Strona główna Grupy pl.sci.psychologia O. Sacks, rozdz. 4 i 6 z "Mężczyzna...". Kluczowo WAŻNE!

Grupy

Szukaj w grupach

 

O. Sacks, rozdz. 4 i 6 z "Mężczyzna...". Kluczowo WAŻNE!

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-09-04 13:26:16

Temat: O. Sacks, rozdz. 4 i 6 z "Mężczyzna...". Kluczowo WAŻNE!
Od: "Jerzy Turynski" <j...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Rozdziały pochodzą z: Oliver Sacks, "Mężczyzna, który pomylił
swoją żonę z kapeluszem", wyd org.1985, pol. 1996, Zysk i S-ka,
ISBN 83-7150-234-6
----------------------------------------------------
---------

4. MĘŻCZYZNA, KTÓRY WYPADŁ Z ŁÓŻKA

Wiele lat temu, kiedy byłem jeszcze studentem medycyny,
jedna z pielęgniarek zadzwoniła do mnie i zdumiona opowie-
działa mi przez telefon o nowym, przyjętym tego ranka pacjen-
cie. Cały dzień wydawało się, że jest bardzo miłym, najzupeł-
niej normalnym młodym człowiekiem, aż do chwili kiedy kilka
minut temu obudził się z drzemki. Okazało się, że jest pod-
niecony i zachowuje się dziwnie, zupełnie inaczej niż przed-
tem. W jakiś sposób zdołał wypaść z łóżka, a teraz siedzi na
podłodze, awanturuje się wydzierając się na całe gardło i nie
chce wejść z powrotem do łóżka. Czy mógłbym przyjść i zorien-
tować się, co się dzieje?
Kiedy się tam zjawiłem, zobaczyłem pacjenta leżącego na
podłodze obok łóżka i gapiącego się na jedną ze swoich nóg.
Jego twarz wyrażała gniew, trwogę, zakłopotanie i rozbawie-
nie, przede wszystkim zakłopotanie z odrobiną przerażenia.
Spytałem go, czy mógłby wrócić do łóżka i czy potrzebuje po-
mocy, ale wydawało się, że propozycje te jeszcze bardziej go
zdenerwowały i pokręcił przecząco głową. Przykucnąłem obok
niego i wysłuchałem jego opowieści. Przyszedł tego ranka na
jakieś badania, powiedział. Nie skarżył się na nic, ale neu-
rolodzy, czując, że ma "leniwą" lewą nogę - tak właśnie się
wyrazili - uważali, że powinien iść do szpitala. Cały dzień
czuł się dobrze, pod wieczór zasnął. Kiedy się obudził, też
wszystko było w porządku, dopóki nie poruszył się w łóżku. W
tej chwili znalazł tam, wyjąkał z trudem, "czyjąś nogę" - co
to za straszna rzecz - u c i ę t ą l u d z k ą n o g ę !
Był oszołomiony, zdumiony, pełen obrzydzenia - nigdy czegoś
tak nieprawdopodobnego nie doświadczył, nawet nie mógłby so-
bie tego wyobrazić. Pomacał tę nogę ostrożnie. Była doskonale
uformowana, ale "dziwna" i zimna. W tym momencie olśniło go.
Zdał sobie sprawę, co się stało: t o b y ł ż a r t ! Dość
niesmaczny, niestosowny, ale bardzo oryginalny żart! Mieliśmy
właśnie wieczór sylwestrowy i wszyscy się bawili. Połowa per-
sonelu upiła się; przerzucali się dowcipami i robili sobie
psikusy; zaczął się karnawał. Najwyraźniej któraś z pielę-
gniarek z makabrycznym poczuciem humoru wkradła się do sali,
gdzie odbywają się sekcje zwłok, i zwędziła stamtąd nogę, a
następnie w ramach kawału wsunęła mu pod koc, kiedy twardo
spał. Poczuł wielką ulgę, gdy tak wszystko sobie wyjaśnił;
jednak uważając, że żarty żartami, ale co za dużo, to nie-
zdrowo, wyrzucił tę cholerną nogę ze swego łóżka. Ale - i tu
przestał mówić tonem człowieka prowadzącego lekką, towarzyską
rozmowę, zadrżał nagle i zbladł jak papier - kiedy wyrzucił
ją z łóżka, sam w jakiś dziwny sposób powędrował za nią - i
teraz ona jest do niego przyczepiona!
- Proszę spojrzeć! - krzyknął ze wstrętem. - Czy widział
pan kiedykolwiek coś równie okropnego, obrzydliwego? Pomyśla-
łem sobie, że ten trup jest świeży. Ale to jest nieprawdopo-
dobne! I w jakiś sposób - to ohydne - jest do mnie przylepio-
na!
Chwycił nogę z niezwykłą siłą obiema rękami i próbował
oderwać od swego ciała, a kiedy to się nie udało, zaczął z
wściekłością walić w nią pięściami.
- Powoli! - powiedziałem. - Proszę się uspokoić! Proszę
się tak nie przejmować! Nie waliłbym tak w tę nogę!
- A dlaczego nie? - spytał wojowniczo.
- Bo to jest p a ń s k a noga - odparłem.
- Nie poznaje pan własnej nogi?
Gapił się na mnie wzrokiem, w którym mieszało się ogłupie-
nie, niedowierzanie, strach i rozbawienie z dodatkiem żarto-
bliwej podejrzliwości.
- O doktorku! - zawołał. - Struga pan ze mnie wariata!
Zmówił się pan z tą pielęgniarką. Nie powinien pan tak robić
w konia pacjentów!
- Ja pana nie nabieram - zapewniłem go. - To jest pańska
własna noga.
Widział po mojej minie, że mówię absolutnie serio - i na
jego twarzy pojawił się wyraz najwyższego przerażenia.
- Mówi pan, że to moja noga, doktorze?
Czy nie uważa pan, że człowiek powinien poznawać swoją
własną nogę?
- Absolutnie - odrzekłem. - P o w i n i e n. Nie mogę
sobie wyobrazić, że mógłby jej n i e poznać. Może to pan
cały czas żarty sobie stroi?
- Nie, jak Boga kocham, nie żartowałem... Człowiek powi-
nien znać swoje własne ciało, co jest jego, a co nie jest;
ale ta noga, t a r z e c z... - znów dreszcz zgrozy - nie
czuję, że jest w porządku, że jest prawdziwa; nie
w y g l ą d a jak część mnie.
- A j a k wygląda? - spytałem oszołomiony, w tej chwili
już tak samo zdezorientowany jak on.
- Jak wygląda? - powtórzył wolno moje pytanie. - Powiem
panu, jak wygląda. Nie ma na świecie czegoś równie obrzydli-
wego! Jak może takie coś należeć do mnie? Nie wiem, skąd się
biorą takie rzeczy... - rzekł cicho i zamilkł. Wyglądał na
przerażonego i zszokowanego.
- Proszę posłuchać - powiedziałem. - Myślę, że nie czuje
się pan najlepiej. Proszę pozwolić nam przenieść się na łóż-
ko. Ale chcę zadać panu jeszcze jedno, ostatnie pytanie. Je-
śli to, ta rzecz, n i e j e s t pana lewą nogą - (w pewnej
chwili w trakcie naszej rozmowy nazwał ją "imitacją" i był
zdumiony, że ktoś zadał sobie tyle trudu, by "wyprodukować
kopię") - to w takim razie, gdzie j e s t pańska własna no-
ga? Znowu zbladł - do tego stopnia, iż myślałem, że zaraz ze-
mdleje.
- Nie wiem - odrzekł. - Nie mam pojęcia. Zniknęła. Nie ma
jej. Nigdzie nie mogę jej znaleźć...

Postscriptum

Po opublikowaniu tej relacji (w A Leg to Stand On, 1984)
otrzymałem list, w którym wybitny neurolog, dr Michael Kre-
mer, pisał:
<<Poproszono mnie, bym zobaczył pewnego kłopotliwego pacjenta
z oddziału kardiologicznego. Miał migotanie przedsionków, a
wielki czop zatorowy spowodował porażenie lewostronne. Po-
proszono, bym go zbadał, ponieważ regularnie wypadał w nocy
z łóżka, a kardiolodzy nie potrafili odkryć, jaka jest tego
przyczyna. Kiedy zapytałem go, co się stało, odparł całkiem
otwarcie, że gdy budzi się w nocy, zawsze odkrywa leżącą
obok niego martwą, zimną, owłosioną nogę. Nie rozumie, skąd
ona się tam bierze, ale nie może też tego tolerować, więc
przy pomocy zdrowej ręki i nogi wypycha ją z łóżka i, natu-
ralnie, za nią spada cała reszta jego ciała.
Był doskonałym przykładem całkowitej utraty świadomości po-
rażonej kończyny, ale - co interesujące - nie mogłem nakło-
nić go, by powiedział, czy jego własna noga była z nim w
łóżku, czy nie, tak bardzo zajmowała go nieprzyjemna obca
noga, która tam leżała.>>
----------------------------------------------------
---------


6. FANTOMY

"Fantom", w znaczeniu, którego używają neurolodzy, jest to
obraz lub pamięć części ciała, zwykle kończyny, utrzymująca
się uporczywie przez miesiące albo lata po jej utracie. Fan-
tomy, znane już w starożytności, badał i opisywał szczegółowo
wielki amerykański neurolog, Silas Weir Mitchell, w czasie i
po zakończeniu wojny secesyjnej.
Opisał wiele r o d z a j ó w fantomów - niektóre dziwne,
przypominające ducha i nierealne (to te nazwał "duchami czu-
ciowymi"); inne nieodparcie, wręcz niebezpiecznie rzeczywi-
ste; jedne intensywnie bolesne, jeszcze inne (większość) wła-
ściwie nie sprawiające bólu; niektóre fotograficznie dokład-
ne, jak kopie czy odbitki utraconej kończyny, inne groteskowo
skrócone (jakby widziane w skrócie perspektywicznym) albo wy-
kręcone, a także "fantomy negatywowe" czy "fantomy braku".
Mitchell wykazał też w jasny sposób, że takie zaburzenia "ob-
razu ciała" - termin został wprowadzony przez Henry'ego Heada
dopiero pięćdziesiąt lat później - mogą być wywołane w jedna-
kowym stopniu przez czynniki działające na centrum układu
nerwowego (stymulacja lub uszkodzenie kory czuciowej, zwłasz-
cza w płatach ciemieniowych), jak i jego części obwodowej
(stan kikutów nerwowych czy nerwiaki poamputacyjne; uszkodze-
nie, blokada lub stymulacja nerwów; zaburzenia korzeni nerwo-
wych rdzenia kręgowego lub jego dróg czuciowych). Ja osobi-
ście interesowałem się szczególnie czynnikami obwodowymi.
Przedstawione tu teksty, bardzo krótkie, niemal anegdo-
tyczne, pochodzą z rubryki Clinical Curio w czasopiśmie "Bri-
tish Medical Journal".

Fantomowy palec

Pewien marynarz obciął sobie przypadkowo prawy palec wska-
zujący. Przez czterdzieści lat nie dawał mu spokoju natrętny
fantom palca sztywno wyciągniętego do przodu, tak jak to się
działo w czasie wypadku. Ilekroć przysuwał rękę do twarzy -
na przykład by jeść lub podrapać się w nos - bał się, że ten
fantomowy palec może wydłubać mu oko. (Wiedział, że to nie-
możliwe, ale to uczucie było nieodparte.) Później rozwinęła
się u niego na tle cukrzycy ciężka neuropatia czuciowa i od
tego czasu stracił czucie we wszystkich palcach. Fantomowy
palec też zniknął.
Dobrze wiadomo, że zaburzenie centralnego układu nerwowe-
go, takie jak udar części czuciowej mózgu, może "wyleczyć"
człowieka z fantomu. Jak często choroba obwodowej części
układu nerwowego powoduje ten sam efekt?

Znikające kończyny fantomowe

Wszyscy pacjenci po amputacji, jak również osoby opiekują-
ce się nimi wiedzą, że fantomowa kończyna jest niezbędna, je-
śli ma być używana sztuczna ręka czy noga. Dr Michael Kremer
pisze: "Jej wartość dla człowieka po amputacji jest olbrzy-
mia. Jestem całkowicie pewien, że żaden pacjent ze sztuczną
nogą nie może na niej w satysfakcjonujący sposób chodzić, do-
póki obraz ciała, innymi słowy fantom, nie zostanie z nią
złączony".
Tak więc zniknięcie fantomu może być katastrofą, a jego
odzyskanie, ożywienie na nowo - sprawą nie cierpiącą zwłoki.
Można to uzyskać na rozmaite sposoby. Weir Mitchell opisuje,
jak po faradoterapii splotu ramiennego po dwudziestu pięciu
latach "zmartwychwstała" czyjaś fantomowa ręka. Pewien mój
pacjent opowiadał, jak codziennie rano "budzi" swój fantom:
przyciąga do siebie kikut udowy, a potem daje mu kilka moc-
nych klapsów - "jak dziecku w pupę". Przy piątym czy szóstym
razie fantom nagle wystrzela do przodu jak błyskawica, oży-
wiony na nowo stymulacją nerwów obwodowych. Dopiero teraz pa-
cjent może nałożyć protezę i pójść. Zastanawiam się, jakich
jeszcze niezwykłych metod używają ludzie po amputacji?

Fantomy pozycji

Pewien pacjent nazwiskiem Charles D. został do nas skiero-
wany z powodu potykania się, częstych upadków i zawrotów gło-
wy. Podejrzewano zaburzenia błędnika, nie podając jednak żad-
nych uzasadnień. Po dokładnym badaniu stało się oczywiste, że
to, czego doświadczał, wcale nie było zawrotami głowy, ale
tajfunem ciągle zmieniających się iluzji dotyczących własnego
położenia: podłoga znienacka wydawała się bardzo daleko, po-
tem nagle bardzo blisko, zapadała się, podskakiwała, przechy-
lała - jak sam mówił, "jak statek na wzburzonym morzu". W
konsekwencji pacjent sam też przechylał się i zataczał, chyba
że p a t r z y ł s o b i e n a n o g i. Potrzebował wzro-
ku, by poznać prawdziwą pozycję swoich stóp względem podłogi
- czucie stało się ogromnie niepewne i zwodnicze - ale czasem
nawet wzrok był oszukiwany przez czucie, tak że podłoga i
stopy w y g l ą d a ł y przerażająco - przesuwały się i ko-
łysały.
Stwierdziliśmy wkrótce, że pan D. cierpi na ostry początek
wiądu rdzenia - i (w wyniku zajęcia korzenia grzbietowego)
jakby delirium czuciowe z szybko zmieniającymi się "złudze-
niami proprioceptywnymi". Znacie państwo z pewnością klasycz-
ne ostatnie stadium wiądu rdzenia, w którym może wystąpić po-
zorna proprioceptywna "ślepota" dotycząca nóg. Czy zetknęli-
ście się z takim stadium przejściowym - z fantomami czy złu-
dzeniami postawy spowodowanym ostrym (i odwracalnym) atakiem
delirium wiądowego?
Przeżycia tego pacjenta przypominają mi moje własne do-
świadczenie, związane z wyzdrowieniem z mroczka propriocep-
tywnego. Pisałem o tym w A Leg to Stand On:

<<Trzymałem się na nogach nieskończenie niepewnie i wciąż mu-
siałem spoglądać w dół. Tylko wtedy uświadamiałem sobie
źródło wstrząsów. Tym źródłem była moja noga - albo raczej
ta rzecz, ten bezkształtny wałek gipsu, który służył mi za
nogę - ta kredowobiała abstrakcja nogi. Ten wałek raz był
długi na tysiąc stóp, raz na dwa milimetry; raz cienki, raz
gruby; raz był wygięty w tę stronę, innym razem w drugą.
bezustannie zmieniały się jego wymiary i kształty, pozycja
i kąt ustawienia. Zmiany następowały cztery, pięć razy na
sekundę. Zasięg przekształceń i zmian był nieograniczony -
istniały tysiące rozmaitych "układów"[...].>>

Fantomy - żywe czy martwe?

Często panuje pewne zamieszanie, jeśli chodzi o fantomy -
czy powinny się pojawiać czy nie; czy są objawem patologicz-
nym czy nie; czy są "realne" czy nie. Literatura na ten temat
jest bardzo bałamutna, ale pacjenci nie są - i wyjaśniają
problem, opisując różne r o d z a j e fantomów.
I tak pewien bystry człowiek z nogą amputowaną ponad kola-
nem opisał to w następujący sposób:

<<Istnieje ta r z e c z , ten duch nogi, który czasem boli
mnie jak diabli - nawet palce się zginają albo chwyta je
skurcz. Najgorzej jest w nocy albo kiedy nie mam założonej
protezy, albo kiedy nic nie robię. Ból znika, kiedy przypi-
nam protezę i zaczynam się poruszać. Nadal czuję nogę, bar-
dzo wyraźnie, ale jest to inny, d o b r y fantom - ożywia
protezę i dzięki niemu mogę chodzić.>>

Czy w przypadku tego pacjenta, wszystkich pacjentów, naj-
ważniejszym kryterium nie powinien być pożytek? Walczymy więc
ze "złym" (pasywnym, patologicznym) fantomem, a staramy się,
by "dobry" fantom był żywy, aktywny i pożyteczny.

Postscriptum

Wielu (ale nie wszyscy) pacjentów z fantomami cierpi na
"fantomowe bóle" albo bóle fantomu. Czasem cierpienia te są
bardzo dziwaczne, ale często jest to dość "zwyczajna" dole-
gliwość, utrzymywanie się bólu poprzednio odczuwanego albo
napad bólu, który wystąpiłby, gdyby kończyna rzeczywiście
istniała. Od czasu pierwszego wydania tej książki otrzymałem
wiele fascynujących listów od osób, które to opisują. Pewien
pacjent mówi o niewygodzie dręczącej go latami, spowodowanej
wrastaniem paznokcia, którym "nie zajęto się" przed operacją.
Ale też ktoś inny pisze o rozdzierającym bólu korzonków ner-
wowych, "rwie kulszowej" fantomu po ostrym "wypadnięciu dys-
ku", która znikła po usunięciu dysku i chirurgicznym unieru-
chomieniu sąsiadujących kręgów. Takie problemy, wcale częste,
nie są w żadnym wypadku "urojone" i w rzeczy samej mogą być
badane na gruncie neurofizjologii.
Tak więc dr Jonathan Cole, mój były student, a teraz neu-
rofizjolog zajmujący się rdzeniem kręgowym, opisuje, jak u
kobiety cierpiącej na uporczywy ból w fantomie nogi podanie
lignokainy do więzadła rdzeniowego spowodowało znieczulenie
fantomu - a prawdę mówiąc, jego zniknięcie. Drażnienie korze-
ni nerwowych rdzenia impulsami elektrycznymi wywołało ostry
szczypiący ból w fantomie, całkowicie odmienny od tego tępe-
go, który był zazwyczaj obecny, podczas gdy stymulacja rdze-
nia kręgowego wyżej zredukowała ból fantomowy. Dr Cole przed-
stawił również szczegółowe studia elektrofizjologiczne przy-
padku polineuropatii czuciowej, trwającej czternaście lat,
pod wieloma względami bardzo podobnej do choroby Christiny,
"bezcielesnej kobiety" (patrz "Proceedings of the Physiologi-
cal Society", luty 1986, s. 51P).
----------------------------------------------------
---------


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-09-04 14:38:58

Temat: Re: O. Sacks, rozdz. 4 i 6 z "Mężczyzna...". Kluczowo WAŻNE!
Od: "zielony" <z...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Jerzy Turynski" <j...@p...com> napisał w wiadomości

poprosze o streszczenie w 2-3 zdaniach.

ziel


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-09-04 18:00:36

Temat: Re: O. Sacks, rozdz. 4 i 6 z "Mężczyzna...". Kluczowo WAŻNE!
Od: Slawek Kotynski <k...@a...com.pl> szukaj wiadomości tego autora

zielony wrote:
> poprosze o streszczenie w 2-3 zdaniach.

Niektórym, co mają kończyny wydaje się, że ich nie mają.
Niektórym, co stracili kończyny wydaje sie, że mają.
Ci pierwsi czasem spadają z łóżek, a ci
drudzy mają inne dziwne wrażenia.

- statement count exceeded -

mjk

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-09-04 21:43:20

Temat: Re: O. Sacks, rozdz. 4 i 6 z "Mężczyzna...". Kluczowo WAŻNE!
Od: "Jerzy Turynski" <j...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Slawek Kotynski <k...@a...com.pl>
napisał w news:3D764A44.2070604@adso.com.pl...
> zielony wrote:
> > poprosze o streszczenie w 2-3 zdaniach.
>
> Niektórym, co mają kończyny wydaje się, że ich nie mają.
> Niektórym, co stracili kończyny wydaje sie, że mają.
> Ci pierwsi czasem spadają z łóżek, a ci
> drudzy mają inne dziwne wrażenia.

A reszta tych, co mają kończyny i wydaje im się że je mają
posiada ZŁUDZNIA, że owymi kończynami świadomie i z pełnym
zrozumieniem sensu poruszania nimi - rusza "mądrze i nauko-
wo".
To samo dotyczy równie świadomego ruszania językiem i palu-
chami klikającymi i wysyłającymi "co ślina na język przynie-
sie" a "oczy poniosą" - na wszystkie grupy "sci".

Po prostu cała reszta, która ma 'zdrowe' kończyny i takież
samo 'rozumienie' fizyki jest... "ubranymi szympansami",
kompletnie niezdolnymi do _świadomego_ myślenia.
---------

Tekst Sacksa opisuje dokładnie to samo, co:

<<Przy innej sposobności pozwolił Einstein podpatrzyć funkcjonowanie
swojej myśli, pokazał swoją - jeśli tak można powiedzieć - aparaturę
intelektualną.
Profesor Haddamard, opracowując w roku 1945 swoją Psychologię twór-
czości w dziedzinie nauk matematycznych, zadał wielu wybitnym uczonym
szereg pytań co do metody stosowanej w ich badaniach matematycznych.
Einstein odpowiadając mu oświadcza: "Słowa czy też język, tak jak wy-
stępują w piśmie czy mowie, zdają się nie odgrywać żadnej roli w moim
mechanizmie myślenia. Jednostki psychiczne, które można by określić
jako elementy myśli, to są pewne znaki i obrazy mniej lub więcej wy-
raźne, dające się odtwarzać i kombinować do woli. Istnieje oczywiście
pewien związek między tymi elementami i pojęciami logicznymi, które
z nich wynikają.
Jest także rzeczą jasną, że pragnienie dojścia do ostatecznych, logi-
cznie z sobą powiązanych koncepcji stanowi emocjonalne podłoże tej do-
syć swobodnej gry polegającej na zestawianiu wyżej wymienionych elemen-
tów. Ale z punktu widzenia psychologii ta gra kombinacyjna wydaje się
zasadniczą cechą myśli twórczej.">>
[A. Vallentin, Dramat A. Einsteina]

albo:
<< Aby skonstruować teorię, nie wystarczy wiedzieć, jaki cel chce się
osiągnąć. Konieczna jest również pewna zasada, która pozwala ograni-
czyć wybór spośród nieograniczonej liczby możliwości. Nikomu jeszcze
nie udało się sformułować takiej reguły... >>
[Albert Einstein, Fundament fizyki]

<< Odczuwam zawsze ogromną satysfakcję, gdy uda mi się rozwiązać coś
nowego, ale jak to się dzieje, jakie warunki muszą być spełnione,
aby ta jedna właściwa myśl przyszła do głowy, to jest ciągle wielka
niewiadoma. >> [Richard Feynman]

Widzisz, nie wystarczy wykuć z książeczek opisy równie dobrze tak samo
ruszania nogą jak i wzorkami i słówkami "fizyki" na studencki/wykłado-
wy sposób. To, że ktoś ZNA werbalne opisy wraz z ich mechaniczną, pa-
pierową obsługą ("ścisłą") JESZCZE absolutnie nie świadczy o niczym,
a z pewnością nie o ROZUMIENIU FIZYKI.
Warunkiem sine qua non jest właśnie posiadanie "tej jednej właściwej
myśli" [j.w. u Feynmana], która w całości odpowiada za jakość, ba
więcej, w ogóle istnienie - poprawnego Zrozumienia.

<< Ale wolność, którą rozporządzają uczeni, jeśli idzie o wybór
niezbitych twierdzeń, różni się zasadniczo od wolności każdej
innej pracy twórczej, jest ona szczególnego gatunku. "W żadnym
wypadku wolność ta nie jest wolnością pisarza, ale wolnością
człowieka, który usiłuje rozwiązać niezwykle pomysłową krzyżówkę.
Uczony może, co prawda zaproponować jakiekolwiek słowo jako
rozwiązanie, ale t y l k o j e d n o s ł o w o rozwiązuje
istotnie zagadkę we wszystkich jej postaciach." >>
[A. Vallentin Dramat Alberta Einsteina str. 54]

"tylko jedno słowo" [Einstein] = "ta jedyna właściwa myśl" [Feynman]


Zagadnienie posiadania poprawnego 'obrazu ciała' w neurologii jak
i poprawnego Rozumienia/interpretacji=TREŚCI w dowolnej innej dzie-
dzinie nauki stanowi "ciągle wielką niewiadomą".

<< Uczony - dlatego właśnie że jest uczonym, im lepszym, tym bar-
dziej to ewidentne - nie uznaje McLuhanowskiego medium is the mes-
sage, popularnego w dobie popkultury utożsamienia treści z komuni-
katem. >> [X.Rut (Wł. M. Turski)]

Z punktu widzenia popfizyki, czyli << Z punktu widzenia _fizyki_,
rozumianej ściśle, jako maszynka-do-przewidywania-wyników-doswiad-
czeń, takie rozróżnienie nie ma sensu.>> [P. Góra] - ani Sacks,
ani żadna Treść tak samo powyższych komunikatów jak i jakiejkowiek
Nauki jest w ogóle nieprzyswajalna. A dlaczego ma być, skoro krety-
nom notorycznie myli się posiadanie maszynki z posiadaniem rozumu???
Czym mają pojąć, że posiadanie jakiejkowiek "naukowej maszynki" z
NAUKĄ nie ma nic wspólnego, skoro zwyczajnie nie mają rozumu ???

Kto ma was nauczyć MYŚLENIA ??? Z natury rzeczy(/nieświadomości)
kretynom wygodniej, przyjemniej i prościej jest słuchać równie
nieświadomych, mechanicznych kretynów. Dokładnie takich, których
słuchanie gwarantuje największe szanse na praktyczny sukces w wy-
ścigu szczurów ops "świń" po świński "dobrobyt i szczęście".

<< Dobrobyt i szczęście nie były dla mnie nigdy celem same w sobie.
Określam nawet taką postawę moralną jako ideał świń. >>
[Albert Einstein]

> mjk

JeT.

P.S. Obojętne, czy kończyna "ubranego szympansa" "działa" czy "nie
działa" (zna i umie obsługiwać matematyczne/fizyczne wzorki czy nie
umie) można spodziewać się po nim wyłącznie interpretacji/zrozumie-
nia Treści na poziomie opisanego przez Sacksa "makabrycznego żartu/
spisku pielęgniarek i doktorka". Dzielenie świata/rzeczywistości na
"działa" i "nie działa", i w konsekwencji na wzbudzające zaintereso-
wanie zagadnienia "naukowe" i inne/"nienaukowe" - obdarzane obojęt-
nością lub nawet obrzydzeniem - jest wystarczającym desygnatem upo-
śledzenia umysłowego. Bowiem DZIAŁA wszystko co istnieje i jako takie
- z definicji - wymaga zainteresowania NAUKI. Ów podział wynika bo-
wiem wprost z dopasowywania treści/metodyki postępowania do nieświa-
domości/upośledzonych możliwości osobnika, a nie na odwrót - nieświa-
domości do Treści Nauki=rozumienia Rzeczywistości.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-09-05 07:25:21

Temat: Re: O. Sacks, rozdz. 4 i 6 z "Mężczyzna...". Kluczowo WAŻNE!
Od: Slawek Kotynski <k...@a...com.pl> szukaj wiadomości tego autora

Jerzy Turynski wrote:
>>Niektórym, co mają kończyny wydaje się, że ich nie mają.
>>Niektórym, co stracili kończyny wydaje sie, że mają.
>>Ci pierwsi czasem spadają z łóżek, a ci
>>drudzy mają inne dziwne wrażenia.

> A reszta tych, co mają kończyny i wydaje im się że je mają
> posiada ZŁUDZNIA, że owymi kończynami świadomie i z pełnym
> zrozumieniem sensu poruszania nimi - rusza "mądrze i nauko-
> wo".

Toż, przecie, to samo napisałem.

> Po prostu cała reszta, która ma 'zdrowe' kończyny i takież
> samo 'rozumienie' fizyki jest... "ubranymi szympansami",
> kompletnie niezdolnymi do _świadomego_ myślenia.

Najwyraźniej gdzieś przeoczyłem definicję świadomości
- gdzie była podana?

mjk

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-09-05 11:49:29

Temat: Re: O. Sacks, rozdz. 4 i 6 z "Mężczyzna...". Kluczowo WAŻNE!
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Jerzy Turynski" w news:al6115$6pu$1@news2.tpi.pl...
/.../

> Zagadnienie posiadania poprawnego 'obrazu ciała' w neurologii jak
> i poprawnego Rozumienia/interpretacji=TREŚCI w dowolnej innej dzie-
> dzinie nauki stanowi "ciągle wielką niewiadomą".

A mimo to żyć trzeba. I to, o zgrozo, wg Twojej nomenklatury - na ogół
wyłącznie wśród poubieranych szympansów.
Wiem, że to poważny problem. Wart największego poświęcenia. A poświęcić
trzeba chyba wszystko co się posiada i to na tak długo, jak długo nie zostanie
wypracowane narzędzie (metoda/taktyka) przenikające BEZ STRAT
WŁASNYCH w te szeregi kretynów, którzy jednakże rządzą światem
i praktycznie nauką. Którzy KUPUJĄ lub nie _Twoje_myślenie_ dając Ci
w zamian materialne podstawy bytu - wypłatę.

> Czym mają pojąć, że posiadanie jakiejkowiek "naukowej maszynki" z
> NAUKĄ nie ma nic wspólnego, skoro zwyczajnie nie mają rozumu ???

To co prezentujesz Jerzy, to zaledwie wstęp do sukcesu.
Obserwacja i rozpoznanie zjawiska. Potrzebny jest drugi krok, który moim
zdaniem należałoby szlifować w laboratorium własnego umysłu pod kątem
skuteczności oddziaływania na otoczenie. Póki co IMO odbywa się to
na zasadzie nieustającego gambitu - ciągle oddajesz swoje siły praktycznie
bez szans na przebicie się w _skuteczność_. A skuteczność widzę nie w tym,
że przez chwilę czytelnicy zastanowią się nad Twoimi słowami, ale w tym,
co myślą o tym po godzinie, dwóch dniach, po tygodniu. Po tym jak w praktyce
można wykorzystać Twoje obserwacje! Co z nimi ma zrobić każdy z osobna
i wszyscy razem!

Czy potrafisz opisać świat wypełniony po brzegi jednostkami wyłącznie
poprawnie myślącymi? Przecież to zakrawa na utopię! Chciałoby się może
mieć ich choćby tylko w gronie utytułowanych naukowców? No pewnie!
Czy to nie jest marzenie ściętej głowy?
Jeśli ma nim nie być, to najwyższy czas opracować metodykę/plan - zbudować
może konia trojańskiego alboco...
Co z tym robisz oprócz gadania w gronie przypadkowych ludzi na forum
fizyka i psychologia? Przecież tutaj - oprócz nielicznych stałych bywalców
zawsze trafiasz i tracisz energię na bicie piany wśród ... dzieciaków...
(mam na myśli tych pyskatych, co już się nieco uspokoili).
Sądzisz, że tak właśnie trzeba?
OK. Jeśli się nie spalisz przed czasem.

> Kto ma was nauczyć MYŚLENIA ??? Z natury rzeczy(/nieświadomości)
> kretynom wygodniej, przyjemniej i prościej jest słuchać równie
> nieświadomych, mechanicznych kretynów. Dokładnie takich, których
> słuchanie gwarantuje największe szanse na praktyczny sukces w wy-
> ścigu szczurów ops "świń" po świński "dobrobyt i szczęście".

Tak jest. I to coraz bardziej. Wszystkie mechanizmy jakie się nam obficie
wyroiły wraz z transformacją, tłumią skutecznie wszelkie inne aspiracje.
Jeśli ktoś ma je jeszcze zachować, to wręcz, dla własnego bezpieczeństwa
powinien głęboko się ukryć za ubrankiem szympansa.

Intryguje mnie (jak kiedyś Saulo) czy Ty na codzień nie nosisz czasem również
ubranka szympansa? A tylko tutaj, całkiem nikomu nieznany pokazujesz to
co jest kompletnie niestrawne w raju kretynów!?

> Dzielenie świata/rzeczywistości na
> "działa" i "nie działa", i w konsekwencji na wzbudzające zaintereso-
> wanie zagadnienia "naukowe" i inne/"nienaukowe" - obdarzane obojęt-
> nością lub nawet obrzydzeniem - jest wystarczającym desygnatem upo-
> śledzenia umysłowego.

No to jest pewien klucz, ale należy podkreślić, że chodzi tu o filtr pokazujący
tych "dla których nie działa" i którzy w następstwie porzucają zagadnienie.
Potrafisz ich wyłuskać bezbłędnie? Bo odnoszę wrażenie, że nie dysponując
wieloma narzędziami obdzielasz tym równo wszystkich - jak leci..
(patrz - "Kto ma was nauczyć MYŚLENIA ??? " - podkreślam _WAS_)

> Bowiem DZIAŁA wszystko co istnieje i jako takie
> - z definicji - wymaga zainteresowania NAUKI.

O tym wszyscy już wiedzą. Jak więc kogoś zmusić do NIEPORZUCANIA
tego, co wg niego "nie działa"? Szczególnie, gdy nie leży to w nurcie jego
naukowych zainteresowań?


All


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-09-05 13:21:59

Temat: Re: O. Sacks, rozdz. 4 i 6 z "Mężczyzna...". Kluczowo WAŻNE!
Od: "as" <s...@c...com> szukaj wiadomości tego autora

Dziękuję, to było dobre.

Prowadzi to do zagadnień podstawowych:
"Tajemnica Bytu" publikacja z początku XXwieku.
Skąd pochodzimy?
Kim jesteśmy?
Gdzie jesteśmy?
Dokąd dażymy?

PS
Jakie znaczenie ma demokracja wobec tego co zostało tu napisane?


Użytkownik "Jerzy Turynski" <j...@p...com> napisał w wiadomości
news:al6115$6pu$1@news2.tpi.pl...
> Slawek Kotynski <k...@a...com.pl>
> napisał w news:3D764A44.2070604@adso.com.pl...
> > zielony wrote:
> > > poprosze o streszczenie w 2-3 zdaniach.
> >
> > Niektórym, co mają kończyny wydaje się, że ich nie mają.
> > Niektórym, co stracili kończyny wydaje sie, że mają.
> > Ci pierwsi czasem spadają z łóżek, a ci
> > drudzy mają inne dziwne wrażenia.
>
> A reszta tych, co mają kończyny i wydaje im się że je mają
> posiada ZŁUDZNIA, że owymi kończynami świadomie i z pełnym
> zrozumieniem sensu poruszania nimi - rusza "mądrze i nauko-
> wo".
> To samo dotyczy równie świadomego ruszania językiem i palu-
> chami klikającymi i wysyłającymi "co ślina na język przynie-
> sie" a "oczy poniosą" - na wszystkie grupy "sci".
>
> Po prostu cała reszta, która ma 'zdrowe' kończyny i takież
> samo 'rozumienie' fizyki jest... "ubranymi szympansami",
> kompletnie niezdolnymi do _świadomego_ myślenia.
> ---------
>
> Tekst Sacksa opisuje dokładnie to samo, co:
>
> <<Przy innej sposobności pozwolił Einstein podpatrzyć funkcjonowanie
> swojej myśli, pokazał swoją - jeśli tak można powiedzieć - aparaturę
> intelektualną.
> Profesor Haddamard, opracowując w roku 1945 swoją Psychologię twór-
> czości w dziedzinie nauk matematycznych, zadał wielu wybitnym uczonym
> szereg pytań co do metody stosowanej w ich badaniach matematycznych.
> Einstein odpowiadając mu oświadcza: "Słowa czy też język, tak jak wy-
> stępują w piśmie czy mowie, zdają się nie odgrywać żadnej roli w moim
> mechanizmie myślenia. Jednostki psychiczne, które można by określić
> jako elementy myśli, to są pewne znaki i obrazy mniej lub więcej wy-
> raźne, dające się odtwarzać i kombinować do woli. Istnieje oczywiście
> pewien związek między tymi elementami i pojęciami logicznymi, które
> z nich wynikają.
> Jest także rzeczą jasną, że pragnienie dojścia do ostatecznych, logi-
> cznie z sobą powiązanych koncepcji stanowi emocjonalne podłoże tej do-
> syć swobodnej gry polegającej na zestawianiu wyżej wymienionych elemen-
> tów. Ale z punktu widzenia psychologii ta gra kombinacyjna wydaje się
> zasadniczą cechą myśli twórczej.">>
> [A. Vallentin, Dramat A. Einsteina]
>
> albo:
> << Aby skonstruować teorię, nie wystarczy wiedzieć, jaki cel chce się
> osiągnąć. Konieczna jest również pewna zasada, która pozwala ograni-
> czyć wybór spośród nieograniczonej liczby możliwości. Nikomu jeszcze
> nie udało się sformułować takiej reguły... >>
> [Albert Einstein, Fundament fizyki]
>
> << Odczuwam zawsze ogromną satysfakcję, gdy uda mi się rozwiązać coś
> nowego, ale jak to się dzieje, jakie warunki muszą być spełnione,
> aby ta jedna właściwa myśl przyszła do głowy, to jest ciągle wielka
> niewiadoma. >> [Richard Feynman]
>
> Widzisz, nie wystarczy wykuć z książeczek opisy równie dobrze tak samo
> ruszania nogą jak i wzorkami i słówkami "fizyki" na studencki/wykłado-
> wy sposób. To, że ktoś ZNA werbalne opisy wraz z ich mechaniczną, pa-
> pierową obsługą ("ścisłą") JESZCZE absolutnie nie świadczy o niczym,
> a z pewnością nie o ROZUMIENIU FIZYKI.
> Warunkiem sine qua non jest właśnie posiadanie "tej jednej właściwej
> myśli" [j.w. u Feynmana], która w całości odpowiada za jakość, ba
> więcej, w ogóle istnienie - poprawnego Zrozumienia.
>
> << Ale wolność, którą rozporządzają uczeni, jeśli idzie o wybór
> niezbitych twierdzeń, różni się zasadniczo od wolności każdej
> innej pracy twórczej, jest ona szczególnego gatunku. "W żadnym
> wypadku wolność ta nie jest wolnością pisarza, ale wolnością
> człowieka, który usiłuje rozwiązać niezwykle pomysłową krzyżówkę.
> Uczony może, co prawda zaproponować jakiekolwiek słowo jako
> rozwiązanie, ale t y l k o j e d n o s ł o w o rozwiązuje
> istotnie zagadkę we wszystkich jej postaciach." >>
> [A. Vallentin Dramat Alberta Einsteina str. 54]
>
> "tylko jedno słowo" [Einstein] = "ta jedyna właściwa myśl" [Feynman]
>
>
> Zagadnienie posiadania poprawnego 'obrazu ciała' w neurologii jak
> i poprawnego Rozumienia/interpretacji=TREŚCI w dowolnej innej dzie-
> dzinie nauki stanowi "ciągle wielką niewiadomą".
>
> << Uczony - dlatego właśnie że jest uczonym, im lepszym, tym bar-
> dziej to ewidentne - nie uznaje McLuhanowskiego medium is the mes-
> sage, popularnego w dobie popkultury utożsamienia treści z komuni-
> katem. >> [X.Rut (Wł. M. Turski)]
>
> Z punktu widzenia popfizyki, czyli << Z punktu widzenia _fizyki_,
> rozumianej ściśle, jako maszynka-do-przewidywania-wyników-doswiad-
> czeń, takie rozróżnienie nie ma sensu.>> [P. Góra] - ani Sacks,
> ani żadna Treść tak samo powyższych komunikatów jak i jakiejkowiek
> Nauki jest w ogóle nieprzyswajalna. A dlaczego ma być, skoro krety-
> nom notorycznie myli się posiadanie maszynki z posiadaniem rozumu???
> Czym mają pojąć, że posiadanie jakiejkowiek "naukowej maszynki" z
> NAUKĄ nie ma nic wspólnego, skoro zwyczajnie nie mają rozumu ???
>
> Kto ma was nauczyć MYŚLENIA ??? Z natury rzeczy(/nieświadomości)
> kretynom wygodniej, przyjemniej i prościej jest słuchać równie
> nieświadomych, mechanicznych kretynów. Dokładnie takich, których
> słuchanie gwarantuje największe szanse na praktyczny sukces w wy-
> ścigu szczurów ops "świń" po świński "dobrobyt i szczęście".
>
> << Dobrobyt i szczęście nie były dla mnie nigdy celem same w sobie.
> Określam nawet taką postawę moralną jako ideał świń. >>
> [Albert Einstein]
>
> > mjk
>
> JeT.
>
> P.S. Obojętne, czy kończyna "ubranego szympansa" "działa" czy "nie
> działa" (zna i umie obsługiwać matematyczne/fizyczne wzorki czy nie
> umie) można spodziewać się po nim wyłącznie interpretacji/zrozumie-
> nia Treści na poziomie opisanego przez Sacksa "makabrycznego żartu/
> spisku pielęgniarek i doktorka". Dzielenie świata/rzeczywistości na
> "działa" i "nie działa", i w konsekwencji na wzbudzające zaintereso-
> wanie zagadnienia "naukowe" i inne/"nienaukowe" - obdarzane obojęt-
> nością lub nawet obrzydzeniem - jest wystarczającym desygnatem upo-
> śledzenia umysłowego. Bowiem DZIAŁA wszystko co istnieje i jako takie
> - z definicji - wymaga zainteresowania NAUKI. Ów podział wynika bo-
> wiem wprost z dopasowywania treści/metodyki postępowania do nieświa-
> domości/upośledzonych możliwości osobnika, a nie na odwrót - nieświa-
> domości do Treści Nauki=rozumienia Rzeczywistości.
>
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-09-05 16:14:20

Temat: Re: O. Sacks, rozdz. 4 i 6 z "Mężczyzna...". Kluczowo WAŻNE!
Od: "szwagier" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "as" <s...@c...com> napisał w wiadomości
news:al7lra$4qc$1@news.tpi.pl...
> Dziękuję, to było dobre.
(...)

ale jeszcze kolego, tnij cytaty, i bedzie git :-) (na co ten caly ogon pod
Twoja wypowiedzia ??)

--
-= szwagier =-
gg 4729297


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-09-05 16:56:19

Temat: Re: O. Sacks, rozdz. 4 i 6 z "Mężczyzna...". Kluczowo WAŻNE!
Od: "Mania" <m...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora

"as" news:al7lra$4qc$1@news.tpi.pl...

Witaj :)

jestem Mania

______________
pl.sci.psychologia
http://www.psphome.htc.net.pl
--
Zasady ułatwiające życie UGD:
1 - w nagłówku: Autor i ID cytowanej wiadomości
2 - wycinamy zbędne cytaty
3 - cytaty poprzedzamy znakiem: >
4 - odpowiedzi piszemy _pod_ cytatami
5 - text odpowiedzi staramy się mieścić w 80znakowej linii



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-09-05 17:00:02

Temat: Re: O. Sacks, rozdz. 4 i 6 z "Mężczyzna...". Kluczowo WAŻNE!
Od: Slawek Kotynski <k...@a...com.pl> szukaj wiadomości tego autora

Mania wrote:
>
> Witaj :)
>
> jestem Mania

Witaj :)
Jestem Sławcio

mjk

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

jestem nowa
Mieszkanie dla psychologa
szukam kogos ... ntg, ot, powtorka bo postu nie widac bylo
szukam kogos ..... [ot, ntg, jeszcze raz]
komputerowy konflikt!

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »