| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2005-06-19 21:45:07
Temat: Re: Namówiłem żonę do zdrady
Użytkownik "Jarek" <s...@w...pl> napisał w wiadomości ble ble ble
No dobrze.
Ale masz jakiś problem, czy co ? Z czym tu do nas ?
(troll warning)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2005-06-19 21:49:09
Temat: Re: Namówiłem żonę do zdradytłiti <k...@o...pl> napisał(a):
> to pierwszy stopień do wypalenia się - myślenie, że pacjenci Cię
> potrzebują! :P
Źle mnie zrozuiałeś. Nie sądzę, że ten potencjalny pacjent mnie potzrebuje,
pzrewiduje wzrost zapotzrebowania w ogóle, wzrost popytu. I nie z powodu tej
jednej opowieśni, ale z tego opwody, że takie eksperymenty, jak tu opisany,
nie są już aż taką rzadkością.
> poza tym nie sądzę, żeby kogoś przyciągnęła twoja oceniająca postawa i ironia.
Nie jestem dziś w pracy. Nieodróżnianie godzin pracy od weekendu to kolejny
krok do wypalenia. Mechanizm podobny do tego, jaki działa w przecenianiu bycia
potrzebnym pacjentom.
> przecież on nawet nie napisał, że potrzebuje pomocy. a że to z pewnością nie
> wpłynie pozytywnie na jego małżeństwo to fakt. tylko jaką proponowałbyś
> starategię pomocy?
Dopóki człowiek nie zgłasza takiej potrzeby, żadnej. A gdyby zgłosił? Hm, to
zależy czy on sam, czy całe małżeństwo. Jeśli oboje, to chyba byłoby łatwiej.
> moim zdaniem to wcale nie jest zabawne, że dożyliśmy takich
> dziwnych czasów.
Ja też potrafię sobie wyobrazić normalniejsze czasy. Ale zawsze najbardziej
śmieszył mnie absurd. Takie Montypytonowskie poczucie humoru. Być może to
reakcja obronna na nasze czasy.
Bigda
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-06-19 23:20:12
Temat: Re: Namówiłem żonę do zdrady
Re to: Jesus [Sun, 19 Jun 2005 23:01:32 +0200]:
> Wszystko zależy od ich światopoglądu i odczucia moralnie tego.
A owszem, ale on tu juz placze "co bedzie", wiec jest to
najbardziej prawdopodobny scenariusz.
Kira
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-06-20 00:00:53
Temat: Re: Namówiłem żonę do zdradyKira napisał(a):
> A owszem, ale on tu juz placze "co bedzie", wiec jest to
> najbardziej prawdopodobny scenariusz.
Mnie samego podniecała myśl o zdradzie. Było w tym coś co przerażało
mnie i dlatego chętnie wyobrażałem sobie scenki zdrady.
To było jak jazda rollercoaster'em, aż praginesz by się bać.
Wywoływałem to w sobie i mój mózg zaczynał w to wierzyć. Mówiłem o tym
mojej dziewczynie, a ona wkręcała mi filmy o zdradzie - prosiłem ją o
to, a była tak przekonująca i opisywała tyle szczegółów, że robiłem się
wściekły ale też podniecony. Waliłem sobie konia myśląc o tym.
Igrałem wręcz ze swoją zazdrością, potrafiła mnie pochłonąć, sprawić, że
autentycznie wierzyłem w rzeczy, które sam przed chwilą sobie
wymyśliłem i były przepełnione żywym erotyzmem pokręconym z obawą że to
prawda. Były nago dwie postacie ona i on ten trzeci i wszystkie możliwe
kombinacje.
>
>
> Kira
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-06-20 02:25:54
Temat: Re: Namówiłem żonę do zdradys...@w...pl (Jarek) napisał(a):
> Wczoraj moja zona przespała sie przy mnie
> z naszym przyjacielem.
Jarek albo jestes trollem, albo kretynem, tak czy siak nie jest z toba
dobrze.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-06-20 10:35:41
Temat: Re: Namówiłem żonę do zdradybigda napisał:
>
>
> > to pierwszy stopień do wypalenia się - myślenie, że pacjenci Cię
> > potrzebują! :P
>
> Źle mnie zrozuiałeś. Nie sądzę, że ten potencjalny pacjent mnie potzrebuje,
> pzrewiduje wzrost zapotzrebowania w ogóle, wzrost popytu. I nie z powodu tej
> jednej opowieśni, ale z tego opwody, że takie eksperymenty, jak tu opisany,
> nie są już aż taką rzadkością.
>
> > poza tym nie sądzę, żeby kogoś przyciągnęła twoja oceniająca postawa i
ironia.
>
> Nie jestem dziś w pracy. Nieodróżnianie godzin pracy od weekendu to kolejny
> krok do wypalenia. Mechanizm podobny do tego, jaki działa w przecenianiu
bycia
> potrzebnym pacjentom.
>
ale psycholog musi zawsze kiedy to możliwe służyć pomocą psychologiczną. poza
tym to bardzo źle, jeśli istnieje sprzeczność pomiędzy twoją postawą osobistą
a postawą jako psychologa.
>
> > przecież on nawet nie napisał, że potrzebuje pomocy. a że to z pewnością
nie
> > wpłynie pozytywnie na jego małżeństwo to fakt. tylko jaką proponowałbyś
> > starategię pomocy?
>
> Dopóki człowiek nie zgłasza takiej potrzeby, żadnej. A gdyby zgłosił? Hm, to
> zależy czy on sam, czy całe małżeństwo. Jeśli oboje, to chyba byłoby
łatwiej.
>
>
> > moim zdaniem to wcale nie jest zabawne, że dożyliśmy takich
> > dziwnych czasów.
>
> Ja też potrafię sobie wyobrazić normalniejsze czasy. Ale zawsze najbardziej
> śmieszył mnie absurd. Takie Montypytonowskie poczucie humoru. Być może to
> reakcja obronna na nasze czasy.
> Bigda
>
i właśnie to mnie martwi. jeśli śmieszy cię ludzkie nieszczęście, a problemy
uważasz za absurd, to nie chciałbym być twoim pacjentem.
pozdro
Tłiti
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-06-20 11:00:36
Temat: Re: Namówiłem żonę do zdrady
Użytkownik "Jarek" <s...@w...pl> napisał w wiadomości
news:d942sh$krn$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Wczoraj moja zona przespała sie przy mnie
> z naszym przyjacielem.
Wygląda to na zespół prowokowanej zdrady, zaburzenie seksualne o podłożu
masochistycznym. Idź z tym do seksuologa, jeśli Ci to przeszkadza...
Pzdr
J
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-06-20 11:17:44
Temat: Re: Namówiłem żonę do zdradyJarek:
> Wczoraj moja zona przespała sie przy mnie
> z naszym przyjacielem.
> [...]
> Co teraz będzie z naszym małżeństwem?
Sprezentuj jej kajdanki i pejcz, a sobie smycz i obroze
- dopiero wowczas sie podniecisz ze ho-ho! ;))
--
Czarek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-06-20 12:16:22
Temat: Re: Namówiłem żonę do zdrady
bi(g)da <b...@g...pl>
nastukała w news:d942rq$fp9$1@inews.gazeta.pl...
> Dożyłem pięknych czsów. Teraz wielu ludzi potrzebuje psychologa.
"Psycholog" to tylko 'nowocześniejsza' nazwa... kata.
Dlaczego? Ano dlatego, iż współcześni "psycholodzy" znają się
na diagonozowaniu porządku/nieporządku w świadomości (nie mówiąc
o jej leczeniu) mniej więcej w takim samym stopniu, jak kaci zna-
ją się na diagnozowaniu (czyt: przyczynach!) wykroczeń przeciwko
prawu.
> Jestem coraz bardziej potrzebny.
Uhm, mniej więcej tak samo, jak umarłemu potrzebne jest do szczęścia
wycie zawodowych płaczek, debilu.
"Ludziom" nie są potrzebni żadni psycholodzy (czyt. kaci), tylko
potrzeba im minimum człowieka... w ludziu.
Kupować na straganie 'wizje (własnego) człowieczeństwa' są w stanie
tylko ci, którzy z człowieczeństwem nie mają nic wspólnego.
(Równie dobrze, zamiast "człowieczeństwo" może być "porządek" (u
sprzątaczki), "sprawiedliwość" (u policji/sędziego), "zdrowie" (w
aptece), etc.)
JeT.
P.S.
Zamiast "pycholog" można podstawić równie dobrze np. "nauczyciel"...
P.S.S.
<< Aforyzm jest ostatnim ogniwem _długiego_ łańcucha _myśli_. >>
[z netu}
<< Badania opinii publicznej opierają się na fałszywej przesłance,
że publiczność posiada opinię.>>
[Toto, j.w.]
<< Badania w dziedzinie medycyny dokonały tak olbrzymiego postępu,
że dziś - praktycznie biorąc - nikt już nie jest zdrowy.>>
[Bertrand Russell, j.w.]
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2005-06-20 13:45:32
Temat: Re: Namówiłem żonę do zdrady
Użytkownik "Jerzy Turynski" <j...@p...com> napisał w wiadomości
news:d96d4d$eq4$2@nemesis.news.tpi.pl...
>
> bi(g)da <b...@g...pl>
> nastukała w news:d942rq$fp9$1@inews.gazeta.pl...
>
> > Dożyłem pięknych czsów. Teraz wielu ludzi potrzebuje psychologa.
>
> "Psycholog" to tylko 'nowocześniejsza' nazwa... kata.
> Dlaczego? Ano dlatego, iż współcześni "psycholodzy" znają się
> na diagonozowaniu porządku/nieporządku w świadomości (nie mówiąc
> o jej leczeniu) mniej więcej w takim samym stopniu, jak kaci zna-
> ją się na diagnozowaniu (czyt: przyczynach!) wykroczeń przeciwko
> prawu.
Gorszych bredni nie widzialem!
Jest udowodnione naukowo, że terapia psychologiczna powoduje fizyczne zmiany
w mógzgu - przebudowę neuronów, połączeń pomiędzy komórkami itd., co owocuje
min. zwiększonym przepływem serotoniny, a więc substancji, która ma kluczowe
znaczenie przy występowaniu fobii, nerwic i lęku napadowego.
I nie ma w tym nic dziwnego. Uczenie się i zapamiętywanie to też "od kuchni"
powodowanie fizycznych zmian w mózgu.
Gdzieś w Twoim ignoranckim poscie pojawilo się słówko "debilu". Najpierw się
dowiedz, potem wyzywaj.
Notabene - debil (wg Kopalińskiego): osobnik ograniczony, niedorozwinięty
umysłowo.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |