Data: 2007-10-30 00:27:06
Temat: Od realu do wirtuala.
Od: Ikselka <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Sky pisze:
> "Napisz coś o sobie: np. ile masz tych lat w końcu - mylę się, myśląc, że
> np. 36? A może 46? A może 56? A może 66? A może 76???
> Istniejesz w ogóle??? - bo już wątpić zaczynam. Jedna wielka manipulacja -
> taaaak, to Ci dobrze wychodzi, żebyś wiedział.
> Hmmm, pewnie jeśli się w ogóle czegos doczekam od Ciebie, to mi w pięty
> pójdzie - ha, cóż, może warto jednak zaryzykować..."
>
>
> Co ci ma iść w pięty...?
> Prawda w którą mógłbym utrafić?
> Czy co gorsza jakaś nietrafiona spekulacja?
> Też się masz czego bać... ;)
>
> Po prosu nie lubię pisywać "zanadto" na priva z tymi uużytkownikami usenetu
> [jak i spotykać się z nimi w realu] z którymi i tak już rozmawia się
> właśnie
> na grupach -zbyt często przynosi to znaczne efekty uboczne w postaci utraty
> niezależności wobec przedstawianych przez konkretne osoby treści. [Wobec
> wypowiedzi tych których się już "poznało" lub wobec których się co-nieco
> odsłoniło lub zradziło własną tożsamość] No bo jak ostro skrytykować kogoś
> kto zna naszą twarz
> lub wie gdzie mieszkamy? [mniejsza o nr. komórki] Ot dochodzi obawa
> narażenia się...
> na ewentualne realne zagrożenie...w razie "wkurzenia kogoś".
> No i tworzą się z tego swoiste "parki" [od "para"] czy większe
> grupy-koterie-kliki towarzyskie faworyzujące "swoich"...kosztem "obcych",
> "oponentów" lub "nowych",
> a wtedy [w takich "związkach"] presja bycia nie-sobą i podporządkowywania
> się oczekiwaniom innych zwiększa się wykładniczo...
> Czego chyba brak z mojej strony [owego podporządkowania się]
> właśnie najbardziej coponiektórym tu z was "dokucza"...
>
> To tak samo jak z informacjami "osobistymi":
> wszystkie powodują tak naprawdę tworzenie, a właściwie
> wyjmowanie [wywoływanie] z konkretnych szufladek w głowach
> ich odbiorców gotowych już etykietek na temat drugich...
>
> Więc po co to robić?
> [pisać o sobie, spotykać się czy tworzyć jakieś grupy kosztem osobistej
> niezależności?]
> W wyjątkowych sytuacjach rozumiem...jeśli chodzi o jakąś wartość nadrzędną
> np wspólny cel, wobec którego starania zachowywania minimum niezbędnej
> anonimowości tracą znaczenie, ale czy naprawdę uważacie że mamy coś takiego
> do zrobienia, do zwojownia?
> Może i byłoby kilka spraw tego wartych...tylko kto z was o nich wie...
>
> Wiem wiem...wielu [nie mnie] stymuluje chęć "poznania kogoś"
> ale skoro każdy w pobliżu [w realu] ma aż nadto osób pod ręką
> do prawdziwego poznania [od własnych bliskich poczynając] to czy racjonalne
> jest szukanie "pokrewnych dusz" na drugim końcu kraju [świata]? ;)
> No chyba ze chodzi o "poznanie kogoś" tutaj [na usenecie] w znaczeniu
> "zrozumienia go", poznania motywów jego działań lub poglądów..ale czy do
> tego potrzeba koniecznie
> wiedzieć ile ktoś ma lat lub jak wygląda? ;)
>
>
====================================================
========================================
Nie pytałeś o zgodę na zamieszczenie treści mojego maila w grupach.
Toteż odpowiadam na twój - tutaj, przynajmniej niczego już nie
ryzykując. Dobrze, że nie wysłałam na priv. Oto odpowiedź:
"Nie!
Nikt mi niczego nie sugeruje, Krzychu. Nikt i nic nie ma (już!) na mnie
wpływu - taka głupia to ja (już!) nie jestem. Pisząc "już!" mam na
myśli nawet nie kwestię światopoglądu, lecz stosunku do ludzi i samej
siebie, bo tylko dzięki sobie i swojej sile oraz logice wydostałam się z
depresji. 10 lat temu. I do tej pory, jak widzisz, daję sobie radę świetnie.
TE środowiska, o których wspominasz, były i są mi zupełnie obce, uwierz.
Patrzę na nie, jak na zwierzęta w ZOO - dziwolągi i tyle. Nigdy nikt
taki mnie do niczego nie skaptował. Pochodzę z rodziny niewierzącej.
Moja wiara jest wynikiem moich własnych przemyśleń pod wpływem bardzo
niewielkiej liczby mądrych ludzi (właściwie to jednej wspaniałej cioci i
jednego wspaniałego kapłana Karola Wojtyły, bo nawet jeszcze nie
papieża), więc nie były to osoby z "tych" kręgów"...
Mówiąc o Twej manipulacji mną miałam na myśli tylko to, o czym w żartach
pisałeś w usenecie do mnie - no wiesz:
pobudzanie-hamowanie-pobudzanie-hamowanie, w ściśle określonym celu:
zaostrzenia ciekawości, zwiększenia zainteresowania itp. - ale pisałeś o
tym dosyć humorystycznie. Toteż napisałam Ci w mailu, że Ci się ta
akurat (i tylko o taką lub aż o taką mi chodzi!!!) manipulacja świetnie
udaje, naprawdę, naprawdę, naprawdę nie miałam żadnej innej na myśli. A
jeśli Ci sie wydaje, że ktoś się stara mi coś sugerować na Twój temat -
no nie miejże mnie za cielątko. Mam własne przemyślenia i nikomu nic do
nich.
Jest z Tobą o czym porozmawiać, masz to coś w sobie. Jesteś może i
dziwny, ale nietuzinkowy. Dziwny raczej tylko przez to, że niczego o
Tobie nie wiem i zmuszona jestem zachowywać pewną ostrożność.
Wybacz mi ten wiersz o ślimaku. Jednak dokładnie tak Cię odbieram -
niczego o Tobie nie wiedząc. Może z gruntu się mylę - to popraw, może
będzie okazja/temat do porozmawiania. Chciałabym, abyś wyjrzał choć na
chwilę z Twojej ciasnej muszli - ale nie wiem, czy akurat dla mnie
zechcesz to zrobić, bo i niby dlaczego. Mogę Cie tylko zapewnić, że nic
złego Cię ode mnie nie spotka - ani niedyskrecja, ani zawód. Jeśli nie
mogę czegoś unieść, to oddaję temu, kto mi to dał, a nie rzucam w
ciekawski tłum... Nigdy też nie zostawiam tych, co mi zaufali, samym sobie.
Nosz się opisalam, jak norka ;-P
Jestes winien temu sam, trza było mi te maile przesyłać tak, aby
dochodziły i tyle. A mnie się nazbierało przez ten czas.
M.
"
I cóż, tak to jest. Miałam wysłać na priv, a mnie tknęło, aby zajrzeć na
grupę. I oto odechciało mi się wysyłać czegokolwiek kiedykolwiek
komukolwiek na priv...
--
XL wiosenna
|