| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2008-09-04 17:25:30
Temat: PSYCHOLOGICZNIE... Opowiem anegdotę z czasów gdy byłem młody i miałem pierwszą żonę.
Wracając z napraw tv i kieszenią zasobną kupiłem dwie duże pięciokilowe
torby papierowe pełne papryki. Ex, gdy zobaczyła papryki oświadczyła, że
tego świństwa to ona nie będzie gotowala, trzasnęła drzwiami i prysnęła do
sąsiedniego domu, w którym mieszkała jej ciotka. Wziąłem się do pracy i w
mig napełniłem całą polskiej produkcji gęsiarkę - tę największą - wstawiłem
do piekarnika, aby się dusiło i walnąłem się na tapczan, aby odpocząć.
Ex liczyła na to, że zje u ciotki, ale tam byli już po obiedzie, więc
siedziała o głodzie i gadała z ciotką i wujkiem. Gdy moje danie było
gotowe - pojadłem ja i dzieci, zadowoleni z życia sjestowaliśmy we trójkę.
Ex weszła - poczuła cudowne zapachy i zaczęła chodzić po mieszkaniu, ja jej
w tym nie przeszkadzałem, zwyczajnie udawałem, że jej nie widzę. Minęło tak
pół godziny chodzenia, coraz bardziej nerwowego (głód w tych zapachach
okazał się wymyślną torturą). Kiedy uznałem, że ma dosyć powiedziałem "to se
weź". - "Ach tylko trochę spróbuję" i mały talerzyk - trochę chochlą -
zniknęło niemal jednym haustem. Znowu chodzenie, znowu triumfując po cichu
perfidnie wytrzymałem ze dwadziescia minut i powiedziałem "to weź sobie
jeszcze, ale weź talerz i nałóż sobie i chleba też weź, bo nic innego nie
będzie". Tym razem góra lecza legła na głębokim talerzu - też szybko
zniknęła i dopiero zapytałem o te reakcje - po prostu nie wiedziała, co z
tego ma ugotować, a wrzaski i trzaskanie drzwiami było dlatego, że jej
mamcia raz kiedyś coś z papryką ugotowała i było to podobno niezjadliwe.
(Ex była po szkole gastronomicznej...).
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
| « poprzedni wątek | następny wątek » |