Data: 2001-12-16 07:55:13
Temat: Odp: czy net jest bezpieczny? (długie).
Od: "Mania" <c...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Yans Yansen <v...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:2...@2...17.138.100...
~~
przemiłe z Twej strony, że poświęciłeś tyle uwagi na skonstruowanie
odpowiedzi na moje ogłoszenie :o)
> [...]
> Otóż to, czy net jest bezpieczny, czy nie, zależy od indywidualnych
> predyspozycji danego osobnika.
> jestem pewien tego, że net jest bezpieczny, ale
> TYLKO jeśli jest prawidłowo dawkowany.
~~
piszesz o prawidłowości, która ma zapobiec uzależnieniu i oderwaniu od
realu; są to rzeczywiste zagrożenia, ale (jak zresztą sam piszesz)
zdeterminowane psychiczną strukturą odbiorcy; w tym przypadku mówimy o necie
jako formie "używki", gdzie skala niebezpieczeństwa mierzona jest miarą
naszej woli.
> Nie ma sensu rozpisywać się w nieskończonośc, bo naprawdę jest o czym
> dyskutować. Jeśli mógłbym polecić jakąś literaturę na ten temat, to chyba
> tylko i wyłącznie książkę Particii Wallace "Psychologia Internetu"
> (wydawnictwo Rebis www.rebis.com.pl ) Bardzo dobrze napisana ksiązka i w
> pełni opisująca wirtualny świat i panujace w nim zależności.
~~
tak, IMO ta książeczka powinna być załączana jako podręcznik użytkownika
wraz z oprogramowaniem do osługi netu
> > łatwość inwigilacji i właściwie niemoc ochrony przed nią
> Nie można powiedzieć o inwigilacji w necie, bo to nie jest
> inwigilacja. To tylko chwila szukania. Trzeba tylko wiedzieć gdzie szukać.
> Ochronić przez nią też nie ma możliwości. W zasadzie tylo jedna. Być
> zameldowanym pod danym adresem, a mieszkać na przykład na sąsiedniej ulicy
> ;-)
~~
poruszyłeś zaledwie aspekt ochrony danych osobowych, a mnie chodziło przede
wszystkim o tajemnicę korespondencji - prawo do prywatności; już sytuacja,
gdy ginie poczta w przestrzeni pomiędzy nadawcą a odbiorcą świadczyć może o
tym, że korespondencja została przechwycona przez osobę postronną, albo
włamy na prywtne konta po złamaniu hasła. Ciekawa jestem, co jeszcze można
zrobić - to pytanie do informatyków - Kuki?
> > łatwość manipulowania
> W necie jest jedna niepisana zasada. Nie zadaje się pytań, na które
> odpowiedź byłaby niewygodna lub niepożądana dla zadającego pytanie.
> Ale nie o to chodzi.
~~
manipulowanie czyli kierowanie cudzą percepcją, tworzenie języka
"propagandy" itd; net to kolejne medium wpływu na jednostki, na szczęście
tutaj trudniej o monopolizację i dlatego wydawać by się mogło, że nie ma
niebezpieczeństwa oddziaływania na całe społeczeństwa, ale czy tak jest w
istocie? na pewno można społeczeństwo kontrolować, a wpływ? może inne media?
no i oczywiście manipulacje interpersonalne - tutaj każdy może wszystko,
jeśli zechce zgromadzić niezbędną do tego wiedzę (co w sieci nie jest
trudne) - hulaj dusza, piekła nie ma!
> > łatwość nawiązywania kontaktów z jego przykrymi konsekwencjami
> czasem można się nieźle przejechać.
> Przykrą konsekwencją może być zbytnie zaangażowanie emocjonalne względem
> osób poznanych przez net.
> W świadomości osoby,
> która została opuszczona pozostaje pustka po zniknięciu osoby, której się
> ufało, z którą przegadało się dziesiątki wieczorów, setki godzin. Na takie
> sytuacje trzeba się niestety uodpornić, bo odejście zaufanej osoby jest
> cierpieniem psychicznym dla osoby opuszczonej. Moim zdaniem, aby nie
ponosić
> przykrych konsekwencji nawiązywania kontaktów trzeba mieć cały czas w
> świadomości fakt, że osoba może nagle zniknąć. Pożegnać się jak codzień i
> już więcej nie zjawić. Takie odejścia spotkały mnie kilkukrotnie, ale nie
> przeżywam tego, lecz mówię sobie wtedy: było fajnie, kiedyś musiało się
> skończyć, świat idzie dalej, czas upływa. Trudno się mówi. To może jakaś
> forma znieczulicy społecznej, ale twarde reguły internetu są niestety nie
do
> obejścia.
~~
czytałam na psp fajne porównanie netu do początków TV, chodziło właśnie o
zaangażowanie emocjonalne, trudność oddzielenia rzeczywistości tv od
realnej, cóż zawsze tak było - antyk np obfitował w miłość do posągów; zdaje
mi się, że to zangazowanie jak i późniejsze poczucie strarty należy
odchorować tak jak odrę i różyckę, by móc na trzeźwo podchodzić do relacji
sieciowych i by idkryć ich rzeczywistą naturę
> > co jeszcze?
> > znacie metody bezpiecznego surfowania?
> Rozsądek i trzeźwość umysłu. I samokontrola w działaniu.
~~
z tym się trzeba urodzić :o)
ale może jednak można się też tego nauczyć
> > - surfować tak by nie być atrakcyjnym obiektem dla potencjalnych
> > invigilantów
> To nie jest metoda. Jeśli w jakiś sposób nie ukażesz swojej atrakcyjności,
> to z nikim długo nie utrzymasz kontaktu. A często nawet ciekawa rozmowa
jest
> dla rozmówcy oznaką, że obiekt z którym rozmawia jest dla niego
atrakcyjny.
> Tu niekoniecznie chodzi o atrakcyjność wizualną. Nigdy nie wiesz na kogo
> trafiasz w necie i co dla niego jest atrakcyjne.
~~
co racja to racja, pomysł w zasadzie od razu był nietrafiony
> > - surfować tak by nie musieć bać się potencjalnych niebezpieczeństw
> > tzn. - wszystko co robię jest uczciwe, szczere, nie wymaga kamuflażu
> Szczerość i uczciwośc - tak, ale nie w 100%. Zawsze, ale to zawsze należy
> sobie zostawić jakiś margines bezpieczeństwa. Niekoniecznie jakieś wielkie
> kłamstwo, ale... no własnie. Jedyne, czego możesz się trzymać, to bycie
> szczerą, ale tak rozmawiać ze swoim interlokutorem, aby mówić tylko to, co
> chcesz, żeaby usłyszał. Nie umiem tego dokładniej wyjaśnić. Ja to widzę
> przed sobą, w sobie, ale ja to po prostu stosuję. Nie umiem przekazać tej
> recepty. Do tego trzeba dojść samemu.
>
> Albo samej.....
~~
i tak mi dopomóż Bóg i wszyscy święci razem wzięci
:o)
> Pozdruffska
>
> Yans Yansen
i Ciebie takoż
Mania
|