Data: 2003-03-22 07:33:56
Temat: Odp: cena za lek
Od: "Wojtek Chmielnicki" <e...@m...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik melaine <m...@w...poczta.onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:b5ftgm$td$...@i...gazeta.pl...
>
>
> Zwłaszcza kumpele, które jeździły
> z lekarzami na "szkolenia" do Kenii z firm farmaceutycznych
> w których pracowały ładnych parę lat na stanowisku
> "człowieka do dawania łapówek".
>
Ja NIE pisze, ze takich sytuacji nie ma. Ja tylko pokazuje, ze niektorzy tak
bardzo chca to udowodnic, ze produkuja nawet rozmaite kumpele, ktore maja w
aptekach sekretne umowy. I tyle.
Z wlasnego doswiadczenia wiem natomiast, ze leki zapisywane w przychodni
nijak sie maja do tego, czego sie uczy na studiach medycznych. Nie dlatego,
ze pozniej zapisuje sie takie, jakie firmy farmaceutyczne kaza. Dlatego, ze
na dobre leki pacjentow nie stac. Bywam w rozmaitych poradniach, i wszedzie
zapisuje sie leki tansze - i gorsze - niz te, ktore chcialoby sie zapisac -
czy raczej: niz te, ktore zapisuje sie na swiecie. Nikt w poradni
diabetologicznej nie wspomni nawet pacjentowi, zeby sie leczyl glitazonami,
bo miesieczna kuracja to ponad 200zl - a gorsza, bardziej niebezpieczna w
uzyciu i z wiekszymi dzialaniami ubocznymi metformina kosztuje pare groszy.
Podobnie jest w leczeniu nadcisnienia, hipercholesterolemii, wlasciwie
wszystkiego... Nikt nie zapisze kosztujacej ponad 100 zlotych atorwastatyny,
skoro za niecale 20 mozna dostac simwastatyne - a ze ta druga dziala duzo
gorzej, to juz trudno... I tak dalej, i tak dalej...
I tak to - na ogol - wyglada naprawde. Ze sa wyjatki, nie watpie; ale
regula, nad ktora wszyscy boleja, jest to, ze mamy coraz lepsze leki,
ktorych i tak nie mozemy wykorzystac, bo pacjenta na nie nie stac.
A potem rozmaite lepiej wiedzace osobniki wypisuja, jak to byly
'wielokrotnie naciagane'...
Nie twierdze, ze nie ma umow miedzy jakimis lekarzami a medrepami -
twierdze, ze regula jest zapisywanie gorszych, tanszych lekow. Mimo ze sa
inne - czesto duzo lepsze.
pzdr
W.
|