Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Chcę więcej samo-dyscypliny !

Grupy

Szukaj w grupach

 

Chcę więcej samo-dyscypliny !

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2000-01-09 08:59:22

Temat: Chcę więcej samo-dyscypliny !
Od: l...@p...com () szukaj wiadomości tego autora


Samo-dyscyplina -- to słowo rodzi problem.

"Większość ludzi odpowiada, że ich główna wada to brak dyscypliny.
Myślę jednak, że problem tkwi w czymś innym.
Ich priorytety nie zapadły im głęboko w serca i umysły."

Stephen R. Covey

właśnie...
jak to zrobić ?
jak uzyskać większą samo-dyscypline ?
jak stać się bardziej sumiennym/pracowitym/wytrwałym ?

Chcę być ślepym narzędziem swojej Woli, albo _chcę_ mieć inną Wole _!_

Potrzeba mi jakichś konkretów z psychologii stosowanej i sprawdzonej,
profilaktyki, jakichś ćwiczeń, trików, chwytów i sztuczek!

Możecie podać mi jakieś sprawdzone sposoby, jakieś techniki,
ćwiczenia samo-dyscypliny ?
może są jakieś dobre strony na ten temat ?, ostatecznie książki, ale
bardzo praktyczne i konkretne!

Moja samo-dyscyplina, to kamień w bucie z którym idę przez życie,
co jakiś czas daje o sobie znać, jak choćby teraz.

Mam 2 tygodnie na wykonanie roboty, na którą potrzeba co najmniej 3 tygodni,
ale wiem, że jest do zrobienia (bo to nie pierwszy raz), układam więc plan
na każdy dzień, zadanie po zadaniu, cel po celu.I zaczynam - jakoś idzie,
i nagle coś mnie łapie, jak grypa przed premierą - czujesz że nadchodzi i
nie możesz nic poradzić. Plan się wali dzień po dniu. To tak jakbyś przez
chwile zwątpił w swego boga idąc po wodzie. Toniesz.
Mam tak co jakiś czas, gdy wypadne z wiru pracy. Tone i nic nie robię do
ostatniej chwili.Inaczej: mam tydzień do egzaminu i nic nie robię,
a raczej - robię wszystko tylko nie to co _musze_ ,aż do ostatniego dnia
przed egzaminem a wtedy wpadam w wir pracy, ale na przekur sobie (?) nie w
ten co _trzeba_ i zaczynam pisać jakiś programik, za który nikt mi nie zapłaci,
nie postawi oceny, i który nie jest mi w gruncie rzeczy potrzebny.
Pisze cały dzień i całą noc do 6 nad ranem, a potem po prostu idę na ten
egzamin. To tak jak bym kład się się w nocy na torach kolejowych i patrzył na
światła nadjeżdżającego pociągu do ostatniej sekundy leżąc.
Dlaczego nie potrafie po prostu piąć się w gurę i sam sobie rzucam
kłody pod nogi ? Dlaczego potrzebuje tego kopa od życia ? Dlaczego
potrafie wychodzić na prostą, a nie potrafie pędzić tą prostą bez końca ?
Dlaczego to cały czas ten sam most ?




ps. Jak się domyślić można ten post jest ucieczką od tego co _mam_
teraz do zrobjenia i co pewnie zrobiłbym gdyby nie ta _konieczność_
mimo wszystko odpowiedźcie, może przeczytam.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2000-01-09 12:44:22

Temat: Odp: Chcę więcej samo-dyscypliny !
Od: "Paweł Jerzak" <j...@f...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> egzamin. To tak jak bym kład się się w nocy na torach kolejowych i patrzył
na
> światła nadjeżdżającego pociągu do ostatniej sekundy leżąc.
> Dlaczego nie potrafie po prostu piąć się w gurę i sam sobie rzucam
> kłody pod nogi ?
No coz, sam sobie odpowiadasz - "rzucanie klod pod wlasne nogi" to jedna
ze strategii autoprezentacji. Twoje zachowanie sugeruje lekowa motywacje
zadaniowa. Ludzie prezentujacy takie zachowanie najczesciej postepuja tak
jak Ty - wybieraja ekstremalnie trudne zadania i jesli sie uda ich samoocena
wzrasta (np. "ale jestem madry, przed egzaminem nic nie robilem tylko
pisalem program, a i tak zdalem..."). Jesli sie nie uda... coz tu ich
zachowanie wydaje sie byc absurdalne - wybieraja jeszcze trudniejsze zadanie
(na przyklad wiecej zajec - wiec i egzaminow - z ktorym sobie slabo
radza...).

Wybieranie trudniejszego zadania po porazce ma jednak swoje
uzasadnienie; jesli to superekstremalnie trudne zadanie sie uda, wszystko
jest ok (satysfakcja z wiekszego sukcesu zabija gorycz tej "mniejszej"
porazki)- " raz podwinela mi sie noga ale tym razem mi sie udalo!",
natomiast jesli sie nie uda... jest coraz gorzej... :-<

Dlaczego potrzebuje tego kopa od życia ? Dlaczego
> potrafie wychodzić na prostą, a nie potrafie pędzić tą prostą bez końca ?
> Dlaczego to cały czas ten sam most ?
Z jednej strony moglbym Ci powiedziec, ze mam to samo... jak wielu innych
ludzi zreszta, ale lepiej jest pojsc do psychologa. Albo (jak ja :-))
znalezc oparcie w bliskiej osobie, ktora oszczedzi Ci kopow od zycia i
zagoni do roboty... (to jednak tez nie skutkuje w stu procentach).

Osobiscie szczerze polecam wizyte u psychologa - nikt nie pomoze Ci listami
od wspolczujacych grupowiczow w takim stopiu w jakim moze to zrobic
kompetentny czlowiek.

Pozdrawiam i powodzenia!

http://friko5.onet.pl/wa/pjerz/


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-01-09 19:41:40

Temat: Odp: Chcę więcej samo-dyscypliny !
Od: "Asmira" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

To co mogę ci zaproponować to stworzenie grupy wsparcia dla ludzi z
problemem podobnym jak twój. Tak jak tworzy się grupy AA, czy innych ludzi z
jakimkolwiek problemem. Chodzi o to by sie wzajemnie dopingować w wytrwaniu
w postanowieniu.

Stworzenie ram dla swojego życia nie jest łatwym zadaniem. Wiem cos o tym,
bo walcze od dłuższego czasu z wprowadzeniem dysypliny w swoim domu. Jest to
tym bardziej konieczne, że mam małe dziecko (które trzeba wychowywać z
systematyką, stworzyć jasne reguły życia w rodzinie), a poza tym taka
niezorganizowana, żywiołowa forma dnia powoduje, że tracę mnostwo czasu na
rzeczy nieistotne.

Początki wprowadzania samodyscypliny zawsze są trudne i często nieudane
(vide problemy z odchodzaniem, rzuceniem palenia). Ważne jest, by sobie to
uświadomić i nie zrażać początkowymi porażkami.

Ale wydaje mi się, że nie jest to twój jedyny problem. Z tym odwlekaniem
rzeczy koniecznych, a później goraczkową ucieczka w inne zajecia,
zachowujesz się jakbyś był pewien, ze i tak pójdziesz pod nóż.

Asmira




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-01-10 01:39:05

Temat: Odp: Chcę więcej samo-dyscypliny !
Od: l...@p...com (luzer) szukaj wiadomości tego autora

On Sun, 09 Jan 2000 12:44:22 GMT, Paweł Jerzak <j...@f...onet.pl> wrote:
>> egzamin. To tak jak bym kład się się w nocy na torach kolejowych i patrzył
>na
>> światła nadjeżdżającego pociągu do ostatniej sekundy leżąc.
>> Dlaczego nie potrafie po prostu piąć się w gurę i sam sobie rzucam
>> kłody pod nogi ?
> No coz, sam sobie odpowiadasz - "rzucanie klod pod wlasne nogi" to jedna
>ze strategii autoprezentacji. Twoje zachowanie sugeruje lekowa motywacje
>zadaniowa. Ludzie prezentujacy takie zachowanie najczesciej postepuja tak
>jak Ty - wybieraja ekstremalnie trudne zadania i jesli sie uda ich samoocena
>wzrasta (np. "ale jestem madry, przed egzaminem nic nie robilem tylko
>pisalem program, a i tak zdalem..."). Jesli sie nie uda... coz tu ich

Jest w tym trochę racji. Owszem jestem sam sobie sterm i okrętem, sam
muszę się motywować do pracy. Owszem lęk i strach to słowa kluczowe,
być może faktycznie w pewnych momentach staram się _motywować_ lękiem,
ale robie to jakby podświadomie (?) i przede wszystkim _niepotrzebnie_
(żeby nie powiedzieć wbrew sobie). To jest tak jak bym miał
przezkoczyć 2 metrowy ustęp, który już nie raz przezkoczyłem,
ale zamiast skupić się i poprostu przezkoczyć, zaczynam patrzeć w dół
z dachu wieżowca i zaczynam się bać, to mnie NIE motywuje! to
paraliżuje! jak trema. I skacze zawsze gdy mam noż na gardle, gdy
go poczuję, więc czekam na ten noż (?).


>zachowanie wydaje sie byc absurdalne - wybieraja jeszcze trudniejsze zadanie
>(na przyklad wiecej zajec - wiec i egzaminow - z ktorym sobie slabo
>radza...).

raczej nie, raczej powoli się podnoszę, dziwię jak mogłem
doprowadzić do tej skrajności, zapominam o byłym lęku i
wracam na fale.Wszystko się kręci jak trzeba, jestem na swój sposób
systematyczny, nie ma przeszkody nie do pokonania, pnę się i
nie patrze w dół... do czasu.
Zawsz wywalam się na długich prostych.

>
> Wybieranie trudniejszego zadania po porazce ma jednak swoje
>uzasadnienie; jesli to superekstremalnie trudne zadanie sie uda, wszystko
>jest ok (satysfakcja z wiekszego sukcesu zabija gorycz tej "mniejszej"
>porazki)- " raz podwinela mi sie noga ale tym razem mi sie udalo!",
>natomiast jesli sie nie uda... jest coraz gorzej... :-<

raczej nie wybieram trudniejszego zadania, tylko rozwalam to
na ktorym ostatnio poległem i mam wówczas tą złą ulgę "w końcu...",
a właściwie to już żadna ulga, bo przed jego pokonaniem napracowałem
się wytrwale i zawzięcie i miałem tego pewność, ale to dopiero
po tym przeklętym, acz skutecznym (?) _nastraszeniu_ siebie.



> Dlaczego potrzebuje tego kopa od życia ? Dlaczego
>> potrafie wychodzić na prostą, a nie potrafie pędzić tą prostą bez końca ?
>> Dlaczego to cały czas ten sam most ?
>Z jednej strony moglbym Ci powiedziec, ze mam to samo... jak wielu innych
>ludzi zreszta, ale lepiej jest pojsc do psychologa. Albo (jak ja :-))
>znalezc oparcie w bliskiej osobie, ktora oszczedzi Ci kopow od zycia i
>zagoni do roboty... (to jednak tez nie skutkuje w stu procentach).

... i nie jest do zrobenia od tak na zawołanie

>Osobiscie szczerze polecam wizyte u psychologa - nikt nie pomoze Ci listami
>od wspolczujacych grupowiczow w takim stopiu w jakim moze to zrobic
>kompetentny czlowiek.

Oczywiście. To rada dobra na każdy problem,
mogłaby robić za sygnaturkę ;)

dzięki.

.luzer


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-01-10 01:39:07

Temat: Odp: Chcę więcej samo-dyscypliny !
Od: l...@p...com (luzer) szukaj wiadomości tego autora


In pl.sci.psychologia, you wrote:
>To co mogę ci zaproponować to stworzenie grupy wsparcia dla ludzi z
>problemem podobnym jak twój. Tak jak tworzy się grupy AA, czy innych ludzi z
>jakimkolwiek problemem. Chodzi o to by sie wzajemnie dopingować w wytrwaniu
>w postanowieniu.

Domyślam się, że takie grupy to sprawdzony sposób, ale to troche poważne
środki zaradcze ? Jak pisałem to tylko kamień w bucie (?), acz uwiera (!).
bardziej skłonny jestem na znalezienie bliskiej osoby, która maiła by
mnie wspierać, ale tego nie zrobi się od tak ?


>
>Stworzenie ram dla swojego życia nie jest łatwym zadaniem. Wiem cos o tym,
>bo walcze od dłuższego czasu z wprowadzeniem dysypliny w swoim domu. Jest to
>tym bardziej konieczne, że mam małe dziecko (które trzeba wychowywać z

właśnie! Ty masz _dobry_ powód ! i mi trzeba takiego powodu, ale
jednoczesnie nie tak zobowiązującego (!), czy to możliwe ?
Ciągle myśle o jakichś ćwiczeniach, o pracy z samym sobą i nad sobą,
o czymś prostym jak np. "codziennie rano o 6-tej 300 pompek!",
ale to z drugiej strony nie jest mi to tak znowu potrzebne, i nigdy
nie mam czasu, bo zawsze mam na głowie coś ważniejszego.Owszem gdybym
się zawziął i skoncentrował, ustawił najwyższy prirytet, to mógłbym
tak machać przez rok dla samego sprawdzenia się, ale wówczas coś
innego zaczeło by się walić - chodzi o to aby kłaść na wszystko
jednocześnie i przez caly czas nacisk w ustalonych przez siebie
proporcjach - ustalić trwały dynamiczny porządek, gdy zmieniają się
zadania i plany. Bym nie musiał wciąż bużyć by dalej budować !
Czy ewolucja musi być ciągiem małych rewolucji ?


>systematyką, stworzyć jasne reguły życia w rodzinie), a poza tym taka
>niezorganizowana, żywiołowa forma dnia powoduje, że tracę mnostwo czasu na
>rzeczy nieistotne.

Właśnie! żywiołowość - to motor moich ośiągnięć. Robotę na tydzień
potrafie zrobić w 2 dni, pod wpływem nagłego przypływu energii i Woli,
który musi się _stać_ (!), wtedy pracuję na maximum moich możliwosci
14 godzin na dobe przed monitorem - aż skończe. i nie ma wtedy
ani jednej niepotrzebnej myśli, jest czystość umysłu i 100%
koncentracji uwagi.Ale nie potrafie tego zrobić przez 7 dni
codziennie po 3 godzinny.


>Początki wprowadzania samodyscypliny zawsze są trudne i często nieudane
>(vide problemy z odchodzaniem, rzuceniem palenia). Ważne jest, by sobie to
>uświadomić i nie zrażać początkowymi porażkami.

Akurat twoje przykłady nie są (dla mine) dobre, bez większego
problemu od 3 lat nie zapaliłem ani jednego papierosa i ani razu się
nie upiłem (wcześniej robiłem to nagminnie, lecz bez nałogu jak sądze)
poprostu pewnego dnia stwierdziłem że mam dosyć, że już nie będę palił,
że pić będę żadko i z umiarem. Najpierw _chciałem_ to robić a potem
przestałem _chcieć_ - nie było żadnego problemu! - stało się!


>Ale wydaje mi się, że nie jest to twój jedyny problem. Z tym odwlekaniem

Oczywiście. Na każdego nie jedno się znajdzie...
I nie żadko palec, główka, czy kamięń w bucie jest dobrą wymówką...

>rzeczy koniecznych, a później goraczkową ucieczka w inne zajecia,
>zachowujesz się jakbyś był pewien, ze i tak pójdziesz pod nóż.

? ja mam wrażenia wręcz odwrotne! że "jak zawsz z tego wyjdę"
(zawsze wychodziłem).

>Asmira

.luzer













› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-01-10 10:44:44

Temat: Odp: Chcę więcej samo-dyscypliny !
Od: "Asmira" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

.
>
> Domyślam się, że takie grupy to sprawdzony sposób, ale to troche poważne
> środki zaradcze ? Jak pisałem to tylko kamień w bucie (?), acz uwiera (!).
> bardziej skłonny jestem na znalezienie bliskiej osoby, która maiła by
> mnie wspierać, ale tego nie zrobi się od tak ?
>
Jasne, ze sprawdzony :-)). Od lat się to praktykuje z bardzo pozytywnymi
skutkami.
Ale z twojej wypowiedzi wnioskuję, ze nie jesteś zwierzęciem towarzyskim.
Może w ogóle masz problemy z kontaktami z większą grupa ludzi (i nie lubisz
tego)?

>
> właśnie! Ty masz _dobry_ powód ! i mi trzeba takiego powodu, ale
> jednoczesnie nie tak zobowiązującego (!), czy to możliwe ?

Dziecko właściwie nie jest jedynym tego powodem. Dziecko to znacznie więcej
pozytywnych wrażeń w życiu niż przykrych zobowiązań. Zresztasam zobacz
http://www.free.net.pl/~asmira/

Już wcześniej narzucalam sobie wiele ograniczeń, np. codziennie przez kilka
godzin ćwiczyłam na fortepianie, przeważnie były to gamy, mało melodyjne
etiudy, inwencje Bacha - generalnie srednia przyjemność, a pokus wokół
mnóstwo łatwiejszych i przyjemniejszych.

> Ciągle myśle o jakichś ćwiczeniach, o pracy z samym sobą i nad sobą,
> o czymś prostym jak np. "codziennie rano o 6-tej 300 pompek!",
> ale to z drugiej strony nie jest mi to tak znowu potrzebne, i nigdy
> nie mam czasu, bo zawsze mam na głowie coś ważniejszego.Owszem gdybym
> się zawziął i skoncentrował, ustawił najwyższy prirytet, to mógłbym
> tak machać przez rok dla samego sprawdzenia się, ale wówczas coś
> innego zaczeło by się walić - chodzi o to aby kłaść na wszystko
> jednocześnie i przez caly czas nacisk w ustalonych przez siebie
> proporcjach - ustalić trwały dynamiczny porządek, gdy zmieniają się
> zadania i plany. Bym nie musiał wciąż bużyć by dalej budować !
> Czy ewolucja musi być ciągiem małych rewolucji ?

Sprawdź. Niekoniecznie zaraz pompki, ale wstawanie o świcie, spacer po
bułeczki dla kogoś z kim mieszkasz :-)
Rozwój jest sprawą bardzo bolesną, pociesz się, że trwa całe życie, z tym,
że czas między 17 a 23 rokiem życia (mniej więcej) to okres bardzo
intensywnego rozwoju psychicznego, a ten boli szczególnie.
>
>
> >systematyką, stworzyć jasne reguły życia w rodzinie), a poza tym taka
> >niezorganizowana, żywiołowa forma dnia powoduje, że tracę mnostwo czasu
na
> >rzeczy nieistotne.
>
> Właśnie! żywiołowość - to motor moich ośiągnięć. Robotę na tydzień
> potrafie zrobić w 2 dni, pod wpływem nagłego przypływu energii i Woli,
> który musi się _stać_ (!), wtedy pracuję na maximum moich możliwosci
> 14 godzin na dobe przed monitorem - aż skończe. i nie ma wtedy
> ani jednej niepotrzebnej myśli, jest czystość umysłu i 100%
> koncentracji uwagi.Ale nie potrafie tego zrobić przez 7 dni
> codziennie po 3 godzinny.

To wyłącznie twoje złudzenie.
Przez długi czas równiezmyślałam, że chaos jest cześcią mnie, że jest moim
sposobem życia i dzięki niemu osiągam sukcesy. Nie była to prawda o czym
przekonałam się kiedy zaczęłam obserwować swoją młodszą siostrę. Dziewczynę
nieszczególnie obdarzoną talentami, lecz dzięki systematyczności,
rozkładaniu ciężaru na większe okresy, osiągającą zamierzone cele.
Początki oczywiście nie były łatwe. Ale w pewnym momencie okazało się, ze
mogę pracować stale na wysokim poziomie, bez czekania na niezależne ode mnie
przebłyski energii i zapału.
>
>
> >Początki wprowadzania samodyscypliny zawsze są trudne i często nieudane
> >(vide problemy z odchodzaniem, rzuceniem palenia). Ważne jest, by sobie
to
> >uświadomić i nie zrażać początkowymi porażkami.
>
> Akurat twoje przykłady nie są (dla mine) dobre, bez większego
> problemu od 3 lat nie zapaliłem ani jednego papierosa i ani razu się
> nie upiłem (wcześniej robiłem to nagminnie, lecz bez nałogu jak sądze)
> poprostu pewnego dnia stwierdziłem że mam dosyć, że już nie będę palił,
> że pić będę żadko i z umiarem. Najpierw _chciałem_ to robić a potem
> przestałem _chcieć_ - nie było żadnego problemu! - stało się!

Znaczy się, że jesteśjednym z tych szczęśliwców, którzy nie mająproblemu z
pierwszym etapem.
>
>
> >Ale wydaje mi się, że nie jest to twój jedyny problem. Z tym odwlekaniem
>
> Oczywiście. Na każdego nie jedno się znajdzie...
> I nie żadko palec, główka, czy kamięń w bucie jest dobrą wymówką...

Brak ci wytrwałości, ale nie jest ona cechą ludzi młodych. Wypracowuje się
ją z wiekiem.
Niemniej radziłabym tobie ustalenie sobie godzin pracy, i w miarę możliwości
nie przeciagania ich. Znajdź sobie też inne zainteresowanie (w każdym razie
nie związane, a najlepiej jak najdalsze od pracy - twierdzenie moja praca
jest moim hobby, nie jest do końca zdrową sprawą). Poświęć trochę czasu
innym osobom (w realu oczywiscie). Zajmij się jakąś upierdliwą babcią, albo
pomagaj odrabiać lekcje dzieciom z rodzin patologicznych. Albo ugotuj obiad
mamie.
Zobowiązania wobec innych dobrze robią dyscyplinie wewnętrznej
I odchodź czasem od komputera.

Pozdrawiam
Asmira




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-01-10 13:52:18

Temat: Odp: Chcę więcej samo-dyscypliny !
Od: "qkla" <q...@a...net.pl> szukaj wiadomości tego autora

ja daze do czegos zupelnie przeciwnego, ale coz bywaja ludzie rozni.

> jak uzyskać większą samo-dyscypline ?

lata praktyki. Badz malomowny i nierob zbyt wiele. Brzmi niechetnie?

: jak stać się bardziej sumiennym/pracowitym/wytrwałym ?

rozwiazac wszystkie problemy ktore Ci zabieraja czas.

: Chcę być ślepym narzędziem swojej Woli, albo _chcę_ mieć inną Wole _!_

niemozna byc slepym narzedziem swojej Woli, to sprzeczne. Wola jezeli wogle
istnieje to to co odbiermay swiadomie. Reszta twoich czynow moze byc
indywidulna, wyplywac z Twojej natury (osobowosci) ale to nie ma nic
wspolnego z Wola.

to dlatego ze za duzo myslisz. Pewnie masz rowniez problemy z czytaniem
lektur. Czy musisz po kazdej przaczytanej stronie odlozyc ksiazke, aby
rozwazyc wszystkie mysli jakie ci sie nagromadzily w Twojej glowie? Jezeli
tak to nie moge Ci pomoc, bo jestem taki sam.

Rodzice mi mowia . Wez sie do pracy bo juz malo czasu, a ja tez pisze swoj
program. Zrob cos, a jak sobie siedze godzinami w bezruchu i rozmyslam.

Nie proboj jednak sie zmieniac, Naprawde nie proboj. Sproboj tylko jakos
przezyc ten okres, ale sie nie zmieniaj. Bo tacy ludzie jak my maka naprawde
ciekawe zycie. Gdy przejdziesz przez gasz konwencjonalnych sprawdzianow,
wtedy co tu duzo mowic.

zdrowia zycze

qkla


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-01-10 22:46:15

Temat: Re: Odp: Chcę więcej samo-dyscypliny !
Od: l...@p...com (luzer) szukaj wiadomości tego autora

On Mon, 10 Jan 2000 10:44:44 GMT, Asmira <a...@p...onet.pl> wrote:
>.
>>
>Jasne, ze sprawdzony :-)). Od lat się to praktykuje z bardzo pozytywnymi
>skutkami.

Dodam jeszcze że pomysł z grupą ala AA troch mnie przeraża, żeby
nie powiedzieć powoduje uśmiech na twarzy. Jestem dobrym studentem
(może b. dobrym), wiele osób tak twierdzi i gdy mówie im "że leżę"
albo że nic nie umiem przed egzaminem to oni śię uśmiechają sugerując
że żartuje albo że chcę ich pocieszyć. Nie raz miałem taką sytuację,
że siedząc na egzaminie, walcze zawzięcie z zadaniem i wściekły jestem
na siebie że nie poswięciłem ani jednej godziny żeby się przygotować,
a wszyscy do okoła trącają mnie i proszą żebym im rozwiązał zadanie,
albo dał 'pierwsze', a ja mówie, że "nie mam" - oni odpowiadają
"jasne;)". Owszem z czasem nauczyli się że jestem
"niepewnym zawodnikiem". Świetny ale "niepewny zawodnik" w sporcie
to taki, który potrafi zdobyć 30-40 punktów w meczu (koszykówka)
jak ma ten dobry dzień/sezon, ale jak nie mam, to jest poprostu
przeciętny (albo słaby) i nigdy nie wiadomo jak dziś zagra.
Dlatego zawsze byłem w drugim składzie. Mam wiele takich sytuacji,
jak ta powyżej, które dowodzą że mógłbym, ale czasem nie mogę
bez powodu (?), jak mowiłem... przewracam się na prostej drodze i leże,
czekam na walec, żeby znów biec dalej.



>Ale z twojej wypowiedzi wnioskuję, ze nie jesteś zwierzęciem towarzyskim.

Owszem tak pewnie powiedziało by wiele osób, które (nie)znają mnie.

>Może w ogóle masz problemy z kontaktami z większą grupa ludzi (i nie lubisz
>tego)?

Problemy? Owszem, kiedyś zazdrościłem ludziom, którzy potrafią
paplać o niczym bez końca i z każdym, ja robie to kiepsko, probowałem się
tego nauczyć na ircu (wiem że to nie to samo, ale podstawowe założenie
było spełnione - nikogo nie znałem), i potrafiłem -
- paplałem tak 6 godzin, ale irytowało mnie to, brak tematu (albo tani
flirt), brak sęsu i celu. (pod tym względem irc jest beznadziejny).
Nie mam problemu z publicznymi wystąpieniami, nie raz prowadziłem
zajęcia, wykładałem coś grupie ludzi - lubie to! myslałem nawet
żeby się zatrudnić w firmie prowadzącej kursy "komputerowe", ale poziom
tych kursów jest żałosny - niewiele nowego bym się nauczył, a na
zawansowane kursy specialistyczne nie ma tak dużego zainteresowania.
Poza tym udzielam korepetycji z matematyki,fizyki,chemi licealiście.

>Sprawdź. Niekoniecznie zaraz pompki, ale wstawanie o świcie, spacer po
>bułeczki dla kogoś z kim mieszkasz :-)

Tak! Wstawanie codziennie o 6 rano to może być trudne wyzwanie!
Przez ostatni tydzień kładłem się spąć około 6-7 rano, bo całą
noc odwalalem jakąś niepotrzebną robote (którą sam sobie wymyśliłem
oczywiście co wieczór miałem jakiś nowy genialny pomysł), a wstawałem
o 15-stej, dzisiaj poszłem spać o 5-tej i oczywiście przespalem
wszystkie zajęcia (naszczęście tylko wyklady),a jutro mam egzamin :(
więc... zaraz kończe - obiecuje!


>Rozwój jest sprawą bardzo bolesną, pociesz się, że trwa całe życie, z tym,
>że czas między 17 a 23 rokiem życia (mniej więcej) to okres bardzo
>intensywnego rozwoju psychicznego, a ten boli szczególnie.

ten ból mnie pociesza ;)

>To wyłącznie twoje złudzenie.
>Przez długi czas równiezmyślałam, że chaos jest cześcią mnie, że jest moim
>sposobem życia i dzięki niemu osiągam sukcesy. Nie była to prawda o czym
>przekonałam się kiedy zaczęłam obserwować swoją młodszą siostrę. Dziewczynę
>nieszczególnie obdarzoną talentami, lecz dzięki systematyczności,
>rozkładaniu ciężaru na większe okresy, osiągającą zamierzone cele.
>Początki oczywiście nie były łatwe. Ale w pewnym momencie okazało się, ze
>mogę pracować stale na wysokim poziomie, bez czekania na niezależne ode mnie
>przebłyski energii i zapału.

Czy artyści też tak pracują(tworzą) ? Czy uczą się mieć natchnienie
na zawołanie ? Czy geniusze mają swoj _geniusz_ non stop ?
Ja zawsze swój Zapał strarałem się jakoś wywołać, np chcąc opanować
jakiś nowy fragment dziedziny w której siedze, kupowałem sobie
książke na dany temat (nie wypożyczałem!) - ale to przypomina u mnie
jakiś obrządek.
Obiegałem wszystkie księgarnie 3 razy, przeglądałem wszystkie ksiązki
aż znalazłem najlepszą, ale nigdy jej nie kupiłem od razu, zawsze
zdążyłem zajść jeszcze 3 razy, żeby ją przejżeć, aż w końću ją
kupiłem. I to była to satysfakcja, ten bodźiec, to co pozwalało
mi przez następne 2-3 tygodnie siedzieć i zgłębiać tę dziedzinę,
oczywiście to działo się zawsze kosztem innych _ważniejszych_
wówczas rzeczy.


>> Akurat twoje przykłady nie są (dla mine) dobre, bez większego
>> problemu od 3 lat nie zapaliłem ani jednego papierosa i ani razu się
>> nie upiłem (wcześniej robiłem to nagminnie, lecz bez nałogu jak sądze)
>> poprostu pewnego dnia stwierdziłem że mam dosyć, że już nie będę palił,
>> że pić będę żadko i z umiarem. Najpierw _chciałem_ to robić a potem
>> przestałem _chcieć_ - nie było żadnego problemu! - stało się!

chciało by się dodać: stało się samo przez Mnie.
A ja chciałbym by tak każdy mój najmniejszy zamysł stawał się
sam przez Mnie.

>Brak ci wytrwałości, ale nie jest ona cechą ludzi młodych. Wypracowuje się
>ją z wiekiem.
>Niemniej radziłabym tobie ustalenie sobie godzin pracy, i w miarę możliwości
>nie przeciagania ich.

To nie będzie łatwe! ale spróbuje!

>Znajdź sobie też inne zainteresowanie (w każdym razie
>nie związane, a najlepiej jak najdalsze od pracy - twierdzenie moja praca
>jest moim hobby, nie jest do końca zdrową sprawą).

Owszem moje główne zainteresowania pokrywają się z moją pracą, to ma wiele
zalet, choćby to że uwielbiam swoją pracę! choć są pewnie i wady...
Ale moje zainteresowania są zbyt rozległe! i w tym jest też problem,
ciężko jest to pogodzić, pragnąc jednocześnie odnosić sukcesy !
Wszystko co nie jest _informatyką_ i co ciągnie moją małą kołderkę
czasu i uwagi w swoją stronę: filozofia, psychologia(także!), muzyka,
poezja i inne nieprzebłagane rzeczy.


>Poświęć trochę czasu
>innym osobom (w realu oczywiscie). Zajmij się jakąś upierdliwą babcią, albo
>pomagaj odrabiać lekcje dzieciom z rodzin patologicznych. Albo ugotuj obiad
>mamie.

Z poświęcaniem czasu innym też mam problem. Żadko odmawiam! Gdy wpada
do mnie ów licealista (a wpada nierególarnie - tylko taka umowa go
interesuje) i pyta się czy mam teraz czas, zawsze mówie "że tak",
chodź nie mam (jak dziś).


>Zobowiązania wobec innych dobrze robią dyscyplinie wewnętrznej

ale boli od nich serce!

>I odchodź czasem od komputera.

o tego też boli serce.


>Pozdrawiam
>Asmira

pozdrawiam
i robie abort na pare dni może dłużej

DISCONNECT.


.luzer


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-01-10 22:46:17

Temat: Re: Odp: Chcę więcej samo-dyscypliny !
Od: l...@p...com (luzer) szukaj wiadomości tego autora

On Mon, 10 Jan 2000 13:52:18 GMT, qkla <q...@a...net.pl> wrote:
>ja daze do czegos zupelnie przeciwnego, ale coz bywaja ludzie rozni.
>
>> jak uzyskać większą samo-dyscypline ?
>
>lata praktyki. Badz malomowny i nierob zbyt wiele. Brzmi niechetnie?

coś Ci się pomieszało, bo nie widze tu smileys.
małomówny mogę być od zaraz to dla mnie żaden problem!
robić mało i systematycznie też potrafie !


>: Chcę być ślepym narzędziem swojej Woli, albo _chcę_ mieć inną Wole _!_
>
>niemozna byc slepym narzedziem swojej Woli, to sprzeczne.

Gdyby ta myśl nie była sprzeczna nie było by mojego problemu!

>Wola jezeli wogle
>istnieje to to co odbiermay swiadomie.

Ja i moja _Wola_ to jedno, a jednak... daleka do tego droga.

_Wola_ jest funkcją od Serca, Umysłu i Ciała jednocześnie.
Ona stanowi Człowieka! zmienne są zależne, acz ich zależność jest zmienna
i zawsze niedość określona.

>Reszta twoich czynow moze byc
>indywidulna, wyplywac z Twojej natury (osobowosci) ale to nie ma nic
>wspolnego z Wola.

osobowość to przebieg wartości (rezultatów) tej funkcji - Twojej _Woli_
w czasie.

Widzisz jak ktoś zapala papierosa - ile możesz powiedzieć o jego osobowości?
Widzisz jak któs oddaje mocz
Widzisz jak ktoś krwawi (stróżka krwi z rany kłótej)
Widzisz jak któs popełnia samobójstwo

ile możesz powiedzieć o jego osobowości?

To tylko przejawy jego _Woli_

Czy krew płynąca z rany jest przejawem jego _Woli_ ? Jest.
Choć wydaje się, że to tylko Ciało, to pamiętać trzeba że
to My sterujemy tym Ciałem, choć Ono ma swoją niepodważalną
autonomię i jest jak maszyna - nie doskonałe!


>to dlatego ze za duzo myslisz. Pewnie masz rowniez problemy z czytaniem
>lektur. Czy musisz po kazdej przaczytanej stronie odlozyc ksiazke, aby
>rozwazyc wszystkie mysli jakie ci sie nagromadzily w Twojej glowie? Jezeli
>tak to nie moge Ci pomoc, bo jestem taki sam.

Nie mam tego problemu z czytaniem, ani tym bardziej
z tym że "myśle za dużo", choć niewątpliwie dużo myśle, co
mi bynajmnie nie przeszkadza! Zresztą w moim środowisku utarło
się powiedzenie "za dużo myślisz!", albo "za bardzo wnikasz!"
aby być bardziej konkretnym, aby dążyć do meritum omijąjąc ślepe uliczki,
aby "przejść od słów do czynów"
i słysze je nie żadziej niż inni!

>Rodzice mi mowia . Wez sie do pracy bo juz malo czasu, a ja tez pisze swoj
>program. Zrob cos, a jak sobie siedze godzinami w bezruchu i rozmyslam.

a ja chcę wiedzieć po co tak siedzę! chcę robić tylko to co _chcę_
a więc wiedzieć po co to robie i dokąd zmierzam.

>Nie proboj jednak sie zmieniac, Naprawde nie proboj. Sproboj tylko jakos
>przezyc ten okres, ale sie nie zmieniaj. Bo tacy ludzie jak my maka naprawde
>ciekawe zycie.

Czymże jest "ciekawe życie" ? tffu!

>Gdy przejdziesz przez gasz konwencjonalnych sprawdzianow,
>wtedy co tu duzo mowic.

Nie chodzi mi o to by pokonać jakiś próg, egazmin, magisterke,
doktorat, czy wymażoną pracę! Nie chcę zdobyć, żeby mieć.
Nie o ten cel tu chodzi.
A o sztukę jego zdobywania!


>zdrowia zycze
>
>qkla

pozdrawiam

.luzer


DISCONNECT..... na jakiś czas





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-01-11 06:43:18

Temat: Odp: Odp: Chcę więcej samo-dyscypliny !
Od: "qkla" <q...@a...net.pl> szukaj wiadomości tego autora

: coś Ci się pomieszało, bo nie widze tu smileys.
: małomówny mogę być od zaraz to dla mnie żaden problem!
: robić mało i systematycznie też potrafie !

Nie o to chodzi. Dla wiekszosci ludzi to wydaje sie nudne.

: _Wola_ jest funkcją od Serca, Umysłu i Ciała jednocześnie.
: Ona stanowi Człowieka! zmienne są zależne, acz ich zależność jest zmienna
: i zawsze niedość określona.

Jezeli cos jest funkcja serca to nie moze byc Wola.
Wola to cos co mozemy zrobic poza nami. Wola nie ma ograniczen.

: osobowość to przebieg wartości (rezultatów) tej funkcji - Twojej _Woli_
: w czasie.

raczej odwrotnie. Twoja pozorna wolna to przepieg osobowosci.

: Widzisz jak ktoś zapala papierosa - ile możesz powiedzieć o jego
osobowości?

albo jego wola chce palic albo przegrala z osobowoscia-uzaleznieniem.
Uzaleznienie nalezy do osobowosci. Trzeba wiele wytrwalosci by zmienic
osobowosc. Wola jest chwilowa i ulotna.

: Widzisz jak któs oddaje mocz

Brak woli. Musi.

: Widzisz jak ktoś krwawi (stróżka krwi z rany kłótej)

Brak woli musi.

: Widzisz jak któs popełnia samobójstwo

Nie moze odnalezc woli, ktora moglaby go jeszce pokierowac.

: Czy krew płynąca z rany jest przejawem jego _Woli_ ? Jest.

No co ty. Absurd. Paranoja.

: Choć wydaje się, że to tylko Ciało, to pamiętać trzeba że
: to My sterujemy tym Ciałem, choć Ono ma swoją niepodważalną
: autonomię i jest jak maszyna - nie doskonałe!

Dobra. Niech to bedzie podswiadome strowanie, ale to nie bedzie wola, bo
Wola jest swiadoma.

: Czymże jest "ciekawe życie" ? tffu!
:
: >Gdy przejdziesz przez gasz konwencjonalnych sprawdzianow,
: >wtedy co tu duzo mowic.
:
: Nie chodzi mi o to by pokonać jakiś próg, egazmin, magisterke,
: doktorat, czy wymażoną pracę! Nie chcę zdobyć, żeby mieć.
: Nie o ten cel tu chodzi.
: A o sztukę jego zdobywania!

Nie mowilem zdobyc zeby miec. Skonczysz studia bedziesz wolny. Wlasne
rozwazania, gory morze, pustelnia co Ci sie podoba.

P.S. Addons

Wola to twoja swiadomosc poza osobowoscia. Jezeli chcesz przekonac sie o jej
istnieniu, sprobuj zrobic cos nietypowego, cos "nie twojego". Zalozmy ze
zrobisz cos co nigdy nie zrobisz. To mogloby byc Twoja wola. Jednak tak nie
jest. To co zrobiles bedzie teraz twoim grymasem dzialania przeciw
osobowosci ale ten grymas tez juz w Tobie tkwil. Mozna zrobic odwornit do
osobowosci, podobnie do swego stylu ale nigdy od niego calkowicie
niezaleznie, a to moglibysmy nazwac Wola. Poczytaj Schopenhauera i o
determinizmie Hollbacha


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Pytanko
Re: Tutejsi filozofowie...
Informacja off-topic
zwariowalam???
wstyd

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »