Data: 2003-02-04 00:48:09
Temat: Odp: a fe...
Od: "PowerBox" <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Oto manifest człowieka z $$$ w oczach...
- pieniądze to jedynie zapis czyjejś konstruktywnej aktywności. Aby
wytworzyć coś konstruktywnego, coś co ma wartość dla innych należy poświęcić
część swoich ograniczonych zasobów w postaci zdrowia, czasu itd. Tutaj nie
chodzi tylko o pieniądze, tylko o fundamentalne pytanie kto ma odnieść
korzyści z całej Twojej aktywności, z wykorzystania Twoich zasobów. Ty, czy
może ktoś inny? Odkąd ktoś inny ma swoje zasoby ja stoję na stanowisku, że
ja sam mam korzystać z własnych, chyba, że dobrowolnie chcę przekazać
korzyści z nich wynikające komuś innemu.
> Nie będę już gadał o tym, że
> redukowanie wartości człowieka do jego produktywności to odgrzewanie
> kotletów Marksa & Engelsa, i że mi się to zupełnie nie podoba.
- it's OK.
> Ale
> zadam Ci pytanie: kto - według Ciebie - jest bardziej wartościowy:
> prostytutka z luksusowego burdelu (bardzo produktywna i dochodowa) czy
> też lekarz, który poświęcił swoje życie opiece nad dziećmi z biednych
> rodzin?
- moim zdaniem obie osoby są wartościowe. Wiem, że to może być
kontrowersyjne, ale prostytutka nikogo do niczego nie zmusza, nie używa
siły, nie ograbia nikogo z jego zasobów, nie jest pasożytem. Dostarcza
usług, które ludzie dobrowolnie kupują. Kwintesencja rozwiązania rynkowego.
Niektórym to jest widocznie potrzebne. Można sobie wyobrazić, że gdyby nie
łatwa dostępność takich usług potencjalnie ilość gwałtów mogła by być
większa, nie mam pojęcia.
- lekarz oczywiście jest moim zdaniem bardzo produktywną jednostką.
Zakładam, że rzeczywiście wyleczył dzieci, a nie zaszywał chust w jamie
brzusznej, przy prostym zastrzyku nie zarażał gronkowcem, nie dawał
szkodliwych leków na inną chorobę tylko dlatego, że nie był w stanie z
głupoty odróżnić dwóch podobnych jednostek chorobowych itd.
> I może jeszcze jedno: gdyby takiemu lekarzowi rząd zaczął
> wypłacać jakieś pieniądze z budżetu, to czy nastąpiłoby tu już
> przekroczenie "cienkiej, lecz wyraźnej linii pasożytnictwa"?
- to, czy lekarz dostaje za swoją konstruktywną działalność pieniądze, czy
nie - nie ma wpływu na fakt, że prowadzi wartościową działalność. Jeśli rząd
wypłaca mu kasę siłą odebraną innym(z podatków), to moim zdaniem z grubsza
jest OK, jednak szkoda, że nie jest to rozwiązanie w pełni rynkowe z
pominięciem głównego pasożyta (urzędników).
> Kontekst jest nieistotny. Chodzi mi o to, czy uszkodzenie jako takie
> jest elementem "obiektywnej rzeczywistości". Jest?
- nie jestem pewien, czy daję odpowiedź na właściwe pytanie. zakładam, ze
odnoszę się do tego fragmentu mojej wypowiedzi:
"Może jeszcze raz dokonam wyraźnego
rozgraniczenia o co chodzi z niezależnością rzeczywistości od świadomości.
Zachcianka, ustanowienie celu, ochota, wyparcie, "niewiedzenie" - nie mają
wpływu na rzeczywistość jako czysty akt przeprowadzany przez świadomość.
Czyli to, że złapałem gumę, albo że istnieją atomy należy do rzeczywistości,
której nie da się zmienić samym aktem psychicznym jak np chęć, żeby było
inaczej. Natomiast jasne jest, że dzięki chęciom można mieć wpływ na
fizyczne, realne usunięcie uszkodzenia (co nie zmienia faktu, że uszkodzenie
kiedyś istniało)."
Domyślam się o co Ci chodzi. Zanim odpowiem przebuduję tą wypowiedź, bo
rzeczywiście jest lekko niefortunna:
"Czyli to, że dziś używaliśmy komputerów, albo że istnieją atomy należy do
rzeczywistości, której nie da się zmienić samym aktem psychicznym jak np
chęć, żeby było
inaczej. Natomiast jasne jest, że dzięki chęciom można mieć wpływ na
fizyczne, realne zaniechanie czynności używania komputerów (co nie zmienia
faktu, że rzeczywiście ich przedtem używaliśmy).
Zastąpiłem "uszkodzenie koła" "używaniem komputerów". W prawdzie uszkodzenie
koła miało symbolizować realną rzecz, ale odkąd to rzeczywiście wymyśliłem
opuszczając wąski kontekst wypowiedzi - obiektywnie nie należało do
rzeczywistości.(chociaż dawniej niejednokrotnie mi się to zdarzało) Przeczy
to ostatniemu mojemu oryginalnemu zdaniu, które jednak miało sens w
wymyślonym przykładzie. Używanie komputerów jest za to realnym, obiektywnym
faktem zarówno w kontekście przykładu jak i w bezwzględnym, szerokim
kontekście istnienia w obiektywnej rzeczywistości (tak długo jak mogę
polegać na swoich zmysłach i na pośrednich danych sensorycznych).
|