Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!news.rmf.pl!news.one
t.pl!newsfeed.silweb.pl!polsl.gliwice.pl!not-for-mail
From: "basia" <b...@z...polsl.gliwice.pl>
Newsgroups: pl.rec.ogrody
Subject: Odp: WSPOMNIENIA POCZĄTKÓW
Date: Tue, 18 Jul 2000 14:14:31 +0200
Organization: Politechnika Slaska, Gliwice
Lines: 34
Message-ID: <8l1hp3$1cv$1@zeus.polsl.gliwice.pl>
References: <3...@l...pl>
NNTP-Posting-Host: 157.158.41.35
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2417.2000
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2314.1300
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.rec.ogrody:21820
Ukryj nagłówki
Użytkownik Janusz Czapski <j...@l...pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:3...@l...pl...
> Piotr Siciarski zadał mi pytanie za 10 punktów. Jak zaczęła się moja
> winoroślowa mania?
> Za chwilę o ty opowiem, ale myślę, że może to być interesujšcy wštek na
> grupie.
> Przypomnijcie sobie jak zaczynaliście. Jak wpadaliście w gromadzenie
> kaktusów, róż, iglaków, wrzosów, balkonowych kwiatków i innego
> "badziewia" ( to badziewie powiedziane jest bez obrazy, z pełnym
> szacunkiem i czułościš! ). Tylko szczerze i bez szpanerstwa!
A proszę Cię bardzo. Osobiście zostałam do doniczkowych przymuszona przez
babcię, a potem nauczycielkę, które przyniosły mi roślinki na przechowanie.
Fikusa przypaliłam, grubosz się uchował, a asparagusy zakwitły ku wielkiemu
zdziwieniu i podziwowi babci. No i po takim "sukcesie" już nie mogłam
przecież przestać:)
A w ogrodzie - cóż, samo wyszło, że jeśli ma się dom ze skrawkiem ziemi, to
przecież tego się nie zabetonuje, tylko coś posadzi. Z początku były to
rośliny zbierane jak leci u znajomych, sąsiadów i rodziny, bez mojego
specjalnego zainteresowania czy udziału, aż któregoś roku zakwitła cała kępa
takich zdziczałych irysów. Były piękne (przynajmniej tak wtedy sądizłam) i
tego samego roku nabyłam dwa kłącza irysów "amerykańskich" w Cieszynie,
będąc przejazdem. No, a jak te zakwitły, to już zginęłam, właściwie przez
parę lat nie zajmowałam się ogrodem, tylko irysami. Reszta roślin upomniałą
się o swoje miejsce w sercu, rękach i czym tam jeszcze później.
A teraz przyznaj się, jak to z tym "winem" było!
Pozdrawiam, Basia.
Pozdrawiam, Basia.
|