Data: 2000-01-07 00:25:37
Temat: Odp: Czy politycy są dobrymi psychologami?
Od: "Asmira" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Duch<-> <a...@f...onet.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:Gk4d4.24191$N...@n...tpnet.pl...
> > U nas wciąż jeszcze marketing polityczny znajduje się na bardzo nędznym
> > poziomie. Jak do tej pory wypadki robienia naprawde profesjonalnych kamp
> anii
> > były pojedyncze. I z braku czegoś lepszego ze strony konkurentów,
okazały
> > się również skuteczne.
>
> Wiesz co? Rzeczywiscie, zapomnialem o "profesjonalnej kampani" czyli o
> zacheceniu do programu danej partji. Ale chyba nie tedy droga.
> Tzn. ta kampania jest dobra, z tym wydaje mi sie, ze sa bardziej skuteczne
> srodki:
> 1. po pierwsze "krzywda": "Jestescie pokrzywdzeni i nalezy wam sie zadoscu
> czynienie
> i my wam to damy, to co wam sie slusznie nalezy, glosujcie na
nas!"(...)
> > Nie sądzę by politycy stosowali jakieś szersze kampanie z wykorzystaniem
> > technik socjotechniocznych, czy wiedzy z zakresu psychologii.
>
> Nasi - polscy - nie. Bill & company stosuja i to na bardzo zaawansowanym p
> oziomie.
> Z tym, ze bardzo zaawansowany oznacza "subtelny i malo widoczny". To
troche
> tak jak
> z kobieta: "im mniej zauwazalny, makijaz, tym lepiej" (nie mowie o braku m
> akijazu :-))) )
Czytałam jakiś czas temu wypowiedź ludzi, którzy robili kampanię naszemu
prezydentowi (pracowali również dla B.Clintona) z której wynikało, że wiele
metod, których byli pewni na naszym gruncie nie zadziałało. Być może problem
był w tym, że nie mieli zbyt dużego pojęcia o warunkach naszego
społeczeństwa.
> > Twierdzę
> > również, ze jest to właściwie nierealne
>
> ... oj jest bardzo realne....
Nie twierdze, że pewne techniki wykorzystane w kampanii nie
przyniosąwymiernych sukcesów, ale stojęna stanowisku, że nie mozna dzieki
zabiegom socjotechnicznym całkowicie kontrolować elektorat.
Podstawową trudnością jest zaangażowanie odpowiednich środków finansowych.
Bo zmanipulować można dokładnie każdą osobę w państwie, tylko pytanie: czy
będzie się to kalkulowało.
>
> .., tak!, wiec w polit-socjotechnice chodzi wlasnie o to,
> zeby oddzialywac na te rozne grupy.... albo na jedna
> ale szeroka.... (np. emerytow, "powinniscie miec podwyzki")
> Przygladaj sie uwazniej Billowi! :-)))
Przygladam się uważnie. Stany Zjednoczone mają to do siebie, że większość
ludzi jest stałym elektoratem którejś partii. Gra toczy się o 17%
niezdecydowanych, którą stanowią w głównej mierze ci, którzy od niedawna są
obywatelami amerykańskimi i młodzi ludzie, którzy głosują po raz pierwszy.
Rozumiem, że w tej grze cel uświęca środki, i że wszystkie chwyty są
dozwolone.
>
> > Poza tym kandydaci również są ludźmi i czesto
> > popełniają błędy po prostu wynikające z ich ludziej natury - ulegają
> > emocjom, boją się przesadnie o własny wizerunek, uwazają, ze są "lepsi'
i
> > mądrzejsi od ludzi ze swojego sztabu wyborczego, itp.
>
> Tak! Ale piszesz o naszych, polskich politykach: dla jednych z nich
> najwazniejsza jest dobro gospodarki, dla innych majatek,
> jeszcze innych zemsta na przeciwniku.
> Zabiegi "socjo-technicznymi" do zjednywania sobie jak najwiekszej liczby l
> udzi,
> nie sa jeszcze tak bardzo zaawansowane, jak u Billa.
Jeżeli Clinton tak całkowicie poddawałby się swojemu sztabowi wyborczemu,
znaczyłoy to wyłącznie tyle, że to nie on rządzi Stanami, ale jest ktoś
jeszcze.
>
> > Psychologii w polityce jest tak samo dużo jak i w innych dziedzinach
życia
> > społecznego.
>
> Zycia Spolecznego czyli np. spoleczne skladki dobroczynne, polityka, spole
> czna sluzba zdrowia,
> sprawiedliwosc spoleczna - to tak, jest duzo psychologii.
Rozumiem, że wypowiedź ironiczna.
>
> > Polityków jednak jest moim zdaniem o wiele łatwiej
> > "zlustrować", poznać ich mechanizmy działania (to moje własne
> > doswiadczenie).
>
> Nie rozumiem...
Wystarczy poobserwować ich na wiecach, podejść i podać rękę, zadeklarować
się jako zwolennik. W Polsce bardzo łatwo wkręcić się do najbliższego
otoczenia, czy nawet do robienia kampanii.
>
> Bo jak chcesz rozpatrywac plan gosp. normalne tj. pod wzgledem
skutecznosci
> gospodarczej, to taki program moze byc naprawde dobry,
> ale "lud" wybierze *nie* ten program,
> ale polityka ktory pociagnie ich przy pomocy sztuczek socjotechnicznych,
> (mniejsza o dobry program).
To czy program prawicowy, czy lewicowy jest tym "dobrym/złym" to wyłącznie
kwestie doktrynalne. Bo odróznić można jeszcze program realny od pobożnych
życzeń.
Rozumiem, że chodzi ci głównie o to czy można osiągnąć skuteczność
polityczną dzięki zabiegom socjotechnicznym.
Wyobraź sobie sytuację, że wszystkie partie najmujasuper fachowców - nie
tylko od socjotechniki, ale i politologów, wrózki, chirurgów plastycznych
itd. Wszystkie kampanie przygotowuje się w najdrobniejszych szczegółach. Jak
myślisz, kto wygra?
>
> Uzyje nazwiska: Gronkiewicz-Waltz (nie jestem ani przeciwnikiem ani zwolen
> nikiem, to
> niewazne!)
> Patrze kiedys na TV pare dni i ...czemu tak czesto ja pokazuja (jak
nigdy?)
> i to w dosc
> pozytywnym swietle? Efekt? Poparcie okolo 25%. Ale za 2 tygodnie... cisza.
> Nie widze jej. I tak do konca. I oczywiscie poparcie zaczelo regularnie sp
> adac, az do
> chyba +- 1%.
> Z tym, ze byl to nowy polityk na scenie. Na starych politykow, "reklama te
> lewizyjna"
> wplywa toporniej bo ludzie maja juz na ich temat "utarty poglad".
>
> .... ot prosze! Kolejna "zasada" w zabiegach "polit-socjo-technicznych".
>
> Pozdrawiam, Duch, a...@p...com
>
To co opisałeś było wyłącznie popisem władzy już istniejacej. Wiadomo, że
duże firmy sondażowe mają jakąś tam renomę i wiarygodność. Jak się im
odpowiednio zapłaci, podejrzewam, że mogą ogłosić wyniki trochę "lepsze".
Dotyczy to również telewizji.
Dokładnie pamiętam panikę po wyborach, kiedy jeszcze AWS nie miał
szczególnego wpływu na wewnętrzne sprawy TVP, a oni już zapobiegawczo
puszczali programy wybitnie katolickie.
Pozdrawiam
Asmira
|