Data: 2003-03-19 21:57:40
Temat: Odp: (ot) jeśli chodzi o plakaty
Od: "Sowa" <m...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Adela <p...@O...CZpoczta.fm> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:b5ajkv$clq$...@a...news.tpi.pl...
> Ja jestem ciekawa czemu -- tak naprawde -- rodzice czesto maja taka
obsesje
> heteroseksualizmu; i tak panicznie odrzucaja mysli i sygnaly ze ich
dziecko
> moze byc homoseksualne; taka postawa moim zdaniem to jest robienie sieczki
z
> mozgu dzieciom. Moim zdaniem przekaz w wychowaniu powinien byc
jednoznaczny:
> najwazniejsza jest milosc, szacunek i wparcie dla drugiego czlowieka,
> niezaleznie od orientacji seksualnej
Naprawdę uważam, że bardzo łatwo zrobić sieczkę z mózgu dziecka, a problem z
określeniem własnej orientacji to jedynie jeden z wielu w takim wypadku.
Masz rację pisząc o najważniejszych w wychowaniu dzieci rzeczach.
W sumie moje posty mało były związane z tematem wątku, raczej były
odpowiedzią na fragment postu Asi, że jedynie homoseksualistom zdarza się
"zabłąkać" w związki heteroseksualne. A ja widziałam że często bywa też
odwrotnie - powody są trochę inne zapewne, ale skutki równie beznadziejne.
> Mysle ze duzo nieporozumien bierze sie wlasnie z rozpowszechnionego
> przekonania, ze "poki robi to po kryjomu, to wszystko jest w porzadku"
> czesto tez wyrazajaca sie w opinii wyrazanej przez samych homoseksualistow
> "nikomu nic do tego z kim chodze do lozka".
(ciach)
> wyobrazasz sobie jak niesamowice stresujaca dla Twojego zwiazku bylaby
> sytuacja w ktorej nie mozesz _nikomu_ powiedziec o osobie, ktora kochasz,
z
(ciach, bo długie :))
Na pewno nie wyobrażam sobie takiej sytuacji w pełni, ale uparcie twierdzę
że moje życie seksualne i nie tylko to _moja_ prywatna sprawa. Dyskretnie
nie znaczy po kryjomu, żądam dyskrecji gdy chodzi o moje sprawy i staram się
być dyskretna względem innych. Raczej jestem dość skrytą osobą, to co widać
w necie to wręcz fajerwerki otwartości z mojej strony.
W sumie uważam że nie mogę powiedzieć o swoim związku wszystkiego, bo
słuchanie rad, sugestii, recept na życie przerasta moje możliwości po
wielokroć.
Problem dyktowania innym jak żyć, to nie tylko problem mniejszości, ale
jakaś zmora narodowa, np. : macie ślub? - jak możesz mieszkać z nim bez
ślubu, macie dzieci? - jak możecie nie mieć dzieci tyle lat po ślubie, macie
jedno dziecko- jak można mieć tylko jedno dziecko?, macie dwoje dzieci - czy
to nie za dużo, a kiedy będzie chopczyk??, jesteś w ciąży - jak można,
przecież nie macie ślubu, - nie jesz mięsa, przecież dostaniesz białaczki i
umrzesz, nie jesz ryb - ryba to nie mięso, zjedz, itd, itp.........
To naprawdę nie jest problem jednej grupy społecznej, to jest __NASZ WIELKI
NARODOWY PROBLEM___!!!!!!!!
Sowa
|