>badania motywów dla których dzieci się uczą. Wyszło im, że
>>chłopcy częściej dlatego że ciekawe a resztę olewają, a
>>dziewczęta częściej dlatego aby mama, tata, nauczyciele
>>byli zadowoleni.
>
>
> To (ciekawosc przedmiotu u chlopcow) chyba mozna tlumaczyc
> jako "narzedzie" na uzytek znacznie wiekszych potrzeb
> rywalizacji u mezczyzn i pomocnego w tym pedu do
> samodoskonalenia sie. Zwolnione z tego kobiety faktycznie
> moga w to miejsce wciskac motywacje lizusowska. Tak czy
> inaczej - nie ma to wiekszego zwiazku z "potrzebami
> dospolecznymi".

Niekoniecznie. Wspomniany we wcześniejszym poście autor
cytował też badania, z których wynikało że matki traktują
inaczej synów niż córki - już w tym wczesnym pieluszkowym
okresie. Nawiązują z nimi (synami) więcej relacji i lepiej
reagują na ich potrzeby (np. płacz). Różnice w
"preferencjach" uwagi ("obiekty społeczne" dziewczęta,
"atrakcyjne obiekty fizyczne" chłopcy) interpretował więc w
kategoriach "większej atrakcyjności tego, czego brakuje" u
dziewcząt, zaś "przesytem" bodźców społecznych u chłopców.
To wczesne doświadczenia - chyba mogą kształtować potrzeby
"na dłużej"?

BTW chciałbym poznać jakieś argumenty na rzecz Twojej tezy,
może argumenty są mocne i zakończą dyskusję?



>>>>> Wtorne skutki, dekompensacje Zespolu Aspergera takie
>>>>> jak lęki i depresja (z myslami samobojczymi wlacznie)
>
>>> To akurat nie z powodu "braku przyjaciol"...
>
>>Tak, tak, to z "braku neurotransmiterów"... ;-)
>>A na poważnie - masz jakąś - nawet "subiektywną" koncepcję
>>na temat mechanizmu takich nastrojów w AS?
>
> Tu mnie chyba zle zrozumiales - w tym miejscu pisalem o
> swojej depresji, nie o depresji aspergerczykow w
> ogolnosci.

Inaczej - nie byłem pewien co masz na myśli, więc dorzuciłem
jeszcze słowo "subiektywną" gdyby chodziło Ci jednak o swoje
własne przeżycia.

> Mysle, ze odpowiedzialny za nia byl chroniczny spadek
> samooceny, ale bynajmniej nie spowodowany akurat "brakiem
> przyjaciol", lecz innymi czynnikami, dla mnie znacznie
> bardziej dolegliwymi.

[...]

>>> Hmmm... Zarumienilem sie jak dziewica ;-)
>
>> No to zdaje się, że przyłapałem Cię na motywacjach
>> "społecznych" ;-)))
>
> Raczej na wyuczonej formule, ktora rutynowo powtarzam w
> odpowiedzi na niespodziewanie przychylne recenzje. Nie
> bardzo rozumiem co chciales powiedziec/zazartowac w tym
> kontekscie przez "motywacje" (ze pisze w internecie
> skrycie liczac na tanie pochwalki anonimkow?) i
> "przylapanie" (ze to niby nie pasuje do AS i dowodzi tego,
> ze Cie oklamuje co do swojej diagnozy?).

Istota żartu sprowadzała się do tego, że w kontekście tego
co pisałeś o "zaniku" potrzeb społecznych, opisujesz
emocjonalną reakcję "czerwienienie" charakteryzującą osobę
silnie zależną od społecznej opinii. To że jest to formułka
było przecież oczywiste w kontekście tego co napisałeś.
Ponieważ jednak wybór formułki bywa nieprzypadkowy, żart
może ale nie musi czegoś dotykać co zwykle podnosi
żartobliwość żartu.. (Na wszelki wypadek odpowiadam jak
odpowiadano oficerowi "Data" ze Star Treka mam nadzieję, że
to nie jest wkurzające)

>
>>> PS: Tak z ciekawosci - czy z moich tekstow choc troche
>>> przebija moja aspergerskosc?
>
>
>>Dwukrotnie poczułem, że za twoim pisaniem kryje się "coś
>>więcej". Raz gdy dyskutowałeś bodaj o skutkach pedofilii
>>pomijając już to czy miałeś rację czy nie, szereg
>>twierdzeń nie powinna przechodzić Ci przez "gardło" /nawet
>>to internetowe/ - tak gładko. Powinno być w tym trochę
>>"krztuszenia się" i walki z samym sobą (...)
>
>
> Hmmm... Nie bardzo wyobrazam sobie, jak mogloby to
> wygladac na pismie. Chodzi o to, ze niepopularne
> twierdzenia powinienem rozcienczac politycznie poprawnymi
> eufemizmami? Ale przeciez to tam uczynilem, wiec chyba
> jadnak sie "krztusilem".
Na mój gust jednak za mało /o ile jestem "normalny" może być
to wartościowe [;-))]/ , ale nie będzie z tego większej
dyskusji bo to subiektywna opinia - o gustach się nie
dyskutuje - piszę co czuję - wspominałem, że tym co mogę
przybliżyć są w tym przypadku jednostkowe intuicje. Tą
opinię przekazuję więc "as is".

>
>>Drugi raz gdy odpowiedziałeś Duchowi artykułem na
>>kilkanaście stron.
>
>>(...) Moja intuicja dotyczyła pytania, czemu ten kontekst
>>o którym piszę ("czyli a po co mi to") nie przyhamował cię
>>w jakiś sposób. Stąd zadałem sobie pytanie czy nie
>>uciekają ci jakieś "społeczne" konteksty sytuacyjne.
>
> ??? Nie bardzo rozumiem. Mozesz napisac jasniej?
*Damasio opisywał osobę (z pewnym, powiedzmy problemem)
która miała do wyboru dwa terminy spotkania (oba średnio
dobre) i spędziła w rejestracji około pół godziny na
zastanawianiu się, który wybrać. Zwykle już po 1 minucie
odezwały by się dzwonki alarmowe w rodzaju - "co ja tutaj
robię - baba z recepcji już jakoś dziwnie na mnie patrzy -
bierzmy pierwszy termin z brzegu". Podobnie, można napisać
kilkanaście stron i nie zauważyć, że grupowe odpowiedniki
"baby z recepcji" zapytają "Co on tutaj robi????". Zakładam,
że zinterioryzowana świadomość istnienia tej metaforycznej
"baby" powinna nieco powstrzymywać "pisarza", a tu jej
zabrakło.

Nosimy w sobie wyobrażenia myśli innych ludzi, i po tym co
robimy widać, jacy są ci wyobrażeni "ludzie" którzy stale
bądź sytuacyjnie wpływają na nasze zachowanie, z jakimi
stale się zmagamy, próbując zwalczyć ich w sobie, jakim
próbujemy dorównać, jakim się przypodobać. CZasem to jedna
ważna osoba, czasem więcej, niekiedy osoby te są z sobą w
konflikcie, który wyraża się w zachowaniu (także pisaniu).
Zapewne dzieje się tak w większym czy mniejszym stopniu,
zależnym od czegoś co zwie się "dojrzałością".


[poprzestawiam troche]

> Pierwotnie, przed AS, zdiagnozowali mi to: [
> http://en.wikipedia.org/wiki/Obsessive-compulsive_pe
rsonality_disorder
> ] (teraz twierdza, ze mam osobowosc o takich znamionach
> ale jako pochodna AS, czy cos w tym stylu). To chyba w
> obliczu takiego mega-postu szybciej przychodzi na mysl niz
> AS, nie?


Myślenie obsesyjno-kompulsyjne jest chyba bardzo
"zdominowane" szczegółem, trudniej o ogólniejszą refleksję,
a zwłaszcza selekcję materiału ważnego i nieważnego. Trudno
byłoby zachować zrównoważenie poszczególnych części
"pisaniny" - więc niektóre szczegóły mogą być nieadekwatnie
rozbudowane, inne nadmiernie skrócone, oczekiwałbym jakiś
prolemów z hierarchią tekstu. Nie było czegoś takiego.
/W DSM tego dosłownie nie będzie :-)/


[...]
> Zreszta, pytajac Cie o ewentualne slady AS w moich
> epistolach chodzilo mi raczej o te zwiazane ze sfera
> stricte jezykowa: [
>
http://en.wikipedia.org/wiki/Asperger_syndrome#Speec
h_and_language_peculiarities
> ], a nie o domniemania na temat moich zdolnosci
> spolecznych poczynione na podstawie analizy samego faktu
> pisania i/lub ujawnianych pogladow czy spostrzezen.
Mam wrażenie, że usiłuję Ci przekazać coś co Cię nie
interesuje. Jednocześnie chciałbyś abym odpowiedział na
pytanie które z punktu widzenia tego co chciałbym przekazać
jest mniej ważne. Poniżej próba odpowiedzi na pytanie w
uszczegółowionej przez Ciebie formie. Powyżej zaznaczyłem z
kolei gwiazdką coś co może ci "uciec"*.

Z Wikipedii:
1) "often are noted for having a highly pedantic
way of speaking, using language far more formal and
structured than the situation normally would be thought to
call for"

Może, ale da się podciągnąć pod "chęć zachowania standardów
grupy dyskusyjnej"

2) "Literal interpretation"
Raczej nie widziałem.

3) "idiosyncratic use of words, including new coinages and
unusual juxtapositions."
Nie widziałem.

4) " echolalia" , "palilalia"
Nie :-)

5) " dysgraphia"
Tak, ale mało diagnostyczne "w dzisiejszych czasach"
No, może brak używania polskich czcionek ... ;-))))

pozdrawiam
vonBraun

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


22. Data: 2006-06-18 18:50:39

Temat: Re: NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

vonBraun; <e74603$8cu$1@news2.ipartners.pl> :

> *Damasio opisywał osobę (z pewnym, powiedzmy problemem)
> która miała do wyboru dwa terminy spotkania (oba średnio
> dobre) i spędziła w rejestracji około pół godziny na
> zastanawianiu się, który wybrać. Zwykle już po 1 minucie
> odezwały by się dzwonki alarmowe w rodzaju - "co ja tutaj
> robię - baba z recepcji już jakoś dziwnie na mnie patrzy -
> bierzmy pierwszy termin z brzegu".

Się czepiasz. Odchodzi się na pół godziny na bok i się rozmyśla. :)

Jak zmieniałem taryfę w telefonie komórkowym w zeszłym roku [trzeba było
podpisać nową umowę, a z pracą była niewiadoma], to zastanawiałem się
tak z miesiąc, bo oprócz nowej umowy dochodziła kwestia "opłacalności"
zmiany i wielu czynników. W sumie najbardziej przekonało mnie to, że
rozmowy w pracy będą tańsze i że będę mógł rozmawiać za darmo z moją
Sympatią, która już nie była moją Sympatią, a raczej ja Jej, toteż
specjalny "numer do przyjaciela" zlikwidowałem po trzech miesiącach
braku komunikacji z Sympatią. Tak, to bym chyba nigdy nie zmienił
taryfy.

Do zakładania neostrady podchodziłem tak z 5 razy, ostatnim razem
siedziałem w Galerii Mokotów tak z 3 godziny zanim podjąłem decyzję -
wcześniej jednak znalazłem sposób na rozwiązanie umowy bez kar umownych.
:) Ale też bym nie założył sobie neostrady, gdybym nie został
przyciśnięty swoimi planami, których zresztą nie zrealizowałem. ;)

Flyer

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


23. Data: 2006-06-18 21:40:52

Temat: Re: NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA
Od: "quasi-biolog" <q...@W...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

SnowGoose <l...@p...fm> napisał(a):

> > Ja lubie i - IMHO - potrafie przeprowadzac 3 typy rozmow: (1)
> przekazywanie
> > wiedzy (tlumaczenie, wyklad, lekcja, takze na forum publicznym), (2)
> analize i
> > (3) dyskusje. I w zasadzie nic poza tym. Te potrzeby skutecznie
> zaspokajam
> > sobie w usenecie.

> A jak wyłaczysz komputer to już sobie nie radzisz?

"Nie radze" z czym? W realu znacznie trudniej znalezc partnera do (1), (2) i
(3), wiec szukam w usennecie.

> > W realu trudno znalezc czlowieka, ktory bylby na dluzsza
> > mete zainteresowany znajomoscia oparta na tego rodzaju konwersacjach:
> (1)

> To dlatego, że ludzie poszukują przede wszystkim związków uczuciowych
> opartych na więzach przyjaźni i miłości (są jeszcze związki oparte na
> interesach ale to już troche inna sprawa). A potrzeby intelektualne
> realizują najczęściej indywidualnie.

? Naprawde? Skad te dane?

> > szybko wyczerpuje limit zainteresowania i nudzi, (2) meczy i budzi
> niechec
> > (np. moje proby penetrowania osobowosci czy operacje na otwartym
> > swiatopogladzie), zreszta pula zagadnien do analizy jest mocno
> ograniczona, a
> > (3) rzadko kto potrafi prowadzic, zwykle ludzie sie przeciw mnie
> antagonizuja
> > i okopuja na z gory przyjetych stanowiskach, nie chcac dalej
> dyskutowac.

> A nie przyszło ci do głowy, że inni ludzie z reala mogą nie wiedzieć o
> interesującym cię temacie tak dużo jak ty?

Czasem wiedza mniej, czasem wiecej - co to ma do rzeczy?

> Chodzi ci może o to, żeby
> ludzie poświęcali ci dużo czasu, nieustannie słuchali cię,

Nie rozumiem, jak to "poswiecali duzo czasu" i "sluchali"? Tyle czasu i
sluchania ile potrzeba na wyklad/analize/dyskusje. Nie czas tu jest istotny
lecz konfrontacja - pozwala mi ona przetestowac siebie (swoja wiedze,
rozumowanie, sprawnosc polemiczna, trafnosc pogladow, bieglosc argumentacji
itd.), co samo w sobie jest dla mnie bardzo przyjemne (jesli kogos czegos
naucze, cos trafnie zauwaze albo zbije czyjs argumen/przekonam kogos do
czegos) a takze pomaga w samodoskonaleniu sie.

> i robili to
> co byś chciał.

Nie jestem apodyktyczny. Jestem bardzo wyrozumialy, mam duzy zakres tolerancji
i sklonnosc/umiejetnosc do zawierania kompromisow.

> Ostrożnie z tym penetrowaniem osobowości. Operacje na
> otwartym światopoglądzie tez brzmi jakoś inwazyjnie i agresywnie.

Dlaczego?

> W połączeniu z "teorią eksploatacji" nie dziwi, że ludzie nie są
> zainteresowani takim charakterem relacji z tobą. Proponuje bardziej
> humanitarny kierunek w tworzeniu światopoglądu.

I znowu slogan, z ktorego nic konkretnego nie wynika.


> > Ja nie "przenosze negatywnych ladunkow emocjonalnych". Nigdy sie na
> nikogo nie
> > "obrazilem" ani nie "chowalem urazy/pretensji", a co najwyzej zaczalem
> sie po
> > prostu bac lub wstydzic i w zwiazku z czym unikac. A dostrzeglem, ze
> ludzie
> > maja wprost przeciwnie.

> Jeżeli nosisz takie ładunki (lęk i wstyd jest uczuciem negatywnym) to
> chcesz czy nie, będziesz je przenosił nieświadomie.

Nie. Jesli sie kogos obawiam lub wstydze, to z nim nie rozmawiam.


> > > Rozmowa może toczyć
> > > się w miłej niezobowiązującej atmosferze, może też być ciekawa i
> > > spontaniczna prowadzona z dużym zaangażowaniem.

> > Slogan. Co ma z niego wynikac?

> Chciałem ci pokazać wartość zwykłych rozmów.

Ale nic nie pokazales tylko rzuciles pustoslowne haslo.


> > > Czasem bywa zwyczajnie
> > > nudna i odczuwana jest jako "strata czasu".

> > To po co takowa prowadzic?

> Prowadzi się ją chyba tylko z uprzejmości.

Ja nie potrafie.


> > > > U mnie "eksploatacja" dlatego, ze zuzywane prze ze mnie w innych
> > > ludziach
> > > > interesujace mnie surowce (w praktyce: m.in. tematy do rozmow) sa

> Chyba bardzie interesuja cię "surowce" niż ludzie...

To oczywiste. Ludzie to nosniki "surowcow". Przeciez w gruncie rzeczy kazdy
tak ma - no bo jak inaczej?


(...)

> Uważam, że można z ludzmi porozmawiać na wiele różnych ciekawych
> tematów. Tylko trzeba podejść umiejętnie, nie można skakać z tematu na
> temat,

A skad pomysl, ze ja "skacze"? Nie "skacze" - wrecz przeciwnie: jestem bardzo
zdyscyplinowany, konkretny i konsekwentny w rozmowie.

> używać zbyt wielu niezrozumiałych dla adresata pojęć.

Nie uzywam, a jesli uzywam to je od razu definiuje i tego samego wymagam od
wspolrozmowcy.

> No i trzeba pamiętać, że rozmowa to nie tylko werbalny komunikat, ale
> też i pozawerbalna mowa ciała. Ludzie potrafią ją odczytywać.

No wlasnie, a ja ponoc nie. Choc zawsze mi sie wydawalo ze potrafie, bo nie ma
w tym nic trudnego (mimika, gestykulacja i modulacja tonu glosu jest latwa do
zauwazenia a interpretacji latwo sie nauczyc).

> Jeśli
> jestem smutny, a ze słów wynika że wszystko ok,

Ja jestem do bolu szczery i bezposredni, wiec ta uwaga mnie nie dotyczy.
Wiekszosci ludzi to chyba bardzo przeszkadza (szczera i otwarta krytyka).


> > > Wydaje mi się, że nie rozmuniesz fenomenu komunikacji i
> bezinteresownego
> > > dawania.

> > Czego niby "nie rozumiem"? Zadne swiadome dawanie nie jest
> "bezinteresowne".

> Mylisz się,

Nie - Ty po prostu zle mnie zrozumiales.

> to że kierujemy się własną korzyścią nie oznacza, że nie
> kierujemy sie dobrem innych.

Tak. Ale prawdziwa jest tez implikacja odwrotna:

[kierujemy sie dobrem inych] => [kierujemy sie wlasna korzyscia].

gdzie "wlasna korzysc" = przyjemnosc, satysfakcja ze swiadomosci, ze wplywa
sie na dobro innych.

> IMO dawanie które samo w sobie daje radość, jest aktem bezinteresownym.

To zdanie jest wewnetrznie sprzeczne: jesli "daje radosc", to nie moze byc
"bezinteresownym". Interesem jest wlasna radosc...

> Korzyścią jest radość z chęci dawania.

Jesli mowa o korzysciach, to nie ma mowy o bezinteresownosci...


> > > Dając własne zainteresowanie niczego się nie pozbawiasz,

> > Mozesz pozbawiac sie cennego czasu i narazac na dyskomfort
> wysluchiwania
> > czegos, co Cie nudzi i/lub z jakichs powodow drazni.

> Tak odczuwa dawanie ktoś komu czegoś ciągle brakuje, ciągle ma mało
> czasu, nie potrafii słuchać samego siebie i innych.

Nonsens. Niby dlaczego tylko taki nieszczesnik moze znudzic badz wkurzyc sie
rozmowa???

(...)
> Nie chodziło mi o wymuszone rozmowy tylko spontaniczne i twórcze.

Czyli (1), (2) lub (3). No wlasnie... A ludzie w tensposob ulegaja bardzo
szybkiej eksploatacji.


> > > Druga osoba to
> > > zauważy będzie ci wdzięczna

> > Jesli kogos bawi taka manipulacja - wymuszanie w ludziach poczucia
> > wdziecznosci, bycia "dluznikiem" swiadomym, ze okazuje mu sie
> "łaskę"...

> Źle się wyraziłem: druga osoba będzie nie tylko tobie wdzięczna ale też
> będzie wdzięczna życiu, za to że coś się nowego zrodziło (jeżeli nie
> przyjaźń to rozmowa oparta na zrozumieniu, lub choćby tylko miło
> spędzony czas).

Przeciez na jedno wychodzi. Poswiecasz cos (czas, znudzenie etc.) by zyskac
cieszaca Cie swiadomosc, ze gosc ktorym manipulowales sie cieszy i jest
wdzieczny. Owszem, czasem mozna i tak sie bawic.

> > > i również obdaży cię zainteresowaniem i
> > > zaufaniem.

> > Ma sens, jesli nie jest to relacja asymetryczna - dajasz wiecej, niz
> mozesz
> > sobie w zamian wziac...

> Dając szczerze nie jest problemem to że otrzymam mniej czy nic.
Sama
> świadomość, że coś mogłem dać daje satysfakcję.

O ta satysfakcje wlasnie mi chodzilo, gdy pisalem o asymetrii.

> Ale do takiej postawy
> trzeba dojrzeć, uwolnić się od lęków.

A skad. Kazdy ma ja defaultowo...


> > > > > Zresztą można się nauczyć tego, że żeby
> > > > > nie być zmęczonym, trzeba co pewien czas odpocząć od luddzi
> > > > Dla mnie najlepiej do konca zycia... tylko, ze to niemozliwe.
> > > Nie wiem czy najlepiej. (...)
> > Znaczy sie, uwazasz ze "wiesz lepiej" co jest dla mnie dobre? Jak
> marksisci?

> Nic takiego nie napisłem, że "wiem lepiej". Wiem natomiast, że człowiek
> jest istotą społeczną i zupełna izolacja oznacza dla niego wyrok:
> "szaleństwo".

Zupelna izolacja jest praktycznie nie mozliwa - w koncu trzeba pracowac,
kupowac, placic zobowiazania, zmagac sie z blizsza lub dalsza rodzina od
ktorej trudno sie odciac itd.... Chodzilo mi o izolacje towarzyska.


pozdrawiam
quasi-biolog

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


24. Data: 2006-06-18 23:39:01

Temat: Re: NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA
Od: "quasi-biolog" <q...@W...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

vonBraun <interfere@o~wywal~2.pl> napisał(a):

> Co do tego: "lepsze umiejetnosci spoleczne (szczegolowe)
> przeciez nie musza isc w parze z wiekszymi spolecznymi
> potrzebami (ogolnymi)", to kombinuję tak oto: nasze
> zdolności rozwijamy chyba jednak pod kątem naszych potrzeb,
> to raz, ale i na odwrót, jeśli coś umiemy np. realizować się
> w społeczności,to łatwiej polubić (nawet "uzależnić" się) od
> tego co się dobrze umie, niż lubić coś czego się nie umie.

Tak zapewne jest. Ale w przypadku o ktorym mowimy byla mowa jedynie o bardzo
specyficznych rodzajach aktywnosci spolecznych w ktorych kobiety maja jakas
tam przewage. W zwiazku z czym celowo wspomnialem, ze sa to umiejetnosci
*szczegolowe*, a potrzeby spoleczne (bycie z ludzmi) sa *ogolne*, dotyczace
caloksztaltu kontaktow interpersonalnych, w ktore zaangazowane jest mnostwo
umiejetnosci, takze takich w ktorych kobiety nie musza byc od mezczyzn
sprawniejsze.

Intuicyjnie wydaje mi sie, ze pierwotnie relacje interpersonalne byly
wazniejsze i rozleglejsze w zyciu mezczyzny, w zwiazku z takimi typowo meskimi
aktywnosciami jak zbiorowe polowanie, wojny plemienne, treningi, walka o
wladze (wymagajaca zawiazywania i zrywania koalicji) itd. Aspoleczny mezczyzna
nie mial szans przetrwac i sprawnie sie reprodukowac, w odroznieniu od
aspolecznej kobiety...
Zreszta, to ze kobiety przyejawiaja nieco inne szczegolowe umiejetnosci
spoleczne nie oznacza wcale, ze sa od mezczyzn bardziej spolecznie
utalentowane w ogolnosci. Jesli nawet, to sa lepiej przystosowane do takich
relacji spolecznych w jakich najczesciej wypadalo im uczestniczyc, ale z
mezczyznami jest podobnie - sa lepsi w typowo meskich interakcjach spolecznych.


> > To (ciekawosc przedmiotu u chlopcow) chyba mozna tlumaczyc
> > jako "narzedzie" na uzytek znacznie wiekszych potrzeb
> > rywalizacji u mezczyzn i pomocnego w tym pedu do
> > samodoskonalenia sie. Zwolnione z tego kobiety faktycznie
> > moga w to miejsce wciskac motywacje lizusowska. Tak czy
> > inaczej - nie ma to wiekszego zwiazku z "potrzebami
> > dospolecznymi".

> Niekoniecznie. Wspomniany we wcześniejszym poście autor
> cytował też badania, z których wynikało że matki traktują
> inaczej synów niż córki - już w tym wczesnym pieluszkowym
> okresie. Nawiązują z nimi (synami) więcej relacji i lepiej
> reagują na ich potrzeby (np. płacz).

A tez cos takiego pamietam. Tyle ze, zdaje sie, interpretowane to bylo jako
wieksza tendencja synow do manipulowania matkami poprzez wyludzanie od nich
wiecej opieki. Ale bylo to tylko jakas luzna hipoteza nawiazujaca do
ewolucyjnego konfliktu interesow dizecko-rodzic i/lub mezczyzna-kobieta...

> Różnice w
> "preferencjach" uwagi ("obiekty społeczne" dziewczęta,
> "atrakcyjne obiekty fizyczne" chłopcy) interpretował więc w
> kategoriach "większej atrakcyjności tego, czego brakuje" u
> dziewcząt, zaś "przesytem" bodźców społecznych u chłopców.
> To wczesne doświadczenia - chyba mogą kształtować potrzeby
> "na dłużej"?

Bardzo daleko idace spekulacje i bardzo przekombinowany mechanizm. To dopiero
trzebaby bylo zbadac.

> BTW chciałbym poznać jakieś argumenty na rzecz Twojej tezy,
> może argumenty są mocne i zakończą dyskusję?

Nie mam zadnych argumentow, bo nie znam zadnych badan ani hipotez na ten
temat. Jedyne co moge ze swojej strony zaproponowac, to ta wyzej wspomniana
intuicja.

Zgodnie z brzytwa Ockhama i ogolno-naukowymi standardami nalezaloby wychodzic
z roboczej hipotezy zerowej mowiacej, ze w ogolnych potrzebach spolecznych nie
ma miedzy plciami istotnych roznic. Poki twarde dana nie obala tej hipotezy,
proponuje przy niej pozostac.


> >>> Hmmm... Zarumienilem sie jak dziewica ;-)
> >> No to zdaje się, że przyłapałem Cię na motywacjach
> >> "społecznych" ;-)))
> > Raczej na wyuczonej formule, ktora rutynowo powtarzam w
> > odpowiedzi na niespodziewanie przychylne recenzje. Nie
> > bardzo rozumiem co chciales powiedziec/zazartowac w tym
> > kontekscie przez "motywacje" (ze pisze w internecie
> > skrycie liczac na tanie pochwalki anonimkow?) i
> > "przylapanie" (ze to niby nie pasuje do AS i dowodzi tego,
> > ze Cie oklamuje co do swojej diagnozy?).

> Istota żartu sprowadzała się do tego, że w kontekście tego
> co pisałeś o "zaniku" potrzeb społecznych, opisujesz
> emocjonalną reakcję "czerwienienie" charakteryzującą osobę
> silnie zależną od społecznej opinii.

Przeciez male potrzeby spoleczne nie stoja w sprzecznosci z silnym
emocjonalnym reagowaniem w relacjach spolecznych, w ktorych juz sie znalazlo
czy przykladaniem duzej wagi do informacji zwrotnych, ktore sie na swoj temat
odbiera.

> To że jest to formułka
> było przecież oczywiste w kontekście tego co napisałeś.
> Ponieważ jednak wybór formułki bywa nieprzypadkowy, żart
> może ale nie musi czegoś dotykać co zwykle podnosi
> żartobliwość żartu..

Formulke gdzies kiedys podejrzalem w necie, a zaczalem jej uzywac, gdyz
uznalem ja za dowcipna, a wiem, ze dowcip sie ceni.


(...)


> >>Drugi raz gdy odpowiedziałeś Duchowi artykułem na
> >>kilkanaście stron.
> >>(...) Moja intuicja dotyczyła pytania, czemu ten kontekst
> >>o którym piszę ("czyli a po co mi to") nie przyhamował cię
> >>w jakiś sposób. Stąd zadałem sobie pytanie czy nie
> >>uciekają ci jakieś "społeczne" konteksty sytuacyjne.
> > ??? Nie bardzo rozumiem. Mozesz napisac jasniej?

> *Damasio opisywał osobę (z pewnym, powiedzmy problemem)
> która miała do wyboru dwa terminy spotkania (oba średnio
> dobre) i spędziła w rejestracji około pół godziny na
> zastanawianiu się, który wybrać. Zwykle już po 1 minucie
> odezwały by się dzwonki alarmowe w rodzaju - "co ja tutaj
> robię - baba z recepcji już jakoś dziwnie na mnie patrzy -
> bierzmy pierwszy termin z brzegu". Podobnie, można napisać
> kilkanaście stron i nie zauważyć, że grupowe odpowiedniki
> "baby z recepcji" zapytają "Co on tutaj robi????". Zakładam,
> że zinterioryzowana świadomość istnienia tej metaforycznej
> "baby" powinna nieco powstrzymywać "pisarza", a tu jej
> zabrakło.

Hmmm... Ale ja nie myslalem, ze moja odpowiedz dla Ducha moze zostac uznana za
nieadekwatna - byla dluga, bo zbiorczo odpowiadala na caloksztalt prawicowej
propagandy (nawiasem mowiac - dosc standardowej), ktora on od dluzszego czasu
na tym forum szerzyl.


(...)


> Mam wrażenie, że usiłuję Ci przekazać coś co Cię nie
> interesuje.

Czyli co? Skad wiesz, ze mnie nie interesuje?

> Jednocześnie chciałbyś abym odpowiedział na
> pytanie które z punktu widzenia tego co chciałbym przekazać
> jest mniej ważne. Poniżej próba odpowiedzi na pytanie w
> uszczegółowionej przez Ciebie formie. Powyżej zaznaczyłem z
> kolei gwiazdką coś co może ci "uciec"*.

??? Chcesz mi zasugerowac, ze nie "czytam w myslach". Owszem czytam - przy
kazdej okazji. To wytyka mi sie jako blad, jako zaburzenie "teorii umyslu".
Byc moze czytam zle, ale podobno czytam wiecej niz "ustawa przewiduje"...


> Z Wikipedii:
> 1) "often are noted for having a highly pedantic
> way of speaking, using language far more formal and
> structured than the situation normally would be thought to
> call for"
>
> Może, ale da się podciągnąć pod "chęć zachowania standardów
> grupy dyskusyjnej"
>
> 2) "Literal interpretation"
> Raczej nie widziałem.
>
> 3) "idiosyncratic use of words, including new coinages and
> unusual juxtapositions."
> Nie widziałem.
>
> 4) " echolalia" , "palilalia"
> Nie :-)
>
> 5) " dysgraphia"
> Tak, ale mało diagnostyczne "w dzisiejszych czasach"
> No, może brak używania polskich czcionek ... ;-))))

W realu zwraca mi sie uwage na 1) i 3), ale moze w usenecie nie rzuca sie to w
oczy...


pozdrawiam
quasi-biolog

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


25. Data: 2006-06-19 00:18:14

Temat: Re: NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA
Od: "SnowGoose" <l...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "quasi-biolog" <q...@W...gazeta.pl> napisał w
wiadomości news:e74h93$6ja$1@inews.gazeta.pl...
> SnowGoose <l...@p...fm> napisał(a):
>
> > > W realu trudno znalezc czlowieka, ktory bylby na dluzsza
> > > mete zainteresowany znajomoscia oparta na tego rodzaju
konwersacjach:
> > (1)
>
> > To dlatego, że ludzie poszukują przede wszystkim związków
uczuciowych
> > opartych na więzach przyjaźni i miłości (są jeszcze związki oparte
na
> > interesach ale to już troche inna sprawa). A potrzeby intelektualne
> > realizują najczęściej indywidualnie.
>
> ? Naprawde? Skad te dane?
>

Z życia, z książek, publikacji.

> > > szybko wyczerpuje limit zainteresowania i nudzi, (2) meczy i budzi
> > niechec
> > > (np. moje proby penetrowania osobowosci czy operacje na otwartym
> > > swiatopogladzie), zreszta pula zagadnien do analizy jest mocno
> > ograniczona, a
> > > (3) rzadko kto potrafi prowadzic, zwykle ludzie sie przeciw mnie
> > antagonizuja
> > > i okopuja na z gory przyjetych stanowiskach, nie chcac dalej
> > dyskutowac.
>
> > A nie przyszło ci do głowy, że inni ludzie z reala mogą nie wiedzieć
o
> > interesującym cię temacie tak dużo jak ty?
>
> Czasem wiedza mniej, czasem wiecej - co to ma do rzeczy?

Jak to co? Możesz przecież zanudzać portiera w szatni wywodem o którym
nie będzie miał zielonego pojęcia. Będzie słuchał i nic nie zrozumie.

>
> > Chodzi ci może o to, żeby
> > ludzie poświęcali ci dużo czasu, nieustannie słuchali cię,
>
> Nie rozumiem, jak to "poswiecali duzo czasu" i "sluchali"? Tyle czasu
i
> sluchania ile potrzeba na wyklad/analize/dyskusje. Nie czas tu jest
istotny
> lecz konfrontacja - pozwala mi ona przetestowac siebie (swoja wiedze,
> rozumowanie, sprawnosc polemiczna, trafnosc pogladow, bieglosc
argumentacji
> itd.), co samo w sobie jest dla mnie bardzo przyjemne (jesli kogos
czegos
> naucze, cos trafnie zauwaze albo zbije czyjs argumen/przekonam kogos
do
> czegos) a takze pomaga w samodoskonaleniu sie.
>
> > i robili to
> > co byś chciał.
>
> Nie jestem apodyktyczny. Jestem bardzo wyrozumialy, mam duzy zakres
tolerancji
> i sklonnosc/umiejetnosc do zawierania kompromisow.
>

Czyli co, jesteś ideałem, a społeczeństwo jest chore?

> > Ostrożnie z tym penetrowaniem osobowości. Operacje na
> > otwartym światopoglądzie tez brzmi jakoś inwazyjnie i agresywnie.
>
> Dlaczego?
>
> > W połączeniu z "teorią eksploatacji" nie dziwi, że ludzie nie są
> > zainteresowani takim charakterem relacji z tobą. Proponuje bardziej
> > humanitarny kierunek w tworzeniu światopoglądu.
>
> I znowu slogan, z ktorego nic konkretnego nie wynika.

Jaki slogan? Nie potrfisz wysnuć wniosku, czy nie chcesz?
Masz zbyt ekspansywny stosunek do ludzi, próbujesz im coś narzucić.
Bezlitośnie drążysz ich umęczone dusze :)

>
>
> > > Ja nie "przenosze negatywnych ladunkow emocjonalnych". Nigdy sie
na
> > nikogo nie
> > > "obrazilem" ani nie "chowalem urazy/pretensji", a co najwyzej
zaczalem
> > sie po
> > > prostu bac lub wstydzic i w zwiazku z czym unikac. A dostrzeglem,
ze
> > ludzie
> > > maja wprost przeciwnie.
>
> > Jeżeli nosisz takie ładunki (lęk i wstyd jest uczuciem negatywnym)
to
> > chcesz czy nie, będziesz je przenosił nieświadomie.
>
> Nie. Jesli sie kogos obawiam lub wstydze, to z nim nie rozmawiam.
>
>
> > > > Rozmowa może toczyć
> > > > się w miłej niezobowiązującej atmosferze, może też być ciekawa i
> > > > spontaniczna prowadzona z dużym zaangażowaniem.
>
> > > Slogan. Co ma z niego wynikac?
>
> > Chciałem ci pokazać wartość zwykłych rozmów.
>
> Ale nic nie pokazales tylko rzuciles pustoslowne haslo.
>

No to już nie wiem jak mam do ciebie dotrzeć?

>
>
> > > > > U mnie "eksploatacja" dlatego, ze zuzywane prze ze mnie w
innych
> > > > ludziach
> > > > > interesujace mnie surowce (w praktyce: m.in. tematy do rozmow)
sa
>
> > Chyba bardzie interesuja cię "surowce" niż ludzie...
>
> To oczywiste. Ludzie to nosniki "surowcow". Przeciez w gruncie rzeczy
kazdy
> tak ma - no bo jak inaczej?
>

Nie każdy. Widzisz tylko części składowe, a nie widzisz całej osoby.
Trakujesz ich jak przedmioty, towar.



> > IMO dawanie które samo w sobie daje radość, jest aktem
bezinteresownym.
>
> To zdanie jest wewnetrznie sprzeczne: jesli "daje radosc", to nie moze
byc
> "bezinteresownym". Interesem jest wlasna radosc...
>
> > Korzyścią jest radość z chęci dawania.
>
> Jesli mowa o korzysciach, to nie ma mowy o bezinteresownosci...
>

Pomyśl tylko: z kim ubiłem interes? Z bogiem? Z samym sobą? Z nikim!
Gdzie tu widzisz interes?

>
> > > > Dając własne zainteresowanie niczego się nie pozbawiasz,
>
> > > Mozesz pozbawiac sie cennego czasu i narazac na dyskomfort
> > wysluchiwania
> > > czegos, co Cie nudzi i/lub z jakichs powodow drazni.
>
> > Tak odczuwa dawanie ktoś komu czegoś ciągle brakuje, ciągle ma mało
> > czasu, nie potrafii słuchać samego siebie i innych.
>
> Nonsens. Niby dlaczego tylko taki nieszczesnik moze znudzic badz
wkurzyc sie
> rozmowa???
>

Jeśli potrafi słuchać nie będzie się nudził, a jeśli już będzie to tak
pokieruje rozmową, że stanie się ciekawsza. Tylko nie wmawiaj mi, że to
jest manipulacja.

> (...)
> > Nie chodziło mi o wymuszone rozmowy tylko spontaniczne i twórcze.
>
> Czyli (1), (2) lub (3). No wlasnie... A ludzie w tensposob ulegaja
bardzo
> szybkiej eksploatacji.
>

Co ty znowu z tą eksploatacją? Nie ma chyba nic bardziej radosnego jak
być spontanicznym i wykonywać twórczą działalność. Nie ma tutaj miejsca
na eksploatację, jest tylko naturalne zmęczenie.

>
> > > > Druga osoba to
> > > > zauważy będzie ci wdzięczna
>
> > > Jesli kogos bawi taka manipulacja - wymuszanie w ludziach poczucia
> > > wdziecznosci, bycia "dluznikiem" swiadomym, ze okazuje mu sie
> > "łaskę"...
>
> > Źle się wyraziłem: druga osoba będzie nie tylko tobie wdzięczna ale
też
> > będzie wdzięczna życiu, za to że coś się nowego zrodziło (jeżeli nie
> > przyjaźń to rozmowa oparta na zrozumieniu, lub choćby tylko miło
> > spędzony czas).
>
> Przeciez na jedno wychodzi. Poswiecasz cos (czas, znudzenie etc.) by
zyskac
> cieszaca Cie swiadomosc, ze gosc ktorym manipulowales sie cieszy i
jest
> wdzieczny. Owszem, czasem mozna i tak sie bawic.
>

To ja bym sobie życzył takiej manipulacji (nie mylić z reklamami, które
generują i zaspokajają różne "niezbędne" potrzeby).

> > > > i również obdaży cię zainteresowaniem i
> > > > zaufaniem.
>
> > > Ma sens, jesli nie jest to relacja asymetryczna - dajasz wiecej,
niz
> > mozesz
> > > sobie w zamian wziac...
>
> > Dając szczerze nie jest problemem to że otrzymam mniej czy nic.
> Sama
> > świadomość, że coś mogłem dać daje satysfakcję.
>
> O ta satysfakcje wlasnie mi chodzilo, gdy pisalem o asymetrii.
>
> > Ale do takiej postawy
> > trzeba dojrzeć, uwolnić się od lęków.
>
> A skad. Kazdy ma ja defaultowo...

Jasne. Dostaje w promocji...

>
> > > > > > Zresztą można się nauczyć tego, że żeby
> > > > > > nie być zmęczonym, trzeba co pewien czas odpocząć od luddzi
> > > > > Dla mnie najlepiej do konca zycia... tylko, ze to niemozliwe.
> > > > Nie wiem czy najlepiej. (...)
> > > Znaczy sie, uwazasz ze "wiesz lepiej" co jest dla mnie dobre? Jak
> > marksisci?
>
> > Nic takiego nie napisłem, że "wiem lepiej". Wiem natomiast, że
człowiek
> > jest istotą społeczną i zupełna izolacja oznacza dla niego wyrok:
> > "szaleństwo".
>
> Zupelna izolacja jest praktycznie nie mozliwa - w koncu trzeba
pracowac,
> kupowac, placic zobowiazania, zmagac sie z blizsza lub dalsza rodzina
od
> ktorej trudno sie odciac itd.... Chodzilo mi o izolacje towarzyska.
>

Można się samemu izolować, unikając ludzi. Najczęściej projektuje się
wtedy swoją postawę otoczeniu: "jestem izolowany".

SnowGoose


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


26. Data: 2006-06-19 01:08:15

Temat: Re: NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA
Od: "quasi-biolog" <q...@W...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

SnowGoose <l...@p...fm> napisał(a):

> > > To dlatego, że ludzie poszukują przede wszystkim związków
> uczuciowych
> > > opartych na więzach przyjaźni i miłości (są jeszcze związki oparte
> na
> > > interesach ale to już troche inna sprawa). A potrzeby intelektualne
> > > realizują najczęściej indywidualnie.

> > ? Naprawde? Skad te dane?

> Z życia, z książek, publikacji.

A konkretnie?


> > > A nie przyszło ci do głowy, że inni ludzie z reala mogą nie wiedzieć
> o
> > > interesującym cię temacie tak dużo jak ty?

> > Czasem wiedza mniej, czasem wiecej - co to ma do rzeczy?

> Jak to co? Możesz przecież zanudzać portiera w szatni wywodem o którym
> nie będzie miał zielonego pojęcia. Będzie słuchał i nic nie zrozumie.

Jesli nie rozumie, nie ma nic do powiedzenia, to oczywiscie nie rozmawiam - bo
rozmowa z definicji wymaga uczestnictwa przynajmniej dwoch osob. Monologow nie
zwyklem prawic, chyba ze jestem o to proszony (pkt 1.). Analizowac moge tylko
to, co uslysze od rozmowcy. Dyskutowac moge tylko z tezami i
(kontr)argumentami wygloszonymi przez rozmowce. Problem w tym, ze ludzi na
dluzsza maete cos takiego - nie wiedziec czemu - nie bawi.


> > Nie jestem apodyktyczny. Jestem bardzo wyrozumialy, mam duzy zakres
> tolerancji
> > i sklonnosc/umiejetnosc do zawierania kompromisow.

> Czyli co, jesteś ideałem, a społeczeństwo jest chore?

Co "idealem", co "chore"??? Taki po prostu jestem - pragmatyczny.


> > > W połączeniu z "teorią eksploatacji" nie dziwi, że ludzie nie są
> > > zainteresowani takim charakterem relacji z tobą. Proponuje bardziej
> > > humanitarny kierunek w tworzeniu światopoglądu.
> > I znowu slogan, z ktorego nic konkretnego nie wynika.

> Jaki slogan?

Co to niby znaczy "bardziej humanitarnie"? Bardziej od czego? Skad niby wiesz,
jak bardzo "humanitarny" jest/niejest moj swiatopoglad? Co w wykladzie,
analizie, dyskusji i eksploatacji jest "niehumanitarnego"? itd.

> Nie potrfisz wysnuć wniosku, czy nie chcesz?
> Masz zbyt ekspansywny stosunek do ludzi,

Tzn.? Skad wiesz?

> próbujesz im coś narzucić.

A skad. Przeciez nie mam nad nimi zadnej wladzy ani innych mechanizmow
"narzucania". Moge najwyzej argumentowac i przekonywac - i to wlanie robie.

> Bezlitośnie drążysz ich umęczone dusze :)

Znowu slogan? Co to niby znaczy? Ze niby zadaje niedyskretne pytania? Jesli
nawet takowe zadam, to przeciez nie ma obowiazku odpowiadania. Mozna zglosic
sprzeciw, to zadam inne pytanie, a w ostatecznosci podejme inny temat. W dusze
nie da sie zajrzec bardziej, niz jej wlasciciel pozwala...


> > > Chciałem ci pokazać wartość zwykłych rozmów.

> > Ale nic nie pokazales tylko rzuciles pustoslowne haslo.

> No to już nie wiem jak mam do ciebie dotrzeć?

Pisz konkretnie, a nie haslami i skrotami myslowymi.


> > > Chyba bardzie interesuja cię "surowce" niż ludzie...

> > To oczywiste. Ludzie to nosniki "surowcow". Przeciez w gruncie rzeczy
> kazdy
> > tak ma - no bo jak inaczej?

> Nie każdy.

Kazdy.

> Widzisz tylko części składowe, a nie widzisz całej osoby.

A dlaczego niby nie? Widze calosc, ale nie z calosci korzystam. To oczywiste
chyba, nie?

> Trakujesz ich jak przedmioty, towar.

I jeszcze jeden slogan. Coz to znaczy "jak przedmioty, towar"? A na czym niby
polega inne traktowanie?


> > > Korzyścią jest radość z chęci dawania.

> > Jesli mowa o korzysciach, to nie ma mowy o bezinteresownosci...

> Pomyśl tylko: z kim ubiłem interes? Z bogiem? Z samym sobą? Z nikim!
> Gdzie tu widzisz interes?

Ekwiwokacja. Byla mowa o "interesie" jako bilansie zyskow i strat wlasnych, a
nie o "interesie" jako o "wymianie handlowej".


> > > Tak odczuwa dawanie ktoś komu czegoś ciągle brakuje, ciągle ma mało
> > > czasu, nie potrafii słuchać samego siebie i innych.

> > Nonsens. Niby dlaczego tylko taki nieszczesnik moze znudzic badz
> wkurzyc sie
> > rozmowa???

> Jeśli potrafi słuchać nie będzie się nudził,

Jak to nie? Jesli temat mnie nie interesuje, to bede sie nudzil.

> a jeśli już będzie to tak
> pokieruje rozmową, że stanie się ciekawsza.

Do wykonania tylko w przypadku, gdy rozmowca ma cokolwiek ciekawszego do
powiedzenia. Czesto nie ma.

> Tylko nie wmawiaj mi, że to
> jest manipulacja.

A co innego? Wplywanie na innego czlowieka w celu uzyskania od niego z gory
zalozonych profitow (tu: ciekawszych wypowiedzi) to manipulacja.


> > (...)
> > > Nie chodziło mi o wymuszone rozmowy tylko spontaniczne i twórcze.

> > Czyli (1), (2) lub (3). No wlasnie... A ludzie w tensposob ulegaja
> bardzo
> > szybkiej eksploatacji.

> Co ty znowu z tą eksploatacją? Nie ma chyba nic bardziej radosnego jak
> być spontanicznym i wykonywać twórczą działalność. Nie ma tutaj miejsca
> na eksploatację, jest tylko naturalne zmęczenie.

??? Juz tlumaczylem 2 razy, co mam na mysli przez "wyeksploatowanie". Nie bede
sie powtarzal.


> > Przeciez na jedno wychodzi. Poswiecasz cos (czas, znudzenie etc.) by
> zyskac
> > cieszaca Cie swiadomosc, ze gosc ktorym manipulowales sie cieszy i
> jest
> > wdzieczny. Owszem, czasem mozna i tak sie bawic.

> To ja bym sobie życzył takiej manipulacji

No i?


> > Zupelna izolacja jest praktycznie nie mozliwa - w koncu trzeba
> pracowac,
> > kupowac, placic zobowiazania, zmagac sie z blizsza lub dalsza rodzina
> od
> > ktorej trudno sie odciac itd.... Chodzilo mi o izolacje towarzyska.

> Można się samemu izolować, unikając ludzi.

Mozna. Moze tez byc tak, ze to inni ciebie unikaja/ignoruja, czylii de facto -
izoluja. A moze byc i tak, ze oba systemy izolacyjne dzialaja synergicznie.


pozdrawiam
quasi-biolog

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


27. Data: 2006-06-19 07:41:06

Temat: Re: NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

SG:
> ... Masz zbyt ekspansywny stosunek do ludzi, próbujesz
> im coś narzucić.

W PL istnieje taka na wskros chora maniera, ze np psychopaci
ustalaja obowiazujace (modne) wzorce zachowan emocjonalnych
(np w milosci), socjopaci wprowadzaja zasady regulujace
interakcje spoleczne (np w pracy), alkoholicy prowadza
druzyny pilkarskie [i nie tylko], degeneraci okreslaja
kryteria "normalnosci" dla spoleczenstw (to akurat modne
jest obecnie nie tylko w PL), zas osoby niezdolne do
tworzenia zwiazku staja sie wyroczniami w kwestii relacji
pomiedzy k i m lub wychowywania dzieci... itd.

Czy moze zatem ~dziwic fakt, ze w takim srodowisku pojawi
sie ktos kto uprawiajac pozbawione znamion myslenia
wielomostwo bedzie propagowal swe opinie dotykajac przy
tym takich obszarow w ktorych pozostaje niejako kaleka?
Czy nie jest to w PL czyms zupelnie "normalnym"?

Otoz nie, gdyz "u nas" takie "klimaty" sa czyms calkowicie
_naturalnym_ i doprawdy nie tylko na prowincji bez problemu
_czesto_ spotykanym.

Natomiast zauwaz, ze...

> ... Nie potrfisz wysnuć wniosku, czy nie chcesz?

ty takze to robisz. :)
W jaki sposob?

Aby to wyjasnic posluze sie "sloganem" nastepujacym: "lyzka
dziegciu zatruwa beczke miodu".

Pytam teraz: czy uwazasz sie za ~eksperta od zmieniania
odrobiny "dziegciu" w "miod"?
Tak? ;)

Dlaczego zatem starasz sie robic cos o czym nie masz pojecia?
Ano wlasnie. :)

--
Czarek

--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


28. Data: 2006-06-19 11:15:23

Temat: Re: NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d(na_onet_pl)@tutaj.nic> szukaj wiadomości tego autora

"cbnet" <c...@n...pl> napisał w wiadomości
news:e71vnl$hqj$1@news.onet.pl...

> quasi-biolog:
>> PS: Tak z ciekawosci - czy z moich tekstow choc troche przebija moja
>> aspergerskosc?

> [...]
> Nie obchodzi mnie przy tym czy formalnie jestes ~zdrowy czy ~chory
> - bez wzgledu na to, tutaj, w przestrzeni netowej, pozostajesz dla
> mnie bardzo powaznie uposledzony psycho-mentalnie.


Przyganiał kocioł garnkowi...

--
Sławek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


29. Data: 2006-06-19 11:57:54

Temat: Re: NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

S:
>Przyganiał kocioł garnkowi...

Od czasu gdy zetknalem sie z twoimi rojeniami netowymi
wciaz pozostajesz infantylnym, malostkowym, osieroconym
onanista niezdolnym aby wzniesc sie ponad bagno z pietyzmem
maskowanych kompleksow.

Usatysfakcjonowany? ;D

--
Czarek

--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


30. Data: 2006-06-19 14:20:37

Temat: Re: NASTOLATKA Z ZESPOLEM ASPERGERA
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d(na_onet_pl)@tutaj.nic> szukaj wiadomości tego autora

"cbnet" <c...@n...pl> napisał w wiadomości
news:06061913575481@polnews.pl...

> Od czasu gdy zetknalem sie z twoimi rojeniami netowymi
> wciaz pozostajesz infantylnym, malostkowym, osieroconym
> onanista niezdolnym aby wzniesc sie ponad bagno z pietyzmem
> maskowanych kompleksow.
>
> Usatysfakcjonowany? ;D


Prawie. Pozostaję "niezdolnym, aby wznieść się ponad bagno" - bagno
czego?

Inna sprawa - zabrakło mi w Twojej pisaninie pasji, jaką zazwyczaj
widzę w momencie, gdy zamieszczasz opis/diagnozę/podsumowanie
czyjejkolwiek działalności netowej. Taki mydłkowaty, nijaki tekst,
który, na tle Twojej dotychczasowej tfu_rczości, można wręcz posądzić
o lizusostwo.

--
Sławek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 8


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Słowo na czwartek
dla facetow...
szpital w richmond
Szpitale od siedmiu boleści
te facet co jest?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »