| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-12-16 12:36:19
Temat: Re: Nie do życia w związkucbnet <c...@w...pl=NOSPAM=> napisał(a):
> kohol:
> > ... Bo przykro jest słuchać o czyimś nieszczęściu, wiedząc,
> > że samemu jest się szczęśliwym.
>
> Dlaczego? :)
Tak jak mówię: lubię ją i życzę jak najlepiej, a widzę, że cierpi. Spotykam
się z nią towarzysko i w pewnym momencie mówię jej "A u mnie, wiesz, super,
M. jest cudowny itd.". Zwłaszcza że ona parokrotnie powtarza mi, że nam
zazdrości.
> To troche dziwne - tak jakbys zmuszala sie do czegos co Cie
> niezbyt interesuje(?).
To nie tak. To tak, jakbyś spotkał głodne dziecko i opowiadał mu, że właśnie
zjadłeś pyszny obiadek w restauracji.
> Czyli takie osoby mialyby Ci za zle gdybys cos wspomniala o Swoim
> 'farcie'?
Nie.
> A jak to sie ma do przyjazni? Czy przyjaciele to juz zwykle nie potrafia
> cieszyc sie ze szczescia tej drugiej osoby?
Potrafią. Ale to kole w oczy.
> Zrobilas wstep do przyjazni itd... a na koniec napisalas: 'znajoma'.
> To znajoma czy przyjaciolka w koncu?
Ogólnie - znajoma. Ściślej - koleżanka. Jeszcze ściślej - przyjaciółka.
> > Raczej monotematyczne są te spotkanie, a ja nie lubię być terapeutką :)
>
> Czyli te Wasze spotkania to takie 'obowiazkowe herbatki'? :)
Nie, chodzi mi o te spotkania, kiedy rozmawiamy o jej związku.
> > Mieszkałam z nią - naprawdę fajna. Ma swoje wady, wiadomo, ale
> > nie doszło nigdy do poważnego konfliktu ani między nami...
>
> No tak, ale juz w zwiazkach konfliktowosci az nadto? :)
Tak właśnie.
kohol
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-12-16 12:58:57
Temat: Re: Nie do życia w związkuk...@p...onet.pl wrote:
|| A jak u nich z umiejętnością kompromisu (ze szczególnym uwzględnieniem
|| zgniłego), umiejętnością i skłonnością do rządzenia lub bycia rządzonym,
|
| O jednej potrafiępowiedzieć - w porządku. O innych - co do kompromisu to
| nie wiem, a co do rządzenia - mozna chyba znaleźć kogoś kto lubi być
| rządzony.
No tak. Najpierw odpowiedziałem na Twoje zbyt ogólnie postawione pytanie, a
dopiero potem doczytałem parę konkretów z Twojego kolejnego postu. :-)
|| opinią na temat sensowności płodzenia dzieci, umiejętnością życia w
|| samotności, podejściem do stabilizacji, natężeniem i ukierunkowaniem
|| seksualności, pojęciem wolności, wrażliwością na psychiczne ciosy
|| zadawane przez innych ludzi, itd.
|
| Wiesz, znam osoby, które mają z tym problemy i mają partnera :( tylko
| jakoś "umieją się z nim dogadać". Wiadomo, że pewne sprawy wymagaja
| ustalenia (dzieci, seksualność), inne zależą od doświadczeń i mogą
| zmieniac się w czasie (stabilizacja, wolność, samotność), a inne zależą
| od charakteru (wrażliwość), ale nie sądzę, by na tyle, na ile mogłyby
| skutecznie utrudniać życie w każdym związku.
Jestem skłonny przyznać sporo racji Sławkowi, tzn. że ON z tego wyrośnie -
no chyba, że z biegiem lat w ogóle osłabnie jego zainteresowanie
"związkiem", a ONA to nie kwestia jakiejś ogólnej niezdolności tylko
dotychczasowego niedobrania.
Nie wierzę w pełną powtarzalność błędnych intuicji. Za którymś razem
znajdzie tego normalnego, który będzie wystarczająco nienormalny, za którymś
razem nastąpią w niej samej w międzyczasie jakieś zmiany intuicji :-) (No
chyba że się wcześniej wyjałowi w zbyt dużej liczbie nieudanych
niedozwiązków).
|| Piszesz o bezproblemowym życiu pod jednym dachem. W jakie jeszcze układy
|| wchodzą bezproblemowo, jeśli wchodzą? W jakich
|| grupach/układach/sytuacjach czują się jak ryba w wodzie?
|
| Praca, dom (rodzice), szkoła/uczelnia, przyjaźnie.
Nie, no, to nie są układy - może poza przyjaźnią, ale nawet ta, jak słusznie
piszesz:-), jest w liczbie mnogiej, czyli rozmaita.
To są środowiska, a nie układy. Inny poziom analizy.
Ale to być może fałszywy trop.
P.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-12-16 14:27:54
Temat: Re: Nie do życia w związkuPaweł Niezbecki <t...@p...neostrada.pl> napisał(a):
> Nie wierzę w pełną powtarzalność błędnych intuicji. Za którymś razem
> znajdzie tego normalnego, który będzie wystarczająco nienormalny, za którymś
> razem nastąpią w niej samej w międzyczasie jakieś zmiany intuicji :-) (No
> chyba że się wcześniej wyjałowi w zbyt dużej liczbie nieudanych
> niedozwiązków).
Mam nadzieję, że ten ktoś się znajdzie, bo póki co aż żal patrzeć, co się z
nimi dzieje (smutek w stylu "jestem do niczego", unikanie towarzystw
złożonych z par, depresja, zgoda na życie w toksycznym związku...).
> Nie, no, to nie są układy - może poza przyjaźnią, ale nawet ta, jak słusznie
> piszesz:-), jest w liczbie mnogiej, czyli rozmaita.
Inne związki raczej normalnie. Ewentualne zatargi i żale do "byłych", ale bez
scen :). Przyjaźnie - świetne z przedstawicielami obojga płci (zaznaczam raz
jeszcze, że raczej nie ma szans na ich "spiknięcie" z sobą). Rodzina - okej.
Nie chodzi mi tu o robienie im psychoanalizy, raczej o szanse na przyszłość :)
kohol
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |