Data: 2000-01-11 09:18:43
Temat: Odp: Odp: Chcę więcej samo-dyscypliny !
Od: "Paweł Jerzak" <j...@f...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Dodam jeszcze że pomysł z grupą ala AA troch mnie przeraża, żeby
> nie powiedzieć powoduje uśmiech na twarzy. Jestem dobrym studentem
> (może b. dobrym), wiele osób tak twierdzi i gdy mówie im "że leżę"
> albo że nic nie umiem przed egzaminem to oni śię uśmiechają sugerując
> że żartuje albo że chcę ich pocieszyć. Nie raz miałem taką sytuację,
> że siedząc na egzaminie, walcze zawzięcie z zadaniem i wściekły jestem
> na siebie że nie poswięciłem ani jednej godziny żeby się przygotować,
> a wszyscy do okoła trącają mnie i proszą żebym im rozwiązał zadanie,
> albo dał 'pierwsze', a ja mówie, że "nie mam" - oni odpowiadają
> "jasne;)". Owszem z czasem nauczyli się że jestem
> "niepewnym zawodnikiem". Świetny ale "niepewny zawodnik" w sporcie
> to taki, który potrafi zdobyć 30-40 punktów w meczu (koszykówka)
> jak ma ten dobry dzień/sezon, ale jak nie mam, to jest poprostu
> przeciętny (albo słaby) i nigdy nie wiadomo jak dziś zagra.
> Dlatego zawsze byłem w drugim składzie. Mam wiele takich sytuacji,
> jak ta powyżej, które dowodzą że mógłbym, ale czasem nie mogę
> bez powodu (?), jak mowiłem... przewracam się na prostej drodze i leże,
> czekam na walec, żeby znów biec dalej.
:-) Hmmmm wroce do tego, co pisalem wczesniej. Tylko najpierw odpowiedz
sobie na pytania:
Czy lubisz byc tak spostrzegany?
Czy starasz sie robic cos, aby inni Cie tak wlasnie widzieli?
Czy sam tez tak to widzisz? - chociaz na to jak mi sie zdaje odpowiedziales
juz na poczatku swojej wypowiedzi... a teraz co o tym mysle; otoz jest to
zupelnie normalna strategia autoprezentacji (o czym juz pisalem) -
informujac innych o tym, ze sie nie uczyles dajesz wyraz nie tylko swojemu
asekuranctwu, ale strachowi przed straceniem opinii "dobrego studenta" - w
koncu to nie grzech, ze sie "dobry student" nie uczy, natomiast jako bardzo
zle spostrzegane jest oblewanie egzaminow przez tegoz... z tym, ze jesli sie
nie uczyl (albo balowal na imprezach, albo zajmowal sie jakims niezwykle
absorbujacym czas hobby, o ktorym oczywiscie wszyscy wiedza), to mozna to
jakos usprawiedliwic.
Czy nie boisz sie, ze gdybys zaczal sie uczyc, to Twoje wyniki nie
bylyby proporcjonalnie lepsze w stosunku do wlozonego w to wysilku? Czy
uwazasz, ze to by sie nie oplacalo? Nawet wtedy, gdy sukces jest praktycznie
pewny (po dobrym przygotowaniu sie) nie jest wart sukcesu ktory wynika
wylacznie z Twoich zdolnosci (bez wkladania w to wysilku)? A moze sadzisz,
ze gdybys sie dobrze przygotowywal, to moznaby podwazyc Twoje zdolnosci czy
kompetencje (opinia: nie bede sie uczyl, bo kazdy idiota, jakby sie
odpowiednio dlugo do tego przygotowywal, to by zdal/zaliczyl)?
Oczywiscie nie mowie, ze robisz to swiadomie, rozumiem Twoja sytuacje,
bo sam bylem (jestem?) w podobnej - z tym, ze teraz staram sie w pore
zastanowic, czy wazniejszy jest moj wizerunek woczach innych, czy moja
wlasna opinia o samym sobie (naleze do tych, ktorzy uwazaja to za w pelni
rozlaczne..).
Jak juz wczesniej wspomniales, ze nie jestes zbyt towarzyski
(przynajmniej w opinii wielu osob), jak wiec wygladalby twoj wizerunek,
gdybys nie byl "dobrym studentem", zastanawiales sie nad tym?
Na koniec troche osobiste pytanie, czy z cwiczen masz slabsze oceny niz
z egzaminow? Czy na egzaminach (i w noc je poprzedzajaca ;-)) wystepuje
swoista mobilizacja?
Pozdrawiam
P.S. Jesli nie odpowiesz sobie na to szczerze, nie bedziesz w stanie, IMHO,
rozwiazac swojego problemu...
|